Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zniszczona forteca "Limaru"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 0:20, 08 Cze 2011    Temat postu:

Deithe skinął głową w odpowiedzi kapitanowi. Wszystko po kolei. Co prawda jak nie jedno to drugie, ale nie mógł latać tak wokoło po całym terenie jak szczeniak z rozwolnieniem. Ponownie spojrzał na robotnika.
- A więc, Detrychu, jesteś cieślą, pracujesz z drewnem. W młodości miałeś kilka interesujących hobby. Powiedz mi jednak, co robisz tu z tą siekierą? O ile pamiętam kazałem spakować się do wyjazdu. Ciężko będzie ci ociosywać pnie na wozie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 0:40, 08 Cze 2011    Temat postu:

Budowniczy zmieszał się nieco:
- Ale, ale, sir... Zauważono nieumarłych ze środka, jak coś kombinują... Nas tu Pański asystent, Breg, zorganizował, ale obronnie, sir, obronnie...

Deithe spojrzał na asystenta, a ten pokiwał wolno głową. Architekt nagle usłyszał dziwny dźwięk i spojrzał w niebo w ostatniej chwili, by usunąć się przed lądowaniem Nicolasa, który patrząc w kopułę nie zauważył, jak znalazł się na ziemi i przyorał nogami porządnie w podłoże. Jęknął cicho, ale zaraz się wyprostował i spojrzał na przełożonego nieśmiale pytając:
- Pan czegoś chciał ode mnie, szefie? Yyy... Znaczy, sir?

Atanael zaczął rozmawiać półgłosem z Bregiem, zaś Wytrych spojrzał nerwowo po kolegach szukając wsparcia, ale inni nie kwapili się wyrwać, by włączyć się do rozmowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 1:08, 08 Cze 2011    Temat postu:

- Owszem, za chwilę będziesz mi potrzebny, jak tylko skończę rozmawiać z tym gent... z Detrychiem - przytaknął asystentowi. Ponownie skupił się na "dla towarzyszy Wytrychu".
- Rozumiem. Obrona to bardzo chwalebna postawa. Ludzie muszą bronić tego co należy do nich. Przede wszystkim życia. Natomiast, panie Detrychu, zakładając, czysto teoretycznie oczywiście, że ci niecnie knujący nieumarli jednak spróbują... dajmy na to... przyjść tu i was, bo ja wiem? Pozabijać. Załóżmy do tego, że poprowadziłby ich taki... powiedzmy lisz, np. ten który siedzi tam w podziemiach - mówił swobodnie, prawie pogodnie, jakby rozważał co zjeść na obiad. - A dodam, że lisze to wredne bestie, nie dość, że władają magią potrafiącą, dajmy na to, zdziesiątkować wrogą armie, to jeszcze są niemalże nieśmiertelne... no cóż, wolałbym tego nawet nie rozważać - wzdrygnął się ostentacyjnie.

- Także, muszę wam, panowie pogratulować odwagi. Dumny jestem, że mam tak dzielną załogę. Porządni z was ludzie - dlatego nie chcę, żebyście dali się zarżnąć jak debile, dodał do siebie w duchu. - No, a teraz pozwolicie, że spróbuję naprostować kilka rzeczy, żebyśmy wszyscy mogli wrócić do domu. W jednym kawałku na ten przykład. Także wdzięczny byłby jednak, gdybyście przygotowali się do podróży. Ale oczywiście tak... obronnie, ma się rozumieć - uśmiechnął się promiennie, skinął na Nicolasa i ruszył w kierunku barbakanu i zamku.

- No dobrze, Nicolasie. Znalazłeś może sposób na zdjęcie bariery? Byłoby miło, gdybyś jednak potrafił to zrobić. No chyba, że aż tak ci się śpieszy do zastąpienia mnie na moim stanowisku, choć nie wiem właściwie czemu miałoby, bo to mały stołek i strasznie pije w tyłek. W każdym razie, czy ta twoja bariera czerpie energię z demona śpiącego pod barbakanem? Widziałem, że coś tam przy nim wcześniej kombinowałeś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 1:28, 08 Cze 2011    Temat postu:

Detrych i jego towarzysze zamilkli. Atanael i Breg również. Ten drugi już chyba chciał się odezwać, ale w końcu tego nie zrobił. Do tej pory był rugany za każdym razem, gdy odezwał się przerywając przełożonemu w czymkolwiek i nauczył się najwyraźniej trzymać swoje rady i uwagi dla siebie, gdy go o nie nie pytają.

