Kwatera Główna Królewskich Rycerzy

Kaleb

Mężczyzna pokiwał tylko bezsilnie głową i odszedł w swoją stronę. Gdy tylko Sidaver zapukał do drzwi, został zaproszony do środka. Po bokach stało czworo strażników, z halabardami większymi niż barbarzyńskie topory. Na przeciw Nekromanty było okno, a przy nim biurko, a przy nim krzesło, zaś na nim mężczyzna. W zbroi, wyklądającej jeszcze okazalej, pełnej odznaczeń, błyszczącej w słońcu. Twarz miał dużą, także bliznami pokrytą, z oczami brązowymi i blond włosami na czoło opadającymi.
- Ty zapewne po zlecenie, tak? - zapytał, wypełniając jeden z papierów, których pełne było biurko.

Sidaver

- Jaki domyślny. Dokładnie. Jest tam coś dla maga ognia? A zresztą obojętno co, byle tylko mieć coś do roboty - Mówię i uśmiecham się wrednie.

Kaleb

- Mag ognia, powiadasz? Hmmm... Chyba znalazłbym coś dla Ciebie... Widzisz, doszły nas słuchy o istniejącym pod Zagajnikiem systemem podziemi, w których działa bliżej nie znana nam organizacja... Gdyby udało Ci się dowiedzieć czegoś więcej, dam Ci 70 sztuk złota... Jeżeli się ich pozbędziesz, dostaniesz 200... Więc jak? - mówił, wciąż nie podnosząc głowy znad dokumentów.

Sidaver

- A wiecie przynajmniej gdzie zanjduje się wejście? Ah... Pewnie nie dla tego ja mam się tym zająć? No dobra. - Mówię i idę w stronę zagajnika.

Kaleb

- Nie, nie! Wiemy! Trzymaj, tu masz ścieżkę, którą tam dotrzesz... - jeden ze strażników wrzucił do dłoni odchodzącego Nekromanty skrawek pergaminu.

Klonus

Klonus wchodzi do Kwatery i od razu rusza do kapitana Fareda.
- Masz może jakiś list gończy? - pyta bez ogrudek

Drago

Kapitan bez chwili namysłu odpowiedział.
- Nagłe wezwanie. Ponoć jakiś idiota napadł na mojego przyjaciela w Porcie. Na szczęście, zdołał przeciąć sznur i dał dyla... jeśli zdążysz do domu w którym go trzymano, numer 34 w Porcie, to tuż nad wodą, nim ten osobnik zorientuje się że mój przyjaciel nawiał, dam Ci niezłą premię. Ale musisz wyruszyć bez chwili wahania...

AVquiraniel Vareneil

AVq wchodzi do Kwatery Głównej, rozglądając się, po czym kieruje swe kroki do kapitana Fareda, kłaniając się lekko i pytając: "Znajdzie się tu jakaś praca dla... jakiegoś... maga? Łowcy nagród?"

Kaleb

- Mag? A was się ostatnio natłoczyło! Jeden za drugim, zlecenie i zlecenie, a bandytów wcale mniej... No, ale skoro prosisz. Mam pewne zadanie, ale sam sobie z tym nie poradzisz. Gdybyś znalazł kogoś do pomocy... Chodzi o demona. Oczywiście nie nalegam, mogę Ci dać coś innego! - odpowiedział Kapitan, jak to zwykle pogrążony w wypełnianiu papierów.

AVquiraniel Vareneil

"Demon, demon... Może być! Robota jak każda inna. Proszę mi powiedzieć w czym rzecz, a znajdę kogoś do pomocy i zobaczymy co da się zrobić..." - powiedział AVq pewnym, a zarazem spokojnym głosem.

Kaleb

- No, jak uważasz... W Wieży Magów, od zawsze żył pewien demon - jakieś półmetra wzrostu, ogon, skrzydła, nie wyglądał groźnie. Zazwyczaj płatał figle, nikt nawet nie myślał o usuwaniu go. Nadawał od czasu do czasu atmosfery zabawy temu miejscu. Jednak ostatnimi czasy, gdy do piwnic wkroczył jeden z Magów, jedyne co udało się z niego odnaleźć, to ręka. I to nie w całości. Inni poszli to zbadać, ale i im nic dobrego z tego nie wyszło - a były to grupy i po 5 wojaków! Nadal chcesz przyjąć to zadanie?

AVquiraniel Vareneil

-Hmm, wygląda nieciekawie... ale z dobrym towarzyszem, to kto wie? Ale, ale: Po pierwsze, słyszałem, że Wieża magów wygina do innych wymiarów magię, i chciałbym zapytać, czy to prawda. Po drugie, jakie będzie wynagrodzenie? I po trzecie, czy możecie mi zaoferować pomocnika, czy sam mam go sobie znaleźć?

