Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zniszczona forteca "Limaru"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 0:16, 31 Sie 2010    Temat postu:

Uczyniłeś jak zamierzałeś. Choć opuszczona forteca o tej porze tym bardziej zdawała się być złowieszcza nie skrywając nic dobrego, ostrożnie podszedłeś do drzwi. Pociągnąłeś za metalowy uchwyt otwierając je do połowy, po czym zajrzałeś do środka w gęsty mrok.

- Skoro sądzisz że mnie widzisz, to chyba przyda ci się moja pomoc w tej samobójczej misji. Hmm. Ja w sumie i tak nie żyję, to co mi tam, nic nie ryzykuję. Ha ha! Ho... - Usłyszałeś za sobą głos zjawy kapłana, która wraz z tobą zerkała do środka zza masywnych drzwi, a po chwili wyprzedziła cię wkraczając do środka. Razem weszliście w otchłań fortecy, a zanim zdążyłeś powiedzieć zjawa kontynuowała - O ile mnie pamięć nie myli to ta forteca ma, a właściwie miała by bo to już ruiny, ponad 1000 lat, albo i 10 000? Chyba jednak 1000... Ale, od początku ery ludzi, gdy stracili wielkiego sojusznika którym były smoki wiadomo było że mimo swojej wielkości samotna forteca nie miała szans przetrwać kolejnych stuleci otoczona ze wszystkich stron. Za to w zastępstwie była świetnym schronieniem dla barbarzyńskich hord, band złodziei z Lumaris, czy straszliwych, diabli wiedzą jakich bestii, uciekłych z puszczy Koryn przed nietolerującymi chaos i zniszczenie, ludźmi lasu... Ho ho, sam jestem ciekaw kto teraz tutaj urzęduje, jednak nie liczyłbym na miłe powitanie, o herbatce nawet nie wspomnę... - Mówił niby do ciebie, jednak na ciebie nie zwracając zupełnie uwagi, szwędał się po kątach

A tobie wraz z przywyknięciem oka do gęstego mroku, zdawało się ujrzeć sylwetki potężnych kolumn pnących się w górę, a pod nogami szczątki, widać z każdym krokiem po smugach dymu, zakurzonego dywanu ciągnącego się w głąb sali. Po bokach oczywiście też zapewne były jakieś rozwidlenia, jednak bez światła ciężko gdziekolwiek w tej chwili dotrzeć.

- Jak chcesz coś od Kerekte to najlepiej poproś o światło, przynajmniej będziesz widział jak umrzesz, bo w tej chwili myślę że żadna droga nie jest odpowiednia, na zwiedzanie tego, mauzoleum...

Poza tym, zdaje się że twój nowy kompan zdaje się być nieco pesymistycznie nastawiony co do twoich losów i w ogóle twojej przyszłości obarczonej wciąż mistycznej misji. Jednak księga milczała co dawało nieco otuchy, albo raczej, przynajmniej nie wzbudzało trwogi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:26, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Kevaks nieco zafascynowany tym, że jest w pewnym sensie w "antycznym" miejscu, co przez chwilę sprawiało, że kapłan zapominał o tym co może się kryć w głębi tego miejsca. Śniący spoglądał na kolumny, zastanawiając się przy okazji kim, lub czym są te istoty wyrzeźbione w kamieniu. Wzrok kapłana przywiódł za kolumnami, aż do sufitu zastanawiając się jaki jest wysoki. Zaraz po tym spojrzał przed siebie, potem na ducha i nagle się zatrzymał.-Duchu... em... ekhe... ekhe... tak właściwie to się sobie nie przedstawiliśmy. Wiesz zapewne, że ja nazywam się Kevaks, a ty? Jak ty się nazywasz? Jak mam do ciebie mówić? Tak po prostu duchu? Czy może masz jakoś na imię?-Zaraz po tym kapłan zaczął się drapać po głowie, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu pochodni.-W sumie możliwe, że mój wzrok się zaraz przyzwyczai do ciemności.-W myślach do siebie mówiąc. Mimo to i tak rozglądał się za pochodnią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Czw 12:01, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Zjawa kapłana zmrużyła nieco oczy, najwyraźniej zniesmaczona - Umarli, nie powinni się przedstawiać, i w ogóle rozmawiać z żywymi... Jednak jestem Ateos, jeśli słyszysz. Miło było by cię poznać, w... Żywych okolicznościach - Duch najwyraźniej zdaje się być zirytowany tym gdy mówisz do niego bezpośrednio, ale i prawdopodobnie jest trochę szczęśliwy z tego że ktoś go słyszy sądząc chociażby po tym że już się nie boi i nie ucieka.

Kolumny były gładkie, jednak kręcąc się wokół nich zauważyłeś przy równie wysoko sięgających w mrok ścianach, rzeźby jakiś rycerzy, może władców. Jednak nie znałeś historii Draknorr zbyt dobrze, nie wiesz kogo przedstawiają. Może kiedyś, wiedziałeś.

- Niech Kevaks podąża za Ateosem, duchy inaczej widzą świat niż żywi to nie potrzebują światła, a chyba wiem gdzie udał się Zorhul... Choć, chyba nie powinienem się do niego zanadto zbliżać - Dodał nieco niepewnie, po czym udał się w głąb sali.

