Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Pałac Nyglash
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leanna
Tajna Konsultantka Do Spraw Wszelakich



Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Trzebinia / Warszawa

PostWysłany: Czw 23:23, 13 Mar 2008    Temat postu:

Gdy Leanna kątem oka dostrzegła i rozpoznała wreszcie Sotrę, przez jej własną twarz przeszedł jakiś dziwny grymas. Tamta demonica, podobnie jak Alishia była dla niej potęcjalnym obiektem nienawiści, ze względu na swe pochodzenia.
Gdy natomiast ujrzała zbliżającego się druida z mieczem, coś w niej znów pękło, mimo iż wiele do pękania nie pozostało w jej duszy. Przedtem przypominał jej Kruka, cichy i spokojny, ale zawsze obok, niczym cień za jej plecami. A teraz... teraz przypominał zabójcę. Wyczerpanego, ale zawsze.
Nie wiedziała, czy ją ktokolwiek usłyszy. Ale walczyć poczęła z całych sił, telepatią swą i umysłem starając się odciągnąć uwagę Jej.
- Imitacjo druida. - wyrwało jej się z oburzeniem, jakoś tak bezwolnie. - Przecież nie chcesz tego zrobić. Nie chcesz mnie zabić, nie będziesz potrafił. Jesteś za słaby! - zabrzmiały słowa pełne wyrzutu i żalu. Czego żałowała? Może właśnie tego, że będzie on dla niej za słabym. - Powstrzymaj Kasandrę, ja nie chcę umierać! - jej egoistyczna natura wzięła górę na kilka chwil, ale opamiętała się - Nie chcę, aby Ona z wami walczyła! Nie chcę patrzeć, jak umieracie z mej ręki. Za bardzo... - umilkła, bo sama nie była pewna, co tak naprawdę chce powiedzieć. To było dziwne, przyjemne i nieprzyjene uczucie zarazem, którego określić nie była w stanie. Nie nauczono jej takiej słabości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 0:15, 14 Mar 2008    Temat postu:

Linn skinął tylko nieznacznie głową i objął leżącą Sotrę. Oboje rozpadli się w szary pył, który szybko zmyły strugi deszczu.

Ostrze Żalu nieprzyjemnie zawibrowało w dłoni Kreeth'a. Najwyraźniej miało albo limit dziennej pomocy, albo własne zdanie na temat tego co chciał zrobić. Mogło też po prostu mieć kaprysy. Chwilowo nie było to nic poważnego, przyjacielskie ostrzeżenie.

Nie-Leanna spojrzała wyzywająco i z dozgonną pogardą na zbliżającego się druida.
- Imitacjo druida. - wyrwało jej się z oburzeniem, jakoś tak bezwolnie, ton głosu był bardzo podobny, ale jakby o barwę cieplejszy, bez tej zimnej pogardy. - Przecież nie chcesz tego zrobić. Nie chcesz mnie zabić, nie będziesz potrafił. Jesteś za słaby! - zabrzmiały słowa pełne wyrzutu i żalu. - Powstrzymaj Kasandrę, ja nie chcę umierać! Nie chcę, aby Ona z wami walczyła! Nie chcę patrzeć, jak umieracie z mej ręki. Za bardzo... - Twarz Nie-Leanny wykrzywił grymas nienawiści.
- Zamknij się, zamknij się... ZAMKNIJ SIĘ, GŁUPIA DZIEWKO!! Głowa mi pęka od tych jęków... - Złapała się wolną ręką za głowę.

W drugiej jednak wciąż trzymała rosnącą kulę czarnej energii. Być może pierwotnie celowała ona w Kasandrę, jednak teraz drgała szaleńczo, gdy nie-Leanna się trzęsła. Magia osiągnęła szczyt i wybuchła czarnym piorunem. Możliwe, że w założeniu miał on spopielić wojowniczkę. Tymczasem skrzywił się i splótł dziko w powietrzu, przecinając zajadle krople deszczu.

Czarny piorun uderzył z wrzaskiem w posadzkę po prawej od Kasandry. Siła była tak mocna, że obluzowała kolejny fragment podłogi, jeszcze bardziej zmniejszając dostępną, stabilną przestrzeń. Natomiast samą wojowniczkę wyrzuciło w powietrze. Całe ciało przeszyły bolesne skurcze od pola elektrostatycznego. Kasandra poszybowała w dół szybu wieży, niczym jastrząb pikujący po królika.

Po drodze uderzyła wpierw w fragment posadzki dwa piętra niżej, łamiąc sobie całkowicie bark i obojczyk. Jednak zemdlała dopiero cztery piętra poniżej, gdzie zaczepiła lewą nogą o bardziej wysunięty fragment kamiennej podłogi, miażdżąc sobie kolano i rozszczepiając kość piszczelową. Wojowniczka poszybowała w mrok.

Siła podmuchu powaliła osłabionego druida na tyłek. Nie-Leanna wyglądała na dużo bardziej wściekłą niż przed chwilą.
- Jednego ścierwa mniej. - Rzuciła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 17:06, 14 Mar 2008    Temat postu:

Kreeth otrząsnął się. "Nieźle", pomyślał. Wstał chwiejnie i schował Assin'Toh. Zaczął klaszczeć, śmiejąc się. Potem się ukłonił i spojrzał na nie-Leannę.
- Czyżbyś nie panowała nad swoim umysłem? Czyżby prawdziwa Leanna ciągle miałą coś do powiedzenia? Chyba nie jesteś, aż tak potężna, jakby się mogło wydawać. - powiedział i ruszył ku niej powoli. Chciał sprawiać wrażenie spokojnego, opanowanego i... bezbronnego. - Oczywiście, nie zabiję cię. To jest poza moją mocą. Nie jestem bogiem, ani istotą na tyle potężną by z tobą konkurować. Jestem tylko zwykłym druidem. Możesz zmienić mnie w proch jedną myślą. Ale zadaj sobie jedno, ważne pytanie: po co? Po co to robisz? Czemu chcesz walczyć? Jestem bezbronny i skory do rozmów. A ty? Niszczysz wszystko wokół i upajasz się swoją potęgą. Powinnaś się na chwilę uspokoić, rozejrzeć dookoła. Czy nie dość na razie śmierci i zniszczeń? Porozmawiaj ze mną choć przez chwilę. Być może uda nam się dojść do jakiegoś porozumienia. W końcu jesteśmy dwoma rozumnymi bytami zdolnymi do spokojnej rozmowy i analizy obecnej sytuacji, prawda? Pomyśl tylko o tym ile mogłabyś zyskać. Informacje, a może nawet nowego sujosznika? Nie zawsze warto prowadzić dzieło zniszczenia samotnie. Czasem powinno się dzielić. Szczególnie jeśli ma się takie słabe ciało. Ile ono wytrzyma? Doprawdy, Kasandra nieźle cię załatwiła. Miałaś próbkę tego, jak bardzo to ciało może cię rozczarować. Możesz mieć siłę i potęgę, jednak co ci z niej przyjdzie, skoro będziesz jak ze szkła?
Zatrzymał się i spojrzał nie-Leannie w oczy. Był na straconej pozycji. Zmęczony, nieuzbrojony i pozbawiony wsparcia wojowniczki. Mógł się posługiwać jedynie perswazją. Miał nadzieję, że zadziała. Z drugiej strony był niemal pewien tego, że nie-Leanna go zabije. Z takimi istotami jak to "coś" nie dało się normalnie porozmawiać. A szkoda.
- I jak będzie? Porozmawiamy, czy może od razu mnie zabijesz? - zapytał w końcu, uśmiechając się złowieszczo. - Jeśli ze mną porozmawiasz, to na pewno w jakiś sposób rozzłościsz poprzednią właścicielkę tego ciała. Domyślam się, że ona widzi tymi samymi oczami, słucha tymi samymi uszami i stara się używać tych samych ust. Pokaż jej, że jesteś potężniejsza. Zapanuj nie tylko nad ciałem, ale także nad rządzą zniszczenia i zabijania. Mogę ci powiedzieć tyle: skuteczna manipulacja jest o wiele bardziej zyskowana i zła niż jakakolwiek rzeź.
Druid westchnął w duchu. Był zmęczony i trochę się obawiał. Wolał porozmawiać z nie-Leanną. Być może jego mały podstęp się uda...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Sob 17:30, 15 Mar 2008    Temat postu:

Nie-Leanna potrząsnęła głową. W miarę jak Kreeth mówił jej oczy otwierały się nieco szerzej. Najwyraźniej była zdziwiona. Co prawda nie nienawidziła go, czy nie pogardzała nim przez to mniej, a jednak wywołało to jakąś reakcję. Najwyraźniej opanowała się trochę, choć deszcz zaczął zacinać jeszcze mocniej.
- Nie wiem czemu w ogóle zawracam sobie głowę kimś takim, szczególnie, że nie mam czasu na pierdoły... - Powiedziała. - A jednak mam ochotę wyjaśnić parę rzeczy. Nie wiem co jest z tobą nie tak, ale najwyraźniej wszystko pokręciłeś, człowieczku.
- Nie zbliżaj się! Jeden krok i spotkasz się z tą Kasandrą w Zaświatach! - Krzyknęła, gdy zaczął podchodzić i wskazała go ręką. Co prawda nic się nie stało, ale po poprzednim było to wystarczające ostrzeżenie. - Myślisz, że nie znam ja takich jak ty? Podchodzą do ciebie z otwartą dłonią, a za plecami mają sztylet! W ogóle nie wiem skąd wziąłeś ten beznadziejny pomysł, że jestem kimś kto zajął ciało twojej przyjaciółeczce. To też MOJE ciało, ty idioto. Myślisz, że dlaczego to wszystko robię? Bo ta pokręcona zdzira wpakowała nas obie w tą kabałę i teraz ja muszę nas z niej wyciągnąć. I niech ci się nie wydaje, że ona ma tu coś do powiedzenia. Obie mamy równe prawa do tego ciała i każda może być Ptakiem i Robakiem. Ja po prostu jestem silniejsza. To wszystko.

Zaczęła nagle wykonywać energiczne gesty. Jakby strasznie wściekały ją słowa druida.
- Skąd w ogóle pomysł, że jestem wrogiem tej małej zdziry?! Przecież ja to wszystko robie dla niej! Skończyłaby jako na wpół przeżuty ochłap, gdyby nie ja! Wszyscy są przeciw mnie!!! - Dyszała z wściekłości. - Nie znasz mnie, nie masz pojęcia przez co przeszłam, jak mnie traktowano, choć nic złego nie zrobiłam. - Zagryzła zęby. - Ty wcale nie jesteś lepszy, choć tak gładko gadasz. Jakbyś nie był na wpół martwy to byś mnie zaatakował. A niby po co celowałeś we mnie tym mieczem, co? A tamta? Prawie odrąbała głowę swojej najlepszej przyjaciółce! - Wrzasnęła. - I to JA jestem zła??
Po tym krzyku jakby oklapła, opadły jej ramiona, a strąki pozlepianych włosów przysłoniły twarz.
- Tak jak mówiłam. - Odezwała się ze złudnym spokojem. - Nie wiem, czemu cały świat jest przeciw mnie, ale jeśli myślicie małe sukinsyny, że możecie sobie bezkarnie ze mną zadzierać, to jesteście w błędzie do stu demonów. - Spojrzała na Kreeth'a z nową furią. - No panie Jaki-To-Ja-Nie-Jestem-Sprytny, masz coś jeszcze do powiedzenia?

Gdzieś w górze, w masie chmur burzowych przetoczył się grom.

***

Słońce prażyło niemiłosiernie. Gorąco jak w piecu, ale za to błękitne niebo wydawało się bezkresne. Można by w nim zmieścić wieczność. Piasek po plecami Kasandry przyjemnie grzał, a jego drobiny tańczyły zawadiacko, wirując i tworząc fantazyjne spirale. Jako mała dziewczynka bardzo lubiła je oglądać.

Nie wiadomo dlaczego poczuła sie jak w domu, takim jak go zapamiętała. Gorącym, błękitnym i przyjemnie swojskim. Zastanowiła się przelotnie ile czasu już leży na tej wydmie i dlaczego wcale nie chce jej się pić. Zresztą nawet jakby jej się chciało nie było nikogo kto by ją napoił. A sama nie miała siły. Nawet by mrugnąć przed ognistym słońcem.

Ale skoro nikogo tu nie było to czym były te cienie daleko w górze, tam nad nią? Wyglądały dziwnie znajomo, całkiem jak para ludzi pochylająca się nad nią, gdzieś na niebie. Kasandrę dziwnie rozbawiła ta myśl, choć nie miała siły się śmiać.

Im dłużej wpatrywała się w te cienie tym więcej szczegółów dostrzegała. Cień po prawej miał takie śmieszne rondo tam gdzie powinna być głowa. Ten po lewej natomiast miał wokół siebie wiele mniejszych cieni-linii, tworzących zabawną otoczkę. Najwyraźniej o czymś rozmawiali, ale wojowniczka nie rozumiała o co chodzi.
"Musimy to zrobić" powiedział Pan Kapelusz. Kasandra nie wiedziała czym To miałoby być.
"Przysięgaliśmy" dodał Pan Linia. Ale komu kto przysięgał co? Bardzo śmieszne zdanie.
"Przykro mi, że nie będzie nas, gdy się obudzisz, pani Kasandro" powiedział Pan Kapelusz. Dziwak. Przecież nie spała. A mimo to nagle ukłuł ją niepokój. Nie chciała, żeby cienie odchodziły. Zostanie sama pod palącym słońcem.