Nicolas spojrzał na Deithe i odpowiedział zmieniającym się głosem, od euforii, aż po napady nostalgii:
- Nie znalazłem sposobu, cały czas studiuję tą barierę. I yyy... Panie szefie nie, to nie bierze z demona, nie. Ja... Yyy... Tego... No... Ja odkryłem co to za demon, skąd pochodzi... No i ee.... Ja nie mogłem go podpiąć pod barierę, bo one mają właściwości, że tylko osoba mająca krew przywoływacza może coś kolwiek zrobić, tak tak! No to żem sobie opracował i wymyślił, no to przyzwałem sobie no drugiego takiego... I jego przetransformowałem w barierę!
W tym momencie, nawet po spotkaniu z Gomem, Deithe opadła szczęka. Ten wariat mówił o tym z gigantycznym uśmiechem, głosem szczęśliwego dziecka. Był szalony, nieobliczalny, był...
- I nie mogę jej zdjąć, ona się musi wyczerpać, przy jej sile to jakieś... Och nie wiem, nigdy nie przyzywałem demonów, a co dopiero transformować je w bariery, oj nie nie... Ale jakiś czas myślę panie szefie i bariera puści. Znaczy z 15 godzin, do 20 maksimum, tak tak.

Był... Był... Geniuszem. Chłopak pierwszy raz przywoływał demona, potężnego jak jasna cholera, przetransformował w barierę, nie mając o tym pojęcia i dopiero jak zaistniała zaczął ją poznawać.

A tymczasem nieumarły w bramie zaczął coś robić rękami niezdarnie, wciąż wsłuchując się w niewidoczną postać. To co robił ten truposz nie było jednak na szczycie uwagi architekta, który teraz dostał mieszankę naprawdę potężnej siły do mózgu.

Fakt faktem: Deithe teraz już wiedział więcej o Nicolasie. Geniuszu-idiocie, cudotwórcy-partaczu, naukowcu-kretynie i wreszcie eksperymentatorze-hedoniście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zayl dnia Śro 1:28, 08 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 0:31, 09 Cze 2011    Temat postu:

Deithe mentalnie wzruszył ramionami. Zdaje się, że był znienawidzony, ale mało go to obchodziło. To nie konkurs popularności, to prawdziwe życie.

W trakcie rozmowy z Nicolasem, architektowi opadłą szczęka. Jak można być tak... tak... uchhhh...
Zebrał się jednak do kupy, nie mógł sobie na ciągnięcie żuchwy po ziemi. Trzeba było coś zrobić z tym całym bajzlem.

- Dobrze Nico, posłuchaj mnie uważnie - mag uśmiechnął się przyjaźnie, po raz pierwszy używając tego zdrobnienia. - Nie wciskaj mi tych bzdur, sprawa jest poważna. Nie mamy dwudziestu godzin. Nie mamy nawet dziesięciu. Mamy za to pół tysiąca ludzi o których trzeba zadbać. Nie możemy się stąd wydostać, póki bariera stoi. A jeśli się stąd nie wydostaniemy znajdziemy się w samym środku wojny między jedną frakcją a drugą. A nawet ty nie zdołasz ochronić tych wszystkich ludzi w takim wypadku. Nie, nie chcę tego testować. Więc słuchaj uważnie, bo tak się składa, że jednym ze sposobów na zdjęcie tego zaklęcia jest odesłanie demona. A tego można odesłać zabijając przyzywającego. I nie myśl, że zawaham się ciebie wypatroszyć, jeśli udam, że w ten sposób ocalę tych ludzi. - Dodał całkowicie spokojnie i poważnie. - Więc teraz, bądź tak miły i idź do tamtego rycerza śmierci przy bramie. Nazywa się Acheron i wie jak sobie poradzić z tym drugim demonem, więc na pewno może dać ci kilka cennych wskazówek. A ja tymczasem...