Szczerze powiedziawszy to równie dobrze mógłbyś zamknąć oczy, bo i tak nic nie widzisz. Niestety w twierdzy nie było żadnej pochodni ani nic co dawało by światło. Przy wejściu jedynie światło księżyca wpadające przez drzwi może trochę rozjaśniały komnatę, jednak zaraz jak podążyłeś za otoczoną lekką poświatą sylwetką ducha, nic poza nim nie widziałeś.

Znikał ci za zakrętami które mijał, instynktownie jednak dotykając ścian skręcałeś za nim, a on za każdym razem czekał aż go ujrzysz. Wiesz tylko że skręciliście najpierw w lewo, a później przemierzyliście parę korytarzy aż duch się zatrzymał - Uważaj, tu są schody - Po czym powoli zaczął schodzić na dół, a ty schodziłeś za nim krok po kroku.

- Że też się nie boisz że umrzesz. Dzięki Kerekte że nie żyję, inaczej bym już chyba umarł na zawał przynajmniej trzy razy zanim bym tu dotarł - A dotarliście na sam dół, do najprawdopodobniej katakumb. Mogłeś to stwierdzić po grobach we wnękach na ścianach, które teraz w przeciwieństwie do pozostałej części zamku oświetlone były pochodniami.

Jednak nie tylko to świadczyło że tutaj jednak nie tak dawno ktoś zaglądał. Z głębi korytarzy było słychać niepokojące odgłosy. Choć zlewały się w szum, można było wyróżnić spośród nich dziwne nieludzkie jęki przyprawiające o dreszcze, a także głośniejszą rozmowę, właściwie krzyczaną kłótnię.

- Ja... Lepiej tu zostanę. Kevaks już sobie poradzi be ze mnie, już widzi swoją drogę - Usiadł na pierwszym stopniu który prowadził na górę i oparł głowę o ręce dodając jeszcze - Ale że akurat w katakumbach? Brr, oby go nie doprowadziła do jednego z tych grobów... - Mówił, jak by cię nie było, a jednak się widzieliście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Czw 12:14, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:19, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Kapłan jak zwykle próbując zachować spokój spoglądał na korytarz z którego dochodziły odgłosy i zniesmaczony tymi odgłosami, odwrócił się do ducha.-Ateosie... czemu chociaż nie wybierzesz się tam ze mną? Albo... skoro nikt poza mną ciebie nie widzi, to czy mógłbyś zajrzeć co się tam dzieje, żebym mógł się wcześniej przygotować do tego co może mnie spotkać.-Kevaks jak wryty w ziemię stał i czekał na odpowiedź ducha. Co prawda liczył, że się zgodzi, ale gdyby tak się nie stało, Śniący bez możliwości wyboru ruszyłby za odgłosami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Czw 23:42, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Ateos spojrzał na ciebie spode łba, wzrokiem nieco zażenowanym. Najwyraźniej znowu mu się coś nie spodobało w twojej wypowiedzi - Kevaks rozmawia sam do siebie, bo ja przecież jestem duchem, a żywi nie rozmawiają z duchami. I, jeszcze chce abym poszedł prosto w sidła tego nekromanty Zorhula, który na pewno takie duchy jak ja zjada na śniadanie. Dlaczego po prostu ten kapłan skoro ot tak gada sobie z duchami, nie powie im żeby się od niego odczepiły zamiast wysyłać je na pewną śmierć. Chwila... Ja przecież i tak nie żyję... - Zdawało się odczuwać lekką złość, która też być może spowodowana jest najzwyczajniejszym strachem Ateosa. Ostatecznie jednak słysząc odpowiedź, tak jak zamierzałeś i tak skierowałeś swe kroki w stronę odgłosów.

- Ech, będę tego żałował. A może nawet nie tylko ja - Usłyszałeś za sobą zjawę kapłana, która jednak i tak ruszyła tuż za tobą.

Skręciłeś jeden zakręt, kolejny, widok się nie zmieniał. Przemierzaliście korytarze wypełnione grobami aż rozmowy były wyraźne. Zatrzymałeś się za zakrętem z którego się kierowały, zerknąłeś lekko za róg wraz z Ateosem, jednak widok był jeszcze bardziej złowieszczy niż zwiedzane dotychczas katakumby.

- Wiem, w porządku... Rozumiem że ofiara Murdika była konieczna, że w bibliotece znalazłem odpowiedź... Ale jednak nie tak się umawialiśmy Mariusie - Głosy w tej chwili były wyraźne, ponadto poznałeś w tych słowach zdecydowany głos Zorhula - W bibliotece miałem znaleźć kamień, a po jego przyniesieniu miałeś oddać mi relikt - Zorhula, który stał daleko za kamiennym mostem pod którym znajdowała się czarna otchłań. Stał przed jakimiś schodami w głebi sali, które jednak sięgały daleko wyżej niż było stąd widać - Ale czy ostatecznie przyniosłeś mi ten kamień mój drogi uczniu? - Odpowiedział inny głos, jednak ujrzałeś ledwie widzące schodzące czarne buty, oraz purpurową pelerynę - Zatem twoja misja jeszcze się nie skończyła. Nie zapominaj zresztą, że dzięki niemu nie tylko spełnimy wolę naszego pana, ale i będziemy mogli sprowadzić także twój, skarb. Nieprawdaż? - Zorhul opuścił głowę, i nerwowo stuknął laską. Przez chwilę milczał.

