Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Zniszczony Drewniany Mostek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Caen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Nie 13:16, 10 Sty 2010    Temat postu:

- Nienienie... Zaraz cię coś zje, nie idź tam, nie idź... - bredził bard. - Ech... Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem. Ta rzeka dziwna, dziwna bardzo, mówię.
Zaczął nucić pod nosem pieśń o rzece, o ośmiornicy, o ludziach, o kolacji, oraz o tym, jak to ci ludzie byli tą kolacją dla ośmiornicy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 23:03, 13 Sty 2010    Temat postu:

Zapomniałeś co tam, mamy? - Rozglądam się na boki nieufnie spoglądając na towarzyszy wokół zebranych - Nie mmożemy, tego, zostawić. Musimy przejść przez, rzekę - Dłubię w nosie podczas oczekiwania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 12:45, 16 Sty 2010    Temat postu:

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Koei zniecierpliwiona patrzyła na poczynania reszty, czasem mrucząc coś do Kozbera, który grzecznie przytakiwał. Magowie zdawali się zadecydować zapewne, by na razie jedynie obserwować. Szczególnie, że Koei nie miała specjalne ochoty pomagać w czymkolwiek. Ptak służący za wielbłąda podszedł powoli do Kozbera i pisnął z lekka leniwie. Chłopiec zaś usiadł na ziemi, widocznie znużony. Wpatrywał się we wrzuconego do rzeki trupa, jakby czegoś wyczekiwał.
- No dalej - rzuciła Koei i podeszła do łowcy. - Umrzemy tu ze starości, jeśli nie przejdziesz na drugą stronę. No, hop!
I w tym momencie popchnęła go. Łowca ledwie utrzymał równowagę. Woda sięgała mu do kostek. Była lodowata i dziwnie orzeźwiająca. Jednak wraz z tym orzeźwieniem przyszło coś dziwnego. Jakby podmuch zimnego powietrza lub fala, która oblała go całego. Fizycznie nic się nie stało, jednak Kerende poczuł wewnętrzny mróz, który okrywał szronem jego duszę.
Życie..., odezwał się cichy, z lekka syczący głos w głowie łowcy. A potem okolicę spowiła mgła. Coś nakazało się mu odwrócić. Gdy tak zrobił, ujrzał swoich towarzyszy, jak patrzą na niego z pogardą. Koei, Kozber i ten dziwny bard zawrócili z traktu, kręcąc głowami i mrucząc coś, co zdawało się być niezbyt pochlebnymi rzeczami na temat łowcy. Eroon i chłopak wzięli zaś wózek i zaczęli iść w stronę Caen. Kompletnie zignorowali Kerende, przeprawiając się przez płytką rzekę. Nie minęła nawet minuta, aż zniknęli we mgle.
Zdrajcy...
A potem łowca usłyszał kolejne kroki. Z mgły wyłoniła się mała dziewczynka, najwyżej siedmioletnia. Miała długie, włosy koloru ciemnego złota, a ubrana była w prostą, zieloną sukienkę, której koniec powoli przesiąkał wodą z rzeki.
- Zdradzony - powiedziała i wyciągnęła do niego rękę. - Chodź ze mną... ja Cię nie zdradzę.
A potem wszystko minęło, jak jakiś niewyraźny sen. Ku swemu zaskoczeniu, Kerende odkrył, że znalazł się po drugiej strony rzeki. Nie było żadnego śladu po tym, co widział wcześniej. Jego towarzysze byli na swoich dawnych miejscach, patrząc dziwnie na łowcę.
Zdrajcy...