Spojrzał ku tajemniczemu nieumarłemu w bramie zamku. "No dość już tego, przecież termin jeszcze nie minął..." warknął w myślach. Zostawił Nicolasa i sprężystym krokiem minął barbakan i podszedł od bramy zamku: warcząc na nieumarłego, czy też kogoś kto wydaje mu polecenia:
- Co tu się dzieje, do stu diabłów?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Czw 0:58, 09 Cze 2011    Temat postu:

Nicolas słuchał swojego przełożonego, patrząc na niego z przekrzywioną głową. Robił przy tym gigantyczne oczy, niemal tak wielkie, jak tarcze ochroniarzy króla Eryka. Nie odezwał się jednak wcale, nie puścił komentarza, nawet nie mamrotał pod nosem. Zamyślony ruszył ku Acheronowi, bardzo szybko gestykulując rękoma. Zdaje się, że liczył coś na niewidzialnym, malutkim liczydle...

Deithe przechodząc obok barbakanu stwierdził, że ten odmłodniał. Dosłownie ubyło mu lat. Fakt, że od początku zdawał się być nietkniętym przez wojnę, ale teraz odkruszone kawałki cegieł były wypełnione, szczeliny zalepione, drzwi bez śladu rdzy, nawet okna nie wyglądały już na zakurzone. Zdecydowanie za dużo dziwnych rzeczy działo się tutaj.

W końcu mag podszedł pod bramę. Nieumarły usłyszał to i wyszedł. Rzeczywiście był to nieumarły, który powitał Deithe z jego podwładnymi podczas pierwszej wizyty w fortecy. Pozszywany z wielu ciał, z rękami długości pięciu metrów. Po wyjściu podniósł lewą łapę pionowo do góry. Przyczepione było do niej coś, co przypominało obrus, jednak wyraźnie można było odczytać przekaz "białej flagi". Truposz podszedł tak do architekta i zaczął mówić:
- Marius, mój mistrz, ma coś do przedyskutowania z Deithe. On chciałby się spotkać w głównym holu, albo jeśli Deithe nie ufa już Mariusowi, mistrz dał mi wiedzę, co mam powiedzieć od niego dla Deithe. Jaka będzie decyzja: czy Deithe zgodzi się zobaczyć z mistrzem Mariusem, czy też mam powiedzieć, jak pouczył mnie mój pan?

Nie było to już tak płynne jak za pierwszym razem, widać ilość słów jakie musiał wypowiedzieć nieumarły znacznie ciążyły na ograniczeniach jego umysłu. Jednak przekaz nie był trudny do zrozumienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Czw 16:37, 09 Cze 2011    Temat postu:

Kevaks

Berghof zdumiał gdy wspomniałeś o nekromancie, a następnie się uśmiechnął - Jeśli nie będzie ci to przeszkadzało w twojej pielgrzymce, będę zaszczycony jeśli kapłan Kerekte pomoże mi w uchwyceniu i ukaraniu tej podłej istoty... - Ukłoniwszy głowę, wsiadł na drugiego konia. Rzucił okiem na ekwipunek, na plac, a następnie znowu skierował słowa do ciebie - Zatem nie traćmy czasu, bóg wie jakie kolejne zniszczenia ma zamiar siać ten nekromanta... - Po czym ruszył w kierunku wyjścia

Przeszliście przez zniszczone mury monumentalnej twierdzy po czym skierowaliście się dalej na północ. Pozostawiając za sobą spokojne lasy Draknorru, ruiny wielkiej twierdzy Limaru, i zbliżając się w stronę pradawnych lasów Koryn.

[Następny post w: Gdzieś w Puszczy]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 13:49, 10 Cze 2011    Temat postu:

Mag odprowadził asystenta podejrzliwym spojrzeniem. Fakt, że ten nic nie mówił, tylko posłuchał się, bardziej go niepokoił niż cieszył. Doświadczenie podpowiadało mu, że kółka w głowie Nicolasa mogły kręcić się zbyt szybko, obmyślając straszne rzeczy, żeby starczyło miejsca na mowę.

Obrzucił mijany, młodniejący barbakan mruknął do siebie coś co mogło zabrzmieć zbliżenie do "pieprzonego Chyżwara", ale wcale nie musiało.