- Słyszysz to co ja? - Dodał nagle zaniepokojony, albo wręcz zasmucony Ateos - Te błagania... Płacz... Cierpienie... - Oparł się o ścianę obok ciebie, jednak poza rozmową nekromanty nie słyszałeś tego co Ateos. Może jakieś zbiorowe jęki w oddali owszem, jednak nie odzwierciedlały one tego o czym wspomniał kapłan.

Nim jednak zdążyłeś odpowiedzieć Zorhul momentalnie odwrócił się w waszą stronę jeszcze was nie zauważając, i kierował się w stronę wyjścia. Za jego głosem zaraz zabrzmiał donośny głos nieznanej postaci - Bardzo dobrze. Wróć gdy już będziesz miał to po co cię wysłałem. W bibliotece przecież znalazłeś odpowiedź, gdzie znajduje się kamień. Zatem postaraj się, i nie zapominaj że jesteś moim najlepszym uczniem. Powinieneś być dumny, że właśnie ty masz zaszczyt wypełnić wolę Goma!

- Kevaks, pozwól mi cię zaprowadzić, ja, ja nic nie zrobię, ale może, może ty z pomocą naszego Kerekte uwolnisz to biedne istnienie... - Duch kapłana nie zauważając nekromanty który się do was zbliżał zrobiła ku tobie krok - Ona wrzeszczy o pomoc! To, to nie do zniesienia! Musisz to zrobić! - I próbował złapać cię za ubranie, jednak, bezskutecznie. Zrezygnowany, pozostawił tylko błagające spojrzenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Czw 23:45, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:25, 03 Wrz 2010    Temat postu:

Zdezorientowany Kevaks szybkim gestem palca kazał się uciszyć duchowi.-Cśśś.... Jest jakiś korytarz, którym moglibyśmy umknąć niezauważeni? Musimy się na ten czas skryć, aby Zorhul i reszta nas nie zauważyli. Jeśli tak się stanie to już po nas... właściwie to po mnie. Nie mogą mnie zobaczyć. Szybko! Jak się gdzieś schowamy, to wtedy pójdę tam gdzie mnie chcesz mnie zaprowadzić... Dobra? -Mówiąc bardzo cicho, właściwie to prawie nie wypowiadając słów, kapłan mówił do ducha mając nadzieję, że tylko on go usłyszy i nikt inny. Śniący odwrócony do ducha, próbując zachować spokój szukał miejsca, lub korytarza, w którym mógłby się schować, a w myślach nachodziły go myśli.-Jaki kamień? Znowu coś... Oby ten gburowaty nekromanta mnie nie zauważył... Oo Kerekte chroń mnie przed siłami nieczystymi tych ludzi!-Pozostając w niepewności, czekał na reakcję ducha.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 20:29, 11 Wrz 2010    Temat postu:

Duch niczym wyrwany z letargu, gdy cię usłyszał zniesmaczył się - Co? Czy, czy ja wyglądam jak bym tutaj mieszkał!? Em, no w sumie może, ale nie znam tych katakumb, wiem tylko że gdzieś niedaleko ktoś krzyczy i... Na boga, czy ty nie tego słyszysz!? Może moglibyśmy mu jakoś pomóc?

Nie słyszałeś jednak aż tak drastycznych odgłosów jakie docierają do Ateosa. Za to kątem oka zauważyłeś że Zorhul wkroczył już na dzielący was most.

- Jednak nie jestem przekonany czy to doby pomysł aby Zorhul widział, jak Kevaks wychodzi za nim o ile ma nadal myśleć że kapłan grzecznie czeka na górze...

Kroki było słychać coraz głośniej i wyraźniej, pewnie i jakakolwiek dłuższa rozmowa była by lada moment słyszalna dla nekromanty z tej odległości. Po szybkim rozejrzeniu się nie zauważyłeś jakiś charakterystycznych przejść, wszędzie tylko korytarze, rozwidlenia za którymi możesz się schować. Jednak już w tej chwili ciężko powiedzieć czy po dalszym zagłębianiu się w tych podziemiach nie zapomnisz drogi powrotnej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Sob 20:33, 11 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Sob 18:40, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Marius spojrzał na siebie samego
- Ach to zwykłe zaklęcie. Nie jest to może przebranie idealne i blokuje część zasobów magicznych, ale przy mojej profesji była niezbędna. Zwłaszcza, gdy byłem tylko zwykłym akolitą mojego Pana. Chodźmy już.
Kiedy Deithe wyszedł ze swoim zacnym towarzyszem na zewnątrz zauważył, że lisz nie lubi światła. Osłonił się przed słońcem ręką, zmrużył oczy i z grymasem lekkiego niezadowolenia przeszedł przez dziedziniec. W barbakanie już, za murem powiedział:
- Świat zewnętrzny jest naprawdę piękny. Muszę wrócić do swych nocnych spacerów po okolicach. Błaha przyjemność i płocha, ale jednak przyjemność. A słońca nie trawię, panie Arc'Denti. Wyrzekłem się światła, a raczej światło wyrzekło się mnie.
Po tym enigmatycznym stwierdzeniu Marius nie powiedział już nic. Gdy mag i lisz doszli do dziury, zobaczyli tam Nicolasa, układającego puzzle na posadzce. Marius od razu rozproszył przebranie i spojrzał do tunelu. Cofnął się o krok, trzymając obiema rękami za głowę. Po chwili wrzasnął tubalnym głosem, krótkie słowo "nie!", upadł na ziemię. Po kilku sekundach podniósł się na rękach i usiadł na posadzce. Spojrzał na Deithe i powiedział:
- Pewny jestem tylko jednego. To demon. Potężny demon. I powiem jeszcze coś: przeraża mnie to. Tak mnie. I nie znam się na demonach, to nie moja rzecz, panie Arc'Denti.
Marius oparł się o ścianę. Wyglądał jakby odpoczywał. Tymczasem Nicolas swawolnie, nie zwracając uwagi na słowa lisza, jego krzyk i upadek, dalej układał puzzle. Swoja drogą asystent architekta układał puzzle, które wyglądały jak rekonstrukcja dawnego wyglądu Limaru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:09, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Kevaks był coraz bardziej nerwowy, mimo że starał się uspokoić to trzeba było coś poczynić. Tylko co? Dać się przyłapać na podsłuchiwaniu przez chorego umysłowo nekromantę, a następnie przez jego pobratymców, czy dać się poprowadzić przez ducha nie znając za nic tych korytarzy, ani tego co się w nich kryje.-Straszliwy dylemat.-Pomyślał sobie młody kapłan. Tak czy inaczej bardziej odpowiedni był mimo wszystko wariant drugi, bo ucieczka, albo nawet o tym nie mówiąc walka z nekromantą nie wchodziły w rachubę. Kevaks nie był szkolony do takich starć. Sama wcześniejsza walka z wilkami była, jak dla niego ciężką sprawą.

