Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zniszczona forteca "Limaru"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 10:40, 01 Wrz 2009    Temat postu:

- Ostatnio widziałem Pańskich asystentów zajmujących się raportem. To znaczy Breg pisał raport, próbując namówić do tego samego Nicolasa, ale ten drugi najwyraźniej był zajęty obserwowaniem kruków, latających wokół wież fortecy. W każdym razie raport otrzyma Pan wkrótce. Co do tych robotników... Nie, nie mają żadnego przywódcy. Każdy jest przywódcą dla samego siebie, a poleceń słuchają głównie po to, żeby mieć święty spokój. Nie powiedziałbym, żeby widzieli jakieś autorytety. Oni myślą pracą, nie mają normalnego życia, ani zainteresowań. Wątpię by wiedzieli, kto teraz jest władcą. Oni żyją, by zamieniać zwykłą pracę w sztukę. I nie ma tu wcale przesady.
W głosie kapitana można było wyczuć ślady emocji. Gdy mówił o zamienianiu pracy w sztukę to głos miał w sobie trochę szacunku i zarazem niesmaku. Gdy oficer skończył, gdzieś niedaleko było słychać wybuch gniewu, który szybko umilkł i zaraz potem mag usłyszał ciężkie kroki po korytarzu i na koniec ostre, głośne pukanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 13:18, 01 Wrz 2009    Temat postu:

- Hmm... - To utrudniało sprawę. Deithe liczył na jakiegoś przywódcę grupy, dzięki czemu mógłby łatwiej poradzić sobie ze wszystkimi. Łatwiej kontrolować jedną osobę, niż całą grupę. Jednakże to co powiedział kapitan także dało mu do myślenia. Sztuka, praca, sztuka, praca...
Uniósł wzrok, słysząc natarczywe pukanie. Wymienił spojrzenia z kapitanem, unosząc przy tym brwi w zdziwieniu.
- Wejść. - Powiedział specjalnie nieco ostrzej niż zazwyczaj. Nie miał nic przeciwko przyjmowaniu gość, ale nie chciał, żeby przyzwyczaili się do walenia wściekle do jego drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 20:32, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Do pokoju wszedł Breg i z miejsca zaczął mówić, w międzyczasie rzucając raport na biurko maga. Był wściekły.
- Z tym kimś nie da się pracować panie Arc'Denti! Ten Nicolas to po prostu...! Nie mam słów! Argh!
Kapitan straży przesunął się na bok robiąc miejsce czerwonemu i zdyszanemu asystentowi architekta.
- To przechodzi ludzkie pojęcie! To jest ktoś, kto nigdy nie powinien pojawić się przy jakimś przedsięwzięciu wymagającym współpracy!
W tym czasie do pokoju zdążył dojść drugi asystent i spokojnie, czekając na koniec wypowiedzi Brega, powiedział:
- Uważam, że wysoce niekulturalne jest, by wrzeszczeć na mnie, z powodu raportu, który miał być zrobiony na rano, podczas gdy ja, byłem wysoce zajęty kalkulowaniem potrzebnej pracy, do wykonania czynności przygotowawczych, a już wchodzenie tutaj z takim błahym problemem uważam, ze wysoki brak profesjonalizmu ze strony wysoce uzdolnionego kolegi. I tak w ogóle, ładny pokój Panie szefie... Panie Architekcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 21:52, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Deithe zlustrował obu asystentów, którzy wparowali do jego pokoju. No, właściwie to jeden wparował, a drugi wkroczył jak do siebie, ale mniejsza. Oczy architekta pociemniały od skrywanych uczuć. Na usta wpłynął za to uśmiech, w którym nie było nic przyjemnego. Podniósł się z krzesła, z namysłem, acz swobodnie.
- Panie Breg. - Mag pozwolił, by te dwa słowa zamarzły w powietrzu. - Jak się panu wydaje, gdzie pan jest? - Spytał powoli, a potem sam sobie odpowiedział. - Znajduje się pan w komnacie przełożonego, gdzie on właśnie prowadził rozmowę. Pomijam fakt, że nie uważam rzucania mi rzeczy na łóżko, czy przerywania rozmów za oznakę taktu, chodzi mi o coś innego. Otóż właśnie oczernił pan swojego kolegę, swojego współpracownika na oczach jego przełożonego i osoby postronnej. Jak pańskim zdaniem to zachowanie ma pomóc w budowaniu waszej współpracy? A zapewniam pana, że ona musi być budowana. Nie jesteśmy w Draknor, jesteśmy w głuszy. Innymi słowy nikt z nas nie ma wielkiego wyboru co do doboru współpracowników, czyż nie? - Tym razem pozwolił, by pytanie pozostało bez odpowiedzi.
Odwrócił się do Nicolasa. Jego ton nie drgnął ani o jotę.
- Ładny prawda? Macie pokoje obok, o ile pamiętam, mam nadzieję, że będą równie gustowne. A co do twoich kalkulacji, to o ile ufam twojej ocenie prawdopodobieństwa w przypadku potrzebnych materiałów i nakładów, to jednakże niewiele na nich skorzystam, jeśli nie znajdą się w waszym raporcie, tak? Dlatego wasza współpraca jest taka istotna, gdyż jej wyniki trafiają do mnie i wiele zależy od ich trafności.
Odetchnął głęboko i zwrócił się do nich obu.
- Powierzam wam znaczną i bardzo istotną część pracy, bo ufam, że jako profesjonaliści zdołacie połączyć - spojrzał na Brega - staranność, sumienność i dokładność - przeniósł spojrzenie na Nicolasa - z elastycznością, zdolnościami matematycznymi i wglądem w sedno spraw. Rozumiem, że możecie być zmęczeni, jak my wszyscy, ale wasza ścisła i efektywna współpraca jest absolutną koniecznością. Czy wyrażam się dość jasno, czy coś jest niejasne?
Nagle jakby coś mu przyszło do głowy.
- Czy coś jest nie tak z ptakami wokół fortecy? - Rzucił do Nicolasa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pią 13:17, 04 Wrz 2009    Temat postu:

Breg wyglądał jakby chciał protestować, ale chyba szybko zmienił zdanie
- Dobrze, sir. Przepraszam, ale widocznie ta podróż mnie trochę rozdrażniła. Ciebie też przepraszam Nicolasie. Poniosło mnie... Ale proszę: postaraj się być bardziej przyjazny w pracy...
Drugi asystent przestał rozglądać się po ścianach i spojrzał na współpracownika z uśmiechem
- Mów mi Nico (czyt. Niko rzecz jasna). Przepraszam, ale nie zwykłem pracować w zespole. Postaram się poprawić. Co do raportów- tu zwrócił się w kierunku Deithe- Pan powiedział najpóźniej rano. Ja zawsze swoje raporty piszę trochę długo... Naprawdę, porządny raport nie może być nie przemyślany, prawda sir? A co do kruków... Pan też zauważył, że unikają głównej wieży zamku? To dziwne, w końcu są tam dogodne miejsca na gniazda, o ile mogę dobrze ocenić. Nurtuje mnie to, sir.
Głos podwładnego zmienił się gdy mówił o krukach. Z beztroski w powagę. Śmiertelną powagę, jakby mówił o czymś naprawdę ważnym i nieprzyjemnym. Jego twarz przybrała mocniejsze rysy. Naprawdę się tym niepokoił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 22:09, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Deithe odetchnął w duchu. Nie chciał pokazać po sobie jaką ulgę poczuł, gdy tamci dwaj posłuchali głosu rozsądku. Naprawdę dzisiaj już nie był w stanie spokojnie znosić kłótni i dziecinnej argumentacji w stylu "to on!".
- Głównej wieży? Masz na myśli jedyną dobrze zachowaną tak? Hmm.
Deithe odsunął się trochę i oparł o sekretarzyk. Nie chciał siadać, bo miał paskudne przeczucie, że zaraz i tak musiałby wstać.
- Tak, to dość dziwne zachowanie jak na ptaki. Szczerze mówiąc jestem mieszczuchem z krwi i kości, i nie znam się za bardzo na przyrodzie, ale czy nie wydaje wam się, że jakoś tu pusto? To znaczy, zauważyłem przelotnie kruki, choć nie w takim nawiązaniu jak to wskazał Nicolas, ale chyba nie widziałem tu innych ptaków. Poza tym barbakan i ocalałe mury tez powinny stanowić dobrą kryjówkę dla zwierząt, a coś żadne nie rzuciło mi się w oczy. Wydawało mi się, że kilkuset ludzi wmaszerowujących wprost w ich terytorium powinno je wypłoszyć.
Architekt przesunął dłonią po sekretarzyku.
- Ale tak naprawdę może być milion powodów, dla których nie ma tu zwierząt. Choćby dlatego, że mogłem ich zwyczajnie nie zauważyć. To co bardziej mnie niepokoi to ten pokój. Nie pamiętam dokładnie, ale od dłuższego czasu nie stacjonuje tu żadna jednostka wojska, prawda? Nie powiem też, żeby to wyposażenie było bardzo wartościowe, ale przecież nie jest to byle co.
Wciąż gładził stare drewno sekretarzyka.
- Nie znam się na dzikich bestiach, ale o ludzkich bestiach mógłbym powiedzieć to i owo. Spodziewałem się znaleźć tu sporo śladów szabrownictwa. W końcu to popularna praktyka, budulec ze zrujnowanych murów i budowli świetnie nadaje się do stawiania własnych, poza tym jest darmowy, bo nikt go nie pilnuje. Są jeszcze sprzęty, oręż, może książki, pochowane pamiątki... słowem mnóstwo drobiazgów, za które można zebrać całkiem pokaźną sumkę. Nawet jeśli złodzieje nie zabraliby samych mebli, to przecież powywracaliby wszystko do góry nogami, szukając skrytek i raczej nie byli by na tyle uprzejmi, żeby po sobie posprzątać. Więc czemu ten pokój jest nienaruszony? To możliwe, że szabrownicy opuścili kilka pokoi, ale jakoś nie wydaje mi się to prawdopodobne.
Deithe potarł twarz, próbując przegnać zmęczenie i ociężałość z myśli.
- Albo mamy tu do czynienia z szabrownikami-pedantami albo coś tu poważnie śmierdzi... zaczynam być naprawdę ciekawy co nasz rekonesans odkrył w miasteczku. - Zamrugał, próbując sobie coś przypomnieć. - Panowie, czy któryś z was pamięta szczegóły, dlaczego ta forteca właściwie padła i jak długo jest opuszczona? Byłbym wdzięczny za wspomożenie mojej pamięci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pią 15:18, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Szef straży zdziwił się nieco i powiedział:
- Sir, z tego co mi wiadomo barbakan był zamknięty na cztery spusty, dopiero nasi ślusarze go otworzyli. Może dlatego nie ukradli wszystkiego, bo sforsowanie tych wszystkich drzwi nie należałoby do prostych, nawet mając pokaźny taran. Co do historii tego miejsca: był to ważny punkt obronny, lecz z jakiegoś powodu jeden z władców wycofał garnizon. Chodziły słuchy, że więcej tu ginęło żołnierzy w dziwnych okolicznościach niż w skutek bitew.
Kapitanowi nie było do śmiechu. Mówił ze śmiertelną powagą i nawet delikatnym strachem w głosie. Breg tylko parsknął "phi" i mamrotał coś w stylu "zabobony" czy też "bajanie". Tymczasem Nicolas troszkę posmutniał. Nie tryskał już energią tylko zachowywał się jakby był na pogrzebie.
- Panie Arc'Denti. Mam pewną teorię- powiedział grobowym głosem- Ale nie będę jej teraz jeszcze przedstawiał. Muszę parę rzeczy zweryfikować i przeliczyć. Chwilowo nie chcę siać niepotrzebnego zamętu, czy też plotek. Wszystko przeanalizuję na spokojnie. Rano przedstawię to Panu wraz z raportem. Czy mogłoby to tak być?
Drugi asystent już się nie odzywał. Oparł się o futrynę i lekko zniesmaczony słuchał. Potem przeniósł wzrok na maga. Podobnie jak wojskowy i Nico. Wszyscy czekali co powie ich przełożony. W ich oczach można było dojrzeć prośbę o słowa: "możecie odejść". Wszyscy, łącznie z Deithe byli zmęczeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 12:44, 24 Wrz 2009    Temat postu:

- Och, naprawdę? Nie zdawałem sobie sprawy, że barbakan był zapieczętowany. - Architekt pokręcił głową. - Może rzeczywiście doszukuję się tu jakichś niedorzeczności... choć to "z jakiegoś powodu" nie jest odpowiedzią jaką chciałbym usłyszeć. No cóż, myślę, że wszystko będzie wyglądać lepiej po ośmiu godzinach snu. Możecie odejść, panowie.
Zawahał się.
- A, kapitanie. Mam prośbę nim pan odejdzie. Nie wiem jakie miał pan plany w tym względzie, ale mógłby pan wyznaczyć kilka patroli dwuosobowych? Wiem, że strażnicy są zmęczeni jak my wszyscy, ale bardzo nie chciałbym, żeby coś się stało akurat pierwszej nocy, gdy panuje największy chaos i niepewność, więc jesteśmy najbardziej narażeni na najróżniejsze "niespodzianki". Dziękuję.
Gdy mężczyźni wyszli, Deithe wziął raport asystentów i wrócił do sekretarzyka. Miał w planach skończyć czytać to co mu zostało i zastosować się do własnej rady, porządnego snu. Zabrał się za czytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Sob 11:25, 26 Wrz 2009    Temat postu:

Kapitan kiwnął głową i z krótkim "tak jest, sir!" opuścił pokój, uprzednio jednak zasalutował idealnie równo z Bregiem, po czym już ich nie było. Nicolas, przestał śledzić lot muchy, przeniósł wzrok na Deithe, uśmiechnął się promieniście, rzucił krótkie "paa!" i wyszedł, zamykając drzwi.