Doszedłszy do zamku zmierzył wzrokiem tą sama abominację która powitała ich wcześniej i wysłuchawszy co miała do powiedzenia, rzekł:
- Przekaż swojemu panu, Mariusowi, że to nie kwestia zaufania. Zwyczajnie, muszę zająć się pewnymi sprawami i nie mogę się rozdwoić, przynajmniej jeśli nie chcę znowu spotkać Goma. Jeśli chce coś ze mną omówić, może równie dobrze tu przyjść, przecież potrafi. A teraz mów co to za wiadomość, bo mam wrażenie, że nie mam wiele czasu.
Rzucił spojrzenie ku barbakanowi, zespołom robotników i głównej bramie, której stąd nie widział zbyt dobrze. Następnie odwrócił się ponownie do ożywieńca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Nie 22:42, 19 Cze 2011    Temat postu:

Nieumarły był nieco skołowany. Odpowiedź Deithe chyba nie mieściła się w jego schemacie postępowania i troszkę "przycinając się" odpowiedział:
- Pan obawia się uzbrojonych ludzi. Gdyby została zniszczona jego forma, nie zdąży już nic przygotować. Czas potrzebny by powrócić. Przekażę słowa, że bać się nie trzeba.

Po czym ruszył do fortecy, ze zwinnością, o którą architekt w życiu by go nie posądzał. W kilka sekund był już w bramie. Chwilkę później Marius szedł już szybkim krokiem do Deithe. Lisz stanął przed magiem i powiedział:
- Witam Pana. Przepraszam za moją nieufność, to odruch pewien. Jednak przypomniał mi Pan, że ostatecznie mogę darzyć Pana zaufaniem. Fakt, wysyłanie guraka było w bardzo złym guście... Przecież guraki to nie dyplomaci, tylko strażnicy. Naprawdę proszę mi wybaczyć.

Marius był widocznie poddenerwowany, ale w jego oczodołach palił się ogień, w którym można było zobaczyć... Nadzieję? Możliwe, ale z pewnością jakąś koncepcję.
- Panie Deithe. Pan chce opuścić te mury ze swoimi ludźmi. Ja chcę je opuścić ze swoim kościołem. Ta kryjówka jest już spalona, nie mogę się już w niej ukrywać. Problem w tym, że nie mogę jej opuścić, bo zniszczenie Filkateriom zniszczy mnie. Ale jest na to sposób... Ta Forteca ma wiele tajemnic. Mógłbym otworzyć drogę dla Pana i Pańskich ludzi, nie zważając na barierę... Ale najpierw potrzebuję pomocy, przy zabezpieczaniu mnie. Chce Pan posłuchać mojej propozycji, czy nie zajmować więcej czasu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 0:05, 20 Cze 2011    Temat postu:

Deithe spojrzał na lisza. No proszę, nawet prawie-nieśmiertelni lękają się o własny tyłek. No, ale architekt upomniał się, żeby nie przenosić urazy do Goma, na jego sługę, który ogólnie rzecz biorąc nic mu nie zrobił i był zasadniczo w porządku.
- Oczywiście wysłucham twojej propozycji. Choć zaznaczę tu, że nie zależy mi na propagowaniu twojego kościoła, ale faktycznie chcemy się stąd wydostać, a nie wiem czy uda nam się zdjąć barierę przed czasem. Swoją drogą, spytam z ciekawości: czemu w ogóle czcisz Goma?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 1:07, 20 Cze 2011    Temat postu:

- To proste- powiedział Lisz spokojnie- Gom ocalił mnie przez śmiercią ostateczną. Dał mi moc. Dał mi siłę. Znalazł nam bezpieczne miejsce. Dba o swoje sługi. Fakt, jest pompatyczny, ale jest dla mnie dobry. Nikt inny mnie nie przygarnie, a On otacza opieką. Chociaż służba mu przynosi mi wiele nieprzyjemności i muszę robić rzeczy niezgodne ze mną samym... To ja wiem co to lojalność i honor, a nie mogę przestać Go czcić, kiedy jest gorzej, skoro On mnie ocalił, gdy było już beznadziejnie

Marius mówił spokojnie, takim tonem, jakby była to dla niego oczywista oczywistość. Lisz spojrzał na barbakan, wskazał palcem na miejsce, w którym wydawał się w najlepszym stanie i powiedział:
- Panie Deithe... Wśród murów tej Fortecy istnieją bramy czasowe. Pozwalają się przenikać przeszłości z teraźniejszością. W ich pobliżu zdarza się przedmiotom istniejącym w obu wymiarach czasu przenikać się, czyli starzeć lub młodnieć, jak ten barbakan. Haczyk polega na tym, że każda zmiana przeszłości już ma swoje odbicie w rzeczywistości. Czyli zabijając swego przodka doprowadzimy do całkowitego rozpadu całych rzeczywistości. Mówiąc prościej: sprowadzimy apokalipsę na cały świat.

