Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zniszczona forteca "Limaru"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 10:07, 22 Cze 2010    Temat postu:

Ludzie rozeszli się spokojnie do swoich zajęć. Breg widać przekazał już dyspensę o budowie wież i tartaku, bo budowniczy przygotowywali podstawę dla tartaku, zaś inni, z toporami i piłami w rękach, skierowali się w kierunku drzew. Z drewna przywiezionego stały już baraki i niewielki magazyn.

Znalezienie równej powierzchni nie było wyczynem szczególnie trudnym. Deithe spokojnie napisał list i podał go gońcowi. Mężczyzna kiwnął głową potakując i momentalnie wskoczył na konia, po czym ruszył w kierunku stolicy. Mag zebrał ludzi, którzy byli w wiosce. Jeden z nich, najwyraźniej wybrany do mówienia zaczął:
- Panie, na oko wieś, jak wieś. Myśliwi, drwale, zbieracze, małe pola uprawne. Ale prze architekta, oni tam wszyscy są równi. Znaczy jest jeden szef, wójt czy ki inny sołtys, ale tak to każdy jest równy. Eee... No bo tak... No wszystko ze zbiorą to składają, prawda, na jedną kupę i później dzielą, jak oni to powiedzieli? Aha, wiem, że niby według potrzeb. Tak, powiedzieli, że pracują według chęci, a dostają według potrzeb, tak. Powiedzieli nam, że pieniądze ich nie interesują, że one nie mają dla nich wartości, bo żyją tylko tutaj, a tutaj nikt pieniędzy nie akceptuje, panie architekcie. No na oko to ma ze półtora tysiąca jak nic ta wioska. Znaczy się większa jest, niż się wydawało, bo tam i w lesie mają chałupy i że nawet się tam no... Em... No że te domy co je mają, to nie tylko, że piętrowe są, ale i w niektórych są do mieszkania zrobione piwnice! Chciałby pan architekt o coś zapytać, bo jak nie to do roboty pójdziemy.


Co my tu mamy... Zgrabne ogarnięcie podwładnych, zażegnanie konfliktów, zjednanie sobie sceptycznych... Polityczna rozmowa, nie wciągnąłeś się w nic, z czego nie da się wywinąć. Ładnie przedstawiona sytuacja wszystkim... No i rozsądny plan na przyszłość. A niech, co tam. Masz dwa poziomy jak widzę.

Za wszystko: 500PD. Gratuluję podwójnego awansu ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 17:28, 28 Cze 2010    Temat postu:

- Tak, bardzo ciekawe. A moglibyście mi wyjaśnić jak konkretnie dość do tej wioski? - wysłuchał wyjaśnień, po czym skorzystał z okazji, że ma pod ręką przybory do pisania i skreślił kolejny list. Utrzymując go w oficjalnym, acz przyjaznym tonie, poprosił owego zarządcę wioski o przybycie do zamku na rozmowę. W dogodnym dla niego terminie. Najlepiej jutro, albo pojutrze. Gdy skończył podpisał się i znowu użył prowizorycznej pieczęci. Wybrał przy tym jednego z mężczyzn.
- Mógłbyś wziąć ten list i zanieść go do wioski? Skoro już znasz drogę, a chciałbym, żeby ta wiadomość dotarła do tego sołtysa, czy wójta. Reszta może oczywiście wracać do pracy.
- No dobrze. - Architekt zwrócił się do Brega, gdy już mężczyźni poszli. - Zdaje się, że to na razie tyle. Gdy Nicolas skończy, możesz go do mnie przysłać, będę u siebie.
Co powiedziawszy, uczynił, wracając na kwaterę. No, nie dokładnie. Choć wiedział, że ma mnóstwo papierów do przejrzenia, w rzeczywistości jego myśli krążyły wokół Mariusa i jego nieumarłych, a także Goma, ich boga. Z oczywistych przyczyn czul się nadzwyczaj rozdarty, o co by sam siebie nie podejrzewał.
Nie był przesadnie religijny, a od wielu lat zamykał swoją nieumarłą część za zamkniętymi drzwiami umysłu i zasadniczo traktował jak zwyczajną chorobę - uciążliwą, ale nic ponad to. Poza tym choć zaczytywał się o nieumarłych i miał na ich temat sporą wiedzę, to tak naprawdę w życiu ich unikał. Starał się z całych sił nie pokazać jakie wrażenie zrobiła na nim rozmowa z kapłanem i przemawianie do ludzi, bo oczywiści nigdy jeszcze nie dowodził taką gromadą i odpowiedzialność ściskała go za jaja, zmieniając żołądek w kulę lodu.
Wszedł do barbakanu, wszedł do siebie, zamknął za sobą drzwi i oparł się ciężko o ścianę. Poczuł jak przechodzą go dreszcze, gdy rozpływa się napięcie. Przypominało to nieco uczucie, jakby ktoś go zamroził, a potem rozmroził. Przez chwilę pozwolił, żeby świat go zmiażdżył, przeżuł i wypluł. Skulił się w sobie.
A potem jeden głęboki wdech, drugi, trzeci. Deithe zebrał się w sobie i odetchnął ciężko. Lubił myśleć, że na świecie panuje równowaga i miał nadzieję, że ten moment słabości pozwoli mu zrównoważyć wiele chwil w których będzie potrzebował siły.
Zaraz potem wyszedł od siebie i zaczął zwiedzać barbakan, gdyż wcześniej nie miał na to czasu. Właściwie wykorzystał to jako spacer do rozmyślań, ale starał się przy okazji poznać rozkład budynku, a może i znaleźć coś ciekawego.
Naprawdę kusiło go, żeby iść do podziemi zamku i pogadać z Mariusem, a może i Gomem. Jak już wspominał, po raz pierwszy od dawna, czuł się rozdarty. Czuł więź z ludźmi, ale i z nieumarłymi, przez co sam czuł się jakiś taki niewyraźny, nierzeczywisty. Jakby znajdował się na granicy, która powoli rozpływała się w nicość. Nie - postanowił - poczeka do decyzji króla Eryka. A jak nie wytrzyma to pójdzie wcześniej, ale na pewno nie teraz.
Jeśli nic nie znalazł, a nikt nic od niego nie chciał a uznał, że zapamiętał większość rozkładu barbakanu, wrócił do pokoju, przeglądać papiery.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 14:58, 29 Cze 2010    Temat postu:

Robotnik wziął list i przed odejściem wyjaśnił Deithe drogę. W sumie nie była ona specjalnie skomplikowana, wystarczyło iść wzdłuż lasu, a później skręcić na jedyną drogę, która nie prowadziła między drzewa. Asystent tylko kiwnął głową i popatrzył za Nicolasem, który właśnie zapisywał coś, wykonując w powietrzu dziwne ewolucje. Breg wyglądał, jakby miał coś powiedzieć, ale najwyraźniej po prostu zrezygnował i powlókł się w kierunku robotników, budujących tartak.

Architekt chodząc po barbakanie doszukał się kilku dziwnych anomalii. W końcu to czasy świetności, a ani w środku, ani na zewnątrz nie ma nawet pół ornamentu, czy zdobienia. Surowe mury, zbudowane jakby przez biedne państewko, do obrony swych granic. Ponadto korytarze były strasznie wąskie, dwie osoby bez zbroi z trudem mieściłyby się naraz. Mur za to był gruby, że przyjąłby chyba uderzenie meteorytu i stałby dalej, lekko uszkodzony. Było to nietypowe, dla budowli mającej służyć za wysunięty punkt obronny, a nie za bastion.

Inna rzecz, która przykuła uwagę Deithe był spiralny układ korytarzy. Dość innowacyjne, przeciwnik by dostać się na piętro, musiał okrążyć budowlę w jej wnętrzu, po czym dopiero były schody. Poza tym mnóstwo ślepych uliczek, korytarzy równoległych, prowadzących do okienek strzelniczych, pustych pomieszczeń, czy po prostu do ściany. Pierwsze piętro i drugie wyglądały podobnie. Trzecie piętro zaś było nieskomplikowane, pełne pomieszczeń, dla oficera i żołnierzy.

Po głębszej obserwacji architekt zdał sobie sprawę co mu najbardziej nie pasowało. Dzięki swojej wiedzy w architekturze i wysokiej inteligencji zorientował się, że wewnątrz barbakanu musi coś być. Korytarze, pomieszczenia i ślepe zaułki z pewnością nie wypełniały całej powierzchni, jaką zajmował barbakan. Idąc tym tropem Deithe już bez trudu wiedział: oś barbakanu labo była wypełniona murami, co było bez sensu, albo była pusta. Pozostawało pytanie: jak to sprawdzić?

Gdy architekt tak stał i zastanawiał się, ktoś zza zakrętu wpadł w niego z impetem. Nie było słychać nic wcześniej, więc Deithe był zdezorientowany.
- Przepraszam, naprawdę mi przykro, panie szefie!- powiedział szybko Nicolas- Chciałem jak najszybciej zdać panu raport, ale nie spodziewałem się pana szefa tutaj, w korytarzu i wynikło to bum- paplał wesoło asystent- Ale co ja to miałem? Chyba nic, to sobie pójdę. A nie! Tak, tak! Raport. Kosztorys jest. Będzie trzeba dużo. Naprawdę. Jeśli najpierw weźmiemy się za renowację tego co stoi, to nie będzie problemu. Posprzątanie resztek starego muru powinno nam zająć dwadzieścia siedem godzin roboczych, przy zaangażowaniu siedemdziesięciu procent ludzi. Chce pan to na papierze? Obawiam się, że się pan nie doczyta po mnie, mogę opracować to na jutro w formie czytelnej.
Nico wyrzucał z siebie słowa z taką prędkością, że niemal przekraczały barierę dźwięku. Wyglądał na całkowicie zaabsorbowanego liczbami. Coś jednak sprawiło, że się opamiętał i zakończył całą wypowiedź nieco kulawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 19:38, 19 Lip 2010    Temat postu:

- Tak, tak. - Wymamrotał architekt. Wciąż wpatrywał się w ścianę. Nie miał wątpliwości, że gdzieś tam kryła się pusta przestrzeń, tylko jego zdaniem pytanie nie brzmiało: jak to sprawdzić? a: czy aby jest pusta?
- Kosztorys... tak, może być na jutro - mruknął - a teraz chodź, pomożesz mi. Wydaje mi się, że oś barbakanu jest pusta i odizolowana od reszty. Teraz się przejdziemy po parterze budowli, pomożesz mi szukać. A szukamy nie nośnych ścian odgradzających pustą przestrzeń od dostępnej. Poradzisz sobie? - spytał, ale znał odpowiedź. Oczywiście, że tak. Praca polegała w większości na obliczeniu różnic w grubości korytarzy, ustawień kąta ścian, wzajemnego położenia i tak dalej i tym podobne. W sam raz dla genialnie-obsesyjnego umysłu asystenta.
Gdy już znaleźli odpowiednią ścianę, Deithe wrócił na plac i znalazł co najmniej trzech murarzy, najlepiej z porządnymi młotami i kazał im przebić się do pustej przestrzeni. Mógłby oczywiście użyć też magii, ale nie wydawało się to właściwe w jego potencjalnej kwaterze.
Jeśli jego zamysł się powiedzie i efekt nie wygląda groźnie lub zabójczo, mag próbuje zorientować się co i dlaczego odizolowano od reszty barbakanu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sokaris
Tolerowany



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:42, 20 Lip 2010    Temat postu:

Treść nowego zdania zapisanego w księdze zaskoczyła Sokarisa. Nie spodziewał się że tak szybko będzie musiał rozprawić się z nekromantą.- A może by tak pozbyć się tej księgi i zrobić coś dla własnej korzyści?- Szepnął pod nosem i cisnął księgą o ziemię. Następnie spojrzał na Kevaksa i przygotował swoje miecze do ataku.- Wybacz kapłanie ale doszedłem do wniosku że tylko traciłem z wami czas. Myślę że najwygodniej będzie się was pozbyć i wyruszyć w swoją drogę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Czw 22:59, 22 Lip 2010    Temat postu:

Kevaks:

Po swoich słowach trzymając kamyk w dłoni, podszedłeś do zniszczonego posągu, po czym spokojnie pod nim usiadłeś. Zjawa zaraz po tym jak się odezwałeś, patrzyła na ciebie nieustannie z otwartymi oczyma. Po chwili je przetarła, i zaczęła się drzeć, zdenerwowana, w podskokach - Ty! Ty mnie nie słyszysz przecież Ha ha hAA! To, na pewno, do tego czarnego rycerza, mnie, mnie przecież nikt nie słyszy, mnie nikt nie słyszy... Nie możesz!@# - Tupnął i odsunął się od ciebie.

Sokaris:

Gdy szepnąłeś pod nosem, księga jeszcze coś dopisała "Nie waż... "

Właściwie zaczęła, gdyż po chwili wylądowała na ziemi, a ty po swojej groźbie wyciągnąłeś dwa miecze gotowy do ataku.

Sokaris & Kevaks:

"Szukasz sensu powiadasz... Ujrzysz sens, w momencie, w którym uwierzysz." Może właśnie na te słowa kapłana mroczny paladyn odpowiedział groźnie, rzucił księgę, i zareagował jak zareagował? Jedno jest pewne, w tej chwili stoi z wyciągniętymi mieczami naprzeciw kapłana, bynajmniej w przyjaznych zamiarach.

A dzieliło was nie więcej jak 6 metrów. Kapłan nieprzygotowany siedział pod zniszczonym pomnikiem, trzymając jedynie w dłoni kamyk. Mroczny Paladyn zaś był gotowy w każdej chwili rzucić się na bezbronnego, i zmęczonego zresztą po walce kapłana.

Zorhul zaś dawno zniknął w mroku twierdzy. A księżyc spoglądał na was złowieszczym blaskiem.

Kevaks:

Zjawa gwałtownie zwróciła się w stronę paladyna - Co on!? Księga!@ Kerekte! Łap księgę! Ona ci ujawi tajemnice! Ale nie, to są, bardzo obiektywnie, zdradzane sekrety, weź i ją spal! Ale chwila, on przecież cię zaraz zabije! Ha! Zaraz zginiesz! - Ruszył w stronę paladyna, i... Po prostu przebiegł przez niego, nie wywołując żadnych konsekwencji w rzeczywistości. Stanął w bramie - Chociaż... To chyba rycerze, może oni ci pomogą!? Albo, może idź do lochów za Zorhulem!? Na Kevaksa, co jest gorsze?!? - Oparł się o ścianę, zjechał po niej w pozycję siedzącą i zakrył oczy - Nie mogę patrzeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:36, 24 Lip 2010    Temat postu:

Kevaks nie zwracał uwagi na niedowierzania zjawy, ale szybko i niezbyt głośno odparł.
-Ależ słyszę cię i widzę doskonale! - I dalej spoglądał na ducha, któremu jak widać się to nie spodobało.