Raport Brega to dokładny spis materiałów na rusztowania i tym podobne. W zasadzie poza drewnem, które stoi darmowe w lesie i niewielką ilością metalu, którego nie zbrano przesadnie dużo z królestwa, ale powinno wystarczyć na jeszcze długo. Nie potrzeba było wiele metalu.. Raport był profesjonalny, ale nie uwzględniał wielu szczegółów, które dla laika są niczym, a dla architekta podstawą pracy. Widać nad tymi szczegółami pracował drugi asystent... Który obiecał dostarczyć raport rano. Mag rzucił jeszcze okiem na poprzednie raporty. W rubryce żywność straty- były. Owoce, których nie zjedzono przez drogę, zgniły (ale nie wzięto ich dużo), trochę czerstwego chleba, który nadawałby się na cegły... Zostało dużo sera, suszonych wędlin (zwłaszcza salami). Jedzenie może nie jakieś wspaniałe, ale z pewnością wystarczające. Najwyżej od tubylców kupi się chleb... Architekt miał spore problemy z czytaniem. Litery rozmazywały mu się w oczach, coraz częściej ziewał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 18:14, 27 Wrz 2009    Temat postu:

Deithe odłożył raporty i włożył je do sekretarzyka. Przetarł oczy i usiadł na łóżku. Wiedział, że nie wyśpi się porządnie w tunice, ale strasznie nie chciało mu się rozbierać. Cofnął lekko lewą rękę z "kieszeni" i wyjął ją swobodnie. Nagrzane całym dniem ciało przeszył lekki dreszcz chłodu. Zacisnął kilkukrotnie ścierpniętą kończynę, próbując przywrócić w niej właściwe krążenie. Można by pomyśleć, że nieumarła ręka nie będzie cierpnąć, on sam tak uważał. Prawda była jednak taka, że im dłużej trzymał ją nieruchomo, tym bardziej nieczuła się stawała. Zupełnie jakby zasypiała, zdawało się nawet że krew krąży w niej coraz wolniej, a skóra staje się mniej czuła. Dlatego zawsze, gdy nie używał jej dłużej niż kilka godzin przez chwilę miał kłopoty z opanowaniem jej ruchów, które były toporne i ślamazarne, a ze względu na jej wygląd takie sytuacje nie należały do rzadkości.
Dotknął swoją żywą, prawą ręką odbarwień na lewej i prześledził linie żył po śliskiej, chropowatej skórze w napływie sentymentalizmu, nostalgii i rozżalenia. Chwile, gdy litował się nad sobą i swoim losem najczęściej dopadały go w nocy, gdy leżał nie mogąc zasnąć. Sen, jakże dziwny stał się dla niego ten stan po przemianie. Pamiętał, że dawniej śnił, a nawet wybudzał się w środku nocy przerażony jakimś koszmarem i biegł do komnat matki.
Jednakże od czasu przemiany nie śnił, a nawet jeśli śnił, to nic nie pamiętał. Nigdy nikomu o tym nie mówił, nawet lekarzom i magikom, próbującym go uleczyć, gdyż bał się, że przez to przestaną uznawać go za człowieka. Potem było mu tylko głupio, a potem nie miał już komu o tym powiedzieć. Za to sam rozważał to tysiące razy, trawiąc na to setki godzin czarnej nocy. Ludzie śnią, to normalne. Ale on nie śnił. Czy więc wciąż był człowiekiem? Całe dorosłe życie spędził na próbach przekonania swojego otoczenia i przede wszystkim siebie, że nadal pozostał człowiekiem, że jego ręka go nie definiuje.
Jednak zawsze gdzieś na dnie jego świadomości czaił się strach; strach nie tyle przed tym czym się stał, ale czym mógł się stać, strach który określał go u korzeni. Nieumarli są źli. Nadludzko silni, nadludzko wytrzymali, nadludzko żywotni, pozbawieni ludzkich uczuć. Kiedyś ludzie, lecz teraz potwory.
Przypuszczał, myśląc o sobie w trzeciej osobie, że to dlatego nigdy nie potrafił odpowiedzieć na rzucane w jego kierunku obelgi. Dziwadło. Odmieniec. Potwór. Dlatego, że w głębi duszy uznawał je za prawdziwe. Wmawiał sobie, że oni są po prostu głupi, ślepi i niedouczeni. Wmawiał sobie, bo to było lepsze niż przyznanie, że sam uważał się za monstrum.
Architekt padł na łóżko, przykładając sobie nieumarłą dłoń do czoła, by choć trochę ostudzić rozbiegane myśli. Nie był już dzieciakiem, który głupim wybrykiem skazał się na los wygnańca; nie był też nastolatkiem przerażonym swoim stanem i topiącym przerażenie w morzu alkoholu. Był mężczyzną, który miał zadanie do wykonania, coś pożytecznego co lubił robić. Uśmiechnął się lekko, myśląc o odrestaurowaniu twierdzy.
Gdy ją pierwszy raz zobaczył, starał sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać po zakończeniu restauracji: porządne, gładkie fundamenty, aleje, prowadzące do różnorakich budynków, dumnie stojące mury i barbakany na tle strzelistych wież zamku. Handlarze targujący się z członkami karawan, wieśniakami i żartujący z żołnierzami.
Myśląc o swojej wizji, Deithe zsunął się w czeluść snu, bez snów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 21:28, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Deithe obudził się. Było mu niewygodnie. Twardo jakoś. Próbował się odwrócić na bok, żeby było mu trochę bardziej miękko, ale poczuł tylko zimny kamień. Szybko otworzył oczy i zobaczył, że jest w krypcie. Dookoła nie było nic, tylko puste ściany. Usłyszał jednak cichy głos. Nie mógł rozszyfrować pojedynczych słów, a jedynie cala masa napływała mu do uszu. Powoli mag zszedł z kamienia, na którym spał i mimowolnie ruszył w kierunku jedynych drzwi, a gdy już miał je otworzyć...

