Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Ulice Nyglash
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 17:40, 20 Sty 2008    Temat postu: Ulice Nyglash

(Uznałem, że póki nie dojdziecie do Pałacu to nie będę rozdrabniał i wszystko spiszę tutaj).

Cała trójka stanęła na ulicy w palącym słońcu Nyglash... czy jednak naprawdę?
Okazało się, że słońce wcale nie pali, a daje raczej czerwonawy blask, niż świeci. Całą ulicę przed karczmą, jak i wszystkie sąsiednie zalegały tłumy gapiów. Nie blokowali może całkowicie ruchu, ale jednak taka ich liczba dziwiła. Wszyscy gapili się w niebo i wszyscy mieli na twarzach, bądź pyskach taki sam, dziwny wyraz oczekiwania.

Gdy podróżnicy spojrzeli w górę, zrozumieli czemu.

Na czerwonawym nieboskłonie widniał niedoskonały krąg słońca. Jego niewielką część zasłaniał kawałeczek księżyca. Zaczynało się Zaćmienie. Nie było wiadomo kiedy rozpocznie się na dobre, ani ile będzie trwało, ale wyglądało to na dobrą okazję by dojść tam, gdzie miało się dojść.

W przodzie zobaczyli Sh'a brnącą w tłumie. Rzeka ludzi i demonów rozstępowała się przed nią z głuchymi stęknięciami i okrzykami bólu, ale nikt nie wydawał się być zainteresowany zamieszaniem jakie robiła. Jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 16:58, 21 Sty 2008    Temat postu:

Kreeth ruszył za Sh'a, starając dotrzymać jej kroku. Sam patrzył na pałac, szukając tej sieci, którą widział wieczorem. Oderwał wzrok i rozejrzał się. Ludzie gapili się na Zaćmienie. I dobrze, przynajmniej niewielu powinno zauważyć ich grupkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 18:21, 21 Sty 2008    Temat postu:

Kasandra pobiegła za druidem. Rozglądała się tylko tyle, żeby nie zderzać się z ludźmi w tłumie. Uświadomiła sobie, że już wkrótce przestaną cokolwiek widzieć. No i że łatwo nie będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:50, 22 Sty 2008    Temat postu:

Mag ruszył za pozostałymi. Cóż innego mu pozostało. Nieważne czy chciałby wypełnić obietnicę ze snu czy nie musiał ruszyć za Hieroglifiką.
Położył rękę na różdżce i ruszył za pozostałą dwójką gotów na wszystko... chyba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Sob 16:10, 26 Sty 2008    Temat postu:

Podróżnicy brnęli ulicami przez tłum gapiów, przez tą wąską ścieżkę, którą torowała idąca przodem demonica.

Po początkowym oszołomieniu jakiego doznali na widok takiego tłumu, cała trójka zaczęła stopniowo rozróżniać atmosferę, jaka zaczęła przesycać Nyglash. A nie była wcale taka jednolita jak się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Większość tamujących ruch gapiów wyglądała jak w religijnym transie, czekając na moment religijnego uniesienia, jakby zwiększające się wcięcie na niebie było znakiem od bogów. Jednak mimo swej ogromnej liczby wcale nie stanowili wszystkich mieszkańców, ani nawet przyjezdnych.

W miarę jak mijali kolejne ulice, pewne subtelności stawały się bardziej widoczne. Tu czy tam trzasnęła wzmocniona okiennica. Gdzieniegdzie słychać było uderzenie młotkiem w zabijane drzwi. W bramach co bogatszych domów i zajazdów, bądź przybytków pojawiły się grupy dobrze uzbrojonej straży. Oni się nie cieszyli. Spoglądali to na słońce, to na groty swoich bełtów i ostrza włóczni. Jeden z domów, wyglądających na zasobny pokryty był bąblem różnokolorowego światła. Jakimś rodzajem bariery.

