Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Karczma "Pod Złamanym Pazurem"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 11:28, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Och, daj spokój, daj spokój. - Sotra machnęła ręką skubiąc swoją potrawę. - Uważam, że masz bardzo ładną twarz. Taką, egzotyczną. Kobieta naprawdę może się znudzić tą całą opalenizną. Powiem ci wręcz, że przypominasz mi jakiegoś z tych królów, którzy siedzą całe dnie w cieniu załatwiając ważne sprawy. - Uśmiechnęła się. - Smakuje ci? Opowiedz coś o sobie. - Poprosiła.
O dziwo okazało się, że kalii nie pełza, a co ważniejsze jest całkiem smaczne. Miało konsystencję kapusty, bądź liści chrzanu, ale słodko-cierpki, przyjemny smak. Purpurowe, żyłkowane liście były najsłodsze, podczas, gdy żółte najbardziej kwaskowate, dzięki czemu można było eksperymentować z ilościami i uzyskać jak najlepszy smak.

Udźce kaana choć wyglądały nieco podejrzanie były w rzeczywistości smaczne i same w sobie niewiele różniły się od zwykłej wołowiny. Średnio wypieczone były nieco ciągliwe, ale za to soczyste. Natomiast w sosie wojowniczka rozpoznała imbir, tymianek, nieco korzeni jakie czasem można znaleźć w co lepszym piwie i kilka innych przypraw, których nie rozpoznawała, ale które całkiem nieźle smakowały z mięsem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 13:46, 21 Gru 2007    Temat postu:

Kreeth uśmiechnał się. Potem żuł. Usłyszał prośbę Sotry i uśmiech zniknął. Mimo wszystko przeżuł jeszcze trochę.
- Cóż... - zaczął. - Ja... - westchnał. - Wybacz, zazwyczaj nie opowiadam o sobie. Nic ciekawego, naprawdę. Poza tym pewnych ran lepiej nie rozdrapywać. - westchnął. Spojrzał jej w oczy. - Ale skoro prosisz... Na imię mi Kreeth. jestem druidem. Należę do kasty podziemnych, jednak wychowałem się w jednym z gajów. Nie wiem, jak się tam znalazłem. Zostałem znaleziony przez arcydruida tamtego miejsca. Druidzi i łowcy wychowywali mnie, uczyli wszystkiego, co umiem... Było mi tam dobrze. Miałem tam prawie wszystko. Jednak pewnego dnia w gaju ktoś się pojawił. To zbyt bolesne, żebym o tym mówił, wybacz... - powiedział. Ogarnęła go fala smutku na samo wspomnienie tamtych dni. - Potem... stało się coś co spowodowało, że zostałem wygnany. - zakończył. - Opuściłem gaj i zacząłem podróżować. Zawsze znalazło się coś do zrobienia w tym wielkim świecie. A teraz jestem tutaj i jem, być może ostatnią, kolację z przepiękną demonicą. - uśmiechnął się. - Coś jeszcze chcesz o mnie wiedzieć? Czy może zakończymy ten jakże nudny temat i przejdziemy do opowieści o tobie?
Potem druid zaczął znów jeść swoje kalii, rozmyślając o przeszłości. Czuł, jak Ostrze Żalu żywi się jego emocjami.
- Naprawdę dobre. - dodał po przełknięciu kolejnej porcji swego posiłku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 14:07, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Och, wybacz. Nie wiedziałam, że masz takie bolesne wspomnienia. - Sotra się zmieszała i swoim pytaniem i wspomnieniem o "przepięknej". - Myślałam... bo ja wiem? Że podróżowałeś po świecie i miałeś przygody, których chętnie bym posłuchała. Nie chciałam cię zranić, naprawdę. Cieszę się, że ci smakuje, ja nigdy nie lubiłam kalii.

Potrawa przydała się, druid dawno już nie jadł nic porządnego, a dodatkowo od dziwnej magii miecza zaczęło go ssać w dołku. Nagle strasznie się ucieszył, że nie jada mięsa. Od samego patrzenia na posiłek demonicy go mdliło, a jego własny posiłek wydawał się jeszcze smakowitszy.