Deithe obudził się. Było mu niewygodnie. Od razu otworzył oczy. Był w swojej kwaterze. Wstał i nagle zorientował się, że nie ma pod nim podłogi. Spadł kilka metrów w dół i wylądował na zimnej posadzce. Rozejrzał się- wokoło nie było nic, prócz skał. Gdy spojrzał w górę widział kamienne sklepienie. Nie było w nim dziury. W końcu architekt zauważył szczelinę. Gdy już miał do niej zajrzeć...

Deithe obudził się. Było mu tak wygodnie... Tak miękko... Tak cudownie. Otworzył oczy i zobaczył zakrwawione stalaktyty. Przerażony spadł z podwyższenia na którym leżał. Gdy oszołomiony odzyskał jasność umysłu zorientował się, że spał na stosie ludzkich zwłok, które porozcinane w różnych miejscach, zmasakrowane, pozgniatane, formowały się w równiutki prostopadłościan. Architekt zauważył też, że różne wnętrzności i kości były poukładane w jednolite wzory. Mag zwymiotował. Gdy otworzył oczy...

Deithe obudził się. Wspomnienie koszmarów przywiodło odruch wymiotny. Wszystko było tak realne... Tak prawdziwe... Architekt czuł jeszcze posmak wymiocin, smród krypty i zimno kamienną posadzkę. Gdy chciał przetrzeć ręką twarz zdziwił się, że była taka zimna. No tak, przecież jest nieumarła. Ale zaraz... Przecież to prawa ręka! Mag zemdlał.

Deithe obudził się. Był w swojej kwaterze. Jego prawa ręka była w porządku, podłoga była na swoim miejscu. Ktoś zapukał do drzwi. Prawdopodobnie nie pierwszy raz. Widać poprzednie pukanie musiało wyciągnąć architekta ze snu. Za oknem rozkwitał poranek. Zza drzwi rozległ się zatroskany głos:
- Panie szefie, jest Pan tam? Coś nie tak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 0:34, 01 Paź 2009    Temat postu:

Architekt usiadł gwałtownie. Serce tłukło mu się w piersi od widziadeł. Otarł zimny pot z czoła. Zaczął sobie wszystko przypominać. Zasnął w ubraniu... i śnił. Śnił? Co to miało niby być? Zwłoki, krypty, zimno... Deithe zadrżał i roztarł lewą rękę. Z głębi jego świadomości wypełzł czerw strachu przed jego nieumarłym "ja", lecz szybko go zdeptał. Szaleństwo nie było idealnym początkiem odbudowy.
- Tak, w porządku. - Odkrzyknął.
Zacisnął kilkukrotnie nieumarłą dłoń i wsunął ją do "kieszeni" tuniki. Czuł się dziwnie, z jednej strony wypoczęty jak zawsze po nocy, ale z drugiej strony jakiś taki "wymięty", nawet poza poziom spania w ubraniu. Potrząsnął głową próbując pozbyć się resztek pudełkowego snu. Kiedyś wydawało mu się, że gdyby odzyskał zdolność śnienia to chciałby z niej korzystać w pełni, może nawet zapisywać swoje sny. Teraz już nie był tego taki pewien. Potarł zarost, no to tyle jeśli chodzi o poranną higienę. No cóż, może to nic ważnego i dadzą mu chociaż zeskrobać z siebie wierzchnią warstwę brudu... a co tam.
- Wejdź, proszę. Stało się coś? - Spytał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 20:51, 06 Paź 2009    Temat postu:

Do pokoju wszedł Nicolas, mając bardzo zmartwioną minę.
- Na pewno wszystko dobrze? Koszmary? Nie byłby Pan jedyny, wiele osób skarży się na dziwne sny. Naprawdę nic dziwnego, nie nie! Naturalne. Mi się śniło, że jestem makrelą, tak tak!
Asystent trajkotał wesoło, nagle przerwał, podrapał się po głowie, w końcu się w nią puknął i ucieszony wyraźnie, wyjął jakiś rulonik papieru i powiedział:
- A tu jest raport dla Pana Szefa! No to ja już chyba pójdę. Robotnicy stawiają prowizoryczne spichlerze, oraz budynki typu kuźnia. No. To byłoby tyle. Do widzenia Panie Architekcie, jakby coś się działo niech Pan woła!
I po tych sowach rzucił papier na biurko, wybiegł przez drzwi, zamykając za sobą. Oddalał się z jakąś skoczną wygwizdywaną wesołą melodią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zayl dnia Wto 20:52, 06 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 20:13, 07 Paź 2009    Temat postu:

Deithe przez chwilę siedział, kontemplując to co się właśnie stało. Najwidoczniej koszmary mogą być całkiem przyjemne, biorąc pod uwagę inne możliwości. Architekt zaczął nawet podejrzewać, że gdyby zawołał w potrzebie to dopiero zaczęło by się dziać. Mag wstał, chciał się ogolić i nieco umyć, przeczytać raport a potem może nawet coś zjeść. Ale wszystko po kolei.
Mętnie kojarzył, gdzie właściwie znajduje się jego bagaż, a mógłby przysiąc, że gdzieś tam leży jego stara brzytwa... och, no cóż. Deithe sprawdził dookoła, czy przypadkiem nie ma gdzieś misy z wodą, choć nie przypominał sobie takiej. Jeśli nie ma, będzie musiał kogoś poprosić o przyniesienie, ale jeśli uda się znaleźć miskę ciepłej wody i kawałek mydła to myje w nich twarz i ręce, a potem goli namydloną twarz nożem. Nie jest co prawda tak poręczny i skuteczny jak brzytwa, ale od biedy się nada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 23:54, 25 Sty 2010    Temat postu:

Mag rozejrzał się po pokoju. Zauważył, że ktoś prawdopodobnie wsunął mu pod drzwiami kartkę. Napisano na niej, że przed pokojem pozostawiono jedzenie, miska wody, dzban wina. Deithe otworzył drzwi i rzeczywiście: na tacy leżał chleb (nieco suchy, ale jeszcze dobry), szynka, dzbanek pachnący dobrym winem, kubek, oraz mała ilość owoców, pewnie zebranych w okolicy. Architekt zorientował się, że naprawdę jest głodny i golenie zaczeka. Zjadł to, co mu przyniesiono, później ściął włosy z twarzy. Woda była letnia, a nawet chłodnawa, ale dało się to znieść. Widać, że trochę na niego czekała. Mag czuł się niemal rześko. Wziął do ręki raport asystenta.

I momentalnie odrzucił go na biurko. Po chwili znów wziął go do ręki, ale gdy tylko na niego spojrzał, jego zmysł porządku, aż wołał o pomstę do nieba.

Raport Nicolasa był jednym wielkim śmietniskiem liter. Mag mimo niechęci wgryzł się w tekst. Pomimo swego wyglądu raport była genialny, w zasadzie zostały tam nawet wyliczone straty materiału na wykonanie ornamentów i ciężar opiłek żelaza, które powstaną w trakcie prac rekonstrukcyjno-naprawczych. W zasadzie raport kończył się pytaniem, w jakim stylu ma być odbudowana ta część zamku, która jest w stanie doszczętnie zniszczonym.