- No i jakoś poszło - stwierdziła Koei.
Z perspektywy tych, którzy zostali na brzegu, wszystko wyglądało inaczej. Kerende po prostu szedł dziwnie, zatrzymując się kilka razy, jakby zmagał się z czymś. Jednak bez większych problemów przeszedł na drugą stronę i teraz stał jak słup soli.
- Jaka to radość, że nic go nie zjadło - rzucił chłopak. - Kto następny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 12:52, 16 Sty 2010    Temat postu:

Kerende stanął i spojrzał na resztę osób będących po drugiej stronie rzeki.
-Nikt inny przez nią nie przechodzi.- stwierdził stanowczo.- Na razie. Eroon. Zamilknij.- wyprzedził szybko słowa wynalazcy. Pani Koei. Proszę przejść przez rzeczkę. Nalegam.- stanął u brzegu rzeczki wyciągnął zachęcająco rękę.- Proszę się nie sprzeczać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Sob 14:58, 16 Sty 2010    Temat postu:

- Oj, to się źle skończy... - powiedział bard, przewidując możliwą reakcję Koei.
Na wszelki wypadek postanowił stanąć trochę dalej, popychając ze sobą ptaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 19:56, 16 Sty 2010    Temat postu:

Hmm... - Drapię się po głowie, ale i milczę uśmiechając się pod nosem "No to nasz łowca się zakochał...". Zakładam ręce, i wykrzywiam głowę z niegasnącym uśmiechem w stronę Koei oczekując jej reakcji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 17:00, 17 Sty 2010    Temat postu:

Koei spojrzała podejrzliwie na łowcę. Wymieniła też kilka nieco zdziwionych spojrzeń z całą resztą grupy, po czym podeszła na samiutki brzeg rzeczki, pozwalając by woda leciutko dotknęła jej butów. Potem bezceremonialnie zaczęła iść na drugą stronę. Gdy była przy samym końcu, złapała dłoń Kerende i uśmiechnęła się do niego. A potem pociągnęła i podstawiła nogę tak, że łowca wylądował twarzą w wodzie. Gdy stanęła już triumfalnie i odwróciła się, uśmiechając dość wrednie, spojrzała najpierw na swoją ofiarę, a potem na resztę.
- Ups - powiedziała, wzruszając ramionami. - Ale skoro miałam się nie sprzeczać... No dalej, nie ociągać się! Kozber! Bierz ptaka i tego bezużytecznego barda i na drugi brzeg!
- Ładnie go załatwiła - przyznał chłopak, który stanął przy Eroonie i patrzył na łowcę. - Pewnie jego męskie ego siedzi skulone w kącie jego duszy i płacze. Jak przeniesiecie wózek? - tutaj spojrzał wynalazcy prosto w oczy.
Kozber westchnął ze zrezygnowaniem i chwycił ptaka. Potem przeszedł na drugą stronę i odwrócił się, spoglądając wyczekująco na Serindracka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 17:09, 17 Sty 2010    Temat postu:

-Cholera jasna...- mruknął pod nosem.- Myśli pani, że szedłem od tak krzywo po tej wodzie?- spojrzał wściekły na Koei.- W tej wodzie jest coś nie tak. Myślałem, że pani to dojrzy, ale widzę, że pani umiejętności nie są wystarczające, a zwykły łowca ma większe, aby wiedzieć, że coś jest nie tak.- wstał i nie czekał na odpowiedź.- Jak ja nienawidzę takich zadufanych w sobie person. Najpierw Eroon teraz ta pani czarodziejka od siedmiu boleści....- mruknął pod nosem.- Na mnie Eroon nie licz. Na dziś mam już za dużo kontaktów z wodą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Nie 17:40, 17 Sty 2010    Temat postu:

- Może udałoby nam się go podnieść wspólnie i przenieść przez wodę? - Spytał towarzyszy Serindrack, po czym podszedł do szafowozu i spróbował podnieść go z jednej strony, celem sprawdzenia jego wagi. - Albo magicznie? Nie dałoby rady?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Nie 1:43, 24 Sty 2010    Temat postu:

Słysząc barda klaszczę w dłonie nie zwracając zbytnio uwagi na Kerende i Koei - Cóż, cchoć nie tak innowacyjny, jak mój, to... Świetny pomysł! ŚŚwietny, pomysł! Hmm, jakkolwiek ci na imię, aale, ttylko spróbujcie go tknąć magią! O nie. Zatem, cchętnie skorzystamy z waszej pomocy, i zzastosujemy, sprawdzone, metody - Podchodzę do wózka, i kiwam ręką barda oraz maga oczekując pomocy w podniesieniu wózka. Zanim go podniesiemy kwestionuję swoje siły, i dla pewności wołam jeszcze łowcę - Kerende! Nnie marudź, tylko, wróć się, i ppomóż że też!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 11:16, 25 Sty 2010    Temat postu:

Koei odwróciła się powoli i rzuciła łowcy jedno z tych zabójczych spojrzeń, od których cierpnie skóra. Kucnęła i przyjrzała się wodzie.
- Twierdzisz więc, że z wodą jest coś nie tak? - zapytała zanurzając dłoń w rzeczce. - Oh tak, jest bardzo mistyczna. Czuję tę buchającą od niej magię. Taaaaak, prawdziwa potęga, o której nikt nawet nie śnił - mówiła drwiąco. - Jest tak magiczna, że rzuciła ci się na umysł. To zwyczajna woda, nic więcej. Musisz się bardziej wysilić, żeby zabłysnąć.
Po tych słowach magini wstała, odwróciła się i stanęła pod pobliskim drzewem, zastanawiając się nad czymś.
Wózek okazał się być dość ciężki, nawet po usunięciu z niego zwłok. Serindrack sam z ledwością uniósł jeden koniec. Zapewne nawet z łowcą nie byłoby łatwo przenieść wózek na drugi brzeg rzeki, szczególnie, że samo chwycenie go było okropnie niewygodne i przy dłuższym trzymaniu mogło zranić dłonie niosących.
Tymczasem chłopak także zaczął badać rzeczkę. Wpatrywał się w nią i wpatrywał, aż westchnął, po czym obdarzył łowcę swoim spojrzeniem.
- Ona ma rację - stwierdził w końcu. - To po prostu woda. Płynie wolniej i ma niższy poziom niż powinna, to fakt, ale to pewnie dlatego, że ktoś postawił tamę kawałek dalej. Nic nadzwyczajnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Pon 21:01, 25 Sty 2010    Temat postu:

Stękam usiłując podnieść wózek, a słuchając wywodów chłopca i nieznośnej magini puszczam wózek, ścieram pot z czoła i rozglądam się po twarzach - Nnie, wiarygodne!! Długo nnad tym, myśleliście? Jjak chcecie, pomóc, to zzamiast przemęczać sszare, komórki, pomóżcie mi w końcu przenieść wózek, nnieroby!! - Czekając zakładam ręce na barki i zirytowany tupam nogą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Wto 17:27, 26 Sty 2010    Temat postu:

Serindrackowi ręce opadły.
- A może pozwoliłbyś na użycie magii, panie wynalazco? - parsknął bard. - Czary gryzą, przepraszam bardzo?
Serindrack wziął szczątki gitary i przeszedł przez rzekę, po czym powiedział cicho do magini:
- Idziemy sobie, czy pomagamy im? Może mogłabyś podnieść ten, ekhm, wózek magicznie, póki jego właściciel jest jeszcze wkurzony i nie zwraca uwagi na szczegóły?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 21:13, 26 Sty 2010    Temat postu:

-Jak ja nienawidzę tej całej zasr...- spojrzał na Koei.- ...magii.- przekleństwa gromadziły mu się na języku niczym brud pod paznokciami ogrodnika.- Jakieś durne zwidy i już robi się ze mnie wariata. Tak... Zabłysnąć... A po kiego mi chwalenie się przed jakąś zadufaną wiedźmą. Dlaczego ja zawsze trafię na taką grupę, że mnie w połowie podróży, jak i nie wcześniej szlag trafi...- mruczał pod nosem. Najchętniej poszedłby przed siebie i miał ich wszystkich gdzieś, ale ten cały jegomość musiał zlecić Eroonowi budowę tego wielkiego czegoś.- Tak...- grzebał sobie sztyletem w ziemi i nawet nie śniło mu się pomóc wynalazcy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 13:00, 27 Sty 2010    Temat postu:

Magia!? - Robię krok w stronę Serindracka i mrużę oczy - Nnie wszyscy, wybierają łatwą i lekką drogę, jjaką jest magia - A następnie zakładając ręce spoglądam na magów - Bbrzydzę się magią. Gdy inni pracują w pocie czoła, wwy zrobicie, jjakąś, sztuczkę, na którą wszyscy klaszczą. Niedorzeczność! - Spoglądam na wózek - Nie potrzebujemy, ttakiej, pomocy. Pójdziemy wzdłuż rzeki, szukając następnego mostu - Chwytam wózek i nie zwracając uwagę na komentarze innych skręcam w prawo, podążam wzdłuż rzeki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 14:42, 11 Lut 2010    Temat postu:

Na słowa Serindracka Koei wzruszyła ramionami i patrzyła na to, co próbował zrobić wynalazca. Uśmiechnęła się drwiąco.
- Chętnie bym zobaczyła co oni zrobią - powiedziała w końcu. - Ale to nie ma większego sensu, prawda? Równie dobrze możemy iść do Caen, skoro już przeprawiliśmy się przez tę jakże okropną rzeczkę.
- A... a nie pomożemy im? - zapytał Kozber. - Męczą się strasznie...
- To niech poproszą. Jak na razie jedynie marudzą jaka to magia jest zła i jej nie chcą. A ja mam dość użerania się z niekompetentnymi idiotami, którzy spowalniają innych i nie pozwalają sobie pomóc. Uparci głupcy. Chodźmy, zanim zapadnie zmrok. Mamy wiele do zrobienia.
Koei zaczęła kierować się w stronę Caen, które oddalone było nie więcej niż kilometr od mostka. Kozber, trzymając blisko siebie niebieskiego ptaka, ruszył za nią, zostawiając "upartych głupców" za sobą.

Tymczasem wynalazca miał nielichy problem. Obrócenie wózka i pociągnięcie go kawałek za sobą kosztowało go dużo wysiłku. Jego mięśnie zaprotestowały, dając mu znać o zmęczeniu ciała. Ciągnięcie wózka w pojedynkę nie wróżyło zbyt świetlanej przyszłości, szczególnie, że kawałek dalej zaczynało się błoto...
- Tak daleko tego nie zaciągniesz - skomentował chłopak. - Wiesz, to nie jest najlepszy pomysł. Z tego co wiem nie ma tu zbyt wielu mostów, a wszystkie są od siebie oddalone spory kawałek. No i zbliża się wieczór. Wydaje mi się, że wolelibyście odpoczywać w karczmie, a nie pod gołym niebem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Czw 19:50, 11 Lut 2010    Temat postu:

- O nie... Ja zostaję. Wynalazca obiecał naprawić gitarę - zaprotestował Serindrack, po czym wziął wszystkie swoje rzeczy, które powierzył wcześniej ptakowi i bez słowa pożegnania odwrócił się do wynalazcy - To może jednak machniemy jakiś wynalazek? I mam nadzieję, że nie przeszkodzę, na jakiś czas podłączając się pod waszą... Drużynę zjednoczoną jedną misją, co? I zwą mnie Serindrackiem, tak swoją drogą.
Nie czekawszy na pozwolenie odłożył bagaż do wózka.
- No, to jakiegoż wynalazku możemy się spodziewać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 23:54, 11 Lut 2010    Temat postu:

-Mnie zwą Kerende.- zawołał z drugiego brzegu łowca.- Eroon! Daj się przekonać. Daj sobie pomóc. Sobie i swojej głupocie, dumie, zadufaniu, egoizmowi...- zaczął powoli wymieniać.- ...pyszności itp...- wziął głęboki wdech.- ...i pozwól przenieść ten głupi wózek za pomocą magii! Nie mam zamiaru tu spędzić nocy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Pią 0:39, 12 Lut 2010    Temat postu:

Daremnie próbując uciągnąć wózek, spoglądam za ramię. Na Kerende, oraz Serindracka wrzucającego gitarę do wózka. Mrużę oczy spoglądając spode łba, aczkolwiek starając się zachować spokój i opanowanie w głosie - Ccóż... Ddla mnie, bomba! Bbrakuje nam jeszcze, bbarda do naszej trupy! - Po czym odwracam się przed siebie i na przekór wszystkim ciągnę wózek. Mamrocząc do siebie pod nosem - Świetnie, kolejny zbędny bagaż. Jjak bym już mało, oferm, mmiał na karku... - I nie zważając na ból mięśni siłuję się z wózkiem. Nawet, jeśli stoję w miejscu "Nie będę się kompromitował pozwalając sobie pomóc magią!! Choć, jakoś przedostać by się trzeba..." Choć uparty, powoli coraz bardziej zdesperowany - Kerende, ci zadufani ww sobie, mmagowie, na pewno będą cchcieli, sowitej zapłaty. Poza tym, bym musiał być, nnaprawdę zdesperowany, aaby móc pozwolić tknąć mój wózek ich, mmagią - Po tych słowach racjonalnie oceniam szanse przedostania się na drugi brzeg bez większych kombinacji, bądź szanse na przeżycie nocy przy rzece.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 17:39, 14 Lut 2010    Temat postu:

- W takim razie będziemy czekać w karczmie w Caen. O ile ta zapyziała wiocha ma coś takiego - powiedziała Koei.
Magowie wkrótce zniknęli im z oczu. Rzucona na wózek gitara brzdąknęła złowrogo. Sama szafa nie zrobiła się od niej o wiele cięższa, ale mięśnie Eroona odczuły zwiększenie masy. Gdy wynalazca dotarł do miejsca, gdzie zaczynało się błoto, jego nogi zapady się w nim. Wózek osiadł zaś, wydając się ugrząźć na dobre. Nawet desperackie siłowanie się z nim nie pomagało.
- No to pięknie - skomentował chłopak.
Eroonowi udało się określić, że przejście na drugi brzeg rzeki byłoby wręcz banalne, jednak wózek mógłby zostać zamoczony, a gdyby prąd nagle przyspieszył, mogłoby dojść do porwania. Przeżycie nocy było zaś sprawą ryzykowną. Zapewne znalazłoby się jakieś dzikie zwierzę czy bandyta, który wykorzystałby okazję. Oprócz tego istniał mały odsetek szansy, że rzeka wyleje i utopi ich wszystkich. Jednak perspektywa wydawała się być, mniej więcej w pięćdziesięciu procentach, bezpieczna i niewygodna.

Koniec... zabawy...
Głos w głowie łowcy zadudnił i odbił się echem od ścian jego umysłu. Potem przyszedł ból. Było to coś, czego Kerende nie czuł nigdy wcześniej. Zupełnie jakby ktoś wziął szpilkę i zaczął kuć jego umysł, a potem każdy nerw z osobna. W końcu przybrało to postać setek szpilek, a może nawet i tysięcy. Do nich dołączyła kakofoniczna pieśń. Jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Łowca padł na kolana, a ręce zatkały uszy. W jego głowie dochodziło do prawdziwego piekła. Przed oczyma zaczęły pojawiać się obrazy...

- Dość... TEGO! - wydarło się coś nienaturalnego, a co wstrząsnęło rzeką i okolicznymi drzewami. Wystraszone ptaki odleciały w popłochu. - To... koniec!
Chłopak uniósł brew i spojrzał najpierw na klęczącego i pogrążonego w agonii Kerende, a potem na rzekę. Tafla wody drżała. Pierścienie odbijały się od skał. Tu i ówdzie dochodziło do bulgotania. Jedna czy dwie ryby wypłynęły, martwe.
A potem woda wystrzeliła w górę, tworząc wirującą kolumnę, z której krople co jakiś czas spadały na wynalazcę i barda. Chłopaka zdawały się celowo omijać i tuż przed zetknięciem się z nim zmieniać kierunek. Były one gorące, jakby ktoś je zagotował.
A potem w kolumnie pojawił się kształt. Męska sylwetka wyłoniła się z wody, unosząc się w powietrzu i patrząc gniewnie na towarzyszy. Istota wyglądała jak dwudziestoparoletni mężczyzna, o długich, lodowo błękitnych włosach, bladej skórze i ostrych rysach twarzy, które wydawały się wrogie i wściekłe, jakby gniew nigdy w nim nie ustawał. Jego białe oczy zdawały się zamrażać. Ubrany był on w luźną, białą koszulę i spodnie. O dziwo, nie miał żadnych butów.
Istota zniżyła swój "lot", zatrzymując się tuż nad taflą wody. Kolumna, z której się wyłoniła opadła z impetem, a rzeka powoli wracała do normy. Poziom wody zaczął się zwiększać.
- Och - rzekł niskim, zimnym głosem, spoglądając w oczy chłopaka. - Ty.