Zaraz po tym jak Sokaris wyjął miecze, młody kapłan zniesmaczony tym zdesperowanym widokiem wstał i z nadzieją, że przekona upadłego do pokojowych zamierzeń zaczął mówić.-Słuchaj... jeśli naprawdę tak uważasz to idź, a mnie zostaw w spokoju. - Z kamiennym wyrazem twarzy wpatrywał się na stojącego przed nim Sokarisa.-Jeśli chcesz mnie zabić to proszę! Próbuj! ...Zresztą możliwe, że to nie mnie masz zabić... możliwe też, że wiesz co robisz, ale mówię, że gdybyś chciał mnie zaatakować, nie zawaham się dołożyć wszelkich starań by przeżyć. Jestem tak samo człowiekiem jak ty, chociaż sporo nas dzieli nie musisz tego robić.-Mówił patrząc się cały czas na upadłego, spoglądając tylko raz na księgę która leżała na ziemi, lecz w tej chwili nie miała ona wielkiego znaczenia. Kapłan sam w myślach się pocieszał, że będzie dobrze.-O wszech mocny Kerekte! Wspomóż swojego uniżonego sługę i w razie potrzeby ześlij pomoc. - Zaraz po tym spojrzał przez ramię upadłego na ducha myśląc.- Po co on tu jest? Jaki jest jego cel? Czemu akurat duch kapłana Kerekte? Właściwie to wie coś o księdze... ciekawe... tyle pytań... - Kevaks bez zmiany wyrazu twarzy czekał na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 11:16, 26 Lip 2010    Temat postu:

Nicolas tylko pokiwał głową i z uśmiechem przedszkolaka pognał sprawdzać ściany. Architektowi wyrwało się westchnienie na myśl o stanie umysłu asystenta. Poszedł jednak za nim, by wyszukać potencjalne przejście. Dobre dwie godziny mężczyźni sprawdzali ściany po kawałku. W pewnym momencie zmęczony Deithe ciężko usiadł w jednym ze ślepych korytarzy i odkrył, że wejście nie znajduje się w ścianie, a w podłodze. kamienne płyty pod nim wydały głuchy dźwięk. Architekt według planu zawołał robotników, którzy wybili dziurę w posadzce. Oczom wszystkich ukazał się ciasny tunel, o wysokości metra. Był jednak zadziwiająco czysty i nie nosił nawet minimalnych znamion czasu. Z drugiego jego końca biło zielone światło. Gdy tylko Deithe je zobaczył, poczuł czyjąś obecność. Potężną obecność, jednak uśpioną, jakby spętaną wbrew jej woli. Mag nie miał pojęcia co to może być, samo uczucie bytności tego czegoś powodowało, że architekt czuł się jak małe dziecko we mgle. Było to paraliżujące uczucie strachu i bezsilności naraz. Robotnicy szybko stwierdzili, że wracają do pracy, a Nicolas patrzył na to, po raz pierwszy wyglądając na czymś zasmuconego. Mimo tego wszystko coś zachęcało Deithe do tunelu. Była to nielogiczna chęć zbadania nieznanego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 13:21, 27 Lip 2010    Temat postu:

- Che! - Warknął architekt i splunął w bok. Jak nie bogowie nieumarłych i nieumarli bogowie to wielkie zielone coś. Jakim cudem mógł tego wcześniej nie czuć? A może czuł na jakimś poziomie? Wspomniał na swój sen w którym wciąż spadał w dół. Później uznał, że wiązało się to jakoś z podziemiami zamku, Mariusem i jego wesołą menażerią, ale teraz nie miał już pewności. Czy przerwał jakąś pieczęć? Szlag.
- Nicolas - powiedział, wstając. - Muszę coś załatwić. Masz tu stać do mojego powrotu i nie ruszyć się na krok, rozumiesz? Ani tam wchodzisz, ani nikt inny, ani nic stamtąd nie wychodzi, zrozumiano? Wolałbym, żeby jakiś zdolny mag się tym zajął pod moją nieobecność - rzekł, po czym wyszedł.
Przeszedł przez plac, kierując się do zamku. Po drodze szukał Atanela, ale jeśli go nie znalazł to zadowolił się innym strażnikiem. Powiedział mu o dziurze w barbakanie, że pilnuje jej mag Nicolas i że ma go wesprzeć. Żaden z nich nie wchodzi i nikogo nie wpuszcza, ani nie wypuszcza, odmaszerować, dziękuję bardzo.
Wyminął strażników przy wrotach do zamku i je otworzył. Jeśli stawiały opór, otworzył je siłą. Jak nie da rady siłą, rozpirza je w cholerę.
Po wejściu schodzi na dół i szuka Mariusa, jak go nie znajduje, szuka tego długo-ramiennego stwora i każe zawołać kapłana. Jak i tego ni widu ni słychu to woła, aż lisz się zjawi. Kiedy już tak się stanie, krótko przeprasza za ewentualne szkody/hałasy itd i tako rzecze:
- Szanowny Mariusie, nie mam dla ciebie jeszcze odpowiedzi, jednak wynikła inna sprawa, która - moim zdaniem - ma z tobą bezpośredni związek. Powiedziałeś, że cała twierdza jest twoim filakterium, tak? Stanowi część ciebie, czyż nie? Czemu więc nic nie wspomniałeś o tym czymś pod naszymi stopami? No wiesz, monstrualne, spętane, prawdopodobnie zabójcze, świeci na zielono. Porusza to jakąś strunę w twojej pamięci? Oczywiście istnieje szansa, że najstarsza i zarazem najpotężniejsza istota w okolicy nie ma pojęcia o równie przerażającej obecności niecałe czterysta metrów dalej - zależy jak liczyć - w takim razie wybacz wtargnięcie. Jednak jakoś w to wątpię. A mam już trochę dość tego jak ludzie ciągle coś przede mną ukrywają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 21:22, 27 Lip 2010    Temat postu:

Nicolas spojrzał na szefa i na tunel. Smutnymi oczami. W jego przypadku było to co najmniej tak słodkie, jak mały kotek. Architekt wyszedł z barbakanu. Gdy tylko zniknęła mu z oczu zielona poświata poczuł się lepiej. Nie dało się wyczuć żadnej uśpionej obecności. Jakby wnikała ona w mury budowli...

Mag spotkał tylko jednego strażnika, żującego jakąś trawę. Gdy Deithe wydał mu rozkazy ten spojrzał na architekta badawczo po czym szybkim marszowym krokiem oddalił się na nowe miejsce stróżowania. Nic nie powiedział. Był oto chyba winą lekkiego podenerwowania w zachowaniach maga.

Deithe doszedł do fortecy. Strażnicy mieli chyba coś powiedzieć, ale się rozmyślili. Architekt wszedł do środka, przeciął główną salę wejściową i wszedł do lochów. Na dole stał Gurak, który na prośbę maga powlókł się po swojego pana. Po chwili pojawił się Marius na swym osobliwym wierzchowcu. Wysłuchał w ciszy, co miał do wysłuchania i odpowiedział:
- O czymkolwiek mówisz na pewno jest poza murami mnie. Moje filkaterium ogranicza się do głównego zamku. Wszystko co jest za wewnętrznymi murami i w ich obrębie nie jest już, jak to ująłeś, częścią mnie. I nie wiem o czym mówisz. Nigdy nie spotkałem tu nic monstrualnego i spętanego oprócz matki mego wierzchowca, ale ona na pewno nie świeci na zielono. Poza tym, ona żyje głęboko w tych lochach, gdzie jeszcze pan nie był, panie Arc"Denti... Naprawdę nie wiem o czym pan mówi. Zechciałby pan jaśniej?
W głosie kapłana nie było fałszu, a przynajmniej mag go nie wyczuwał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 13:09, 29 Lip 2010    Temat postu:

Deithe przyjrzał się Mariusowi krytycznie, ale nie dostrzegłszy fałszu westchnął na poły z irytacją na poły z bezsilności. Oczywiście ukrywanie kłamstwa w przypadku kogoś kto nie ma twarzy per se, a jego głos to jedynie manifestacja siły woli a nie efekt drgania strun głosowych, nie należy do trudnych zadań. Jednak architekt postanowił mu uwierzyć. Na razie.
- Dobrze, dobrze. Ale będę się streszczał, zostawiłem na straży tego czegoś mojego... osobliwego asystenta, co na miejscu wydawało się dobrym pomysłem, jednak teraz już nie koniecznie. Spawa wygląda tak: zajęliśmy barbakan, ten stojący oczywiście. Wczoraj ludzie skarżyli mi się na kiepski sen, sam też miałem koszmary, ale wpierw nie przykładałem do tego wagi, a potem połączyłem to z aurą otaczającą główny zamek, ergo filakterium lisza. To miało pewien sens. Dzisiaj jednak, po powrocie z naszej rozmowy z tobą badałem barbakan pod kątem budowy. Zwyczajnie, żeby wiedzieć gdzie się mieszka. Okazało się, że w środku ktoś zamaskował całkiem sporą przestrzeń. Znaleźliśmy wejście w podłodze. W środku jest tunel od którego bije zielonkawe światło, a tam dalej... czuje się... - Mag zamachał obiema rękami w nieokreślonym geście, gdy próbował ubrać uczucia w słowa. - Jakbyś stał na jeziorze, na cienkiej tafli lodu, a pod sobą widział ogromny cień. Jakąś mityczną, uśpioną bestię, która chwilowo cię nie dostrzega, ale wtem lód zaczyna pękać i strach ściska ci serce. Wiesz, że nie możesz uciec, że wpadniesz tam i, co gorsza, w pewnym sensie chcesz tego. - Deithe rozłożył ręce. Potrząsnął głową. - Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nic o tym nie wiesz, nawet jeśli nie jest to coś częścią ciebie, jest praktycznie tuż obok. I jest ogromne, przynajmniej dla zwykłego śmiertelnika takiego jak ja. Już z odległości, spętane i w czasie snu zaczęło mi mącić w umyśle - skrzywił się lekko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sokaris
Tolerowany