Cienie nagle urosły i zbliżyły się a potem znikły. Świat zadrżał w posadach. Niebo pękło, jak szklana tafla i rozpadło się. Pustynia wsiąkła w ogromne morze i zostawiła Kasandrę samą w ciemnościach.

Zadrżała i jęknęła. Wojowniczka otworzyła oczy i poraziło ją światło, choć nie przypominało słońca pustyni, było równie oślepiające. Przypominało niebo widziane z dna studni. Studni? Skąd tu studnia na pustyni. Nie była już jednak na pustyni. Ciemności dookoła stopniowo rozjaśniły się do szarości i zobaczyła ściany i gruzy. A potem dostrzegła iglicę.

Kamienny szpikulec grubości jej zaciśniętej pięści przechodził przez jej żołądek. Najwyraźniej spadłą na niego. Czemu jeszcze żyła? A tak właściwie to czemu to jej nie bolało? Zgruchotane ręce i ramiona wyglądały na całkiem sprawne.

Nagle poczuła dziwne mrowienie w całym ciele i zgrzyt, nieco wyżej. Jej ciało uniosło się na kolcu i spadło z niego. Kasandra stłumiła krzyk, wywołany bardziej zaskoczeniem, niż bólem. Opadła zgrabnie na gruz. Czuła się inaczej, ale wszystko tak ją porażało, że nie wiedziała na czym polega różnica. Największą niespodzianką był zdecydowanie brak bólu, choć otrzymała wiele ran, pamiętała to. Do tego widziała wyraźnie, choć była gdzieś głęboko w piwnicach, gdzie powinno być ciemno. Spojrzała na swoje ręce. Do nadgarstków miała przyczepione coś na kształt krótkich, czarnych łańcuchów, zrobionych z mocnych splotów. Na ich drugim końcu znajdowały się topory. Jednak oba wyglądały jak Spokój, do tego lśniący mglistym, wewnętrznym blaskiem. Obejrzała sie wkoło, ale nie zobaczyła nigdzie Ciszy.

Wtedy zauważyła, że sploty z "łańcuchów" ciągnął się wzdłuż jej ramienia i dalej, oplatają tors. Gdy o nich pomyślała, niektóre odczepiły się od jej przedramienia i zawisły w powietrzu jakby gotowe do działania.

I nagle zrozumiała. Nie czuła już demonów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 17:53, 15 Mar 2008    Temat postu:

Kreeth pokręcił głową.
- Nie rozumiesz mnie tak samo jak i ja nie rozumiem ciebie. - powiedział. - Może dlatego cały świat jest przeciw tobie? Ludzie mają to do siebie, że niszczą to, czego nie rozumieją. Ale powiem ci coś. Ja nie jestem przeciwko tobie. Wręcz przeciwnie. Nie celowałem w ciebie mieczem. Trzymałem go dlatego, bo chciałem się bronić. Czasem trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Mogłaś się na mnie rzucić. Wtedy, trzymając mój miecz, miałbym jakieś poczucie bezpieczeństwa. - westchnął. - Jak to ładnie ujęłaś, podchodzę do ciebie z otwartą dłonią. Jednakże mylisz się, myśląc, że mam za plecami sztylet. Nie mam zamiaru cię ranić. Byłoby to niepomiernym idiotyzmem. Jednak, jak stwierdziłaś, jestem idiotą. Chcesz dowodu? Mam ci oddać swoją broń? Proszę bardzo. Jestem bezbronny i słaby. Nawet gdybym był w pełni sił, nie miałbym celu w atakowaniu ciebie. I tak byłbym wciąż za mało potężny. Ale nie o to chodzi. Chodzi raczej o to, że nie jestem w stanie zranić tego ciała. Może to oznaka słabości, ale nie przemógłbym się. Możesz mi wierzyć, albo i nie. Twoja sprawa. Ja tylko pragnę cię nakłonić do pokojowego zakończenia tej sytuacji. Możesz mnie zabić, proszę bardzo. Jestem bezbronny. - rozłożył ręce, gotów na porażenie błyskawicą. - Jednak wiedz to, że wcale nie chcę cię atakować. Wolę cię zrozumieć. Chcę się dowiedzieć o tym wszystkim więcej. Może i świat jest przeciw tobie, ale ja nie. Jeśli mówisz, że wszystko pokręciłem, to mi wytłumacz. Ja naprawdę chcę ci pomóc.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kreeth dnia Sob 17:54, 15 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 19:02, 15 Mar 2008    Temat postu:

Wojowniczka popatrzyła na "łańcuchy", a potem w górę wieży. Oczywiście niespecjalnie rozumiała co się stało. Jak zwykle zresztą. Coś jej tylko świtało w głowie. Warto było spróbować. Uniosła prawą rękę.

-"Pomachać." - rozkazała w myśli łańcuchom na przedramieniu. -"A teraz wspinamy się na górę" - myślała dalej, koncentrując się. Starała się kierować łańcuchami tak, żeby przyczepiały się do ścian i podciągały całe ciało do góry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Sob 20:24, 15 Mar 2008    Temat postu:

Nie-Leanna cofnęła się o krok, prawie za krawędź przepaści.
- Zrozumieć? Pomóc? Byli już tacy. - Skrzywiła się. - Mówili "Leidan wszyscy chcemy ci pomóc. Po prostu źle nas zrozumiałaś. Wcale nie chcieliśmy cię zabić. Lei siostrzyczko, jesteśmy po twojej stronie. Mamy na uwadze twoje dobro. Zaufaj nam." A potem co? Uśpili mnie! Zapakowali mnie w sferę wielkości atomu i bezpiecznej podróży, może obudzisz się za parę tysiącleci, a może wcale! - W miarę jak mówiła po jej ciele zaczęło przeskakiwać coś na kształt czarnych mini-błyskawic, ale ona nawet tego nie zauważyła. - Moja własna rodzina! Moja własna, rodzona siostra! Suka jedna. I dlaczego? Dlatego, że byłam inna? Czy oni myśleli, że wybrałam sobie, czym chcę być jak się rodziłam? "Tak, to moje marzenie, by władać zniszczeniem i katastrofami, żeby wszyscy mnie nienawidzili, błagam mamusiu, do jasnej nędzy?!". - Znowu traciła kontrolę nad sobą. - W ogóle gadasz o tym jak to się chwalę swoją mocą, a ja się pytam: zdurniałeś frajerze?! Przecież to PRZEZ NIĄ wszyscy są przeciw mnie!