- Ja... Na imię mi Sotra, jestem łotrzycą. - Uśmiechnęła się przebiegle. - Jak ci kiedyś opowiadałam miałam brata, Sotena. Zawsze bronił mnie, gdy byłam mała. Ciężko mi było patrzeć jak umiera. - Uśmiech zniknął z jej twarzy. Westchnęła. - Pochodzimy z Niskiej Arystokracji, z mało znaczącego rodu. Gdy byłam mała wyrzucono nas z Wewnętrznego Miasta do Zewnętrznego, ale to nie miało znaczenia, bo i tak nie piastowaliśmy urzędów, a włóczyliśmy się po mieście. W Nyglash zawsze było mnóstwo kupców i podróżników, więc mieliśmy co robić i wychodziliśmy obronną ręką z niejednych opałów. Dobre czasy jednak się szybko skończyły. Takie drobne złodziejaszki nie miały tu przyszłości, więc zawarliśmy układ z jednym z Włodarzy by przepuścił nas przez Paradoks Davisa, tak trafiliśmy do waszego świata. Resztę znasz, najmowaliśmy się do różnej roboty, a kiedy zginął Soten okazało się, że sama jestem za słaba i skończyłam jako zabawka tego maga. Raczej nudne życie. - Spojrzała na trzymany kawałek mięsa jakby on był ciekawszy od niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 15:41, 21 Gru 2007    Temat postu:

- Nudne? Ależ skąd. - powiedizał druid. - Każde życie jest ciekawe. Wystarczy tylko patrzeć pod odpowiednim kątem. Każdy z nas ma jakieś ciekawe historie do opowiedzenia, przeżył kilka przygód, choć może tego nie zauważać. Nie chciałbym cię zanudzać tymi nic nie znaczącymi epizodami mojego życia. Poza tym wolę słuchać o tobie. Jesteś naprawdę ciekawą osobą. Jeszcze nigdy kogoś takiego nie spotkałem. - uśmiechnął się. - I nikogo ciekawszego nie wyciągałem jeszcze z książki... Właściwie to jak trafiłaś do tej księgi, albo jakkolwiek to nazwać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:57, 22 Gru 2007    Temat postu:

Mag spojrzał podejrzliwie na jajo. Jajo jednak było chyba tym na co wyglądało. Nie martwił się tym szczególnie długo. Kiedy ktoś wychowuje się w podziemnym mieście uczy się jeść najróżniejsze rzeczy od zupki ze skrzydła nietoperza po szczura w cieście (bez keczupu) nie wspominając już o tysiącach gatunków grzybów. Rozględając się za sztućcami po raz kolejny zwrócił uwagę na sprzączkę pasa wojowniczki... nagle przypomniał sobie skąd zna ten wzór.
-"Taaak... wybacz że nie zrozumiałem aluzji od razu, ale niestety nikdy nie byłem dobry w zauważaniu takich rzeczy. Uczono mnie raczej rozwalania różnych rzeczy niż rozpoznawania kto jest zadurzony w przeciwniku." - Uśmiechnął się półgębkiem i kontynuował. -"Pozwól że o coś spytam... Skąd masz ten pas? Jestem niemal pewien że ta sprzączka to znak firmowy mojego ojca."
Mówiąc jednocześnie próbuje delikatnie rozbić skorupkę jaja łyżeczką. Jeśli łyżeczki nie podano to własnym sztyletem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 21:46, 23 Gru 2007    Temat postu:

Kolejne kęsy mięsiwa okazały się równie dobre jak poprzednie. A mówią że nie ma paskudniejszego jedzenia niż w karczmach... Pytanie maga zaskoczyło ja nieco.

- Pasek należał do mojej mamy. - odpowiedziała - Dostałam go, kiedy opuszczałam dom po raz pierwszy. Mama miała go od zawsze. A kim był Twój ojciec? Jakimś szlachcicem, co przyjął głowę węża za herb?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 23:54, 24 Gru 2007    Temat postu:

Sotra przeżuwała w skupieniu kawałek mięsa.
- Właściwie to sama nie wiem, nigdy nie byłam dobra w magii. Po śmierci Sotena zaczęło mi się kiepsko wieść. Parę razy musiałam się uciekać do zwykłej kradzieży, żeby nie przymierać głodem. No i wtedy trafiło mi się to lukratywne zlecenie. Jakiś bogaty kupiec chciał pewien przedmiot w posiadaniu jednego z magów. Góra szmalu, żadnych pytań, ok, braliśmy już takie sprawy, choć wtedy był ze mną brat. Poszłam do siedziby tego maga, głęboko na pustyni i tu kończy się bajka. Pamiętam, że zakradłam się do biblioteki, bo to cacko miało być podobno w jakiejś szkatułce na półce bibliotecznej. Potem jest tylko błysk i budzę się w książce, a wierz mi, bycie słowami na papierze wcale nie należy do przyjemności. - Mruknęła niechętnie. - Nie wiem ile czasu tam spędziłam, ale chyba sporo...