Zaćmienie nie było chyba tak wyczekiwanym i radosnym wydarzeniem jak mogłoby się wydawać. Tarcza była już w połowie zasłonięta, gdy minęli jakąś kobietę-mieszańca. Okryta wystrzępioną szatą, niczym całunem, żebraczka przyciskała kurczowo swoją córeczkę do piersi i próbowała skulić się w kącie, by zajmować jak najmniej miejsca. Dziewczynka patrzyła obojętnym wzrokiem i ssała kciuk. Obie miały twarze przetykane czerwoną, demonią skórą.

Przed sobą widzieli już portal Wewnętrznej Bramy Zachodniej, do której najwyraźniej dążyła Sh'a. Tłum przerzedził się znacznie, choć nigdzie nie było widać straży miejskiej, której przecież było pełno wcześniej.

Cień księżyca przesłonił już ponad połowę słonecznej tarczy, gdy podróżnicy usłyszeli piskliwe wycie. Z góry. Szybki rzut oka na niebo wyjaśnił, że to ci z oczekujących, którzy potrafili latać, wzbili się w powietrze całymi chmarami. Latające demony zaczęły wrzeszczeć z podniecenia krwawą obietnicą Zaćmienia. Co gorsza z ziemi zaczęły im odpowiadać równie entuzjastyczne okrzyki.

Gdy Zaćmienie osiągnęło trzecią kwadrę, nareszcie dotarli do Wewnętrznej Bramy Zachodniej i dogonili wreszcie pędzącą demonicę. Stała wsparta pod boki, szeroko uśmiechnięta, a ciemność otulała ją niczym płaszcz. Mruczała coś do siebie, co brzmiało podejrzanie podobnie do "A niech mnie... dobry chłopak...".

Same Wewnętrzne Wrota Zachodnie nie zostały wyważone, nie w ścisłym sensie. Wyglądało to raczej tak, jakby ich dolną połowę wypalił jakiś monstrualny ogień. Wszędzie walały się kupki błękitnego popiołu, brzegi spalenizny wciąż były nim pokryte. Świecące okruszyny opadały i wirowały w powietrzu.

Widok ten rozwiązał dwie zasadnicze kwestie: jak przejść przez gigantyczne wrota i gdzie podziała się cała straż. Za wewnętrznymi murami stacjonowało cała demonia armia. Nie tylko straż miejska, ale i pałacowa, nie wspominając o żołnierzach. Przestrzeń między Wewnętrzną Bramą Zachodnią, a Pałacem pokrywały całe regimenty zbrojnych. Chociaż jeśli przyjrzeć się bliżej między wojownikami walały się takie same, mniejsze kupki błękitnego pyłu.

Przed sobą, nareszcie mieli cel swojej podróży, Pałac Nyglash. Jego mroczna sylwetka pięła się śmiało w niebo. Zdawało się, że patrzy wyzywająco na śmiałków, którzy pragną zagłębić się w jego czeluści.
Z boku głównej wieży była mniejsza wieża z mnóstwem okien. W tych oknach czasem zaobserwować można było niebieski błysk odbity w szkle. Takie odblaski pięły się mozolnie w górę, ku szczytowi.

Kreeth znów doświadczył przez chwilę wizji owej sieci. Choć krótsza, była o wiele wyraźniejsza. Setki czarnych nici oplatało ciasno najwyższą komnatę Pałacu. To z niej spływały po całej budowli i rozpływały się we wszystkie strony, jakby daleko, dużo dalej niż mógł sięgnąć wzrok.

Jednak zobaczenie tego zajęło tylko kilka uderzeń serca, gdyż co innego przykuwało wzrok. Na pierwszym planie pojawiła się inna trójka, stojąca pośród żołnierzy, najwyraźniej w oczekiwaniu. Kobieta i mężczyzna stali po bokach, podczas, gdy mężczyzna w środku siedział. Teraz wstał. Dał im jakieś znaki i zaczęli wolno iść w stronę nowo przybyłych.