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:00, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Wybacz kapłanie, nie wiem co we mnie wstąpiło.- Mówiąc to Sokaris opuścił miecze i przyjął mniej agresywną pozycję.- Myślę że najwyższy czas ruszyć własnymi ścieżkami. Żegnaj i przekaż tę księgę Zorhulowi.- Upadły schował oręż i schylił się po książkę.-Oddając ją Zorhulowi przekaż mu że chciała go zabić.- Po oddaniu księgi Sokaris oddalił się od Kevaksa i zniknął w mroku nocy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sokaris dnia Wto 21:03, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 22:56, 04 Sie 2010    Temat postu:

Sokaris & Kevaks:

Upadły paladyn zrobił tak jak powiedział. Schował miecze, podniósł księgę z ziemi, po czym gdy przekazał ją Kevaksowi, po prostu odszedł zostawiając kapłana samego na dziedzińcu zniszczonej twierdzy pod gwieździstą pełnią.

Sokaris:

Przeszedłeś przez bramę którą weszliście, po czym skierowałeś się w stronę wyrwy. Było ciemno, jednak kojarzyłeś mniej więcej drogę, i światło księżyca nieco pomagało. Po chwili przemierzając znane ci już zgliszcza stanąłeś na skraju wyrwy, dzielącej cię od ruin monumentalnej niegdyś twierdzy, opuszczonych towarzyszy, jakiegoś obozowiska nie wiadomo kogo, oraz nierozwiązanej tajemnicy księgi z biblioteki. Wszystko to masz za plecami, zaś przed tobą rozciąga się panorama królestwa Draknorr. Jednak wiesz też że na wschód prowadzi droga do dzikiej puszczy Koryn, a na zachód kto wie, czy nie mniej dzikiego miasta złoczyńców - Lumaris.

Jednak nie słyszałeś już księgi, która dała by ci jakąkolwiek sugestię, a właściwie polecenie.

[oki, jak pisałeś, chcesz tworzyć nową postać, jednak jak dla mnie nieźle ci idzie (choć nie dawałem ci wiele razy być złym i okrutnym, ale może kolejna sytuacja którą ci stworzę to ułatwi. Jak chcesz, albo pisz w karcie postaci, albo tu :] jak chcesz)]

[PS: nie będzie mnie teraz, zatem następny post po 14/15, hev a fun ^^]

Kevaks:

Może mógłbyś jeszcze dogonić Sokarisa. Jednak w tej chwili trzymałeś księgę, która jak sama stwierdziła, jest w stanie rozwiać tajemnice które tylko zechcesz. Jednak w tej chwili gdy upadły paladyn zniknął, ta nie wydawała żadnych dźwięków. Nic nie skrobała, być może sama jest zdziwiona odejściem Sokarisa

- Księga... Nie otwieraj jej! To kłamstwa! Manipulacja! Tak jak tymi w świątyni! Wyrzuć ją! Spal! Wszystko to... Na Kerekte, przecież i tak mnie nie słyszysz - Zjawa kręciła się obok ciebie wykrzykując, po czym walnęła głową w mur. A właściwie, zanurzyła głowę w murze, zirytowana tym faktem.

[PS: nie będzie mnie teraz, zatem następny post po 14/15, hev a fun ^^]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:02, 16 Sie 2010    Temat postu:

[Cóż nam to nie przeszkadzało, bo dopiero teraz wróciliśmy^^ ]

Kevaks przez chwilę czuł dziwną pustkę po przez odejście kompana, a przynajmniej na pewien czas towarzysza. Nachodziła go myśl.- Znowu sam przez świat...-Myśli rozwiał duch krzyczący i stwarzający dziwne pozycje. Kapłan trzymając księgę zwrócił się ku zjawie, zrobił kilka kroków tak, aby zbliżyć się nieco do niej.-Duchu! Czemu uważasz, że Ciebie nie słyszę, ani nie widzę?! - Odparł spokojnym głosem starając się nie wystraszyć przewrażliwionego ducha.- Opowiedz mi o tej księdze. Co z nią nie tak? Jak ty się tutaj znalazłeś w postaci, w której jesteś?-Śniący czując, że ilość pytań może być przytłaczająca skończył mówić, czekając na reakcję ducha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 2:04, 17 Sie 2010    Temat postu:

Kevaks:

Zjawa zamarła w bezruchu. Spoglądała na ciebie z niedowierzeniem, ze skrzywionym grymasem - Em... Bo, bo ja umarłem, a ty mnie przez to nie słyszysz, ani nie widzisz... Ani... - Powiedział spokojnie, nie do końca pewien tego co mówi - Aghr - Złapał się za głowę rwąc sobie włosy, i kręcił się w kółko w ogóle na ciebie nie patrząc - Jednak jak byś mnie słyszał mógłbym ci opowiedzieć o tej księdze, gdybym o niej tylko coś wiedział. Bo nie wiem! Nie wiem! Ale wiem że w podobny sposób ginęli ci kapłani! W tajemniczy sposób, manipulowani, i okłamani, iluzją taką jak kapłan w lochach, fałszywymi dowodami, czy taką właśnie księgą!! Ten ktoś, potężny mag, demon, może jakieś bóstwo! Ciebie też chciał zmanipulować i uśmiercić, albo wykorzystać do zrealizowania swoich celów! Tam w lochach, to nawet nie był duch! To też musiała być jego robota! Na pewno musi nienawidzić Kerekte, jego kapłani, my pewnie byśmy mogli rozwiać jego tajemnicę, zanim dopnie swego celu, jakimkolwiek by był. Może dlatego my zginęliśmy pierwsi. Ale, może to moja paranoja, może ja żyję tylko jestem w jakimś wariatkowie? Może ty nie istniejesz a to o czym ja mówię to tylko jakieś moje omamy? O rany, Kerekte, ratuj - Duch zatkał sobie uszy, zamknął oczy, i szeptał coś do siebie. Chyba coś mamrotał że to sen, że on nie istnieje. W ogóle nie zwracając na ciebie uwagi szedł przed siebie w stronę ściany.

Księga zaś, teraz w twoich rękach, zaczęła coś skrobać najwyraźniej tylko do ciebie, jako że Sokaris zniknął już dawno z pola widzenia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Wto 2:09, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:36, 17 Sie 2010    Temat postu:

Kevaks nieco zirytowany postawą ducha zaczął od nowa.-Posłuchaj jestem Kevaks Śniący, uniżony sługa Kerekte. Szukam prawdy na temat swojego istnienia i swojej przeszłości, której nie pamiętam. Ty zaś duchu stoisz przede mną i wmawiasz sobie, że nie istniejesz i że ja ciebie nie widzę, ani nie słyszę. Moja rada... zacznij wierzyć i pomóż mi... żeby nie doszło do kolejnej śmierci... kolejnego wyznawcy Kerekte. Osobiście nie boję się śmierci, ale nie mogę zginąć bo nie dokończyłem swojej misji i nie mogę zawieść wszechwiedzącego Kerekte, który z pewnością na nas patrzy.... Patrzy również na ciebie... a teraz spójrz i ty na siebie i zobacz co ze sobą zrobiłeś.-Kevaks spojrzał nieco w górę jakby chciał uwierzyć, że Kerekte teraz na nich patrzy.-To powiesz mi co wiesz? Czy wszystko będę musiał robić sam i twoja śmierć będzie uznana za daremną lub niepotrzebną.-Kevaks skończył, gdy usłyszał skrobanie. Przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył się na książkę, potem znowu na ducha, a potem powoli ją otworzył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 15:32, 18 Sie 2010    Temat postu:

- Panie Arc'Denti... - rozpoczął lisz - Nic o tym nie wiem. Choć nie ukrywam, że to istotnie dziwne i niewiarygodne, bym nie miał o tym pojęcia. Zechciałby pan mnie zaprowadzić do tego... Czegoś?
To mówiąc Marius machnął ręką, a jego pająk odstawił go na ziemię. Kapłan Goma klasnął w ręce i tym samym przybrał postać normalnego człowieka. W zasadzie to wyglądał jak Nicolas, jedynie tęczówki były całkiem czarne.
- To aby nie denerwować pańskich ludzi. Tak bodajże wygląda pański asystent, prawda? Myślę, że to wystarczy, by nie szerzyć paniki. A więc jeśli można: niech pan prowadzi.
Deithe zauważył, że lisz jest bardzo otwarty i bezpośredni. Zgodził się wyjść z własnego dominium bez swych sług. Ba! Nawet sam to zaproponował. Wyglądało to na akt dobrej woli i poświadczenie: mówię prawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Sob 19:02, 21 Sie 2010    Temat postu:

- Niezła sztuczka - skwitował Deithe. - No i niezła pamięć, skoro zdołał pan zapamiętać te wszystkie szczegóły po jednej wizycie - ostatnie zdanie balansowało gdzieś na granicy podziwu i podejrzenia. Z Nicolasem nigdy nic nie wiadomo, może spotykał się już z liszem? Teraz jednak nie było czasu o tym rozmyślać, więc odłożył w umyśle kolejne pytanie do właściwej przegródki.
- Pan pozwoli, że poprowadzę.
Mag poprowadził kapłana Goma do wyjścia. Trochę ciekawiło go jak Marius zareaguje na świat zewnętrzny, którego mógł równie dobrze nie oglądać od dziesięcioleci. Szedł pierwszy, bo puszczanie asystenta przodem można było uznać za podejrzane. Może tylko mu się wydawało, może dziwne, mroczne wrażenie było tylko kumulacją przeżyć ostatnich dni. Miał taką nadzieję. Teraz jednak poprowadził lisza przez plac, do barbakanu i do dziury, by sam mógł się przekonać co tam zastaną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 0:04, 25 Sie 2010    Temat postu:

Kevaks:

Zjawa cały czas podążała przed siebie gdy mówiłeś. Jednak będąc tuż przed murem, niby ciebie nie słysząc z zatkanymi uszami, zerknęła na ciebie niepewnie, ale wyraźnie w twoim kierunku. Mimo iż patrzyliście na siebie wzajemnie, postawiła parę kroków i zniknęła, wnikając w mur.

Zostawiając ciebie samego na dziedzińcu, wyciągnąłeś i otworzyłeś księgę która jeszcze kończyła zdanie.

"W sumie to dobrze że ten niewdzięcznik Sokaris odszedł i przekazał ci księgę przegrywając swoją szansę. Zaś ty Kevaks, kapłan wszechwiedzącego Kerekte, pierwszy, który zajdzie tak daleko w odkrywaniu jego objawień, a nawet w odkryciu tajemnicy swojej przeszłości, która bez tej księgi dopiero była by ci tajemnicą..."

Słowa zakończyły się, a ty usłyszałeś tępe skrobanie na kolejnej stronie, którą bezzwłocznie przewróciłeś.

"Ale wszystko w swoim czasie, gdyż młodego kapłana czeka jeszcze wiele innych tajemnic i sekretów do rozwiania, misja, która go czeka zupełnie zmieni oblicze tego świata, a jego samego wciągnie w przygodę która odmieni jego nudne i bezcelowe życie..."

Ponownie tekst się zatrzymał, choć zajmował zaledwie fragment zmęczonej czasem stronicy. I tak samo jak przed chwilą, dalszy tekst pojawił się na kolejnej stronie.

"Szkoda że Zorhul tak bardzo nie ufa mistycznej tajemnicy, a zlękniony przyszłością może zagmatwać twe dobre losy i ścieżki. Pamiętasz zapewne rozmowę ze starym kapłanem spotkanym w katakumbach świątyni Kerekte? Nie zapomnij o powierzonym ci artefakcie, o woli, którą Kerekte chce abyś wypełnił. Jak na razie macie wspólny cel. Znajdź z Zorhulem to czego szuka, choć ci o tym jeszcze nie powiedział. Lecz gdy przyjdzie pora, nie pozwól aby tego użył, gdyż konsekwencje tego będą bolesne dla wszystkich żyjących."

Tekst zakończył się, i wraz z chwilami nie było kolejnych słów. Może gdybyś miał coś do pisania, mógłbyś coś napisać, zapytać, bo w tej chwili nie wydaje się aby księga miała zamiar coś jeszcze ujawniać.

Pismo po chwili zniknęło jak by nigdy go tam nie było. Oprócz światła dalekiego ogniska, i spowitym chmurami światłem księżyca, okolicę otaczał mrok. Zorhula już nie było dobrych parenaście minut. Tak jak zjawa, także nie zapowiadając kiedy, lecz że chociaż wróci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Śro 0:06, 25 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:44, 25 Sie 2010    Temat postu:

Nieco zdezorientowany Kevaks przetarł twarz ręką i nie odrywając jej od twarzy zaczął macać swoją brodę. Kapłan stał tak przez chwilę w miejscu rozmyślając na wszystkim tym co się wydarzyło, oraz tym co się może wydarzyć. Szybko w myślach przemknęła jedna wspomniana sekwencja napisana przez księgę. "Nie zapomnij o powierzonym ci artefakcie..." - Jakim artefakcie? ...Chodzi o ten kielich? ...Czy może o coś innego? - Wszystko to wydaje się zanadto dziwne, ale chyba powinienem już coś poczynić. - Śniący był pewien, że musi iść za Zorhulem, chociaż nie podobał mu się ten wariant oraz widok brzydkiego i cuchnącego złem nekromanty. - Cóż... tutaj za pewne nic dobrego mnie nie czeka. Chyba nie mam wyjścia.-Kevaks ruszył bardzo wolnym krokiem tak, aby raz jeszcze porozmawiać w myślach ze swoim bogiem - O wszechwiedzący Kerekte! Czuwaj nade mną i wskaż mi odpowiednią drogę postępowania. - Kapłan idąc do drzwi przetarł nosa, a gdy już do nich doszedł otworzył je i przeszedł przez nie w poszukiwaniu Zorhula.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1