-Duchu! Zaprowadź mnie do tego... czegoś... mówiłeś, że ktoś krzyczy, więc mnie do niego zaprowadź, ale... ale tak, aby żaden z tych nekromantów mnie nie zauważył. Dobrze? I... o ile mi się wydaje... ty chyba raczej znasz te katakumby? Mam rację?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 0:16, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Kevaks:

Zorhul przechodził przez most pozostawiając za sobą wielkie schody, oraz swojego rozmówcę który dawno zniknął wspinając się na ich górę. Zorhul zwolnił kroku na moście, rozglądając się wokół siebie podejrzliwie, zaniepokojony. Kolejne zaś kroki były zdecydowanie pewniejsze, pełne impetu, wręcz złości. Minął most pod którym rozciągała się otchłań, i wyłonił się zza rogu.

Jednak korytarz poza nim był pusty. Pochodnie jak wcześniej rozświetlały katakumby pełne grobów, a on tylko rzuciwszy nerwowe spojrzenie za siebie, i ściskając schorowane zniszczone dłonie w pięści dalej przemierzał korytarz kierując się najprawdopodobniej ku wyjściu.

Ty zaś już chwilę temu nie robiąc hałasu zniknąłeś z tego korytarza podążając za duchem. Ateos dopiero za paroma zakrętami zatrzymał się, poczekał na ciebie, oparł się zmieszany o ścianę, aż w pocie czoła wyszeptał - Uff, nie zauważyli nas, chyba... Kevaks jako żywy pewnie miałby spore kłopoty gdyby dał tu się nakryć tym nekromantom. Chociaż w sumie ja jako nie żywy, pewnie też, jako że są nekromantami... - Odwrócił się w stronę korytarza którym przemierzyliście przez chwilę się zastanawiając. Katakumby może nie były olbrzymie, ale wystarczająco dużo aby się zgubić w tym labiryncie. Zjawa po chwili dodała - Chociaż i tak ppewnie, będziemy jeszcze tego żałować... Ale, to jest niedaleko, słyszę, bardzo blisko - Dodał strwożonym głosem Ateos, po czym nie czekając zerwał się, zatrzymał się na kolejnym rozdrożu rozglądając to w tę, to we wtę. Zerknął na chwilę na ciebie - I jja, tutaj nigdy, nie byłem. Cco, miałbym tutaj robić!? - Aż wybrał kolejny z korytarzy. Ruszyłeś za nim.

Na końcu tego korytarza był drzwi, które Ateos ignorując, przeniknął. Nie były one zamknięte, zatem ruszyłeś klamką i wszedłeś za nim.

Stał w miejscu trochę dygotąc, a ty stanąłeś obok niego. Przed waszym obliczem ukazał się korytarz, który w przeciwieństwie do innych posiadał liczne drzwi porozstawiane obok siebie, i na przeciwko. Do tego korytarz był znacznie bardziej ściemniony niż reszta katakumb, oświetlony zaledwie paroma migającymi pochodniami - Ssłyszysz, to? - Rzucił nerwowo zlękniony Ateos, który niepewnie stawiał kroki, aż w końcu zatrzymał się mijając parę drzwi - Ja, ja tam nie wchodzę, ty, ty idź pierwszy - Stanął sztywno na wprost jednych z drzwi, zza których najwidoczniej dochodziły do niego dźwięki. Ty jednak nic nie słyszałeś, żadnych dźwięków, czy chociażby oddalonych niepokojących jęków. Komnatę wypełniała jeszcze bardziej złowroga, absolutna cisza. Brakowało nawet echa Ateosa które powinno się odbijać się o ściany. Nawet księga, która nic nie komentowała, nic nie pisała, jak by zwyczajnie oczekiwała co się wydarzy.

Jednak za to widziałeś, jak spod drzwi wydobywa się lekka poświata błękitnego światła.