Kasandra rozpoznała dwójkę po lewej, mężczyzn. Ten w środku to był Mistrz, z którym musiała zmierzyć się na Arenie i który uciekł przed jej zniszczeniem. Za to na widok tego po lewej krew uderzyła jej do głowy. To był ten sam, który pojawił się poza murami Draknor. Ten sam, który porwał Leannę. Demon z rogiem zakrzywiającym się nad głową. Nyx Anni. Wyczuła jak demony też dorzucają swoją odpowiedź, najwyraźniej rozpoznały starego znajomego.

Kobieta po prawej ubrana była w czarne skóry, o surowym wyrazie twarzy i włosach splecionych w ciasny warkocz. Nikt jej nie rozpoznał.

- No, no, kogo ja widzę. - Powiedział Mistrz, rozkładając ręce. - Może o tym porozmawiamy? Przecież nie ma powodu, żebyśmy się zabijali... co prawda moi, obecni tu przyjaciele myślą inaczej, ale oni są demonami. Ludzie potrafią dojść do pokojowego rozwiązania, prawda? - Spytał, zatrzymując się jakieś dziesięć metrów od nich. Sh'a nie wyglądała na zainteresowaną, wpatrywała się jak urzeczona w zaćmienie, które minęło już nieco trzecią kwadrę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 16:36, 26 Sty 2008    Temat postu:

Kreeth zignorował całą sytuację. Spoglądał na najwyższą wieżę pałacu. Pajęczyna go niepokoiła. To na pewno była jakaś pułapka. Przypomniał sobie wizję z chaty Gademusa. On i Kasandra zmieniający się w chmury krwi... Potem słowa Kasandry o sztuczce Mir Włodarza...
- Mówiłaś coś o ulubionej sztuczce Mir Włodarza, prawda? - szepnął do niej. - Taka pajęczyna, która sieka wszystko na kawałeczki... Chyba już ją na nas zastawił.
Spojrzał na armię demonów i trójkę, która prawdopodobnie ich wkrótce zaatakuje. Uśmiechnął się na słowa środkowego mężczyzny. Tacy jak on chcieli rozmawiać tylko dlatego, aby odwrócić uwagę... ale jeszcze można było to wykorzystać. Druid zrobił krok do przodu.
- Porozmawiać? Bardzo chętnie... ale wolałbym zamienić kilka słów z waszym panem. - powiedział spokojnie. - Wolałbym uniknąć śmierci waszej i być może naszej. Po co rozlewać krew, gdy można załatwić sprawę słowami? Jeśli to możliwe, pragnę ubiegać się o audiencję u Mir Włodarza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 23:53, 26 Sty 2008    Temat postu:

Nyx Anni... Wojowniczka nie mogła oderwać od niego wzroku. Zacisnęła pięści. Miała ochotę rzucić się na niego, odrąbać mu ten róg, a potem wsadzić w... "Spokój! Nie teraz!" - uspokajała sama siebie. Szept Kreetha przywołał ja do rzeczywistości.

- Moje demony tak mówią. - odpowiedziała równie cicho - Widzisz to? Gdzie jest?

Zaczekała aż Kreeth skończy swoja przemowę i sama odezwała się do człowieka naprzeciwko.
- Ja bym tam wolała dokończyć walkę, którą nam tak brutalnie przerwano. - powiedziała uśmiechając się - Ale możemy wcześniej porozmawiać. Potem może być Ci trudno mówić Mistrzu. Tak... Kiedy odetnę Ci głowę na pewno nie będzie łatwo...

Postarała się, żeby te trzy kropki na końcu zdania zawisły w powietrzu. Cały czas się uśmiechała w sposób, w jaki uśmiecha się żona do męża wracającego nad ranem po pijaku - niby słodko, ale niosąc zapowiedź wyjątkowo okrutnego mordu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:24, 31 Sty 2008    Temat postu:

Demogorgon spojrzał nieco zaniepokojony na bramę i resztki żołnierzy. Mógł się mylić, ale uszkodzenia były dziwnie podobne do tego co Aakin zrobił ze stołem w karczmie... Czy to możliwe żeby ten głupiec poszedł sam? I do tego przeszedł dalej jeśli już o tym mowa... Dzieciak musiał być znacznie potężniejszy niż na to wyglądał.
Zaciąganie Hieroglifiki do portalu w tej chwili straciło nieco na priorytecie. Mag doszedł do wniosku, że rozmowę pozostawi druidowi...przynajmniej narazie.
Sam zaczął przyglądać się przeciwnikom. Próbował oszacować mniej więcej wielkość wojska.
Przyglądał się też dokładnie trójce, która najwyraźniej tu rządziła. Wytężał całą pamięć by przypomnieć sobie co o nich wie. Może i spędził większość czasu w gospodzie, ale na pewno coś słyszał o kimś tak wysoko postawionym w hierarchii jak tych troje...
Tymczasem pod osłoną płaszcza naszykował różdżkę. Pewnie niewiele by mu pomogła, ale czuł się pewniej ściskając swoją ulubioną broń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 19:44, 31 Sty 2008    Temat postu:

Mistrz spojrzał wpierw na Kreeth'a, słuchając go uprzejmie. Zawahał się tylko przez moment.
- Ależ oczywiście, jestem pewien, że Mir Włodarz z radością was przyjmie. Jednak jest to osobistość na wysokim szczeblu, jest przez to bardzo zajęty i w tej chwili zatrzymują go sprawy najwyższej wagi. Jeśli zgodzicie się zaczekać choćby godzinę z pewnością się z wami spotka. - Zapewnił.
- Za dużo gadasz. - Rzucił pobłażliwie Nyx Anni, który najwyraźniej był znudzony rozmową. Kobieta się nie odezwała, zimno lustrowała otoczenie. Tymczasem Mistrz odwrócił się do Kasandry.
- Choć uratowałem kiedyś swoją szyję z paszczy Greeblera, teraz czuję się o wiele bardziej zagrożony. - Odparł. - Myślę, że dwoje wojowników nie musi się aż tak tytułować, możesz mi mówić Ardel. - Dodał.

Pobieżne kalkulacje nie były przychylne. Demogorgon doliczył się co najmniej dwóch tysięcy ciężkozbrojnych i przynajmniej dwa razy tyle lekkozbrojnych strażników.
Przyjrzał się trójce przed nimi i nagle zdał sobie sprawę jak mało o nich wie.

Ten wysoki, o surowej twarzy z rogiem zakrzywiającym się nad głową musiał być, Nyxem Anni. Demon-gwardzista, osobista straż Mir Włodarza. O ile dobrze sobie przypominał kiedyś było trzech takich w Nyglash, przynajmniej kiedyś.

Mistrz Areny (czy też Ardel) nie był nikim ważnym. Prowadził Arenę w Zewnętrznym Mieście, ale był człowiekiem. A Demogorgon sobie nie przypominał by jakikolwiek człowiek zajmował wysoką pozycję w hierarchii demonów.

Za to kobiety nie kojarzył zbytnio. Raz słyszał rozmowę o nowym dowódcy-czegoś tam, że to niby kobieta, która chodzi w czarnych skórach, ale rozmówca najwyraźniej lękał się jej i nie mówił zbyt wiele. Padło kilka epitetów jak "bezlitosna", "surowa", "okrutna". Być może to właśnie ona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 20:15, 31 Sty 2008    Temat postu:

- Najwyższa komnata, w najwyższej wieży. Jak w bajkach. To coś sięga dość daleko. - szepnął do Kasandry.
Spojrzał na Ardela, jak nazwał się jego rozmówca, i jego towarzyszy. Przechylił głowę i uśmiechnął się. Grali na czas. Wyprostował głowę i spojrzał w oczy Ardela.
- Niestety, nie mamy tyle czasu. - powiedział uprzejmie. - Wolałbym się z nim spotkać teraz. Wątpię, aby zgodził się spotkać za godzinę, skoro kazał wam grać na czas. Nie idzie wam to najlepiej. Dlatego przepuśćcie nas. Twój pan może spowodować śmeirć nie tylko kilku osób, ale także kilku światów. Was to pewnie nie obchodzi. I nie będzie, kiedy już traficie do krainy umarłych. I to nie z naszego powodu. Czy nie chcielibyście nie tylko przeżyć, ale też uchronić cały wszechświat przed totalną zagładą? Co wam przyjdzie z tego, że nas powstrzymacie skoro ani wy, ani Mir Włodarz nie będziecie w stanie cieszyć się z tego mało znaczącego zwycięstwa? Nie należy być zaślepionym małymi zwycięstwami, bo mogę one przysłonic prawdziwą porażkę...
Druid zachowywał kamienny wyraz twarzy. Miał nadzieję, że jego mała perswazja podszyta blefem zadziała. Spojrzał na Sh'a. Jesli jego rozmówca odmówi przepuszczenia ich... wtedy wszystko w rękach tego dziwnego demona. Jeśli dobrze się domyślał, była ona zdolna zabić ich wszystkich na tyle szybko, aby zdążyli jeszcze dotrzeć na górę na czas. Odpowiedni czas, aby Przekleństwo Mir Włodarza zmieniło ich w chmury krwi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 21:10, 04 Lut 2008    Temat postu:

- No to fanie. - mruknęła wojowniczka do druida - Nie mam pojęcia co z tym robić. Zobaczy się.

Ukłoniła się lekko w stronę Ardela.
- Ja jestem Kasandra - powiedziała - I możesz być pewien, że tym razem nie pozwolę Ci się powalić jednym ciosem pięści.

Potem wsłuchała się w przemowę Kreetha. Cały czas była przygotowana żeby zablokować nadchodzący cios.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 19:55, 07 Lut 2008    Temat postu:

Ardel rozłożył bezradnie ręce.
- Jestem tylko żołnierzem. - Skwitował przemowę druida.

Powiał wiatr, niosąc ze sobą pylisty kurz.

- Mam nadzieję, że się nagadaliście. - Stwierdziła Sh'a, która do tej pory milczała. Wpatrywała się w niebo. - Czas słów się skończył. - Stwierdziła, wskazując na słońce.

W tym momencie ciemniejsza tarcza zasłoniła je całkowicie. Zaćmienie osiągnęło pełnię. Był to dziwny i jednocześnie piękny widok. Czerwona poświata zaczęła prześwitywać nie tylko przez krawędzie, ale i przez środek księżyca, co wyglądało jakby na niebie otwarło się monstrualne oko. Powietrze się zmieniło. Zaczęła je przesycać osobliwa mieszanka jakby siarki i kadzidła, choć było w tym coś jeszcze, coś co zostawiało metaliczny posmak na języku.

Z całego miasta dobiegł opętańczy wrzask. Niebo zakotłowało się od ciał. Zewsząd dobiegał szczęk wyciąganych ostrzy. Dłonie mocniej zacisnęły się na rękojeściach.

- Mam nadzieję, że nie jesteście na tyle szaleni, by słuchać tej... - Zaczął Ardel, ale przerwała mu Sh'a. Pasma czarnego dymu wylewały się z każdego poru jej ciała. Spojrzała na trójkę towarzyszy.
- Biegnijcie do Pałacu, gdy zrobię wam przejście. Mam dziś dobry nastrój, więc zostawiam wam grube sztuki. Liczę, że zaopiekujecie się moim ciałem, jest bardzo wygodne. - Mruknęła.

Potem zrzuciła z siebie Hieroglifikę, niczym suknię. Choć może to zbyt poetyckie porównanie do tego jak to wyglądało. Gdy hektolitry ciemności wylewały się z każdego centymetra naprężonego, bezsilnego ciała, na granicy rozerwania go. Ogromna kolumna żywej ciemności wzniosła się w powietrze i zawirowała jak tornado. Potem otworzyła krwawe oczy. Sama demoniczna aura, która biła od prawdziwej postaci Sh'a przyprawiała o mdłości.

