Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Karczma "Pijany Feniks"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 38, 39, 40  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:58, 24 Lis 2007    Temat postu:

Ar
Gytha rozejrzała się konspiracyjnie jakby obawiała się, że ktoś ją podsłucha. Już miała coś powiedzieć gdy rozległo się nawoływanie Herolda.
-"No... to część już wiesz... W zasadzie tobie chyba mogę powiedzieć. Poszłam za twoją radą i odwiedziłam Strażników skoro świt. Zdobywam dla nich informacje o Gliźdiorach... choć jeśli pozwolisz zatrzymam dla siebie w jaki sposób. Ci tam... "- Wskazała Rycerzy którzy chyba właśnie zbierali się do odejścia - "... i ich szefostwo zrobią sporo zamieszania w mieście. Dowiedziałam się że ci "ślachetni panowie" próbują się dogadać z Wężami... i chyba im wyjdzie. Uliczki nadal będą pełne tych łachmytów i oni w przeciwieństwie do uczciwych ludzi będą mogli nosić broń. Nie wiem nawet czy jest sens iść z tym teraz do Strażników skoro Białasy przejęły miasto... Cholera nie wiem co z tym zrobić..." - Spojrzała na Ar'a jakby był autorytetem w takich sprawach. Skoro pracowała dla Strażników pewnie wiedziała też na ile barbarzyńca jest wplątany w całą sprawę, ale to wcale nie było takie pewne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 0:14, 25 Lis 2007    Temat postu:

W oczach barbarzyńcy można było zauważyć niezwykły błysk, jakby..... radości...
- Co się stało z księciem i zarządem straży? Trzeba oczyścić miasto z tych białasów! Ilu ich może być? - pytał podniecony wizją walki Ar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:18, 25 Lis 2007    Temat postu:

Kobieta tylko wzruszyła ramionami.
-"Nie mam pojęcia. Wiem tylko niewiele więcej niż ty. Skoro przejęli władzę w mieście to musi ich być sporo. Albo są cholernie dobrzy. Przewroty zdarzają się często, ale nienoszenie broni w tym mieście to samobójstwo..."- Nagle klepnęła Ara w plecy tak mocno, że obawiał się konieczności wizyty u kowala, żeby wyklepać wgłębienie w kształcie dłoni.
-"Chociaż brak broni dla kogoś z taką parą w łapach jak my to raczej nie problem prawda?" - Uśmiechnęła się szeroko w sposób wyraźnie sugerujący, że jeśli będzie trzeba to gołymi rękami wydłubie białych rycerzy z ich zbroi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 23:55, 25 Lis 2007    Temat postu:

- Hmmmm.... takie podejście mi się podoba! Więc wyruszamy skopać tyłki tym białasom? - zapytał Ar, a przed jego oczami stanęła wizja masakry jaką urządza .... urządzają razem z Gythą tym białym rycerzykom. Po chwili jednak wstaje i sprawdza ostrość topora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:55, 27 Lis 2007    Temat postu:

Gytha spojrzała na Ara z jakąś tęsknotą w oczach:
-"Nawet sobie nie wyobrażasz jaka to kusząca propozycja..." - Przez chwilę wyglądała jakby walczyła sama ze sobą. -"... Przykro mi, ale nie mogę... Choćbyśmy byli nie wiem jak zdolni, to we dwójkę nie damy rady im wszystkim... a ja nie mogę zostawić Jorama na pastwę losu. Dzieciak może i by sobie poradził, ale wzięłam odpowiedzialność za jego wychowanie i nie mogę sobie pozwolić na samobójczą walkę. " - Po jej twarzy przelewała się masa emocji. Widać było, że naprawdę propozycja barbarzyńcy niemal dosłownie rozerwała ją na dwie połowy. Wreszcie zaklęła paskudnie -"Darrdrah!" - Ar nie wiedział co znaczy to słowo, ale pamiętał, że dorośli tak przeklinali kiedy jeszcze mieszkał ze swoją rodziną w Darkwater. -"Wiem, że Kapitan Artus cichaczem szukał ludzi, którzy mieli możliwości i powody by chcieć zniszczenia Płonących Węży. Chciał ich wszystkich zwołać na wielki szturm Uliczek, kiedy zbierze dość informacji. Gdybyśmy się chociaż dowiedzieli co miało być hasłem do ataku, mogli byśmy zgnieść przynajmniej tą wężowatą zarazę. Jeśli zbierzemy więcej ludzi i będziemy mieli choć małą szansę na zwycięstwo to możesz liczyć na mój młot."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Wto 23:46, 27 Lis 2007    Temat postu:

- Szansa na zwycięstwo jest dopóty, dopóki walczący wierzą w końcowy sukces. - powiedział zamyślony Ar.
- Ciągnie mnie do walki, a może to śmierć mnie wzywa. Cokolwiek to jest zanim zginę, położę masę wrogów. Pójdę na uliczki, może trwają tam aktualnie walki. Nie mogę siedzieć z założonymi rękami. Ty zostań w karczmie, spróbuj po cichu zebrać jakąś armię. Uważaj jednak, bo spiedzy wroga są wszędzie. Jeśli uzbierasz silną grupę, możesz ruszyć w stronę Uliczek. Jeślibyś jednak usłyszała, że szturm na uliczki nie powiódł się, uciekaj z miasta, bo nawet w karczmie nie będzie bezpieczna. Niech Los Ci sprzyja. Powodzenia - powiedział Ar a po wysłuchaniu koleżanki, żegna ją i rusza w stronę Uliczek próbując się przedrzeć przez patrole białych rycerzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:33, 29 Lis 2007    Temat postu:

-"Jesteś szalony!" - Usłyszał za sobą głos kobiety. Nie była to jednak obelga. Barbarzyńca czuł, że jeśli pożyje dość długo to może zdoła doczekać kawałka armii.

Początkowo nikt go nie zaczepiał. Jakimś cudem omijał wszystkie patrole rycerzy. Jednak tuż przed wejściem do Uliczek usłyszał za swoimi plecami głos.
-"Hej ty tam! Wielki z toporem! Nie słyszałeś obwieszczenia? Nie wolno cywilom nosić broni na terenie miasta!"
Gdy ar się odwrócił zauważył zmierzających w jego stronę trzech Białych rycerzy. Zatrzymali się jednak w bezpiecznej odległości, tak by pozostać poza zasięgiem topora.
-"Głuchy jesteś? Połóż broń na ziemi i zrób trzy kroki w tył, a nic ci się nie stanie."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Czw 23:57, 29 Lis 2007    Temat postu:

- Głupcy!!! Gińcie!!!! Za Niepodległe Draknor!!!!!!!!!! - krzyknął wściekły Ar rzucając się do ataku. Na początku bierze olbrzymi zamach próbując odciąć naraz wszystkim trzem ich głowy. Jeśli się jie uda, wykonuje szybkie pchnięcie toporem w okolice szyi, tak by kolec przebił jednego z przeciwników. Następnie szybko odskakuje i próbuje odciąć ręce drugiemu rycerzowi. Kiedy zostanie jeden tylko wojownik, stara sie go obezwładnić odcinając nie potrzebne kończyny, jednak nie zabijając go. Kiedy ten będzie leżał na ziemi Ar powoli podchodzi klęka i chwyta rękawicą jego twarz ściskając ją mocno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:32, 01 Gru 2007    Temat postu:

Biali rycerze nie dali się tak łatwo zaskoczyć. Byli przygotowani na próbę stawiania oporu (zresztą widząc barbarzyńcę każdy by chyba był przygotowany na wszystko). Wykonali krok poza zasięg topora i wyciągnęli własną broń. Wszyscy trzej nosili miecze dwuręczne podobnej roboty.
Gdy szaleńczy manewr nie zadziałał Ar zmienił gwałtownie taktykę. Zaskoczyło to rycerzy do tego stopnia, że udało mu się przygwoździć szyję jednego z rycerzy do ściany pobliskiego budynku. Nie docenili przeciwnika. Myśleli, że Ar będzie po prostu bezmyślnie wymachiwał toporem licząc na swoją siłę i szczęście. Kiedy ich kompan osuwał się na ziemię w śmiertelnych konwulsjach pozostali dwaj rycerze rzucili się do ataku.
Trzeba im przyznać, że byli dobrze wyćwiczeni i zgrani. Gdy Ar próbował odciąć ręce najbliższemu przeciwnikowi ten wziął wielki rozmach od prawej strony i potężnym uderzeniem zbił nadlatujący topór na bok. Wtedy jego kompan doskoczył z bezpiecznej, lewej strony i próbował pchnięciem przebić zbroję na boku barbarzyńcy. Ku jego zaskoczeniu miecz zazgrzytał pozostawiając paskudną rysę w stali i zsunął się po zbroi nie przebijając jej. Merkanci wykonali widać niezłą robotę. Może gdyby miecznik wziął wcześniej rozbieg to przebiłby pancerz, ale w taki sposób nic to nie dało.
Wojownik był wprawdzie zaskoczony, ale zdołał odskoczyć nim barbarzyńca zdążył zareagować. Skrył się za towarzyszem, który krzyżował z Arem ostrza i szykował się do kolejnego manewru. Pierwszy rycerz próbował utrzymać mieczem topór Ar'a przy ziemi choć przychodziło mu to z wyraźnym trudem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Sob 18:21, 01 Gru 2007    Temat postu:

Ar szybko zmienił strategię. Puścił topór i skoczył na rycerza wykonując atak ciałem mający za zadanie przewrócić obydwóch rycerzey (jeden stoi za drugim). Jeśli się to uda, ich dwuręczne długie miecze nie będą się do niczego nadawały w bliskim kontakcie. Najpierw ściąga hełm pierwszemu i wyprowadza serię ciosów pięścią, kończąc je miażdżącym chwytem za głowę rycerza.
- Zdychaj wieprzu!!!! - krzyczy, a następnie zaczyna zabawę z drugim. Chwyta jego ręcę unieruchamiając i przyciska je do ziemi. Następnie trzy razy tłucze go "z główki". Jesli przeciwnik nie będzie zbyt zorientowany, Ar szybko wstaje bierze swój topór podchodzi i klęka przy leżącym. Następnie po kolei odcina dwie dłonie i dwie nogi pokonanego i tak go zostawia na pożegnanie przypalając mu trochę twarz rękawicą, ale nie aż tyle, żeby zginął. Ma się męczyć i zdychać w olbrzymich katuszach, za tą rysę na zbroi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:51, 02 Gru 2007    Temat postu:

Ta zmiana znowu zaskoczyła rycerzy. Może i byli wyszkoleni, ale wyraźnie brakowało im doświadczenia bojowego. Manewr Ara był absolutnie nieprofesjonalny, a gdyby ktoś zobaczył sytuację z boku barbarzyńca pewnie zostałby oskarżony o sianie zgorszenia. Jak inaczej powiedzieć o sytuacji kiedy trzech rycerzy leży jeden na drugim niczym kanapka?
Sytuacja jednak była komiczna tylko przez kilka sekund. Gdy tylko Ar chwycił hełm przeciwnika dały o sobie znać wytwory Merkantów. Cała czarna zbroja wraz z rękawicami rozjarzyła się jaskrawą czerwienią. Natychmiast też czerwień przepłynęła na pierwszego z rycerzy i zanim zdążył on choćby krzyknąć pochłonęło go piekielne gorąco. Barbarzyńca czuł żar jednak nie musiał się go obawiać. Z satysfakcją patrzył jak w ciągu kilku sekund rycerz wewnątrz pancerza zamienił się w rozżarzony popiół, a biała zbroja rozpuściła się zalewając ciało i gardło rycerza leżącego niżej płynną stalą... Próbował krzyczeć, ale było to raczej niemożliwe w tej sytuacji.
Może nie było to dokładnie zgodne z planami Ar'a jednak wojownik na pewno nie czuł się przyjemnie ginąc w ten sposób... Szczęście że metal od razu zalał mu gardło bo zapewne jego wrzaski ściągnęłyby ludzi z całej okolicy.
Wreszcie zaklęcie wróciło na zbroję. Trwało to wieki... a może niecałe pół minuty. Zacieki stali na trupie zdążyły już przestygnąć i znów nabierały białej barwy.
Barbarzyńca leżał na zwłokach i podziwiał tężejącą kałużę białego metalu. Przyszło mu do głowy że osoba która będzie sprzątać ten bałagan spędzi sporo czasu odkuwając metal od bruku...