- Nnie, słyszysz, prawda? Głupie pytanie... Bo, chyba... Ty słyszysz tylko, mnie, ja słyszę ciebie, ale ty, chyba nie słyszysz tego co ja słyszę, co słyszą duchy... Bo, bo inaczej, bałbyś się, bardziej, inaczej! - Niemal krzyknął, jednak zaraz się przygarbił zlękniony, i chyba strwożony tym że i go mógłby ktoś usłyszeć - Te, jjęki, ten... Płacz...

A czy ty się bałeś? Ciężko powiedzieć. Właściwie, chyba jedynie twoja wiara mogła stłumić twój strach, gdyż im bardziej w tej chwili wierzyłeś w nierozwianą tajemnicę tej wyprawy, tym mniej wierzyłeś że mógłbyś teraz umrzeć pozostawiając to wszystko bez odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Sob 0:21, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:24, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Kevaks odetchnął z ulgą wiedząc, że nekromanci nie wiedzą, a przynajmniej nie podejrzewają obecności kogoś z poza, a tym bardziej kapłana. Będąc obecnie w dziwnej komnacie poczuwał się nieswojo i sam nie wiedział co robić. W każdym razie pozostawało mu patrzeć jak zjawa ugina się przed niesłyszalnymi przez człowieka jękami.-Możesz powiedzieć co tam jest?-Z lekkim przerażeniem zadał pytanie. Podszedł kilka kroków do ducha. Następnie rozmyślając o obecnej sytuacji zaczął się lekko rozglądać. W końcu po namyśleniu ruszył ku drzwiom spoglądając na światło wydobywające się z pod nich.-Co ja tutaj robię?!-Myślał, a jego myśli miały w sobie nutkę przerażenia.-Nie... nie mogę teraz tego zostawić! Skończę to co już zacząłem! O Kerekte wszechpotężny! Ochraniaj swojego sługę, podczas jego misji. Pomóż mi pokonać przeciwności losu... oraz tego co się kryje za tymi drzwiami.-Młody kapłan zauważył, że słowa kierowane bezpośrednio do swojego boga podnoszą go zwykle na duchu, więc wolał tak czynić niż klepać nauczone regułki. Teraz w jego uwadze nie było nic poza drzwiami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 23:54, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Deithe jakoś szczególnie nie zdziwił się światłowstrętem Mariusa. Nawet zwykli ludzie mieszkający pod ziemią odzwyczajają się od słońca i drażni ich zmysły, a co dopiero nieludzie spędzający w mroku wielokrotność ludzkiego żywota i do tego po czubek czaszki zapadnięci w magię ciemności.
Demon to już inna para przesiąkniętych bagiennym smrodem kaloszy.

- Demon. Tak. Super. Znakomicie. Niewysłowienie niebiańskie. - Architekt przeżuwał te słowa niczym najgorsze obelgi świata, zachowując przy tym kamienną, niewzruszoną twarz. Tak doskonałą maskę prezentują tylko posągi, przez które przechodzi drżenie młota kowalskiego. Rysy pięły się tuż, tuż, dzika eksplozja zamaszystym krokiem wynurzała się zza rogu, podśpiewując pod nosem.

Mag zmierzył lisza mało przyjaznym spojrzeniem.
- Podsumujmy. Mam pod zamkiem kolonię nieumarłych. Inny nieumarły może za chwilę wpaść tu z wizytą z całą armią. Pod barbakanem mam demona, a wielki, potężny lisz nie ma pojęcia co to, choć śpi jakieś pięćdziesiąt metrów od jego własnego leża. Ale nie ma sprawy, przecież ja codziennie otwieram portale międzywymiarowe. Pentagramy kreślę nocami, gdy śpię. Ale przejdźmy do ciekawszej kwestii.

Spojrzał na swojego asystenta.
- Nicolasie, mój ty rozkoszny geniuszu-idioto. Gdzie jest strażnik, którego tu postawiłem z tobą? Tylko błagam, powiedz, że nic go nie zjadło. Doprawdy, od każdej następnej katastrofy nawiedzającej ten plac budowy wymagam tylko podstawowych manier, ale jednak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 19:51, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Nicolas podniósł swą chłopięcą buzię i spojrzał na architekta swoimi oczkami.
- Nie wiem czemu tak zostałem nazwany... Ale co tam. A strażnik powiedział, że mu niedobrze i musi się zrzygać. Przysłał kolegę, ale miał to samo. I następny też. To powiedziałem, że sam tu posiedzę, tylko żeby mi przynieśli coś do picia.
Po czym wzruszył ramionami i wrócił do swojej układanki, jakby była w tym momencie najważniejszą rzeczą w jego życiu. Marius za to odmienił się w swoją prawdziwą formę, zrobił typowo ludzki gest strzelania palcami (który z pewnością pozostał mu z czasów życia w dosłownym tego słowa znaczeniu). Spojrzał na Deithe i powiedział:
- Spróbuję czegoś się o nim dowiedzieć, panie Arc'Denti. Później przekażę panu parę spostrzeżeń, które wpadły mi do głowy. Moment...
Lisz rzucił kilka zaklęć. Po większości nic się nie działo, po jednym zapaliły mu się mocniej oczy, po ostatnim owinęła go czarna skorupa. Marius zszedł do tunelu i patrząc w jego drugi koniec zaczął coś inkantować. Po chwili wyszedł, jakby z trudem.
- Że tak powiem... Muszę skontaktować się z moim Panem. Może jego mądrość podpowie mi, cóż to za rodzaj demona. A te kamienie... Dopiero teraz zauważyłem, że absorbują aurę magiczną. Przemyślane. Myślę, że wrócimy do tego tematu. Teraz najważniejsze to rozpoznać zagrożenie. Więc wrócę do siebie, by skontaktować się z Wielkim Gomem. A właśnie, może życzy sobie Pan mi towarzyszyć? Myślę, że to byłoby ciekawe doświadczenie.
Lisz mówiąc to zmienił się na powrót Nicolasa. Deithe zauważył, że ani wcześniej, ani teraz asystent w ogóle się tym nie przejął. Z uśmiechem bawił się w najlepsze. Architekt chyba zrozumiał, czemu wysłali tak zdolnego człowieka tak daleko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 23:57, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Kevaks:

Uchyliłeś drzwi, a zza nich, wydobyło się emanujące światło które pokryło cię niebieskim odcieniem. Ateos wychylił się zza twojego ramienia, niepewnie, i ostrożnie.

Całe ujrzane pomieszczenie było zakryte błękitnym światłem, którego źródłem był, kamień. Przezroczysty szklany kamień na środku pomieszczenia ustawiony na jakimś, organicznym podeście? Zbliżyłeś się krok

- Widzisz to? Jakie, to piękne... - Oczy twojego niewidzialnego towarzysza latały po całym pomieszczeniu, jednak nie wiesz zupełnie za czym. Dopóki ci nie opisał - To chyba, jakaś dusza... Nigdy czegoś takiego za życia, nie widziałem... Te błękitne płomyki, rozciągają się po całej sali, srebrząc się, i, wydobywając iskry, i... Na Kerekte... Ona chyba próbuje, się wyrwać, z tego, czegoś... - W istocie. Gdy stanąłeś tuż za drzwiami zauważyłeś, że kamień na środku podestu był wręcz przez niego owinięty, jakimiś mięśniami, palcami, które jednak dalekie były od ludzkiej ręki. Chyba, że dawno martwej. Jednak poza tym nie było przy tym takich efektów jakie widział Ateos

- Co ci nekromanci tutaj robią, z tymi, biednymi... Ej, jęki ucichły, słyszysz? Nie... Nie podoba mi się to, chodźmy stąd, zostaw Zorhula i wracajmy do Draknorr, może, może tam mamy... - Ateos momentalnie zamilkł, a ty zerknąłeś za ramię. Cofnął się krok wyraźnie strwożony - Oona na mnie, pat... Co? Kevaks, uciekajmy stą! ... Co? Ty, do mnie mówisz? Nie, nie rozumiem, niewyraźnie cię...

Prócz Ateosa nie słyszałeś jednak do kogo mógłby mówić, za to teraz prócz niego usłyszałeś jakieś kroki na korytarzu, i wyraźny głos. Roznoszący się wzdłuż korytarza.

- Nie wiedziałem że Zorhul dobrał sobie za towarzysza podróży, kapłana? I do tego, na tyle bezczelnego, i tak dociekliwego, aby pałętać się ot tak, po mojej posiadłości... - W drzwiach stanęła sylwetka, czegoś człeko kształtnego, ale nie do końca, kompletnego... Dopiero gdy odsunąłeś się o krok na bok, błękitne światło gwałtownie i brutalnie ujawniło jego szpetne oblicze. Otóż, były to ożywione zwłoki, które już w żadnym stopniu nie przypominają czegoś żywego. A jednak mówiły, ludzkim zniszczonym głosem.

Kevaks w tym czasie nawet nie zwrócił uwagi na nową postać. Zdziwiony, stał obok ciebie, zwrócony jednak w kierunku szklistego kamienia - Kevaks, ona mówi, żebyśmy ją, uratowali? Strzegli Zorhula!? U, uciekali? Nie nadążam! Ona, ttak szybko mówi, jak bym słyszał jej wszystkie, mmyśli!

Zaś żywe zwłoki wlekły swoje ciało, ignorując Ateosa, albo wręcz go nie słysząc wcale, i kontynuując swoje zdanie - Wybacz że osobiście się z tobą nie przywitam, ale poczekaj tu cierpliwie chwilę wraz z jedną z moich marionetek, a przyrzekam ci że zaraz zjawię się tutaj we własnej osobie, i porozmawiamy sobie w cztery oczy...

Ateos otrząsnął się, zerknął za twoje ramię, i krzyknął z przerażenia - !@# Diabli! Cco, to!? - Dopiero teraz zauważając gościa. Obejrzał się na kamień, a następnie na ciebie - Zzabierzmy, jją, i spadajmy stąd! Jj, jesteś, kapłanem! A to, jjakiś trup! Przepędź go zz pomocą Kerekte, ii uciekajmy stąd do licha!@#


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Śro 0:02, 29 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 23:45, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Deithe obrzucił Nicolasa mało przyjaznym spojrzeniem. Można rzec, że czuł lekką, ale to naprawdę wielką, irytację.
- Tak cię nazwałem, bo tym jesteś. Problematycznym dzieciakiem, który przez większość czasu włazi ludziom na nerwy, a potem błyska geniuszem w odpowiednim momencie. A wydawało ci się, że posłali cię na tą kolonię karną, bo nie miałeś dość świeżego powietrza?