***

Długie, włosopodobne nici na przedramieniu Kasandry zafalowały, gdy kazała im pomachać. Gdy kazała się wspinać przez chwilę nic sie nie stało, jakby głęboko się namyślały.

Zaraz jednak na całym ciele wojowniczki zaczęły odczepiać się podobne, nawet dłuższe włosy, wywołując fale ni to mrowienia, ni to łaskotania. Dopiero teraz zauważyła, że gdzieniegdzie obwinięta jest bandażami, jak ofiara wojny.

Włosy wystrzeliły w górę i chwyciły resztki parteru, tworząc coś w rodzaju pajęczyny z wojowniczką w środku. Kasandra oderwała nogi od gruzu i zaczęła się wznosić. Gdy zrównała się z podłogą kolejne włosy chwyciły pierwsze piętro, a pierwsze puściły dopiero gdy zbliżała się do trzeciego. Jej "pajęczyna" osiągała w ten sposób rozciągłość trzech pięter.

Z początku wznosiła się wolno, ale błyskawicznie nabierała prędkości, a kolejne piętra migały jej rozmazane od szybkości. Krąg burzowego nieba, widocznego poprzez dziurę w dachu powiększał się coraz bardziej.

***

- Sama już nic nie wiem! - Krzyknęła Nie-Leanna/Leidan. - Czy jesteś przeciwko mnie, czy nie? - Złapała się za głowę. - Mam cię zabić, czy nie? To byłoby proste i bezpieczne... instynkt mówi mnie, żeby przenicować cię zanim coś stracę... ale... ale... nie wiem! - Zazgrzytała zębami. - Gdybym tylko...

Nagle wyprostowała się otwierając szeroko oczy. Spojrzała w otchłań studni wieży.
- Co do...?
Właśnie wtedy ze studni, niczym pocisk wychynęła Kasandra. Ciało miała przewiązane bandażami, jakby w dole spotkała medyka. Za to z każdego skrawka między ubraniami, a w wielu miejscach i na nich wyłaniały się cienkie, czarne włoski, które utrzymywały ją w powietrzu, przyczepioną do ścian. W dłoniach trzymała dwa, identyczne, przepełnione mglistym światłem topory. Oczy płonęły czerwienią, niczym wewnętrznym płomieniem. Przypominała bardziej jakąś boginię zemsty z dawnych czasów.
A jeszcze bardziej upadłego anioła powracającego z ognistych otchłani piekła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 20:51, 15 Mar 2008    Temat postu:

Druid spojrzał nie-Leannie w oczy.
- Cóż, nie będę cię dalej przekonywał, że jestem po twojej stronie, bo raczej w tej sprawie nie ma nic więcej do powiedzenia. Teraz pozostaje kwestia twojego zaufania. Ja naprawdę nie mam zamiaru ci wbić noża w plecy. Czy mnie zdezintegrujesz to już twój wybór. W sumie, to na zaufaniu mi nic nie tracisz. Zawsze możesz mnie "przenicować" później. - druid spojrzał na Kasandrę i skrzywił się. - Jak miło, że wpadłaś. - powiedział do niej. - Czy mogłabyś powstrzymać swoją żądzę mordu? Włąśnie prowadzę interesującą rozmowę z... Leidan, tak? - druid spojrzał na nie-Leannę, zastanawiając się czy dobrze zapamiętał imię, które powiedziała wczesniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leanna
Tajna Konsultantka Do Spraw Wszelakich



Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Trzebinia / Warszawa

PostWysłany: Sob 21:52, 15 Mar 2008    Temat postu:

Słysząc, jakim imieniem się do niej zwrócono jasne oczy Leanny rozszerzyły się momentalnie.
- Leidan... Leidan?! - krzyk zadziwienia i złości poniósł się echem po jej umyśle i powrócił niczym bumerang. Pierwsze, z czym skojarzyło jej się to imię, to tytuł jednej z ballad matki. "Wspomnienie Leidan". Utwór, na dźwięk którego Leannie od dzieciństwa robiło się automatycznie niedobrze i ochotę zawsze przemożną miała, aby coś rozbić o podłogę, a który jej ojciec wysłuchiwać mógł godzinami. Pieśń, której jej matka nauczyła się od swojej.
- Nie nazywaj mnie tym imieniem... Nie patrz w ten sposób na mnie...
Słowa urwała, gdy na horyzoncie pojawiła się Kasandra, a jej nagłe wejście przyjęte zostało przez dziewczynę westchnieniem ulgi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 22:10, 16 Mar 2008    Temat postu:

Szybkość była cudowna. Piętra przelatywały, a wraz z wysokością wzrastała wściekłość i żądza mordu. Nic nie było w stanie jej zatrzymać. Będzie zabijać! Jak skończy zostaną tak małe kawałeczki, że nie da się rozpoznać czym były! Tak! Z tą myślą dotarła na ostatnie piętro...

I wtedy zobaczyła. Zobaczyła twarz Leanny. Zmienioną jakąś dziwną magią, ale jednak Leanny. Mocniej chwyciła topory, żeby nie było widać, jak zadrżały jej ręce. Rozkazała trzeciej części włosów, żeby postawiły ją na w miarę solidnym kawałku posadzki. Kolejna trzecia część miała się trzymać ścian, żeby znowu nie spadła. Reszta miała przesunąć się ku zmienionej czarodziejce.

Na druida nawet nie spojrzała.
- A gadaj sobie z nią. - prychnęła w odpowiedzi wpatrując się w Leidan - Ale tego czegoś wolno nie puszczę. - zmrużyła oczy. Kierowała "włosami" tak, aby oplątały ciało magini. Głównie miały zostać splątane ręce i nogi, na tyle mocno, żeby nie można był nimi poruszać, ale nie aż tak, żeby je połamać.

Jednocześnie przybliżała się do czarodziejki chcąc ustawić się za nią. Gdy tak się już stanie, wolne włosy otrzymają rozkaz przywiązania Leanny do wojowniczki.

- Spróbuj jakiejś sztuczki mała, a będę ściskać mocniej. - wysyczała do ucha magini tonem sugerującym, że siła tego uścisku może rosnąć praktycznie do nieskończoności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 1:30, 20 Mar 2008    Temat postu:

Gdy Kasandra wyłoniła się z otchłani "studni", Leidan zwróciła się wściekła do Kreeth'a.
- Więc to tak! Kupowałeś jej czas ty podła gnido! Nie wiem jak, ale wiem, że...
W tym momencie dopadły ją włosy wojowniczki. Ciało czarodziejki wygięło się i zawisło związane jak baleron z rękami za plecami. Nieco przypominała teraz dziwną mumię. Lodowate oczy rozszerzyły się bardziej ze zdziwienia niż z bólu.