Brzmiało to pseudonaukowo, ale na pewno logicznie i na pewno magicznie. W każdym razie Marius mówił o tym z lekkim niepokojem w głosie. Albo raczej: z dużym niepokojem.
- Moglibyśmy przenieść się w czasie, gdy Forteca jeszcze była sprawna, a ja ukrywałem tu swoją nieśmiertelność. Musielibyśmy tylko podmienić jeden przedmiot, dzięki czemu mógłbym teraz wydobyć swoje Filkaterium i uciec stąd. Ucieklibyśmy przez takie same przejścia czasowe, cofając się do dnia przed waszym przyjazdem, opuszczając to miejsce, zanim przyjedziecie. Taka jest teoria. Deithe Arc'Denti: czy ta propozycja jest na tyle dobra, byś ją przemyślał?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 1:35, 20 Cze 2011    Temat postu:

- Rozumiem - skwitował zapewnienie o dobroci Goma i zostawił ten temat. Bardziej zainteresował go temat bram czasowych. Choć ciężko stwierdzić, że go ucieszył. Kiedyś, jako ofiarę własnej głupoty, bardzo interesował go temat podróży w czasie, ale krótko. Szybko wyszło na jaw kilka dziur wynikających z podróżowania w czasie.
- Nie, podziękuję. To prawda, że to możliwe. Mogłoby też się udać, nie przeczę. Problem leży w tym, że wrócilibyśmy do nowej rzeczywistości. My byśmy się uratowali, ba nowa wersja moich ludzi, twoi słudzy, wszyscy by się uratowali. Jednakże ci, których zostawiliśmy tutaj, ci których przywódcy uciekli w czasie w godzinie próby, oni zostaliby ofiarami naszych czynów.
- Nie neguję tutaj korzyści tego planu, ale nie zamierzam poświęcić tej pięćsetki, która teraz jest moją odpowiedzialnością dla ich nowych odpowiedników. Może masz więc inną propozycję, wszak mówiłeś o wielu tajemnicach? Oczywiście też nie zabraniam ci samemu wyegzekwować ten plan. Inaczej muszę wrócić do spraw bieżących...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 0:06, 22 Cze 2011    Temat postu:

Lisz spojrzał na rozmówcę i parsknął śmiechem, po czym powiedział:
- Przepraszam, musiałem to zaproponować. Byłem prawie pewien, że Pan się nie zgodzi. Mam jeszcze dwie opcje: zamrozić czas dla Fortecy na, powiedzmy rok chociaż. W trzech magów da się to tutaj zrobić, ale myślę, że Pan i Pańscy ludzie nie przystaną na utratę roku z życia Królestwa. Nie postarzelibyście się, ale ominęłoby was bardzo wiele. Widzi Pan, Panie architekcie... Pod Limaru i w okolicy przebiegają prawie wszystkie żyły magiczne świata. W całym zamku żyje przynajmniej kilkanaście frakcji różnych istot. Oprócz mego kościoła jest całkiem spora liczba Merkantów, zamieszkujących zachodnie skrzydło i oddających się magazynowaniem bogactw. Nie pomogą nam wyjść, bo nie potrafią przenosić ze sobą innych. We wschodnim skrzydle ukrywa się mała horda pomniejszych demonów, moi podwładni trzymają te bestyjki w ryzach i nie pozwalają wyjść z ich dominium. Pod moimi katakumbami jest legowisko Tellurisów, też dla nas bezużytecznych. Wreszcie główna wieża... Na samym szczycie żyje Pradawny. Nie porusza się z miejsca, nie przemieszcza, on tam po prostu istnieje i to na odlew, można by rzec. Nie wiem jak i nie wiem czy to się może udać, ale... Czy Pradawny wyciągnąłby nas z tych opresji...? Nie wiem i sam nic nie zrobię, niestety sam to mogę tylko czekać, dlatego przychodzę do Pana, Panie Deithe.