Mag wywrócił oczami i obserwował poczynania lisza z założonymi rękami. Przez chwilę miał dziwne, rozkoszne myśli. Wyobrażał sobie, że mija Mariusa i idzie w głąb tego tunelu. Nareszcie rozładowuje to budujące i zalegające w trzewiach napięcie. Wpatrzył się w układankę swojego asystenta i zamrugał oczami. Spojrzał na nieumarłego wygrzebującego się z tunelu.

- Tak, tak, niech będzie. Lisz, Rycerz Śmierci, Demon, więc czemu nie Bóg Śmierci?
Spojrzał na Nicolasa.
- Nicolasie, zapieczętuj na razie wejście. Nie będzie to tak dobre jak pierwotna konstrukcja ale chwilowo powinno ochronić robotników przed wpływem demona. Nic tu nie zrobimy jak wszyscy się zatrują jego aurą. Wiem, że mogę na ciebie liczyć, a potem idź się napić na mój koszt.
Potem Deithe podążył za Mariusem do Goma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:51, 02 Paź 2010    Temat postu:

Kevaks próbował ogarnąć całą zaistniałą sytuację swoim umysłem. -C... co to do licha jest?! -Mówiąc na głos, patrzył się na martwe ciało, bowiem młody kapłan nigdy nie widział nie umarłego człowieka, który do tego jeszcze mówił. -Prze... przecież... -Kapłan nie dokończył zdania, kiedy zaczął nowe. -A... Ateosie gdybyśmy mieli szybko uciekać, pokierował byś mnie do punktu wyjścia? O...oczywiście zabrałbym ten kamień, jeśli jest taka wola Kerekte. -Poddenerwowany rozglądał się czy w pobliżu nie było jeszcze kilku trupów. -Nie uciekniemy jeśli będzie ich więcej... -Kevaks nie mógł nic w tej chwili poczynić nic ważniejszego od przyklęknięcia do połowy i zmówienia modlitwy do Kerekte.

Z najwyższego punku główną,
Widzę pana życia i śmierci zarówno,
Kerekte proszę i błagam,
Gdyż się z trudną sytuacją zmagam,

Uchroń nas, lub podpowiedz tak,
Czy dobrze czynię, czy jednak wspak,
W razie tego złego,
Pokieruj na dobrego.


Śniący po zakończonej modlitwie wymawianej na głos ze spuszczoną głową, wstał na równe nogi i czekał na reakcje swojego pana, oraz otoczenia. W myślach siebie wspierał. -Będzie dobrze... będzie dobrze, ale każdy trup, który podejdzie dostanie ode mnie. Mam przecież mały podręczny młot. Tak to może pomóc w razie wypadku.... ale miejmy nadzieję, że nie będę musiał go użyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Sob 22:00, 02 Paź 2010    Temat postu:

Nicolas spojrzał na Deithe z politowaniem. Tak Nicolas na swoje architekta. Oczami pełnymi zrozumienia i jednocześnie tak, jak patrzy się na zranionego szczeniaka:
- Ma Pan ciężki dzień, rozumiem. Też tak miewam. Zaraz to zrobię, sir. Wszystko będzie dobrze, proszę się nie martwić!
I po tych słowach zabrał się za zapieczętowanie tunelu. Tymczasem przemieniony już lisz wyszedł z barbakanu, a architekt z nim. Podczas drogi powrotnej do fortecy Marius zaczął spokojnym gosem:
- Nie wiem, czemu Pan ma do mnie pretensje, za to co się tu dzieje. To naprawdę nie jest moja wina. A przynajmniej nie w całości. Obiecuję pomóc, w końcu Pan wyciągnął rękę do mnie i kultu, którego jestem kapłanem. Niewielu by to zrobiło, doceniam taką tolerancję. Naprawdę. Myślę, że jak architekt ochłonie, to spojrzy na to łaskawszym okiem. Co do spostrzeżeń... Ten demon śpi już tutaj przynajmniej kilkadziesiąt lat. W tym miejscu. Ogólnie nawet dłużej. Szacuję to na jakieś dziesięć tysięcy, może więcej. Po prostu przez jego hibernację nie wydobywa się nawet cień jego świadomości.
Marius i Deithe weszli do fortecy. Minęli jednak wejście do piwnic. Lisz poprowadził swego gościa dalej, do sali bankietowej. W milczeniu kapłan zaczął rysować czarną kredą znaki na podłodze.
- Jeśli ma Pan coś mi do powiedzenia, to proszę. Ja przygotuję rytuał.
Powiedział będąc wciąż pochylonym nad posadzką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 23:56, 02 Paź 2010    Temat postu:

Kevaks:

Zjawa zerknęła na ciebie niepewnie - Ppoprowadzić? Nie wiem, może, Ateos mógłby pobiec przed kapłanem i ostrzec go przed trupami, znaleźć drogę, o ile Ateosa by nie znalazł nekromanta... - Po czym przełknął ślinę spoglądając na przybysza.

Trup zaś gołymi ślepiami wpatrywał się w ciebie nieustannie, można by powiedzieć, tępym obojętnym spojrzeniem. Ty zaś nabierając odwagi, odmówiłeś swoją modlitwę najlepiej jak potrafiłeś.

Aż ją skończyłeś.