Poza tym tekst zawierał bardzo wiele spostrzeżeń, dotyczących fortecy, ale większość tekstu była po prostu nie do rozczytania. Deithe odłożył raport. Dawno jego zmysł estetyki nie był poddany takiej próbie. Architekt spojrzał mimochodem przez okno: budowniczy nieco leniwie stawiali szkielety spichlerzy, a prowizoryczna kuźnia była niemal gotowa. Nad wszystkim czuwał Breg, stojący na stosie desek i rozglądający się pomiędzy placem budowy, niekiedy wydając polecenia. Nicolas leżał za kuźnią i coś pisał lub rysował. Łatwo było go poznać, bo jako jedyny ubrany był na żółto i w dodatku był jedyną osobą w polu widzenia, która nie brała udziału w pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 0:24, 26 Sty 2010    Temat postu:

Deithe przeciągnął się nieco. Czuł się znacznie lepiej niż wczoraj, dobrze być wypoczętym przed całym dniem pracy. Mag zdecydował, że zamiast wgłębiać się w sztukę deszyfracji, każde Nicolasowi streścić sobie jego raport. Choć mogło to mieć spore wady, no ale cóż, czasem trzeba cierpieć. Spojrzał na okno o zastanowił się, czy nie będzie mu łatwiej wyjść tędy, niż szukać drogi powrotnej przez korytarze. Nie, znając jego szczęście, okaże się, że ma pod oknem wilczy dół i tyle.

Architekt przejechał palcami po szczęce i nieistniejącej brodzie. Styl odbudowy zamku, ha! O to pytanie. Zasadniczo zostawiono to w jego gestii i pewnie powinien zrobić to w stylu draknorskim, ale jakoś nie wydawało mu się to odpowiednie. Styl imperialny odpadał, z oczywistych względów. Najchętniej zrobiłby to w stylu kondemoriańskim, zawsze podobała mu się ich smukła, wyrafinowana architektura. Jednak zdawał sobie sprawę, że to ma być forteca, a nie miasto, a pod drugie nie miał do dyspozycji zastępów magów, żeby pomogli mu odpowiednio wszystko wyrzeźbić i ustabilizować. Pewnie powinien się zastanowić nad sillin oickim stylem, gdyż jest on znany z zastosowanie w fortecach, ale miał osobisty uraz do tych barbarzyńców. Właściwie to do jednego adiunkta, który uwielbiał ten styl, ale na jedno wychodzi. Wyeliminowawszy mentalnie większość stylów Kontynentu, postanowił zrobić to po lumarisjańsku. W końcu to miasto obronne, co prawda zbudowane przeciw atakom morskim, ale zasada jest prawie ta sama.

Postanowiwszy w końcu, najedzony, ogolony i w miarę wyspany, Deithe zarzucił torbę na ramię i wyszedł z pokoju. Starał się trafić do swoich asystentów, gdyż chciał sprawdzić jak posuwają się pracę i osobiście obejrzeć resztę zamku. Jeśli kogoś spotyka, a zna go z imienia, bądź rozpoznaje twarz to pozdrawia go. Jeśli ta druga osoba go pozdrawia choć jej nie zna, to też jej odpowiada. Innym stara się nie przeszkadzać, chyba, że się zgubie, wtedy prosi o wskazanie kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 22:52, 26 Sty 2010    Temat postu:

Deithe w miarę dobrze pamiętał układ korytarzy i schodów w budynku, tylko raz poszedł nie w to miejsce, ale zaraz to skorygował i już był w świetle słońca. Pierwszą osobą jaką zobaczył był kapitan, który był wczoraj u Niego w gabinecie. Wydawał polecenia trzem mężczyznom, najprawdopodobniej ślusarzom, którzy w chwilę później poszli w kierunku głównej fortecy. Gdzieś po lewej Breg rozmawiał z mistrzem kowali, główny dekorator przeglądał jakieś papiery na drugim końcu obozu. Nicolasowi wyglądały tylko nogi z kawałkiem kanarkowej szaty, wystające zza kuźni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 21:35, 27 Sty 2010    Temat postu:

Architekt spojrzał na zalane słońcem podwórze przez barbakanem i przeciągnął się. Podrapał po karku i rozejrzał wokoło. Skupił się na Kapitanie i ruszył w jego kierunku, gdy ten skończy wydawać polecenia. Kiwa mu głową na powitanie, jednocześnie pokazując, by przeszedł się chwilę z nim.
- Witam Kapitanie. Jak nastroje? Mój asystent coś wspominał, że wielu ludzi kiepsko spało, to prawda? Otwieramy zamek? - Spytał wskazując skinieniem głowy w kierunku odchodzących ślusarzy. Poczekał na odpowiedź Kapitana i czy nie ma czegoś jeszcze do dodania. Następnie podziękował mu i skierował się w kierunku Brega.
Idąc obserwował i oceniał jak posuwają się prace, co już jest, a czego jeszcze nie ma a powinno być. Gdy dotarł do asystenta zatrzymał się na chwilę słuchając o czym mówią. Następnie powiedział:
- Witam, panowie. Jak samopoczucie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 22:00, 27 Sty 2010    Temat postu:

Wojskowy spojrzał na Deithe twardo. Idąc jednak trochę rozluźnił się i zaczął.
- Atanael sir. Atanael von Flare. Kapitanie brzmi strasznie... Bezdusznie. Nie, nie, nie! Nie jest to żadna aluzja!- dodał ze zmieszaniem w głosie - To tylko takie powiedzenie. A co do snu... Już doszło? Cóż, rzeczywiście dużo osób mówiło, że są niewyspani. Kilku narzekało na sny w których stali w pustych komnatach i nie mogli nic zrobić... A co do fortecy. Tak, otwieramy. Ale chyba bez wyłamania drzwi się nie obejdzie. Ślusarze mówili, że zamknięte jest na czterdzieści cztery spusty i to już chyba nie było tylko powiedzenie. A teraz pan wybaczy muszę zorganizować ludzi, którzy zajęliby się ewentualnym wyważaniem...
Po czym kapitan odzyskał swój sztywny styl bycia i ruszył w kierunku robotników, którzy kończyli stawianie jednego ze spichlerzy, po wyglądzie sądząc: ten był na drewno.

Gdy mag doszedł do swego asystenta, ten odwrócił się do Deithe i powiedział:
- Ach, witam Panie Arc'Denti! Właśnie naradzaliśmy się nad typem umocnień, a konkretniej nad stylami umocnienia bramy głównej. Pan Huno ma niebywałą liczbę pomysłów! Tylko najpierw potrzebujemy bliższych wytycznych co do tylu, w jakim mamy odbudować fortecę...
Tutaj w słowo wszedł mu mistrz kowalski:
- Tak, myślę, że najbardziej odpowiedni byłby styl Draknorski... Ale kto by się przejmował schematami! Wiem tylko, że nie zdołam wyprodukować bram na modłę Imperium, zwyczajnie nie odpowiedniego sprzętu. Aha, no i dzień dobry Panu, Panie Architekcie.
Huno zakończył nieco kulawo, ale widać było, że jest w dobrym nastroju. Aż palił się do dzieła. Breg za to był chłodny. Najwyraźniej się nad czymś zastanawiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 22:21, 27 Sty 2010    Temat postu:

Deithe zapisał sobie w pamięci imię i nazwisko kapitana straży. Atanael von Flare. Magowi wydawało się, że słyszał już gdzieś to nazwisko, ale nie mógł tego przyporządkować do niczego. Postanowił więc skupić się na sprawach bieżących.
- Zabawne, że o to pytacie! - Zachwycił się architekt. - Widzicie, Nicolas pytał mnie o to samo, więc mam już dla was gotową odpowiedź - tu spojrzał na Brega. - Widzę, że jednak w czymś się zgadzacie - posłał swojemu asystentowi przyjacielski grymas, po czym zbliżył się do Huno i nachylił konspiracyjnie by zyskać jego uwagę.
- Mistrzu, a co powiesz na... - tu zakreślił ręką półokrąg od bramy, poprzez mury, aż do zamku. - Na styl Lumariański? Spójrz jak stopniowo zbudowano tą fortecę, jak wszystko pięknie układa się koncentrycznie. Czyż to nie idealny fundament, by zastosować Lumariańską technikę obronną spadową? Pomyśl o możliwościach, jakie to daje! Niewielka liczba ludzi mogłaby bronić się okrąg za okręgiem i za każdym razem miałaby przewagę nad wrogiem, nawet jeśli ten sforsowałby główną bramę. A pomyśl o ustawionych na szczycie balistach, czy choć katapultach, by o trebuszu nie wspomnieć... przecież taka wysokość prawie podwaja ich zasięg, nie uważasz? - Tu uśmiechnął się uprzejmie, czekając na reakcję obu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 2 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1