Ta długa wypowiedź Mariusa przybliżyła trochę strukturę dziwnych wydarzeń wokół fortecy. Widać posiadała ona więcej tajemnic, niż mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. Deithe nie wiedział, czy to wszystkie tajemnice fortecy, czy o jakichś jeszcze lisz nie powiedział. A może sam kapłan Goma nie znał wszystkich sekretów tego niezwykłego miejsca? Pewnym jednak jest, że Deithe trafił do miejsca, które okazało się być zupełnie czymś innym, niż powiedzieli mu w Draknor. Oni na pewno sami nie wiedzieli, co można tu zobaczyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zayl dnia Śro 0:07, 22 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 23:22, 28 Cze 2011    Temat postu:

Deithe wysłuchał wypowiedzi Mariusa w zamyśleniu, a potem jakby coś mu przyszło do głowy, bo uniósł rękę geście znaczącym "poczekaj".
- Chwileczkę - podjął - zanim przeanalizujemy inne możliwości, coś mi przyszło do głowy. Coś co rozwiązałoby wszystkie nasze problemy i byłoby korzystne dla... no, przy pewnej dozie negocjacji, dla wszystkich zainteresowanych.
Architekt spojrzał wprost w oczy lisza.
- Mówię tu o Gomie, który niezależnie od mojej opinii jest bogiem. Bogiem nieumarłych. Twoim bogiem. A ty jesteś jego sługą. Wiernym sługą. Propagujesz jego kościół, służysz mu. Nie widzę przeciwwskazań, więc nie śmiej się za bardzo, jeśli nie pomyślałem o czymś oczywistym. Powiem to wprost: Mariusie, czemu nie poprosisz Goma, Imperatora Śmierci, twojego boga, by uczynił cię demiliszem? Posiadając moc demilisza, mógłbyś bez trudu nas stąd wypuścić, a Acheron nie stanowiłby już żadnego zagrożenia. Byłoby to z korzyścią dla nas, ciebie i twojego boga. A nawet dla Acherona, bo nikt nie musiałby niszczyć nikogo innego, gdyż przy takiej różnicy mocy walka staje się bezsensowna. Co o tym sądzisz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Śro 22:42, 29 Cze 2011    Temat postu:

Marius spojrzał w dal i całkowicie znieruchomiał. Wydawał się przerażony samą tą myślą. Po kilku dobrych chwilach, gdy cały lisz nie dawał żadnych oznak... Życia, albo chociaż świadomego trwania, w końcu odpowiedział powoli:
- To... Zuchwała propozycja. Nie mogę jednak... Nie! Jakże bym śmiał... Prosić o coś tak wyniosłego... O taki zaszczyt, po prostu. Okazałbym się... Chciwym egoistą.
Te słowa nie przekonywały jakoś maga. Nie wiedział dlaczego, ale zalatywały mu nieprawdą, albo półprawdą. Marius najwyraźniej spostrzegł to w jego... Twarzy? Postawie? Oczach? W czymkolwiek by tego nie zauważył- zrobił bardzo ludzki gest, zazwyczaj pojawiający się z westchnieniem pod tytułem "ech..." i powiedział:
- Wstyd się przyznać, ale boję się. Naprawdę boję się oderwać na zawsze od ludzkiej formy bytowania. Zostałem zamieniony w lisza za życia, bezpośrednio, licząc na nieśmiertelność i potęgę... Jednak mój umysł pozostawał zadziwiająco ludzki. Dlatego zostałem tak ważną postacią kościoła Goma: potrafię myśleć jak żywi i wczuć się w ich sytuację. Bardzo pomocna zdolność w wielu kwestiach... Jednak forma Demilisza... Jest to byt zadziwiająco potężny, ale również niezwykle odczłowieczający. Jest to ostateczna forma, zarówno bytowania jak i obrony, na jaką mogę się zdecydować. W ostateczności zwrócę się do mojego Pana z taką prośbą, nie wcześniej, drogi panie architekcie, nie wcześniej.
Kapłan Goma wyglądał nieco "pociesznie" mówiąc to, jednak czuć było głęboką prawdę w jego słowach. Człowieczeństwo- słowo, które od tej pory Deithe mógł nazwać "towarem", tak samo jak sól i pieprz...

Tymczasem architekt zauważył, że Nicolas najwyraźniej skończył dyskusję z Acheronem, bo siedział już na deskach, gdzieś dwadzieścia, może trzydzieści metrów od bariery, pisząc coś szybko na wielu, bardzo wielu, kartkach, rozrzucając zapisany papier dookoła siebie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Śro 13:35, 06 Lip 2011    Temat postu:

Deithe zaskoczyły te nowiny, gdyż z tego co wiedział, ani lisze ani demilisze nie tracili umysłu w czasie procesu. Co innego ciało. No i oczywiście mogło im się we łbach poprzewracać od nadmiaru magicznej mocy, ale bez przesady... no, ale widocznie różnie to bywało. Nie żeby nie umiał wczuć się w pozycję Mariusa, no ale.