Kasandra stanęła za obezwładnioną, a włosy zaczęły splatać dwa ciała. Leidan zwisła bezwładnie w oplatających ją więzach, jak szmaciana lalka.
- A wiesz, prawie ci uwierzyłam... - Mruknęła smętnie. - Jak to mówią:
Raz, bogów trzos
Dwa, taki los
Trzy, własna głupota.

Wyrecytowała zgryźliwie. Wyprostowała się i zwróciła uwagę na wojowniczkę, jakby dopiero teraz ja zauważyła.
- Nie wiem, co się tam stało, ani skąd takie chuchro ma tyle siły, ale jeśli myślisz, że masz przed sobą tą bladą zdzirę to popełniłaś właśnie wielki błąd. - W momencie, gdy Kasandra zorientowała się, że więźniarka jednak nie posłucha jej rady spięła się w sobie, jednak za późno. Choć nie znała się na magii, jako weteranka wielu bitew czuła instynktownie, że strasznie się naraziła. Z takiej odległości nie sposób było się bronić. Atakować też nie... prawda? Chociaż...
- Bakudan. - To jedno słowo w ustach Leidan wyssało całe światło odbite w deszczu. Wyładowania, które do tej pory pełzały leniwie po jej ciele nagle rozrosły się do rozmiarów prawdziwych błyskawic, tworząc coś na kształt fali uderzeniowej bomby. Choć światło zgasło, Kasandra poczuła na ciele kilka, następujących po sobie szybkich uderzeń, mocnych niczym młotem. Coś pękło z suchym trzaskiem i Kasandra poleciała w ciemność, zawisła na włosach, które postawiły ją na wolnym kawałku posadzki.

Gdy światło powróciło Leidan strzepywała z siebie pęczki popalonych włosów.

Kreeth klęczał. Choć kokon Kasandry przyjął na siebie większość obrażeń, któreś z ostatnich wyładowań musiało polecieć w stronę druida i uderzyć go w ramię. Ubranie w tym miejscu było przypalone, a sam poszkodowany doświadczał niemiłych skurczów mięśni.

Sama wojowniczka odniosła zaskakująco niewiele obrażeń. Gdy spojrzała na swój tors przekonała się dlaczego. Najwyraźniej włosy, które miały związać obie kobiety razem ułożyły się automatycznie w rodzaj pancerza, który teraz, popalony i poprzecinany, odpadał płatami. Choć wojowniczka niewiele wiedziała o swoich nowych zdolnościach, czuła, że choć większość włosów została zniszczona, to w jakimś sensie wiedziała, że teraz w jej ciele zachodzą procesy mające naprawić ten stan rzeczy.

Obie kobiety spojrzały sobie w oczy, a lodowaty lazur napotkał gorejący karmazyn.
- No cóż. - Powiedziała "opanowanym" głosem Nie-Leanna. - Skoro pani tak ładnie prosi, to serce by mi się złamało, gdybym odmówiła. Kiedy już spotka pani Króla Kruków, może się pani pochwalić, że na spotkanie umówiła was Leidan, bogini Kataklizmów. - Gdy to mówiła, jej lewą rękę pokryła sfera czerni, zwiastując kolejne błyskawice.

Kreeth traci 11 HP
Kasandra traci 7 HP


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Czw 1:31, 20 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 12:41, 20 Mar 2008    Temat postu:

Kreeth wstał chwiejnie. Spróbował sobie rozmasować zranione miejsce. Spojrzał na nie-Leannę, a potem na Kasandrę. Westchnął cicho.
- Dziękuję ci, że zaprzepaściłaś to, co próbowałem osiągnąć. - powiedział do wojowniczki. Potem zwrócił się do nie-Leanny: - Bardzo mi przykro, że tak to rozumiesz. Gdybym kupował dla niej czas, byłbym skończonym idiotą, nie uważasz? Starałem się z tobą normalnie porozmawiać, zrozumieć kilka rzeczy i ci pomóc. Ale ktoś - tu wymownie przewrócił oczami - wolał spróbować cię zabić. Naprawdę wolałbym, aby Kasandra zostawiłą cię na chwilę w spokoju. Może wtedy udałoby się nam spokojnie porozmawiać. Leidan, czy mogę cię prosić, o chwilowe powściągnięcie chęci zabicia Kasandry i dokończenie rozmowy ze mną? Bo naprawdę mi na tym zależy. A ty, Kasandro, też mogłabyś spróbować się opanować i spokojnie porozmawiać. Atakowanie kogoś... włosami? Dziwną broń sobie wybrałaś... Atakowanie kogoś włosami jest naprawdę bardzo nie na miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 0:26, 21 Mar 2008    Temat postu:

Z gardła wojowniczki wydobyło się warknięcie. Patrzyła jednak nie na Leidan, a na Kreetha.
- Spróbować zabić... - zacytowała go nadal warcząc - Czyli nie zdążyłeś mnie poznać druidzie. - dodała, po czym przeniosła wzrok na boginię - Jeśli chcesz z nim gadać, to proszę bardzo. Ja poczekam.

Odeszła do ściany i usiadła pod nią. Pozostałym włosom nakazała przyczepić się do podłogi i ścian dla ochrony. Topory ułożyła sobie na kolanach. Cały czas była gotowa do blokowania nadchodzących ciosów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 14:44, 21 Mar 2008    Temat postu:

- Jakież to uprzejme z twojej strony. - Powiedziała Leidan do Kasandry i zwróciła się do Kreeth'a. Jej twarz nie wyrażała niczego i była raczej jak maska, którą ktoś nałożył na kawałek skały. Druid nie znalazł na niej cech ani Leanny, ani, co gorsze, jakichkolwiek poprzednich rys Leidan, zupełnie jakby kobieta z którą poprzednio rozmawiał zamknęła się w grubej skorupie. W głębi jego duszy narodziło się przeświadczenie, że atak Kasandry zniweczył jego wszystkie poprzednie wysiłki, co potęgowało jeszcze wrażenie, że stoi naprzeciw nie osoby, a golema.
- Rozmawiajmy więc. Kuroiraiken. - Moc, którą wcześniej gromadziła do ciskania błyskawic, zestaliła się w rękojeść miecza. Jego ostrze składało się z wiązki krótkich, tańczących niczym derwisze błyskawic. - Słucham.

