Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Dzielnica Świątynna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 19:40, 25 Maj 2008    Temat postu:

Zdenerwowana przetarła oczy, zapewne o mało ich nie wydłubała. Przeczesała włosy ręką do tyłu i spojrzała na miskę z wodą. Nie odpowiadała na pukanie, na razie nich sobie poczekają. Jeśli naczynie nadal tam stało postarała się nad nim stanąć, nabrała powietrza do płuc, wstrzymała oddech i włożyła głowę do wody. Przytrzymała ją tak długo jak potrafiła, musi przecież ćwiczyć płuca, dodatkowo się orzeźwi. Potem kilkakrotnie wzięła głęboki wdech i wydech po czym starała się chwycić za ręcznik i owinąć go niczym turban wokół mokrych włosów. Rzuciła wzrokiem w stronę okna u góry. Kiedy już była gotowa odwróciła się w stronę drzwi i pewnym krokiem podeszła do nich i przycisnęła klamkę czy jakieś licho, które pozwalało otworzyć mechanizm i wyjrzała za nie z zaciekawieniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:46, 27 Maj 2008    Temat postu:

Gdy nie odpowiadała pukanie rozbrzmiało po raz drugi. Gdy miała głowę w wodzie usłyszała że delikatne stukanie nasiliło się i stało natarczywe, a potem dość głośne. Gdy okręcała włosy ręcznikiem drzwi nagle otworzyły się z trzaskiem i do pomieszczenia wpadł uzbrojony człowiek rozglądając się nerwowo. Był mniej więcej w wieku Seli i nosił prostą tunikę w barwie przybrudzonej czerwieni. Był nieco wyższy od czarodziejki choć nie rzucałoby się to tak bardzo w oczy gdyby nie dość szerokie bary zdradzające tężyznę fizyczną. Włosy miał ciemnej barwy, krótko przycięte i rozczochrane, a skóra miała typowy odcień dla kogoś kto dużo czasu spędza przy ogniu. W dłoni dzierżył obnażony rapier z misternie zdobionym [link widoczny dla zalogowanych] chroniącym dłoń. Samo ostrze miało wyryte motywy roślinne, które sprawiały, że ten solidny kawał żelaza wydawał się mylnie jakąś ozdóbką dla paniczyków.
Chłopak rozejrzał się po czym z urażonym wyrazem twarzy schował broń i powiedział:
-"Niech Święty Płomień cię strzeże Panienko. Przyniosłem śniadanie... Wybacz wtargnięcie ale nie odpowiadałaś więc musiałem sprawdzić czy nic ci się nie stało. Wystarczyło by zwykłe "Zaraz!", a poczekałbym jeszcze chwilę. "
Wrócił za drzwi i przyniósł tacę. Taca zawierała metalową miskę czegoś co wyglądało jak ciepła owsianka zaprawiona owocami i miodem.
-"Tak wogóle to jestem Brir. Mam ci towarzyszć dzisiejszego dnia i chronić w razie potrzeby tak jak robiłem to w nocy."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 15:30, 28 Maj 2008    Temat postu:

Na początku stanęła jak wryta. Patrzyła to na chłopaka, to na tacę którą przyniósł. Zamyśliła się, po chwili jednak głupio wybuchnęła śmiechem i gdyby miała coś za sobą z chęcią by na tym czymś usiadła. Przełknęła ślinę i starała się mówić normalnie - Tak, wiem, wciąż jestem jakaś nieprzytomna, ale lepsze to niż śmierdząca ulica - skrzywiła usta i spróbowała zrobić krok do przodu, aby podejść do jej "strażnika". Nogi jednak uginały sie pod nią "Co się ze mną dzieje?" pomyślała tylko i chwyciła za tacę, a potem ruszyła w stronę łóżka, aby na nim spocząć i zająć się spożywaniem posiłku. Pomiędzy około trzecim a czwartym kęsem odchrząknęła, aby dodać sobie otuchy i zapytała - Nie jesteś zmęczony? Przecież czuwałeś całą noc, a teraz jeszcze będziesz musiał się za mną wlec... - na jej twarzy zapewne pojawił się rumieniec, znowu wsadziła łyżkę lub rękę do ust, połknęła i nabrała powietrza do płuc - A Ty coś jadłeś? Może chcesz trochę? - spojrzała to na chłopaka to na swoją owsiankę - Oj, co ze mnie za gbur, przecież powinnam Ci podziękować i się przedstawić... Sela, znaczy tak na mnie wołają, a i dziękuję - twarz znowu zrobiła jej się zapewne czerwona, gdyż poczuła, że jest jej gorąco. Sama nie wiedziała co się z nią dzieje. "Nie to nie to, to nie może być to" powtarzała w myślach co jakiś czas. Czasami zerkała też na zbrojnego, ale pilnowała, żeby jego wzrok nie spotkał się z jej i wtedy wlepiała wzrok albo w podłogę, albo w owsiankę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:10, 31 Maj 2008    Temat postu:

Młody paladyn stanął opierając dłonie na rękojeści rapiera schowanego w pochwie za pasem. Skłonił się delikatnie i odpowiedział:
-"Dziękuję ci za troskę Panienko, ale kapitan przyprowadził cię dość późno więc zdążyłem się wyspać. W zasadzie to było chyba dobrze po północy, a akurat wczoraj odsypiałem pracowitą noc. Myślę że między innymi dlatego to ja zostałem wybrany do tej misji."
Młodzik emanował naturalną uprzejmością. Wyraźnie nie traktował swojej misji jak uciążliwego obowiązku, ale też nie próbował otwarcie zalecać się do czarodziejki.
Owsianka nie była może szczytem doznań organoleptycznych dla smakoszy, ale była ciepła i sycąca. No i z pewnością można ją było przyrządzić gorzej.
-"Jeśli wolno spytać... Jakie są twoje plany na dzisiejszy dzień? Chciałbym wiedzieć czego się mam spodziewać."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 13:46, 05 Cze 2008    Temat postu:

Dokończyła owsiankę, a naczynie odstawiła na bok, wstała i spojrzała w okienko u góry - Czego mamy się spodziewać... - uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka - Tylko potężnego kapłana, który ciska strumieniami piasku i jego licznej świty... tak tylko ich - zacisnęła usta zamrugała oczami i nie patrząc co zrobi pilnujący ją strażnik omija go i stara się podążać tą samą drogą co wcześniej poprowadzona została przez kapitana. Kiedy wyszła na zewnątrz spojrzała czy paladyn za nią idzie, jeśli tak rzuciła - Najpierw do wieży magów, potem się zobaczy - i znowu spoglądając tym razem na porannych "pielgrzymów" zmierzających do swoich świątyń oglądała i syciła się pięknem monumentalnych budowli i prostotą innych. Próbowała też odnaleźć taką, która pasowałaby na siedzibę Tkacza Opowieści, w drodze powrotnej zapewne do niej wstąpi, ale teraz do centrum mocy magicznych, hmmm...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:34, 13 Cze 2008    Temat postu:

Merinid
....Stopniowo ciemność zaczęła tracić swoją głębię. W takim samym tempie jak wszystko sie zaczęło, czerń ustąpiła barwie jasnego drewna. Po chwili zaś kostur całkiem powrócił do swojej barwy, która po bezdennym mroku była wręcz oślepiająca.
Gdy oczy przystosowały się do nowych warunków Merinid zdał sobie sprawę, że stoją całą trójką w pustej komnacie, która po umeblowaniu mogłaby służyć za sypialnię dla dwu osób. Przez wąskie okno pod sufitem wpadało nieco dziennego światła, ale poza tym panował półmrok. Łotrzykowi udało się jednak zauważyć, że Cynthia jest w niemałym szoku. Była blada i wpatrywała się przed siebie pustym, jakby zamyślonym spojrzeniem. Po chwili jednak potrząsnęła głową i spojrzała na Merinida, który zapewne nie wyglądał o wiele lepiej po tym niezbyt przyjemnym przeżyciu.
Kapłan opierał się koło nich na kiju i dyszał ciężko.
-"Wybaczcie." - Wysapał między głębokimi wdechami. -"Zawsze to wygląda inaczej. Tym razem miało wyjątkowo nieprzyjemną formę... Nigdy nie udało mi się ustalić z czego to wynika. No... ale przynajmniej nic nie zgubiliśmy." - Wziął jeszcze kilka głębokich oddechów i mówił dalej. -"Jesteśmy teraz w Wielkiej Bibliotece Tkacza Opowieści w Draknor. Wychodząc z tej sali skierujcie się w lewo do głównej kaplicy, a stamtąd do wyjścia... Dalej będziecie sobie musieli radzić sami. Ja muszę odpocząć."


Merinid otrzymuje 200 PD i awansuje na 7 lvl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 11:52, 14 Cze 2008    Temat postu:

"Żyję..." - skwitował wszystko Łotrzyk nieco oszołomiony - "Czyli pierwsza część planu została wykonana..."
Chwilę potem spojrzał na swoje ręce szukając jakiś oznak ubytków.
Miał nadzieję, że poza bliznami już nic złego się im nie przytrafi.
Przecież w jego "pracy" ręce są najważniejsze.
Po chwili zaczął sobie wizualizować siebie bez rąk. Szybko potrząsnął głową odpędzając myśli.
"Chyba psychika już szwankuje..." - pomyślał - "Muszę chyba ponownie zaznać komfortu miasta..."
Następnym krokiem podjętym przez Merinida był spojrzenie do plecaka i sprawdzenie, czy niczego z niego nie ubyło i oczywiście, czy była w nim Irish.
Jeśli wszystko było w porządku... Łotrzyk żegna kapłana i próbuje znaleźć wyjście według podanych przez niego instrukcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:05, 16 Cze 2008    Temat postu:

Merinid był cały na ile mógł się zorientować. Z ekwipunku też raczej nic nie ubyło, zaś jaszczurka spała sobie wygodnie w plecaku. Zapewne nawet nie zauważyła podróży.
Łotrzyk ruszył w kierunku wyjścia. Cynthia z braku lepszej perspektywy ruszyła za nim.
Świątynia sprawiała dziwne wrażenie. Zbudowano ją z szarych kamieni, które zapewniały chłód i nieco grobową atmosferę. Dla równowagi jednak wielkie witraże w głównej kaplicy przepuszczały światło dnia i zalewały pomieszczenie tęczą barw. Witraży było kilkanaście i przedstawiały różne postaci w najróżniejszych pozach. Łatwo jednak było zauważyć pewien schemat: umięśniony barbarzyńca walczący samotnie z kilkoma rycerzami, rycerz w zbroi zasłaniający się tarczą przed atakiem smoka, kobieta w ciemnym płaszczu skradająca się ze sztyletem w mroku nocy, siwobrody czarownik zagradzający drogę demonowi swym kosturem i mieczem... Trudno powiedzieć czy były to konkretne osoby czy po prostu symboliczni herosi. Każdy witraż jasno dawał do zrozumienia, że osoba na nim przedstawiona jest kimś znaczącym, człowiekiem czynu... nie zawsze sługą dobra. Centrum głównego ołtarza stanowił posąg osoby w szacie z kapturem zasłaniającym twarz. Nie dało się jednoznacznie określić płci postaci przedstawionej na pomniku.
W kaplicy było teraz stosunkowo pusto. Kręciło się tu jednak kilku młodych kapłanów w charakterystycznych szatach i paru uzbrojonych osobników, ale nikt nie zaczepiał dwójki nieznajomych.
Główne wyjście łatwo było namierzyć. Wrota były otwarte na oścież wpuszczając światło wczesnego popołudnia i zapach tak charakterystyczny dla miast.
-"Poczekaj."- Cynthia złapała go za ramię zanim wyszedł z budynku. -"Nie wiem co teraz zamierzasz robić, ale wiem że znasz to miasto. Muszę znaleźć jakiś nocleg. Czy możesz mnie pokierować na odpowiednie miejsce?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:36, 16 Cze 2008    Temat postu:

Merinid popatrzył beznamiętnie na dziewczynę.
Czuł lekki żal, że ta go chce opuścić... ale co on sobie wyobrażał?
Że będzie targał ją ze sobą niczym swoją jaszczurkę w plecaku.
Nikt nie powinien znać jego prawdziwej natury... Niestety ona coś wiedziała. W razie czegoś może stać się trudnym wrogiem.
Wiedział, że powinien wizualizować w swoim umyśle najgorszy plan... Ale czuł nieodpartą ochotę zaufania komuś.
Po chwili pojawiła się inna kwestia.
Łotrzyk wcale nie znał dobrze tego terenu... Sam mógłby się włóczyć i w końcu trafić do celu, jednak pokazanie konkretnych namiarów jakiegoś miejsca było dla niego bardzo trudne.
Zazwyczaj trafiał wszędzie na czuja... Droga zdawała się być oczywista.
- Mam coś lepszego - w końcu przemówił, jednak jego głos był cichy i bardzo smutny - Dam Ci mapę. Mi już nie będzie potrzebna, a Tobie na pewno się przyda...
Zaczął szukać w swojej torbie planu okolicy, który kiedyś znalazł na trakcie do Draknor.
- Nie jest to może najnowsza mapa... - westchnął podając ją Cynthii - Ale przecież miasta tak szybko się nie zmieniają.
Powolnym ruchem odwrócił się od dziewczyny i zrobił krok do przodu.
- Niech Ci służy... - rzekł bez wyrazu - ...i żegnaj. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy...
Sam ruszył w stronę Uliczek i siedziby Gildii Skrytobójców...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:53, 22 Cze 2008    Temat postu:

Cynthia przyjęła mapę z nieco zawiedzionym wyrazem twarzy.
-"Liczyłam, że raczej sam wskażesz mi jakieś miejsce, ale lepsze to niż nic..."
Schowała podarunek do swojej torby i spojrzała na łotrzyka.
-"Do zobaczenia mój Wybawco. Coś mi się zdaje, że jeszcze na siebie wpadniemy w tym wielkim mieście." - Po tych słowach odwróciła się i ruszyła w swoją stronę. Merinid zaś jak postanowił wcześniej ruszył w kierunku Uliczek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:27, 29 Lip 2008    Temat postu:

Sela
W Dzielnicy Świątynnej panował zwyczajny ruch. Nawoływania kaznadziejów, dźwięki dzwonków, śpiewy... wszystko to zlewało się w całkiem spory harmider. Mimo tego hałasu panowała tu jednak dziwnie dostojna atmosfera.
Podążając za wskazówkami Brira szli przez zatłoczone ulice. Nagle paladyn pochylił się nieco i powiedział Seli do ucha spokojnym głosem:
-"Zachowuj się normalnie i nie odwracaj. Wydaje mi się, że od Wieży magów śledzi nas jeden wojownik w turbanie. Mogę się mylić, ale lepiej żebyś wiedziała. Jesteśmy już prawie na miejscu. W świątyni nie ośmielą się ciebie zaatakować, ale kiedyś będziemy musieli z niej wyjść... jesteśmy na miejscu."
Świątynia Tkacza wyróżniała się wśród innych świątyń dokoła. Jednak nie fikuśnymi zdobieniami i kolorystyką, ale raczej ich brakiem. Budynek był z zewnątrz zwykłą bryłą z czterema ścianami. Do głównego wejścia (otwartego na oścież) prowadziły zwężające się ku górze schody. I to by było właściwie tyle. Jeśli nie liczyć osób różnego stanu i profesji, które co kilka chwil wchodziły i wychodziły z budynku.
Brir szybkim krokiem wprowadził czarodziejkę do środka po czym zatrzymał się przy jakiejś kolumnie i odwrócił dyskretnie.
-"Miałem rację. Wszedł tu za nami, ale stanął tylko i udaje że nas nie obserwuje. Przez chwilę nie musimy się nim martwić."
Wewnątrz świątynia sprawiała dziwne wrażenie. Zbudowano ją z szarych kamieni, które zapewniały chłód i nieco grobową atmosferę. Dla równowagi jednak wielkie witraże w głównej kaplicy przepuszczały światło dnia i zalewały pomieszczenie tęczą barw. Witraży było kilkanaście i przedstawiały różne postaci w najróżniejszych pozach. Łatwo jednak było zauważyć pewien schemat: umięśniony barbarzyńca walczący samotnie z kilkoma rycerzami, rycerz w zbroi zasłaniający się tarczą przed atakiem smoka, kobieta w ciemnym płaszczu skradająca się ze sztyletem w mroku nocy, siwobrody czarownik zagradzający drogę demonowi swym kosturem i mieczem... Trudno powiedzieć czy były to konkretne osoby czy po prostu symboliczni herosi. Każdy witraż jasno dawał do zrozumienia, że osoba na nim przedstawiona jest kimś znaczącym, człowiekiem czynu... nie zawsze sługą Dobra. Centrum głównego ołtarza stanowił posąg osoby w szacie z kapturem zasłaniającym twarz. Nie dało się jednoznacznie określić płci postaci przedstawionej na pomniku.
W kaplicy było teraz stosunkowo pusto jeśli chodzi o wiernych. Kręciło się tu jednak kilku młodych kapłanów w charakterystycznych szatach i paru uzbrojonych osobników. Po bliższym przyjrzeniu się Sela zauważyła, że ci zbrojni mimo skrajnie różnych stylów (od lekkiego po ciężkie uzbrojenie) nosili identyczne, czarne przepaski na prawym nadgarstku.
Jeden z młodszych zbrojnych (kolczuga, krótkie włosy, miecz u pasa) spojrzał na Brira i uśmiechnął się szeroko. Podszedł do niego z ręką wyciągniętą do przywitania.
-"A niech mnie Brir. Diabelnie dawno cię u nas nie było. Już myślałem, że całkiem zapomniałeś o starych kolegach. Tylko następnym razem przyprowadź więcej niż jedną ślicznotkę." - Wojownik mrugnął zawadiacko do Seli. Brir wyglądał na nieco zirytowanego, ale Sela zauważyła, że mimo to uśmiechnął się kącikiem ust.
-"Nie dziś Volach. Dziś to sprawa służbowa. Mam chronić tę tutaj pannę Selainwilę przed ewentualną napaścią. Panienko.." - Zwrócił się do Seli -"..poznaj Volacha z Yun. Mojego przyjaciela i paladyna Tkacza Opowieści."
Volach skłonił się z przesadną dwornością wymachując dłonią w okolicy ziemi.
-"Zanim zapomnę. Wydaje mi się, że tamten mężczyzna nas śledzi. Moglibyście mieć na niego oko?"
-"Szmaciany łeb? Nie ma sprawy. Tym pustynnym nie można ufać."
-"Volach... odkąd cię znam mówisz, że Yun to oaza na wielkiej pustyni."
-"No. To chyba wiem co mówię nie?" - Volach powrócił wzrokiem do Seli. -"No więc Pani, skoro to sprawa służbowa to mów o co chodzi. Zaprowadzę was do odpowiedniej osoby, a potem zajmę się naszym małym, szmacianym problemem."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 14:30, 29 Lip 2008    Temat postu:

Od początku zbytnio nie patrzyła na rozmawiających, bardziej interesowały ją znaki w świątyni i witraże, chociaż pomnik też wydawał się w miarę ciekawy. Co jakiś czas zerkała na obu i uśmiechała się, w sumie nie wiedząc jak się zachować. Nie zamierzała ukrywać tego, że rozgląda się po świątyni, a jak to już czyniła, nikt jej nie zabronił rzucić kilka spojrzeń w stronę śledzącego, chcąc chociaż zobaczyć jak wygląda. Może jeszcze jakieś znaczki podobne do tych z futryny? Uszami jednak dokładnie śledziła rozmowę, kiedy Volach zwrócił się do niej oderwała wzrok od kilku kapłanów krzątających się w okolicy ołtarza - Tak, chodzi o pewną przepowiednię w starożytnym języku... Chodzi o trzy osoby, młodzieńca o dwóch duszach i stu, albo tysiącach twarz, o starcu, który niesie zło, śmierć i zagładę oraz o dziewczynie dającej życie, dobro czy coś w tym stylu - przełknęła ślinę wzrokiem błądząc po ogromnych ścianach świątyni - A i to wszystko miało się stać, kiedy zaginie Relikt Płomienia, tak mi się zdaje, wcześniej jeszcze chyba o jakiś zmianach była mowa, a potrzebny jest mi cały tekst przepowiedni, przetłumaczony rzecz jasna - jej wzrok utknął na twarzy paladyna Tkacza - No i jeszcze informacja dotycząca kilkunastu run, jedną podobno widział tu Brir, ale kto wie, kapłani to uczeni ludzie, a przynajmniej doświadczeni - zakręciła oczami i zacisnęła usta - Tak mi się wydaje, więc mogą wiedzieć gdzie szukać informacji o kolejnych runach, zależy mi na audiencji u Najwyższego Kapłana Tkacza, jeśli to możliwe - powiedziała głosem pewnym, a jej twarz zamarła w poważnej minie i ani jeden miesień na niej nie drgną. Przeniosła ciężar ciała na druga nogę, pierwsza wyciągając w przód bacznie obserwując podłogę na której stoi. - Więc jeżeli był byś łaskaw zaprowadzić mnie do odpowiednich osób... - głos utknął jej w gardle, nie zamierzała więcej mówić. Potem w milczeniu rusza za paladynami, przynajmniej ma nadzieje, że oni gdzieś ją poprowadzą - nie zamierzała stać w miejscu. Do tego ludzie pustyni mówiący o sobie. Cały ten obraz przyprawiał ja o dreszcze na plecach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:49, 03 Sie 2008    Temat postu:

Szpiega zdołała łatwo rozpoznać ponieważ buł jedyną osobą w świątyni noszącą turban. Poza tym jednak nie wyróżniał się niczym szczególnym. Nie miał także broni na widoku, ale w fałdach luźnej tuniki spokojnie mógł ukryć sztylet lub dwa. Jedno zwracało uwagę i nawet nieobyta w tych sprawach Sela musiała to przyznać: Pustynny wręcz wzorowo nie patrzył w ich stronę. Żadnego przelotnego spojrzenia... nic. Inni ludzi rzucali im chociaż przelotne spojrzenie rozglądając się po świątyni.
Na witrażach niewiele było run. Właściwie to każdy był podpisany w rogu kilkoma znakami, ale nie było to nic czego szukała czarodziejka. Posąg zaś... na cokole posągu widniały dziesiątki, jeśli nie setki niewielkich znaków. Były wyrysowane bez żadnego porządku. Wyglądało na to że każdy z nich wydrapano sztyletem, albo innym ostrym narzędziem. Przypominały graffiti zostawiane przez dzieciaki w starych ruinach. Jak krótkie podpisy tych którzy odwiedzili to miejsce... jednak było w nich coś... wspólnego. Żeby wypatrzeć tam coś znajomego potrzebowałaby jednak przynajmniej kilku minut żeby dokładnie obejść cokół i obejrzeć każdy jego kawałek. Przerwał jej jednak tłumiony śmiech Volacha który wysłuchał już całej serii próśb czarodziejki.
-"A może jeszcze frytki do tego?"- Zarechotał rubasznie zwracając przy tym uwagę wszystkich wkoło (oraz jedną nieuwagę człowieka w turbanie który nadal demonstracyjnie nie patrzył w ich kierunku). - "Ech... Wybaczcie, ale zawsze chciałem to powiedzieć... No więc chcesz poznać pełną treść pewnej przepowiedni, znaleźć wiedzę o pewnych runach, i jeszcze najlepiej spotkać się z Arcykapłanem... Taak... Faktycznie ja ci raczej nie pomogę z twoimi problemami." - Paladyn spojrzał na Brira, który tylko wzruszył ramionami w geście mówiącym Kazali to przyprowadziłem, ale poza tym nic nie wiem.
-"No dobrze... Może uda mi się coś załatwić, ale musicie tu chwilę poczekać. Możecie porozmawiać, pooglądać witraże, które tak cię zaciekawiły, albo może nawet pomodlić się... w końcu to świątynia. Ja poproszę kolegów żeby pilnowali waszego ogona i porozmawiam z szefem. Lepiej nigdzie nie wychodźcie."
Volach odszedł w stronę jednego z innych paladynów i zaczął z nim rozmawiać. Tamten kiwnął głową i rozeszli się do dalszych zajęć (trudno było przeoczyć że drugi paladyn zaraz poszedł porozmawiać z trzecim i razem zaczęli się przesuwać dyskretnie w kierunku głównego wyjścia.
Korzystając z chwili spokoju Brir usiadł na ławce i przymknął na chwilę oczy. Potem otworzył je i spojrzawszy przenikliwie na Selę powiedział:
-"Wiem po co ci wiedza o runach. Domyślam się tylko czemu chcesz rozmawiać z arcykapłanem, ale pierwszy raz słyszę o tej przepowiedni, która w dodatku ma coś wspólnego z reliktem... czy mogła byś mi powiedzieć po co tu tak naprawdę przyszliśmy?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 13:08, 04 Sie 2008    Temat postu:

Odetchnęła i spojrzała na pomnik - Chodź - szepnęła do Brira nawet nie odwracając głowy i pewnym krokiem ruszyła ku pomnikowi. Potem wyjęła z plecaka kartkę z runami i zaczęła zerkać to na pomnik, to na zwój. Jeśli znalazłaby jakiś znak równający się z tym na pomniku, a na drugiej stronie zostało jeszcze trochę miejsca to... W tej chwili uświadomiła sobie, że zapomniała pisadła. "No cóż, wrócę tu później" pomyślała i dalej dokładnie zaczęła poszukiwanie identycznych symboli. W czasie tych czynności zerknęła na Brira i spytała - Masz coś do pisania? - jeśli miał, to maluje na kartce (jeżeli jest miejsce) cztery kwadraty obok siebie zaznaczając gdzie zauważyła podobieństwo i stawia tam cyferkę odpowiadającą runie. Numeruje też strony, 1 to przód pomnika, 2 to lewa strona, 3 tył i 4 prawa. W czasie badań starała się też mówić do paladyna - To ten Kamad, znaczy on mi powiedział o przepowiedni. Nie wiem czy zapamiętałam ją dokładnie, ale podobno było w niej coś o mnie, więc nie chcę przez przypadek wpaść w coś, o czym nie będę nic wiedzieć... - zniżyła głos i rzuciła przelotne spojrzenie w stronę szpiega, gdy nie był zbyt blisko zaryzykowała i nachyliła się na ucho Bria szepcząc - Ci dwaj pozostali z przepowiedni mają Relikt, ale nie wiem gdzie teraz są - potem znowu zaczęła się przyglądać runom. Jeśli miała jeszcze czas, a Volach nie przychodził klękła przed posągiem (czy co tam wypadało) i spojrzała na jego głowę, po czym pochyliła głowę , szepcząc, a raczej tylko poruszając wargami, a mówiąc w myślach "Wielki i wszechmocny, daj mi siłę i spostrzegawczość, abym mogła dostrzec to, co niewidzialne dla oczu, abym odkryła tajemnicę swego przeznaczenia, daj moc do otworzenia portalu, do poznania tego, co niewiadome" potem pogrążyła się w myślach i całkowicie odpłynęła, chcąc nie słyszeć hałasu na zewnątrz, przenieść się tam, gdzie dostanie odpowiedź, a chociaż trochę podumać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:39, 09 Sie 2008    Temat postu:

-"Tak... to wydaje się logiczne. Z przepowiedniami trzeba uważać. Nigdy nie wiadomo w jakie kłopoty człowiek może się wpakować jeśli je zignoruje. No i faktycznie nie ma lepszego miejsca niż ta świątynia żeby znaleźć pełną treść." - Gdy Brir mówił Seli udało się namierzyć na posągu pośród wielu innych znaków runę, którą wcześniej rozpoznał paladyn. Faktycznie widział ją w tej świątyni, a teraz Sela wiedziała już gdzie dokładnie. Brir nie posiadał niestety nic do pisania, ale też Sela nie znalazła więcej pasujących znaków. Było kilka wyrysowanych w podobnym stylu, ale żadnych identycznych.
Volach nadal nie wracał więc czarodziejka miała czas na krótką modlitwę. Gdy uklękła i wypowiedziała w myślach słowa... nic specjalnego się nie wydarzyło. Nie było żadnego znaku ani w jej głowie, ani poza nią, że modlitwa została wysłuchana czy choćby usłyszana...
-"Najwyższy Kapłan przyjmie was w bibliotece." - Volach pojawił się z cichym brzęczeniem kolczugi. - "Wasza prośba zainteresowała go a możecie mi wierzyć, że lubi dobre historie. W tej chwili żyje właściwie tylko nimi. Chcecie może coś jeszcze wiedzieć zanim was zaprowadzę?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 10:45, 12 Sie 2008    Temat postu:

Odwróciłam się do Brira - Bingo! - powiedziałam podnosząc się z klęczek, potem swój wzrok zawiesiłam na Volachu - Tak, chciałabym poznać historię tego posągu, to jest Tkacz? I co oznaczają te runy na piedestale? - rzuciłam jeszcze okiem na posąg i zaczęłam powoli kroczyć do przodu - Opowiesz po drodze, bo prawdę mówiąc śpieszy mi się - zaraz potem chwyciłam paladyna Poodżaren za ramię i przysunęłam pewnym ruchem do swojej głowy szepcząc - A gdyby tak puścić tego szpiega wolno? On wie, gdzie mieszka ten piaskowy kapłan, a może nawet pomoże odnaleźć relikt, trzeba tylko zabezpieczyć się dobrym zaklęciem, żeby nie wybuchł jak Ci złodzieje - odchrząknęłam - Volachu, prowadź - powiedziałam głośniej i puściłam trzymaną rękę. Zaczęłam przysłuchiwać się opowieści Volacha, jeśli w ogóle raczył coś powiedzieć. Czekałam, aż dotrą do Arcykapłana "Dziwne, że tak łatwo zgodził się rozmawiać... Albo na prawdę bardo lubi opowieści, albo to obecność paladyna z obrządku Poodżaren to spowodowała" pomyślałam i zaczęłam bacznie wszystko oglądać, "Może znajdę cos interesującego, a jak nie przynajmniej będę bezpieczna" odetchnęłam i udałam się już tempem wyznaczonym przez Volach'a do miejsca spotkania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:18, 14 Sie 2008    Temat postu:

-"Ha! Jak się panience spieszy to może faktycznie opowiem po drodze." - Volach uśmiechnął się i poprowadził ich do drzwi, za którymi poprzednio zniknął. To miejsce już nie było takie imponujące jak główna kaplica. Ruszyli chłodnym korytarzem oświetlanym tylko słońcem wpadającym przez wysoko położone okienka.
-"No więc mógłbym ci teraz opowiedzieć wspaniałą historię o tym jak Tkacz zszedł na ziemię i pozostawił swoim wyznawcom ten posąg. Byłaby to historia pełna smoków, magów i ratowanych dziewic... szkoda tylko, że nic takiego się nie wydarzyło." - Podążali korytarzem. Inni przechodzący kiwali im na powitanie głowami lub ignorowali. Volach tymczasem kontynuował. - "Prawda jest nieco mniej ciekawa, ale nieco bardziej mistyczna. To nie jest posąg Tkacza Opowieści choć mówi się, że faktycznie lubi przyjmować taką postać. Wyrzeźbiono go na polecenie kapłanów i miał przedstawiać Herosa. Nie kogoś konkretnego. Ani mężczyznę ani kobietę. Nie maga, nie wojownika, nie sprzedawcę ryb... Rzeźbiarz miał stworzyć ją tak żeby każdy patrzący mógł wierzyć, że to jego twarz kryje się pod kapturem.
Nie wiem ile wiesz maleńka o naszej religii, ale chyba nie trudno się domyślić, że opiera się na opowieściach. A opowieści muszą mieć swoich bohaterów. Tkacz nie szuka dobrych ludzi czy złych ludzi. Szuka herosów. Ludzi którzy sami kształtują przeznaczenie swoje i tych z którymi się zetkną... no tak... no i wpadłem w pogadankę religijną...ech.. Nawet sobie nie wyobrażasz jak często mi się to zdarza. No dobra. W każdym razie ogólnie wiesz już o co chodzi. Każdy kapłan chętnie powie ci więcej.
Jeśli chodzi o te napisy... przyznam szczerze, że wiem czym są, ale nie potrafię ich odczytać. To imiona Tkacza. Nasz Pan tworzy opowieści od pokoleń i w różnych częściach świata. Jest znany pod wieloma imionami i różnie je zapisywano. Podróżnicy, skrybowie, kapłani... wielu dopisywało tam znane sobie wersje. Choć nie wykluczałbym, że znajdzie się tam trochę pradawnego graffiti. Początkowo pewnie pilnowano znaków, ale zaginął zwój z dokumentacją i w tej chwili chyba już nikt nie potrafi powiedzieć czy któryś z tych znaków to nie jest po prostu podpis jakiegoś wandala sprzed dwustu lat... wiecie jak to bywa.
No... jesteśmy już na miejscu. Bądźcie dla niego mili. Jest trochę dziwny, ale to najlepszy arcykapłan jakiego mamy." - Paladyn uśmiechnął się i wprowadził ich do Biblioteki. Z całą pewnością była to biblioteka i w pełni zasługiwała na wielką literę w nazwie. Pomieszczenie zastawione było półkami zapełnionymi zwojami, księgami... Seli zdawało się, że zauważyła nawet kamienne tablice. Regały ciągnęły się daleko wgłąb pomieszczenia oraz wzwyż. Spojrzawszy do góry czarodziejka zdołała doliczyć do sześciu balkonów stanowiących kolejne piętra regałów nim zakręciło się jej w głowie. Po całej bibliotece przemieszczali się młodzi i starsi kapłani w czarnych szatach nosząc charakterystyczne podstawki pod pergamin i przenośny kałamarz. Zdawało się, że biblioteka nie ma końca, ale może była to tylko iluzja wywołana przez architekturę.
Po kilku minutach spaceru między regałami dotarli do niszy w której siedział (prawie na pewno był to człowiek)... siedział On i gawędził z niezwykle niskim, starszym kapłanem, który opierał się na kosturze.
-"A więc mówisz, że Patrzący nazwał go Demonem z Draknor?" - Głos arcykapłana brzmiał jakby słowa wypowiadała bardzo stara ropucha... to by się prawie zgadzało.
-"Tak jest." - Odpowiedział niski kapłan. -"Myślę że powinniśmy wysłać kogoś żeby miał na niego oko. Chłopak ma potencjał."
-"Hmm... tak... to chyba dobry pomysł Dipface. Mógłbyś się tym zająć? Poznałeś go już i będziesz mógł wybrać odpowiednią osobę."
-"Oczywiście Najwyższy. Mam już nawet kogoś na oku. Jeśli pozwolisz oddalę się teraz na spoczynek. Mam za sobą daleką podróż."
-"Nie zatrzymuję cię... zwłaszcza, że jak się zdaje moi goście już dotarli." - Arcykapłan spojrzał w kierunku Seli. Powiedzieć, że był trochę dziwny byłoby komplementem. Arcykapłan siedział na czymś co przypominało sofę. Koło niego stał stół zastawiony jedzeniem wszelkiego rodzaju i napojami. Z drugiej strony leżały księgi, a przy małym stoliczku siedział młody skryba z nieco znudzonym wyrazem twarzy. Sam kapłan świetnie pasował do swojego głosu. Żeby nie ująć tego obraźliwie można powiedzieć, że materiału starczyłoby na cztery grube osoby... no i może psa. Nic dziwnego, że kapłan lubił opowieści. Był tak gruby, że nawet połączone wysiłki kilku osób nie mogły wynieść go z biblioteki. Do tego był stary, pomarszczony, a jego łysa głowa połyskiwała od potu podobnie jak reszta ciała.
Nosił czarną szatę nie wyróżniającą się niczym szczególnym poza oczywiście tym, że można by z niej uszyć namiot rodzinny.
Krótko mówiąc... był gruby, stary i brzmiał jak ropucha.
Volach wystąpił krok do przodu i skłonił się mijając przy tym niskiego kapłana który udał się do swoich zajęć.
-"Przyprowadziłem gości, o których ci mówiłem Najwyższy. Wydaje mi się jednak że powinni sami przedstawić siebie i swoją sprawę." - Paladyn Tkacza spojrzał wymownie w kierunku Seli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 15:36, 16 Sie 2008    Temat postu:

Starała się powstrzymać od jakiegokolwiek wyrazu twarzy i pozostać naturalną, bo w jej głowie panował mętlik, gdyż jedna dziecięca i beztroska połówka chciała się śmiać, a druga - ta bardziej dojrzalsza okazywała współczucie. Pojawiło się w tym zadziwiająca trzecia część i uznała, że ani jedno, ani drugie nie jest dobrym rozwiązaniem. Odchrząknęła i powiedziała - Jestem Selainwila, Najwyższy - ukłoniła się lekko, jak przystało na dobrze wychowaną dziewczynę, tacy ludzi uwielbiają tytuły, ale zawsze mógł być inny, trzeba uważać, żeby nie przesadzić - A to mój... paladyn Brir, sługa Poodżaren - wskazała na niego, nie miała czasu na długie powitanie i przedstawianie, bo w jej głowie zrodziła się w myśl, która wyrywała się spod kontroli - Przyszliśmy... znaczy nie wiem jak kolega, ale ja przyszłam tu w sprawie pewnej przepowiedni, wiem, że to wydawałoby się błahą sprawą i niepotrzebnie zawracającą głowę Arcykapłana, ale ma ona związek z zaginionym Reliktem Świętego Płomienia z świątyni Poodżaren. Dokładniej chodzi o przepowiednię w obcym języku, głoszącą o trzech osobach, które nadejdą po zniknięciu Reliktu, młodzieniec o stu albo tysiącach twarzy i dwóch duszach, mężczyzna niosący śmierć i zagładę oraz dziewczyna niosąca dobro i... odkupienie czy coś w tym stylu. - odetchnęła, starała się mówić powoli i dokładnie - Myślę, że nikt bardziej nie zna biblioteki jak osoba taka jak Ty, Arcykapłanie Tkacza Opowieści. Chciałabym więc poznać całą tą przepowiednię w całości - obejrzała się na Brira i wyciągnęła kartkę z runami i wskazała na tą „trochę znaną” - Jest jeszcze druga misja, jaką mi powierzono. Widziałam na posągu w świątyni taką runę, na piedestale. Jest to podobno jedno z imion Tkacza. Czy nie da się go jakoś odczytać, wywnioskować z jakiego języka pochodzą? Co dokładniej oznacza? Jest ktoś, kto mógłby powiedzieć więcej? Może gdzieś jeszcze ją widziano? A inne koło niej? Może Wielebny widział gdzieś te inne? W jakiejś księdze? - teraz oczami wędrowała po znakach, a ta jedna myśl nie dawała jej spokoju - A macie kogoś, kto dużo podróżował, albo speca od innych religii? - wydusiła i czekała, oczy zawieszając na tuszy Arcykapłana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:39, 21 Sie 2008    Temat postu:

Arcykapłan uśmiechnął się jakby do siebie po czym powiedział:
-"Ja nazywam się Arcykapłan Lordra. Czy ktoś ci już mówił młoda damo, że zadajesz strasznie dużo pytań?" - Skinął ręką, a jeden z kręcących się w pobliżu akolitów podszedł do seli i wziął od niej kartkę.
-"A tak... Panie Brirze. Racz pozdrowić swojego Arcykapłana oraz dowódcę Straży świątynnej."
Brir skłonił się lekko w geście potwierdzenia lecz nie odezwał się. Lordra przyjrzał się w zamyśleniu podanej mu kartce. Wreszcie powiedział:
-"No dobrze młoda damo. Myślę że najpierw zajmiemy się twoimi runami.
No więc owszem, moi podwładni podróżują dużo i możliwe, że któryś będzie potrafił odczytać ten znak, a może i pozostałe. Obawiam się jednak, że to jeden z tych starych, zapomnianych języków.
Z przepowiednią może być jeszcze trudniej. Przepowiednie zawsze sprawiają pewne problemy bo nie można powiedzieć na ile są wiarygodne. No i rzadko kiedy są jasne.
Skrybo!"
Młody człowiek siedzący nieopodal niemal podskoczył obudzony wołaniem.
-"Tak Najwyższy?"- Zapytał jakby spodziewał się połajanki za spanie.
-"Idź tam gdzie przechowujemy przepowiednie i znajdź mi ten zwój, w którym jest coś o Relikcie Płomienia świątyni Poodżaren. Zdaje się, że to był trzeci zwój Nalora Pustelnika. A tak. I po drodze możesz poprosić do mnie któregoś z naszych historyków."
Skryba jęknął i spojrzał w górę na rzędy półek.
-"Czy jesteś pewien Panie że właśnie tego zwoju chcesz?"
-"Nie dyskutuj ze mną młody człowieku! Przecież sam po niego nie pójdę!"
Gdy młody skryba mijał Selę kierując się do schodów na wyższy poziom biblioteki usłyszała jak mruczy coś o gderliwych grubasach.
-"Wybaczcie temu chłopcu. Jest krnąbrny, ale pisze szybko i wyraźnie jakby go wspierał jakiś demon. No ale gdzie moje maniery? Zanim wróci Skryba usiądźcie przy mnie drodzy goście i poczęstujcie się czymś."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Demogorgon Biały dnia Pią 11:54, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 7:38, 25 Sie 2008    Temat postu:

- Pustelnika? - jęknęła z rozpaczy, bo nie wiadomo z jakich przyczyn kojarzyło się to z pustynią, a tym samym piaskowym kapłanem, w sumie mógłby to przecież być samotny człowiek mieszkający na pustyni. Spojrzała na jedzenie i odrzekła - Możliwe, że to są wszyscy starożytni bogowie? Myślę, że to raczej na wymysł wandala nie wygląda, bo nie zdołałby tak dokładnie wyrysować tu znaku, przekopiować go nie miał z czego, no chyba, że sam coś widział - wypatrzyła jakiś dziwaczny, wyszukany owoc i wzięła go do ręki, próbując ocenić "jak to się je". - Dziękuję za uprzejmość, ale postoję, ciekawi mnie jednak jakie relacje są między religią Tkacza, a Boga Pustyń? Wiem, że Tkacz jest neutralny, ale tak z własnego doświadczenia, po co kapłan piasku chciał relikt Płomienia? - uśmiechnęła się i spojrzała pytającym wzrokiem na Brira, gdyby nie rozszyfrowała do czego służy owoc - Czy oni kradną wszystko? Wiem, że zadaje zbyt dużo pytań, ale jeszcze jedno pojawiło mi się w głowie - przełknęła ślinę w myślach dobierając odpowiednie słowa - Czy da się znaleźć osobę na odległość? Jakiś kryształ, wskazujący położenie czegoś? Bez takiego czegoś raczej trudno będzie nam odnaleźć Relikt - uśmiechnęła się w stronę Brira ze zmęczeniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 7 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1