Kaleb

- Nie znam się na tym zbytnio, ale coś tam wiem. Występują tam różne anomalie magiczne... To znaczy, zdarza się że najsłabsze zaklęcie przeradzają się w te najpotężniejsze i odwrotnie. Na dodatek, nigdy nie można przwidzieć tych zawirowań - czasem nie zdarzają się po 50 zaklęciach, a czasem już przy pierwszym czarze.
- Złoto... Za coś takiego, mogę zaoferować Ci wiele - 700 sztuk złota dla każdego z Twojej grupy. A co do towarzyszy... Niestety, nie mogę Ci pomóc. O to także musisz zadbać sam - odpowiedział Kapitan, chowając do biurka kolejny plik dokumentów.

AVquiraniel Vareneil

"Siedemset, siedemset.... może być... A wiadomo coś o tym potworze? Czy używa zaklęć, czy atakuje otwarcie, czy z ukrycia? Czym walczy? Takie informacje bardzo by się przydały..."

Kaleb

- No niestety, zbyt wiele nie wiem. Z informacji, które zdobyli tamtejsi Magowie wynika, że stworzenie korzysta z silnej magii, w tym Magii Śmierci i Przywołania. Nic więcej powiedzieć nie mogę...

AVquiraniel Vareneil

"Ajjj... może być ciężko... Ale cóż, taka dola poszukiwacza przygód...." - powiedział AVq:"W takim razie idę poszukać jakiegoś towarzysza", obrócił się na pięcie i wyszedł <na razie zastanowie sie gdzie, wiec nie odpisuj Razz

>

Kaleb

Gdy tylko dostał się do Kwatery, ruszył ku człowiekowi, który zlecił mu zadanie szpiegostwa u Płonących Węży. Nie czuł się bezpiecznie, wciąż nerwowo rozglądał się, gotów do obrony. Był pewien, że ktoś go obserwuje, dlatego chciał dostać się do Strażnika jak najszybciej.

Demogorgon Biały

Kaleb
Nawet jeżeli wojownika ktoś obserwował na razie się z tym nie zdradzał. Kaleb znalazł sierżanta Jargula dość szybko, tam gdzie spotkał go po raz pierwszy. Strażnik był nieco zaskoczony:
-"Tak szybko wróciłeś? Zdołałeś się czegoś dowiedzieć?"

Kaleb

- Nie jestem w stanie dowiedzieć się więcej, a jeden z ważniejszych w gangu zaczyna się czegoś domyślać... Powiem teraz, co wiem... Płonące Węże, mają pod kontrolą praktycznie całe Draknor i jeszcze okoliczne wioski. Zapewne teraz także jesteśmy szpiegowani... Jeden z Węży mówił mi, że informator widział jak z panem rozmawiałem. Dodatkowo, mają w swoich szregach nie tylko wojowników, ale i potężnych telepatów, magów alchemików. Dodatkowo prawie cała ich baza jest wypełniona salami trengowymi, z doskonale wykwalifikowanymi trenerami. Dowiedziałem się, że stale patrolowane są jedynie uliczki. Znam też lokalizację bazy i parę imion... - odpowiedział, opowiadając Sierżantowi o lokalizacji bazy i opisując z lekka jej plan - Głównymi dowódcami są Dualos, Erst i Tritia. I jeszcze jedno - jeżeli masz zamiar wysłać tam jakiegoś człowieka, oto przepustka - rzekł, podając chustkę od Płonących Weży Sierżantowi.
- Jeżeli to wszystko, to chciałbym już iść.

Demogorgon Biały

Sierżant patrzył to na Kaleba to na chustę. Wreszcie odpowiedział:
-"Heh.. Nie powiem żebyś mi powiedział wiele nowego, ale skoro ktoś cię przejrzał nie ma sensu ciągnąć tego dalej... To że kontrolują całą okolicę nie jest żadną nowością. Tak samo zresztą jak to ze są dobrze szkoleni. Znaliśmy też imiona trójcy ale nic ponadto. W zasadzie tylko to, że mają bazę w podziemiach i lokalizacja mają dla nas większą wartość. Spróbujemy użyć tej przepustki, ale wątpię by pozwolili przejść nieznajomemu.." - Strażnik sięgnął do sakiewki i wyciągnął jedną platynową monetę, czyli równowartość dwustu sztuk złota i wcisnął ją Kalebowi w garść.
-"Czy taka zapłata cię zadowala?"

Kaleb zyskuje 300 PD i awansuje