Jednak nim druid zdążył cokolwiek powiedzieć jego prawą dłoń przeszył okropny ból. Zdał sobie sprawę, że ponownie trzyma w niej Assin'Toh, choć nawet nie uświadomił sobie, że po niego sięga. Głos, który wydobył się z jego gardła należał do Ostrza Żalu:
- Jesteśmy gotowi przyjąć twoje wyzwanie, Leidan władczyni Kataklizmów.
Ostrze Assin'Toh zaczęło się obracać, zupełnie jakby było osadzone na ruchomym bolcu. Życie, śmierć, życie, śmierć, wirujące części ostrza reprezentowały odwieczny taniec.
- Słyszymy głosy niezliczonych istot, które trafiły do Zaświatów z twojego powodu w ten czy inny sposób. - Kreeth rzeczywiście je usłyszał. Lament niezliczonych głosów, które nie wiedziały czemu musiały umrzeć. - Powódź, trzęsienie ziemi, burza, głód, zaraza, nie ma znaczenia. Dla nas liczą się tylko fakty.

Głos zwrócił się do siedzącej Kasandry.

- Kasandro, wojowniczko, są z nami dwa duchy, które prosiły by przekazać ci wiadomość. Ponieważ bardzo żałują, że nie miały okazji porozmawiać z tobą na tym świecie postanowiliśmy spełnić ich prośbę. Mówią, że chciały cię przeprosić za to w jakim stanie jest twoje ciało. Nie miały mocy dawania życia, więc oddały ci własne ciała, byś mogła żyć. Mówią, że taki był ich obowiązek. Mówią także, że cieszą się, że postanowiły zmienić się na sam koniec i służyć komuś prawdziwie szlachetnemu. - Powiedział Assin'Toh głosem Kreeth'a, po czym zwrócił się do samego zainteresowanego.
- Języczku U Wagi, przed tobą stoi istota potrójnie winna. Zawiniła ci jako druidowi, jej czyny wywołały klęski, które wykraczają daleko poza "naturalne", niszcząc naturalna równowagę. Zawiniła ci jako Żałobnikowi, niszcząc rzesze, w większości niewinnych istot, robiąc to tylko dlatego, by wyładować swój gniew. Zawiniła ci jako człowiekowi, gdyż właśnie w tej chwili więzi twoją przyjaciółkę w najgłębszych otchłaniach umysłu, co nie różni się zbytnio od śmierci. Co więcej jeśli pozwolisz jej stąd odejść możesz być pewny, że już nigdy jej nie zobaczysz. Nie zabije oczywiście twojej przyjaciółki, ale pozostawi ją samej sobie na resztę wieczności, co będzie dużo gorsze od śmierci. Takie są przedstawione ci przez nas fakty. Decyzja należy nie do nas, lecz do ciebie, Języczku U Wagi, jak i do twojej przyjaciółki siedzącej pod ścianą. Czy rzeczywiście stać was teraz na dyplomację? Stojąca przed tobą istota ma swoje powody, bardzo poważne powody by czynić to co czyni, czy jednak to wystarczy, by zaryzykować życie was wszystkich, wszystkich istot, które napotka po drodze? Czy wystarczy by umorzyć winę za wszystkie śmierci?

Głos Ostrza Żalu wreszcie ucichł i zniknęły wszystkie sensacje mu towarzyszące. Jednak mimo tego, że druid nie odczuwał już ani bólu w ręce, ani magicznego wpływu na psychikę, mimo to, czuł, że stanął przed problemem, bardzo poważnym i niejednoznacznym problemem.

Leidan pozostała niewzruszona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 16:14, 21 Mar 2008    Temat postu:

Kreeth przewrócił oczami. Był w przysłowiowej kropce. Dyplomacja nie miała już sensu. Leidan przestała być podatna na perswazję. Teraz tkwiła zamknięta w swojej skorupie niczym żółw. Ciało Leanny stało się jedynie powłoką dla mocy bogini kataklizmów. A wszystko dzięki atakowi Kasandry...
Kreeth ze zdziwieniem przyjął przemowę ostrza. Nie chodziło mu o samą aktywność miecza, tylko rzeczy, które mówiło. Assin'Toh zachowywało się tak, jakby druid nie wiedział z kim ma do czynienia. Jednakże był świadom wszystkiego. Kataklizmy, które zmuszały Matkę Naturę do wysiłku wkładanego w naprawianie świata raz za razem, aby równowaga nastała znowu. Niewinni ludzie, zabici tylko dlatego, że bogini chciałą dać upust swoim żądzom, swemu gniewu. I w końcu Leanna, uwięziona we własnym umyśle. Najgorsze ze znanych wszechświatowi więzień...
Druid westchnął w duchu. Starał się załągodzić sytuację za pomocą dyplomacji, jednak skazane to było na klęskę. Nie miał zamiaru puścić jej wolno. Widać, nawet Assin'Toh nie znało jego planów. Jednak nie miało to znaczenia. Nadszedł czas, aby wszystko zakończyć.
Druid chwycił mocno Assin'Toh i zważył je w ręce. Zakręcił ostrzem "młynka". Była to jego ulubiona sztuczka. Pierwsza z nauczonych, gdy tylko dostał miecz do ręki. Dziwnym sposobem uspokajała go, pomagała się skoncentrować. Kreeth zrobił krok w stronę nie-Leanny. Potem kolejny. Nie miał zamiaru się zatrzymywać. Na jego twarzy malował się ponury uśmiech.
- Myślę, że dyplomacja nie ma już sensu. Schowałaś się głęboko w swojej skorupie stworzonej z gniewu. Niszcząca moc przejęła nad tobą kontrolę. Jesteś niczym więcej, niż golemem. Pusty i niewzruszony byt służący swemu twórcy. Chciałem rozmawiać z Leidan, a nie z jej mocą. Ale widzę, że teraz wszystko stracone. W takich momentach nie pozostaje nic innego, jak wszystko zakończyć. Nie mam zamiaru puścić cię wolno. Nie teraz. Jestem świadom twoich zbrodni przeciw naturze, ludzkości, a nawet mojej skromnej osobie. Jestem świadom twojej mocy, jednak nie mogę pozwolić na to, żebyś dalej szerzyła zamęt. Chciałem ci pomóc, jednak teraz to nie ma znaczenia, prawda? Może gdybyś nie była tylko boginią, którą zawładną gniew. Może gdybyś była osobą, z którą na początku rozmawiałem. Wtedy moglibyśmy dalej prowadzić naszą rozmowę.
Kreeth zatrzymał się. Chwycił Assin'Toh pewniej. Chciał poczuć jego moc, sam przecież nie miał szans w starciu z Leidan. Spojrzał nie-Leannie w oczy.
- Przykro mi, ale wygląda na to, że będę musiał uciec się do dosyć brutalnego rozwiązania. Jako druid, jako Żałobnik i jako osoba. Zakończmy to.
Druid stanął w takiej pozycji, w jakiej zazwyczaj stawał do walki. Skupił się na mocy Assin'Toh, na Leidan i na własnym ciele. Obserwował swoją przeciwniczkę. Był gotów unikać, blokować i zadawać ciosy. Jednak na razie czekał na jej ruch.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 23:01, 22 Mar 2008    Temat postu:

"...służyć komuś prawdziwie szlachetnemu." - Kasandra wiedziała, ze zapamięta te słowa do końca swoich dni. Uśmiechnęła się tylko. Potem podniosła się i stanęła między swoimi odmienionymi przyjaciółmi, jednak kilka kroków od nich obojga. Ich ciała miały teraz tworzyć trójkąt. Właściwie nie wiedziała, co chce zrobić. Nie chciała atakować żadnego z nich, ale też nie mogła stać bezczynnie. Postanowiła działać zaczekać, a potem zdecydować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 0:20, 23 Mar 2008    Temat postu:

Gdy tylko Kreeth wyraził słowami swoją decyzję wirujące ostrze Assin'Toh stanęło, zniszczoną stroną do przodu. A więc śmierć. Druid poczuł jak lodowate szpony mocy wbijają się w jego duszę, w sam rdzeń jego istoty. Świat zawirował i odpłynął na moment, by po chwili powrócić. Z lewego ucha spłynęła strużka krwi, natychmiast zmyta przez deszcz.

- Dyplomacja zdechła. - Zgodziła się Leidan i zamachnęła się Kurairaiken. Ostrze, złożone z wiązki błyskawic za nic miało prawa broni i wydłużyło się, biegnąc po łuku, niczym bat. Drgająca szaleńczo wiązka mocy pomknęła z rykiem przez powietrze i wodę i uderzyła w Kreeth'a... a przynajmniej taki miała zamiar. Jakiś metr od ciała druida błyskawice uderzyły w coś przypominającego sferę z dymu. Część broni która jej dotknęła zniknęła jak ucięta. Nadmierna część oddzieliła się i poleciała za druida wypalając szramę w kamieniu. Leidan przywołała resztę do siebie.
- Widzę, że się staracie, ale nie mogę długo zostać, śpieszę się. - Powiedziała bogini Kataklizmów, a potem wyciągnęła rękę w stronę chmur i zaczęła recytować:

"Ty, który przybywasz na tysiącu trzepoczących skrzydeł
Niosąc dziesięć tysięcy szponów gniewu
Ty, który rozszczepiasz sobą niebo w świetlistości
Wrogu ciemności, dawco oświecenia, usłysz mnie
Ryurai!"


Niebo rozświetliło się nagle bielą jakby naraz uderzyło tysiąc piorunów, a ziemia zatrzęsła się od niskiego, basowego ryku. Coś ogromnego i oślepiającego wychynęło z chmur burzowych, pikując w stronę ziemi pod kątem ostrym.
Wszyscy mogli to obserwować, nawet przez ściany, jak wchodzi w łagodny łuk i okrąża wieżę tuż nad ziemią.

Kreeth poczuł jak jego własna moc wbija się w niego jeszcze mocniej, prawie go rozrywając. Świat zamglił się, a mimo to usłyszał wyraźnie jak sam zaczyna recytować spokojnie, doniośle:

"Strażnicy tego co jest dalej
Opiekuni tych, którzy odeszli..."


Atmosfera stała się ciężka, metaliczna. Ciężko było oddychać.

"...Przewodnicy pośród mroku
Opłakujący nieopłakanych..."


Świetlista obecność pięła się w górę wieży Pałacu w zastraszającym tempie.

"...w imię kontraktu
Oddajcie nam całą Drogę..."


Zza rozerwanego stropu wieży wychynęła głowa monstrualnego smoka błyskawic. Smok rozwarł paszczę ukazując zęby z błyskawic i ogromny piorun kulisty zamiast języka.


"...Trzecie Wezwanie Cieni
Drugie Przyjście."


Czas zatrzymał się na jedno uderzenie serca, a potem jednocześnie smok opadł w głąb Pałacu i Kreeth skończył inkantację.

Kasandra starała się zasłonić demonicznym pancerzem, ale jej ciało nie zdążyło się jeszcze zregenerować po ostatnim wybuchu bogini.

Ogromne cielsko wypełniło "studnię" wieży, rozrywając ją na części od szczytu po piwnice.

Przez ciało wojowniczki zaczęły przechodzić wstrząsy, uderzenia kolejnych fal błyskawic, które w końcu miały rozerwać ją i druida na atomy... czy raczej miałyby, gdyby nagle nie zniknęły.

Smok błyskawic w jednej chwili wypełniał sobą całą wieżę, a w następnej już go nie było.
Leidan rozejrzała się zdezorientowana.
- Hmm...? - Wzniosła się na wyżyny.
Wieża zdawała się jakby zatrzymana w czasie w momencie rozerwania. Jej części unosiły się w powietrzu, obracając się z prędkością dryfu kontynentalnego. Tworzyły coś na kształt leja z kawałków skały, wąskiego u doły i szerokiego u góry, gdzie dół zachował pierwotną średnicą, a góra była prawie trzykrotnie większa. Do tego zmienił się krajobraz. O ile sama wieża wyglądała tak jak powinna to im dalej od niej, tym ciemniej i bardziej "szaro i sepiowato" się stawało. Aż ziemie poza granicami miasta Nyglash niknęły w ogóle w ciemności.

Na twarzy bogini, powoli, z wielkim trudem wykwitło coś na kształt zrozumienia.
- Wrzuciłeś nas w Zaświaty... - Przez chwilę się zawahała, a potem wzruszyła ramionami. - Będziecie mieli bliżej. Gotowi? Już nie zamierzam was lekce-sobie-ważyć.

Teraz każdy z trójki znajdował się jakby na "swojej" platformie.

Kreeth traci 15 HP od mocy Ostrza Żalu.
Kasandra traci 22 HP od uderzenia Ryurai.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Nie 0:22, 23 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 11:41, 23 Mar 2008    Temat postu:

"Wszyscy będziemy mieli bliżej", powiedział sobie w myślach. Spojrzał na Leidan. Ocenił jej odległość od siebie. Moc Assin'Toh rozdzierała go. Nie wytrzyma dłużej. Musiał to jak najszybciej zakończyć.
Kreeth westchnął w duchu i spróbował skoczyć z rozbiegu na następną platformę. Jeśli od Leidan dzieliło go więcej niż jedna, wtedy ponawiał akcję, aż stanął na unoszącym się kawałku pałacu, który należał do bogini kataklizmów. Gdy znalazł się na miejscu biegiem ruszył w stronę Leidan z zamiarem wyprowadzenia serii ciosów, uderzając poszczerbioną stroną miecza. W razie możliwości starał się blokować i unikać ciosy Leidan.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 0:16, 27 Mar 2008    Temat postu:

Wojowniczka stanęła na skraju swojej platformy i spojrzała w dół. Uroczo... Dobrze, że nigdy nie miała lęku wysokości, bo mogłoby być nieciekawie (lub wręcz kolorowo). Tak... Niech żyją wybory moralne... Stanie jak debil nie było bezcelowe. Dało chwilę na dokładne przemyślenie konsekwencji każdego z możliwych wyborów. Dziwnym trafem wszystkie okazały się jednakowe... Powtórzyła więc w myśli starą wyliczankę Dzieci Pustyni i skrzywiła się poznawszy jej wynik.