Ar otrzymuje 120 PD (za dwuturową walkę)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 23:29, 02 Gru 2007    Temat postu:

- Cholera!!! - zaklnął barbarzyńca. - Zawsze musi się coś iść nie po mojej myśli. Gnój miał za łatwą śmierć - krzyczał barbarzyńca tnąc jego ciało na kawałki. Na początku jednak odciął jego głowę i zchował do ekwipunku.
- Nie zaznasz spokoju po śmierci śmieciu - mówił barbarzyńca sam do siebie plując na poćwiartowane zwłoki zabitego. Po chwili jednak przypomniał sobie co ma zrobić i w jego głowie pojawiła się wizja tych wszystkich głów, które czekają jeszcze na jego topór. Przed odejściem zabrał jeszcze miecze ów kolesi przywiązując sobie je na plecach. - Może Gytha przybędzie niedługo, a dobrych mieczy nigdy za wiele - powiedział sam do siebie i ruszył dalej w głąb uliczek.

cd.-> Uliczki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Pon 10:42, 03 Gru 2007    Temat postu:

Dahrond wciąż posmutniały, udaje się z zagajnika prosto do karczmy. Podchodzi on do lady i mówi.-Witam piękną panią... Ile będzie mnie kosztować kufel dobrego karczemnego piwa? Chyba coś ostatnio niewielu artystów tutaj... NIe potrzebuje pani grajka? Mógłbym co jakiś czas przychodzić i grać, śpiewam też nie z gorsza...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:09, 06 Gru 2007    Temat postu:

Karczmarka zmierzyła wzrokiem nowoprzybyłego.
-"Całkiem niedawno był tu Bard. Nikt z klientów, ale ktoś próbował go zabić. Lepiej więc żebyś był dobry.
Nie powiem przydałaby się jakaś rozrywka. Piwo normalnie kosztuje 5 sztuk złota. Zagraj coś na próbę to może dostaniesz piwo i obiad gratis... jeśli jesteś dość dobry."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Pią 0:06, 07 Gru 2007    Temat postu:

Bard siada NA najbliższym wolnym stoliku. Wyjmuje lutnię, oraz mierzy wzrokiem tłum. Gra kilka tęsknie brzmiących nut na próbę, które mają w ten szlachetny sposób przekazać swemu towarzyszowi:
-Wzleć... Wzleć niech ludzie cię podziwiają, gdyż jesteś wspaniałym stworzeniem-Nuty podkreśla mówiąc do smoka telepatycznie. Następnie,wzrusza ramionami, szykuje się do gry, a następnie wypuszcza kilka kolejnych nut, które mają za zadanie wywołać lekkie uczucie współczucia w tłumie.
Wzdycha głośno, i gra powolną melodię, muzykę, która ma za zadanie wywołać odprężenie w ciałach osób które go słuchają. Gra tak ciągle, po chwili dodając słowa.