Tymczasem umysł Kerende zdawał się trząść z zimna i bólu. Świat wokół niego wykrzywiał się i zawijał. Drzewa umierały i zamarzały, podobnie rzeka, zwierzęta, jego towarzysze. Jego cierpienie osiągnęło kolejny, jeszcze intensywniejszy stopień. Dusza zdawała się sama siebie rozrywać i próbować ulecieć.
- Witamy! - rzekło radośnie echo w jego głowie.
Krajobraz wokół łowcy zdawał się... różowieć. I to w bardzo niezdrowy i przywodzący na myśl małe dziewczynki sposób. W pewnym momencie ból minął, a on zdawał się widzieć i czuć kilkaset rzeczy jednocześnie, jakby był w wielu miejscach na raz. Jednym z nich był czarny, stylowy pokój przypominający jakieś biuro. Było ono małe, umeblowane dość skromnie, bo jedynie drewnianym biurkiem i bliżej nieokreślonym kredensem. Ubrany w czarny garnitur mężczyzna pisał coś na kawałku pergaminu...

Tajemnicza istota wskazała łowcę palcem. Ciało Kerende uniosło się nieznaczne, a każdy mięsień napiął. Coś trzasnęło, gdy wszystkie kończyny wyprostowały się spastycznie. A potem skóra łowcy zaczęła rozpadać się na drobne kawałeczki, które tworzyły pod nim rozwiewaną przez wiatr kupkę. Jego mięśnie i ścięgna rozpuszczały się, aż w końcu został sam szkielet przyozdobiony organami wewnętrznymi. Lśnił on lekkim, złocistym blaskiem, który zaczął zbierać się tuż nad nim. Na sam koniec, szkielet i organy eksplodowały, przyozdabiając okolicę. Mózg łowcy uderzył Eroona w twarz i upadł na ziemię. Sam blask zaś zmienił się w skrzydlatą postać pięknej, młodej kobiety, ubranej w czarne skórzane spodnie i czerwony skórzany pancerz. Wszystko było bardzo obcisłe, tak by uwydatniać jej kobiecość. Uśmiechnęła się ona zalotnie do wynalazcy.

Umysł Kerende został nagle uwolniony od jednej swojej części. Jednak pozostawały te setki innych, które ktoś rozdzielił. Mężczyzna w garniturze przybił pieczątkę na swoim piśmie i zaczął mówić coś do łowcy, jednak jego świadomość była w zbyt wielu miejscach na raz, by to zrozumieć. Na samym końcu Kerende zniknął, a raczej jego otoczenie zniknęło i zmieniło się w lodowe pustkowie. Jednakże... było różowe. A ku łowcy biegły dzieci, sarenki i króliczki, śpiewając wesołą melodię. I to odczuwał każdy strzępek jego rozdartej świadomości. Zapewne każdy był w Różowym Piekle, jednak w innej części. I każdy był napastowany przez sarenki...

- Nie udało się - powiedziała skrzydlata kobieta. - Ale przynajmniej jednego z nich mniej.
- Ale to miał być wynalazca albo ten dzieciak! - warknął mężczyzna. - Nieważne... naprawymi ten błąd... osobiście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Caen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1