Rozejrzałeś się wokół siebie, jednak nie zauważyłeś aby nastąpił jakiś efekt modlitwy. Zombie zaś po twoich wysiłkach, tylko naciągnął swój szpetny uśmiech - Ateos? To twój kolega? Biedny kapłanie, przecież tutaj nikogo nie ma... Nawet twojego boga Kerekte... Tylko śmierć - Zrobił ku tobie krok - I zostaw ten kamień. To tylko część mojej bezwartościowej kolekcji, dla której nie warto tak młodo umierać...

Jednak wraz z krokiem nieumarlaka, coś drgnęło. Poczułeś, się nieco lepiej mimo zmęczenia po ostatniej walce, albo może raczej, pewniej?

Przy twoim boku zauważyłeś białe światło, które jak się okazało stopniowo wydobywało się buławy zaczepionej przy pasie. Ateos spojrzał na ciebie zdziwiony, i powoli się uśmiechnął - To, to działa... Twoje, modlitwy zostały chyba wysłuchane! O wielki Kerekte! Nigdy w ciebie nie wątpiłem!

W istocie, wszyscy zauważyli emanującą od twojej broni białą poświatę. Szczególnie nieumarły, który mimowolnie gwałtownie zasłonił twarz, cofając się pod ścianę wydając jakieś jęki

- Aaaghur, co to!? - Oparł się o ścianę skulony, po czym powoli i z trudem wstawał na nogi - Kapłańska, magia... Czemu jej używasz młody, głupi, kapłanie? Ja chcę tylko porozmawiać... - Mówił spokojnym głosem, choć zwłoki powoli ogarniał traumatyczny szał.

Szczególnie gdy położyłeś dłoń na rękojeści, i dobyłeś buławy. Zwłoki rwały się w twoim kierunku, jednak zarazem ogarniał je, strach? Coś zdecydowanie je odpychającego, co nie pozwalało im podejść do ciebie bliżej niż na dwa kroki - Czyż,bym, był, za mało gościnny!? Czy mam, być dla ciebie niemiły?!? - Wydzierały się motając, ale i też stopniowo urywając ludzki głos - Ostrze grraghr! Osgrr cię!@ Odghaaar, broń!! Grraz łóż, ją!@#

[Zużyto 14 wiary]
[Nowy stan specjalny: Aura - Odpędzanie nieumarłych (mała)]

Ateos omijając zombie szerokim łukiem podszedł do drzwi wyglądając za nie, po czym zwrócił się w twoim kierunku - Kevaks... Zmierzają tu jeszcze dwa takie... Ale chyba moglibyśmy przebiec z twoją, wiarą?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kevaks
Przybysz



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:46, 03 Paź 2010    Temat postu:

Na ustach kapłana pojawił się malutki uśmiech. -A jednak! -Krzycząc w myślach nie mogąc pohamować emocji. W końcu spojrzał na kamień i ruszył ku niemu, by go chwycić. -Ateosie biegnę tylko po kamień i uciekamy! -Krzyknął, tak aby go duch usłyszał. -Jak go tylko wezmę to uciekam! Byle szybko! O Kerekte dziś wzmocniłeś moją wiarę i dzięki temu wiem, że mi się uda! -Mówił do siebie w myślach, gdyż był teraz pełen entuzjazmu. Nie miał nawet ochoty rozmawiać z umarlakami, co go obrzydzało, ale zarazem popędzało.

-Ateosie biegnij przede mną i kieruj! Wiesz, że tobie się nic nie stanie. N...no chyba, że trafimy na nekromantę to będę cię bronił! W końcu dostałem dar od Kerekte, który miał za pewne na celu nas dwóch.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 15:04, 13 Paź 2010    Temat postu:

Kevaks:

Rzuciłeś się w stronę kamienia, jednak było to znacznie trudniejsze niż ci się zdawało. Dłoń momentalnie zacisnęła się na kamieniu gdy chciałeś go wyrwać. Ponadto z podestu, właściwie słupa martwej tkanki poczeły wyginać się kości łamiąc w wielu miejscach, i powoli wyrastając w kierunku kamienia.

Ateos stał przy drzwiach, a pomiędzy wami stał miotający się zombie. Twój towarzysz zerknął za drzwi, a następnie na ciebie - Widocznie, tta magia musi być znacznie silniejsza, ppotrzebny byłby pewnie, jakiś rytuał aby ją uwolnić - Zerknął za drzwi - Na który Kevaks nie ma czasu, o ile nie chce dołączyć do towarzystwa mojego i innych nieumarłych, glup. Chyba się zzchodzą tu zewsząd!

Rzeczywiście, magia która otaczała kamień była nie tylko silna, ale i nieziemsko odrażająca. Tylko dzięki swojemu charakterowi i wierze w ogóle przełamałeś się aby sięgnąć po kamień trzymany w sidłach tego plugastwa, jednak najwidoczniej potrzebna jeszcze przynajmniej będzie magia i siła.

- Nie mamy czasu! Zostaw ją! Musimy, musimy uciekać! - Darł się Ateos, cały się trzęsąc, zalany potem - Nawet jeśli Kerekte się obudził, i dał ci jakąś moc, to wątpię że cię nadal będzie lubił gdy staniesz się jednym z tych trupów!

Nieumarły zaś mimo oporu, wykręcając się we wszystkie boki mozolnie zbliżał się w twoim kierunku wymachując kończynami, opętany furią.

PS: klawy avatar ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Śro 15:08, 13 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 6 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1