Hieroglifika upadła na ziemię, krztusząc się i pokasłując. Usiadła podciągając kolana pod brodę.

- Wy dwaj. - Rzuciła ostro kobieta ubrana w czerń. - Liczę, że zajmiecie się tymi tutaj. Ja zajmę się tym niezdarnym cielskiem.

Setki macek pochwyciło gwardzistów z placu i zgniotło ich na miejscu. Powietrze przeszył ryk zwycięzcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 20:35, 07 Lut 2008    Temat postu:

Kreeth skrzywił się. Wysilił się na przemowę, a ten żołnierz odparł tylko kilkoma słowami. I na dodatek nie posłuchał. To było doprawdy irytujące...
Spojrzał na Sh'a. Oglądał jej "ujawnienie się" z uśmiechem. "Więc się zaczyna.", pomyślał. Druid spojrzał na masakrowanych żołnierzy. Szybko zatarł ręce.
- Panie przodem. - powiedział do Kasandry. - Mam nadzieję, że znasz drogę na górę, bo będzie nam to potrzebne.
Druid skupił się. Starał się wyworzyć w dłoniach Proszek Niewidzialności w dużej ilości. Potem wyrzucił go w powietrze, aby spadł na niego i na jego towarzyszkę. Miał nadzieję, że zadziała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 22:38, 07 Lut 2008    Temat postu:

Kasandra obserwowała całe zajście niemal z zachwytem. Szczególnie przemianę ich ulubionej demonicy. Po paskudztwach, które widywała do tej pory to było prawie piękne.

Popatrzyła na Heriglifikę. Porównała jej wagę z możliwościami towarzyszy. Potem podniosła ją z ziemi i powiedziała:
- Trzymaj mnie za szyję i kolanami w pasie. Tylko mnie nie uduś. - potem szybko odszukała wzrokiem schody wejściowe i zwróciła się do Kreetha - Tamte schody i prosto na górę. No i uważamy na sieć.

Kiedy można już było przejść pewnym krokiem ruszyła w stronę schodów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 0:39, 08 Lut 2008    Temat postu:

Kreeth wyrzucił w powietrze kilka garści Proszku Niewidzialności, który spowił całkowicie ich czwórkę tak że stali się niewidoczni.

Trójka ich adversarzy znikła. No może niedokładnie. Nyx Anni rozpłynął się w powietrzu. Ardela zobaczyli kilkadziesiąt metrów dalej jak uskakiwał przed kolejnymi mackami Sh'a. Metrodycznie, metr za metrem wycofywał się. Tajemnicza demonica w czerni była w górze... wspinając się po powietrzu niczym po schodach, w dodatku z szybkością do jakiej nie mogło być zdolne zwykłe ciało. Jej nogi lśniły przy tym lekko.

Dookoła krzyczały demony, zarówno gwardziści, jak i te latające, które Sh'a ściągnęła z nieba. Wszędzie eksplodowały demoniczne czary, ale zdawały się nie mieć najmniejszego efektu na kolosalną demonicę.

W ogólnym zamieszaniu łatwo było prześlizgnąć się do wejścia do pałacu, choć kilkukrotnie o mało nie wpadliby na walczących. Cały plac zaczęła pokrywać ciemna posoka.

Wnętrze Pałacu za wrotami okazało się rozległym holem na planie koła. Po lewej było przejście niemal równie wielkie jak wrota, prowadzące do podstawy sporych, szerokich schodów.

Kreeth traci 33 many.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Pią 0:40, 08 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 11:51, 08 Lut 2008    Temat postu:

Kreeth starał się nie zgubić Kasandry. Miał nadzieję, że dzięki Wejrzeniu, widzi ją mimo niewidzialności. Jeśli nie, starał się ją wyczuwać Telepatią.
- Prowadź. - powiedział do niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:17, 08 Lut 2008    Temat postu:

Demogorgon postanowił zrobić to po co tu przyszli. Nie widział towarzyszy, ale liczył że ruszyli w kierunku pałacu. Nasłuchując i patrząc na ewentualne ślady na ziemi starał się nie wpaść na żadnego z towarzyszy.
Przy okazji zastanawiała go Sh'a? Do armii demonów nie przyjmowano cherlaków. Tutaj trafiali najtwardsi z najtwardszych. Kim była ta istota skoro pomiatała całą armią jak zabawkami? Na pewno nie zwyczajnym demonem...
Narazie nie miało to większego znaczenia. Przetransportowanie jej do portalu też jakoś wydawało się niemożliwe.
Mag postanowił poddać się prądowi wydarzeń. Wreszcie coś się działo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 13:25, 09 Lut 2008    Temat postu:

Nie zdając sobie sprawy z nałożonej na nią niewidzialności Kasandra przemieszczała się szybko w wiadomym kierunku.

- Schody panowie - powiedziała - Daj znać, gdyby ta cała sieć była zbyt blisko, Kreeth - dodała jeszcze i wbiegła na stopnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Sob 15:32, 09 Lut 2008    Temat postu:

Dla druida towarzysze przypominali nieco duchy, przeźroczyści, ale realni. Demogorgon co prawda nie widział reszty, ale zgodnie z wytycznymi (i na słuch) ruszył po schodach. Kasandra nie musiała ich widzieć, to ona prowadziła.

Zaczęli wbiegać po schodach. Te, gdzieniegdzie pokryte były takim samym błękitnym popiołem jak plac, choć było go o wiele mniej. Kondygnacje i podesty ciągnęły się jedna po drugiej, a im wydawało się, że tkwią w miejscu.

Tylko pojawiający się od czasu do czasu strażnicy stanowili wskazówkę, że było inaczej. Choć nie widzieli towarzyszy, słyszeli ich i groźnie marszczyli brwi, spodziewając się ataku. Niektórzy wymachiwali bronią w nadziei, że na coś trafią. Jednak łatwo było ich wyminąć, a czarodziejka mogła mieć coraz mniej czasu, więc szli dalej po schodach.

Z początku wbiegali po dwa, trzy schodki, jednak od jakiegoś czasu mieli siłę tylko iść. Wreszcie przystanęli na jednym z głównych podestów, prowadzących na jedną z kondygnacji wieży. Wszyscy byli zlani potem i dyszeli. Demogorgon był nieco z tyłu i w dość nieciekawej formie. Kreeth wcale nie wyglądał lepiej, nawet pod niewidzialnością. Kasandra, choć najtwardsza z nich wszystkich, sama łapała z trudem powietrze. W końcu niosła na plecach Hieroglifikę, a ta choć drobna stanowiła ile? Kolejne pięćdziesiąt kilogramów? Wojowniczka nie wiedziała dokładnie, ale z każdym kolejnym piętrem dziewczyna wydawała się cięższa. Ile to już pięter? Nie wiedziała, może pięćdziesiąt, choć wydawało się, że co najmniej sto, sama przestała liczyć po trzydziestym ósmym podeście.

Wyjrzała przez niewielkie okienko. Byli jakoś w połowie wysokości. Za szkłem kotłowały się demony. Westchnęła ciężko. Mogła co prawda zaczerpnąć energii od demonów, ale z kolei one też nie są jakieś niewyczerpane, a czekała ich ciężka przeprawa na górze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 15:39, 09 Lut 2008    Temat postu:

Kreeth zatrzymał się dysząc. Nienawidził schodów. Szczególnie tych, które ciągnęły się w nieskończoność. Druid rozejrzał się i otarł pot z czoła. Skoncentrował się, aby rzucić "Leczniczy wiatr", który choć trochę by im pomógł. Potem spojrzał w górę. Skupił wzrok na pajęczynie, która zdobiła najwyższą komnatę wieży. O ile tam ciągle była... Chciał określić, ile im zostało zanim znajdą się w jej zasięgu. Potem ruszył za Kasandrą.
Jeśli znajdą się w zasięgu wtedy ostrzega wojowniczkę. Nie należy bagatelizować takich przeszkód...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1