- Rozumiem. To była tylko taka luźna myśl. Demony i Merkanci wydają się bezużyteczni, a rozmowa z Pradawnym zapowiada się na prawdziwy wrzód na tyłku... może udało by się przekonać Tellurisy by przekopały dla nas bezpieczny tunel - podzielił się swoimi pierwszymi myślami z liszem.
- W każdym razie muszę się nad tym chwilę zastanowić, a teraz muszę sprawdzić co u mojego asystenta, który miał zająć się negacją tarczy wraz z Acheronem. Choć znając go, to skończymy tu jak w jakiejś górniczej dolinie czy innym wiecznym więzieniu - mag potarł brodę w zamyśleniu.
- Na razie idę, a ty, Mariusie, pomyśl nad tym problemem od swojej strony. No i bądź gotowy na wszystko. Odezwę się jak tylko coś wymyślę.

Deithe ruszył do Nicolasa. Szybkim krokiem. Miał złe przeczucia co do nowin Mariusa. Podejrzewał pewne brzydkie spotkanie w niedalekiej przyszłości. O tak...
Gdy doszedł do asystenta spytał (ostrożnie dobierając słowa):
- Czy udało wam się ustalić jak zanegować barierę lub też pozbyć się jej w inny sposób, nie wymagający zabijania nikogo, przywoływania demonów, niszczenia światów, kreacji światów alternatywnych, podróży w czasie lub innych rzeczy/czynów powszechnie uznawanych za niewłaściwe? I czy to zadziała, bez prób, które nieudane poślą nas na dno wszystkich piekieł? - dodał całkiem poważnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Nie 19:02, 09 Paź 2011    Temat postu:

Marius skinął głową i bez słowa odpłynął w kierunku fortecy. Ludzie architekta obserwowali każdy jego ruch, kiedy odpływał w kierunku bramy. To, co trzymali w rękach, opuścili dopiero, gdy nieumarły zniknął za wrotami, które zamknęły się tuż za jego plecami. Tymczasem mag skierował się w kierunku pracującego asystenta.

Prędkość, z jaką Nicolas stawiał cyfry i litery, przechodziła ludzkie pojęcie. Zakładając, że jego pismo było mikroskopijne, mniejsze nawet niż ten drobny druczek, używany przez biegłych lichwiarzy, to w zasadzie Deithe nie tyle nie nadążał czytać tych zapisków, co nawet nie nadążał na nie patrzeć, a ściślej mówiąc: jego wzrok był wolniejszy od ruchów ręki podopiecznego. Kiedy przełożony zaczął mówić, podwładny podniósł głowę. Nie przestając pisać (jedynie odrobinę zwolnił tempo. Odrobinę), wysłuchał słów architekta, po czym (wciąż pisząc) odpowiedział:
- Pominę detale dochodzenia do tego, szefie. A teraz właśnie obliczam przełożenie oddziaływania mocy magicznej bariery na pojedynczą duszę ludzką. Nawet chyba nie rozpadnie się od zaklęcia. Znaczy, jest na to sześćdziesiąt osiem i osiemnaście tysięcy dwieście osiemdziesiąt jeden stutysięcznych, że przetrwa, tak tak. A jak zorganizować silnie magiczny przedmiot to nawet wzrosnąć może do dziewięćdziesięciu siedmiu i ośmiuset jedenastu tysięcznych procent, tak tak. Tylko nie wiem skąd wziąć taki przedmiot, och nie...

To w zasadzie zostało wypowiedziane przez Nicolasa jednym tchem. Dopiero po zakończeniu tego monologu zaczerpnął głęboko (i desperacko, jakby zaraz miał się udusić) powietrze, po czym dodał:
- I możliwe, że demon straci swą moc, gdy natrzeć go brukselką, ale zdaje się, że jeśli pomyliłem się w obliczeniach i natarcie go szczypiorkiem da lepsze efekty... Albo wszyscy zginiemy, albo nie zadziała wcale, ale spowoduje wyparowanie całego alkoholu w promieniu dziesięciu kilometrów, więc chyba mam nie próbować, bo sam pan szef stwierdził, że ma być bezpiecznie, sir!