Skakanie z taką masą uderzeniową jak jej było prawie bez sensu. Zresztą nigdy tego poważnie nie trenowała - pustynia była raczej płaska, a później jakoś się nie zdarzyło. Jej zdaniem Kreeth też za genialnych szans nie miał, ale przynajmniej był nieco lżejszy. Starała się pokierować włosy (te z prawego ramienia) tak, żeby chwyciły druida w locie, a potem przeniosły i postawiły na platformie Leidan. Dalej będzie musiał radzić sobie sam.

Włosami z lewego ramienia spróbowała opleść drzewce jednego z toporów, by następnie posłać go w stronę Leidan i trochę jej poprzeszkadzać. Głównie zależało jej na blokowaniu ciosów wyprowadzanych w kierunku druida. W najgorszym razie zadowoli się samym machaniem przed jej oczami licząc, że zdekoncentruje przeciwniczkę.

Toporem pozostałym w ręce będzie odbijać lecące w jej kierunku pociski (magiczne też - próbować przecież zawsze można). Gdyby atakowało ją jakieś stworzenie to wolny topór też się przyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 23:52, 27 Mar 2008    Temat postu:

Leidan przesunęła wzrokiem po druidzie, a potem po wojowniczce, analizując sytuację.
Leidan w skorupie swojego umysłu myślała: Sytuacja jest kiepska. W Zaświatach nie mogę korzystać z zewnętrznych źródeł mocy, na czym opiera się moja moc. Trudno jestem skazana na zasoby tego ciała, co zostawia mi dziesięć, góra piętnaście procent całkowitej mocy. Szanse na wyjście z tej sytuacji nietknięta są bliskie zeru. Bardziej prawdopodobne są lekkie, bądź średnie obrażenia. Ciężkie mało prawdopodobne, śmierć w ogóle nie wchodzi w grę.
Leidan myślała: Jeśli uda mi się zabić druida powinniśmy wrócić do normalnego wymiaru, w końcu utrzymanie ich tu pożera ogromne ilości energii. Problem w tym, że nie sądzę, żebym mogła go dotknąć z tym co mam. Istnieje co prawda szansa, że jego ciało nie wytrzyma napięcia, ale ciężko to określić po zewnętrznych oznakach. War of Atrition.
Leidan myślała: Z drugiej strony wojowniczkę byłoby łatwiej zranić, choć jest dalej. W końcu nie chroni jej pole negacji.

Bogini oceniła odległość między poszczególnymi osobami i pomyślała "Za daleko."

Tymczasem Kreeth skoczył na kolejną platformę... co było zaskakująco łatwe. Przeskoczył na kolejną i był już tylko dwie platformy od bogini. Nigdy nie przypuszczał, że to może być takie proste, zupełnie jakby robił to całe życie, albo kamień sam podsuwał mu się pod stopę.

Włosy Kasandry spróbowały go schwycić, ale były jakieś takie niezgrabne i powolne. Gdy spróbowały schwycić go za nogę... zniknęły. Po prostu, jakby je odcięto mieczem, albo tym bardzie zdezitnegrowano te części, które były blisko niego. Gdy stanął na kolejnej platformie zobaczył ciekawą osobliwość. Obok niego była kałuża, utworzona z padającego wcześniej deszczu. Teraz marszczki na wodzie schodziły się, a kropelki wody oddzielały się i szybowały spokojnie w powietrze, tworząc ładne sznurki, jakby z błękitnych korali.

Głodne pazury w jego duszy poruszyły się i wbiły głębiej.

Tymczasem Kasandra obserwowała Kreeth'a przemieszczającego się z jednej platformy na następną niczym kozica górska. Zapiekło, gdy fragment jej ciała, włosów "zniknął".

Włosy posłusznie oplotły trzonek i wyciągnęły się w stronę bogini, mknąc niczym dodatkowe ramię, z toporem zamiast zaciśniętej pięści.

W tym samym czasie Leidan próbowała zachować odległość jednej platformy od druida, ale szło jej to z wielkim trudem, chwiała się i potykała, prawie przewracając. Machnęła na odlew Kuroiraikenem, a ten wydłużył wiązkę błyskawic zupełnie jak poprzednio... i jak poprzednio nie miało to absolutnie żadnego efektu, poza rozpłynięciem się w nicości części ostrza.

W następnej chwili druid zrównał się wreszcie z nią na jednej platformie i wykonał zamach. Bogini zasłoniła się mieczem, ale jego ostrze wygięło się bezradnie pod naporem śmierci. Źrenice Leidan rozszerzyły się, nie wiadomo, czy z przerażenia, czy z szoku.

Wyciągnęła wolną rękę przed siebie i pstryknęła Kreeth'owi palcami przed twarzą, na moment przed tym zanim Kuroiraiken poddał się Ostrzu Żalu. Błysnęło oślepiająco, jakby ktoś zapalił górę fosforu, aż nawet wojowniczka, będąca co najmniej piętnaście metrów dalej musiała zasłonić oczy wolnym ramieniem.

Druid zareagował odruchowo i skoczył w tył. Co niezwykłe stanął na sąsiedniej platformie, zupełnie stabilnie, choć mrugał zawzięcie, walcząc z powidokami.

Leidan jednak najwyraźniej nie wyszła całkowicie nienaruszona po tym wyczynie. Palce jej wolnej ręki były poczerniałe na koniuszkach i wściekle czerwone przy dłoni.

W chwilę potem, zanim bogini zdołała się otrząsnąć nadleciał topór Kasandry. Choć bogini Kataklizmów próbowała jednocześnie zasłonić się mieczem i odskoczyć, topór nadal zadał jej paskudną, ciętą ranę na ramieniu, popalonej ręki.

Kasandra otrzymuje 4 HP obrażeń od pola negacji.
Kreeth otrzymuje 3 HP od mocy Assin'Toh. Jest połowicznie oślepiony.
Leanna otrzymuje 3 HP obrażeń od Boskiego Błysku i 6 HP obrażeń od topora Kasandry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1