Człowieku szlachetny, pomnij na złe losy,
Kiedy to ludziom na głowach dęba stają włosy,
Kiedy człowiek pogrążony jest w cierpieniu,
I myśli o jednym: O wybaczeniu...

Przyspiesza z lekka melodię, nadal grając smętnie, wywołując odprężenie i współczucie w słuchaczach. Zwalnia znów, tym razem jeszcze bardziej. Przechodzi w poezję białą, prawie mówiąc

O Bogowie i wszyscy na górze!
Wybaczcie że nie dopilnowałem...
Że nie dbałem...
Że pozwoliłem na śmierć ciebie ma ukochana!
Że zawiodłem was wszystkich...

Zwalniam jeszcze trochę, gram, po czym przyspieszając do tego tempa z początku, śpiewam znów

Czy jestem ja sam?
Zupełnie już sam...
Nikogo już nie mam...
Nikogo, kogo od dobrej strony znam...
Nieznośny jest ból w mym sercu,
Kiedy to już stanąć miałem na ślubnym kobiercu...
Stracona została ma ukochana, z rąk ludzi złych i okrutnych.

Życie samotnika jest mi dane wieźć, jednak życie takie jest gorsze od śmierci...
Wciąż ból dziurę w brzuchu mi wierci...
Jest jednak coś co wypełnia me życie radością...
Tak inną do uczucia zwanego złością...
Mój wierny towarzysz, jakby mi przeznaczony...
Sprawił iż stałem się naznaczony...
Piętnem więzi ze stworzeniem wspaniałym...
Którego posiadanie jest czymś zuchwałym...
Ja go nie posiadam...
Jest on moim przyjacielem...
Jest ostatnim, który jest mi bliski na prawdę...
Bez niego życie było by męką...


Bard gra jeszcze trochę, to zwalnia, to znów przyspiesza, a po pewnym czasie przerywa. Wzdycha, chowa lutnię, po czym daje odpoczać rękom i gardłu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:33, 09 Gru 2007    Temat postu:

Pseudosmok wzleciał pod sufit karczmy ku swojemu zdziwieniu napotykając kilka innych stworzeń będących czyimiś towarzyszami. Kilka tresowanych ptaków, jaszczurki, w dali jakiś kot... wszystkie siedziały sobie na belkach umieszczonych pod sufitem i z dołu trudno je było dostrzec. Kontynuował jednak swój lot przyciągając zainteresowane spojrzenia co niektórych gości. Wielu jednak było zbyt pijanych, lub obeznanych ze światem by nie zwracać na niego uwagi.
Pieśń nie miała magicznej mocy. Nie znaczy to jednak, że się nie udała. Pieśń to pieśń. Może i nie była rewelacyjna, ale nikt nie rzucił w Dahronda kuflem, więc prawdopodobnie poszło mu znośnie.
Śpiewając miał okazję rozejrzeć się po gościach. Szczególną uwagę zwracało kilka sytuacji:
Przy barze siedział niepozorny osobnik, który najwyraźniej próbował zapić swoją depresję na śmierć. Niby scenka normalna w każdym miejscu gdzie podaje się alkohol. Scenka przykuwała uwagę ponieważ barmanka nalewała drinki z metalowej butelki pokrytej lekko jarzącymi się znakami. Parujący płyn lał się do podobnego, runicznego kubeczka. Vlana trzymała butelkę kowalskimi obcęgami... Klient przez kilka minut kontemplował kubek po czym wypijał go jednym haustem i zamawiał następny. Zgromadzeni w pobliżu gapie patrzyli na to z mieszaniną strachu, niedowierzania i ciekawości na twarzach. Można też było zauważyć jak po każdej kolejce złoto widzów dyskretnie zmieniało właścicieli. Hazard był popularnym sportem w Draknor.
Drugi w oczy rzucał się starszy człek w czarnej szacie. Twarz i łysą głowę pokrywały mu liczne zmarszczki. Siedział pod oknem przy stoliku całkowicie zasłanym zwojami, które zawzięcie przeglądał zapisując coś od czasu do czasu ołówkiem na zwoju przed sobą. Popijał przy tym coś co wyglądało na kawę... w kuflu.
Trzeci osobnik przykuł uwagę Barda ponieważ wyglądało na to, że autentycznie słucha jego pieśni. Miał nie więcej niż trzydzieści lat i stukał palcami po blacie w rytm melodii. Na jego twarzy nie malowała się jednak błogość dobrego słuchacza, a jedynie coś co można by określić jako zawodowe zainteresowanie. I faktycznie... gdy się przyjrzał, Dahrond zauważył małą harfę opartą o nogę stolika nieznajomego.