Znowu zaczerpnął gwałtownie powietrza, chociaż teraz już z pewnym zapasem, po czym zaśmiał się wesoło i (cały czas pisząc) spojrzał na Deithe wzrokiem, jakby czekał na pochwałę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 19:39, 06 Lut 2018    Temat postu:

Poprzednia lokacja

Demo:

Przemierzałeś bezkresne łąki, a ku twemu obliczu zbliżała się coraz to pokaźniejsza z perspektywy twierdza. Twierdza, jak to słyszałeś kiedyś "Limaru" Inteligencja

Jednak słyszałeś o niej tylko jakieś plotki.

Gdy dotarłeś na miejsce, zauważyłeś jak jakiś Drakoński rycerz, dokonuje pochówku, najwyraźniej swoich towarzyszy, gdyż na nagrobkach spoczywają ich hełmy.

Zauważył Cie, zmierzył wzrokiem od dołu do góry, a nastepnie wyciągnął Ci rękę, bez uśmiechu, bez emocji - Berghof, rycerz z Draknorr, miło widzieć jakąś żywą duszę w tych regionach, powiem Ci. Ty musisz być kapłanem Poodżaren jak domniemam? Proszę, rozgość się.

Po tych słowach przeszedł przez wyważoną bramę twierdzy, pokaźną, i olbrzymią. Na środku roztaczał się olbrzymi plac, a na środku stały dwa konie. Jako że powoli nadchodził zmierzch, rycerz podszedł do paleniska, i zaczął rozpalać ognisko - Wybacz, nie dałem Ci dojść do słowa, powiedz mi, jak Cię zwą, i dokąd zmierzasz przyjacielu? - Jego ton był bez emocji, suchy, i pełen zmartwień.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Wto 19:47, 06 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:19, 09 Lut 2018    Temat postu:

"Witam rycerzu. Jestem Demogorgon, również z Draknor i faktycznie jestem kapłanem bogini ognia." - To mówiąc kapłan uniósł lewą dłoń w powitalnym geście wyraźnie ukazującym symbol na dłoni. To była jedna z tych rzeczy jakie uczyli w świątyni. Kapłani zwykle chcieli żeby rozmówca dokładnie wiedział z kim rozmawia.
-"Można powiedzieć, że jestem na pielgrzymce. Czułem się uwięziony w mieście i postanowiłem ruszyć w stronę Wulkanu szukając... czy ja wiem... jakiegoś oświecenia i celu w życiu.
Ale ja tu gadam o sobie a widzę, że wy macie kłopoty panie Berghofie. Czy jest coś w czym mógłbym pomóc? Czy można wiedzieć co tu się wydarzyło?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 20:25, 10 Lut 2018    Temat postu:

Berghof wzniósł głowę, ale tylko na chwilę, po to aby dalej wrócić do przygotowania strawy - Moi towarzysze polegli, z rąk nekromanty, licza jak domniemam... Myślałem że wszystkie te plugawe istoty już dawno temu wyginęły, ale myliłem się... Cudem zostałem uratowany przez kapłana Kerekte. Dokonałem pochówku towarzyszy. Mieliśmy rozkaz pilnować tej okolicy. Ale teraz, sam nie wiem.

Ognisko buchnęło, a rycerz który kucał tuż obok, dorzucił nieco drewna. Następnie zrobił prowizoryczny ruszt, i zaczął piec królika.

Niebo pokryły gwiazdy, i nastała noc.

Berghof po chwili urwał kawałek królika, i wręczył tobie kawałek tłustego mięska - Częstuj się, proszę. Demogorgon, tak? - Sam chwycił strawę, i zaczął ją mielić w ustach, przy okazji mówiąc - Zamierzasz przejść puszczą Koryn zakładam? Powiem Ci, ze też jest alternatywna droga. Prowadzi ona przez podziemia, a jedno z wejść znajduje się właśnie tutaj, w twierdzy. Jednak nie jestem w stanie Ci powiedzieć która z tych dróg jest bezpieczniejsza.

- Przyznam - Nadgryzł kolejny kawałek - Że mógłbym się z tobą wybrać. Jak by nie patrzeć, mamy zapewnić bezpieczeństwo podróżującym, a w drodze do wulkanu nie ma konkretnego traktu z tego miejsca. Co na to powiesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 9 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1