Gdy wreszcie skończył odezwał się uprzejmy aplauz. Nic nadzwyczajnego. Nie wygwizdali go, więc jak na pierwszy występ w mieście można było uznać to za sukces. Do stolika, na którym się rozsiadł podeszła młoda kelnerka niosąc kufel piwa:
-"Szefowa powiedziała, że na kufel piwa tyle wystarczy, ale na darmowy posiłek musisz się bardziej postarać." - Już miała odejść gdy zawahała się. Sięgnęła do kieszeni i dyskretnie położyła na stole kilkucentymetrowy pasek surowego mięsa. -"A to ode mnie dla smoka. Słodki jest." - zaczerwieniła się nieco i szybko odeszła do własnych zajęć.

Dahrond otrzymuje 30 PD za pieśń (i za próbę napisania megaposta : ) )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Nie 23:56, 09 Gru 2007    Temat postu:

-Przekażę mu... Jest pani naprawdę miła...-rzucił Dahrond szybko, zanim zdążyła odejść. Następnie powoli podszedł do stolika harfiarza. Nieufnie spytał, z lekka się jąkając przed prawdziwym artystą:
-Czczczy mam jeszcze jakieś szanse, o panie? Czy nie jestem beznadziejny, tak jak moje życie?-Westchnął-Przepraszam że nachodzę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:12, 11 Gru 2007    Temat postu:

Bard spojrzał na Dahronda krytycznym okiem, tak jak dorośli patrzą nieraz na dzieci chcąc im pokazać, że są lepsi.
-"Przed tobą jeszcze długi okres ćwiczeń i ciężkiej pracy. Powinieneś popracować nad rymami. Muszę jednak przyznać, że masz pewien naturalny talent. Jeśli będziesz ćwiczył to może kiedyś będzie z ciebie poważna konkurencja." - Nie mówiąc nic więcej sięgnął po kubek który stał obok i upił nieco. Z zapachu można było domyślić się że to jakiś rodzaj ziołowej herbaty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Śro 0:44, 12 Gru 2007    Temat postu:

-Ależ...-Dahrond nie dokończył-Czy słyszał pan może przypadkiem... O pieśniach, muzyce która wywołuje głębsze efekty, niż tylko zadowolenie ze słuchania? Czy... Mógłby pan, jeżeli nie sprawi to trudności, dać mi kilka lekcji?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Śro 17:16, 12 Gru 2007    Temat postu:

-Ehe...- westchnąłem patrząc na dwójkę.- Świętoszki... Szczerze to bym już dawno stąd odszedł, bo to tobie Eroonie nie można ufac, a nie nam. Nie masz honoru. Kryjesz się za cenę swoich towarzyszy. Zostaję ze względu dziewczynki...- spojrzałem na małą.- Skończymy temat w karczmie.- powiedziałem i przyspieszyłem kroku... Po paru chwilach stanąłem przed karczmą i otworzyłem drzwi.- Potrzebny mi jest jakiś napój, ale nie mam pieniędzy....- pomyślałem, a po chwili spojrzałem na Ashcharra.- Ashcharr? A zresztą...- odpuściłem sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 38, 39, 40  Następny
Strona 20 z 40

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1