***

Przerośnięte jajko w cieście podano obrane. Sztućców też nie uświadczysz. Najwyraźniej jajko było przeznaczone do jedzenia palcami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Wto 14:56, 25 Gru 2007    Temat postu:

- Chyba potrafię sobie wyobrazić twoje... cierpienie bycia słowami. - powiedział. - Ale widać wszystko skończyło się dobrze. Uwolniłem cię, a teraz zaszczycasz mnie swą obecnością. - uśmiechnął się do Sotry promiennie. - Wybacz moją ciekawość, ale co robisz w Nyglash? Myślałem, że tylko ja i Kasandra przeszliśmy przez ten portal. No i Sh'a. Podejrzewałem, że raczej uciekłaś...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 22:05, 25 Gru 2007    Temat postu:

- Tak, wszystko skończyło się jak najlepiej... dzięki tobie. - Odwzajemniła uśmiech oczami, ale jej oczy się zmieniły. Kreeth nie potrafił powiedzieć w jaki sposób, ale nie przypominała już tej samej osoby, którą uwolnił z książki, ani nawet tej, która wpadła w histerię na zapleczu. Wbiła wzrok w swoją porcję, choć już nie jadła. W ogóle zdawała się nie dostrzegać jedzenia.
- Co tutaj robię...? To mój dom. Ale wcale ci się nie dziwię, sama nie wiem po co tu wróciłam za Sh'a. Swoją drogą ona przyprawia mnie o ciarki. Ale co nie przyprawia? Jestem tchórzem, pierwsza to przyznam. Całe życie kryłam się za bratem, a jeśli nie było go w pobliżu to uciekałam, całkiem żałosne, choć nigdy to tak naprawdę mi nie przeszkadzało. - Sotra zaczęła mówić, ale bardziej do siebie niż do druida, oczy zasnuła jej ciemna mgła wspomnień. Zdawało się, że patrzy na coś w głębi siebie i to jej się wcale nie podoba. - Choć nie pasowałam przez to ani do mojej rodziny, ani do nikogo innego. Soten był ucieleśnieniem wartości naszego małego rodu, wysoki, silny, waleczny. Czy wiedziałeś, że rody demonów dzielą się na żeńskie i męskie? Nasz klan był żeński, co oznacza, że to kobiety odziedziczały w nim cechy szczególne dla danej rodziny. No, ale cóż i tak nigdy nie byliśmy wielką rodziną, ciągle wdawaliśmy się w różne burdy, aż dziw, że przetrwaliśmy tak długo. Moi rodzice osiągnęli już Ostateczną Śmierć, Soten też. Zdaje się, że tylko ja zostałam. - Zamyśliła się na chwilę. - Tak, myślę, że to odpowiednie, że ja zostałam ostatnia, takie... właściwe. - Uśmiechnęła się gorzko. Nagle zniknęła gdzieś dziewczyna, pijana ze szczęścia, że widzi druida w jednej chwili i lamentująca w następnej. Spojrzała na Kreeth'a i uśmiechnęła się ponownie, ciepło. - Kolacja z tobą to sama przyjemność, ale niestety nie czuję się dobrze, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz. - Wstała. - Pójdę już do pokoju, trzeba się wyspać przed jutrem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:17, 26 Gru 2007    Temat postu:

Mag przyglądał się paskowi uważnie
-"Nie szlachcicem. Z tego co wiem był kowalem, a ten motyw był jakby jego znakiem firmowym. Wprawdzie nie jestem tego całkiem pewien. Od małego wychowywałem się w Szkole Magów Bitewnych. Do swoich korzeni doszedłem dzięki starym rejestrom. Ojciec zginął w jakimś wypadku w kuźni, a matka z tego co wiem opuściła miasto niedługo potem zostawiając mnie w szkole... Dziwne... Czytałem rejestry i wiem, że robił takie ozdoby tylko dla miejscowych. Ciekawe jak się dostał w twoje ręce... Powiedz mi. Co wiesz o swojej matce?"
W międzyczasie starał się dobrać do jaja w cieście. Mniejsza z tym jak je podano. Wyciągnął sztylet i odkroił mały kawałek na spróbowanie. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać po miejscowej kuchni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Śro 13:29, 26 Gru 2007    Temat postu:

Kreeth także wstał.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedział. - Pewnie już nigdy nie będę jadł kolalacji z tak niewyobrażalnie piękną kobietą jak ty. - uśmiechnął się. - Jesteśmy jacy jesteśmy i nic na to nie poradzimy. Jestem wdzięczny, że zgodziłaś się zjeść ze mną kolację. To był prawdziwy zaszczyt. Niewielu ludzi jest w stanie odważyć się na to. Zwykle inni mnie unikają. Przepraszam, jeśli cię jakoś zraniłem... A teraz mogę życzyć ci tylko dobrej nocy i przyjemnych snów. - Kreeth puścił do Sotry oko i czekał aż odejdzie. Potem chciał dokończyć swoje Kalii. Być może był to jego ostatni posiłek. Nie można pozwolić, aby się zmarnował...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kreeth dnia Śro 13:34, 26 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 16:37, 26 Gru 2007    Temat postu:

- Kowalem? To tak jak mój tata. - wykrzyknęła z entuzjazmem wojowniczka

Zastanawiała się przeżuwając kawałek mięsa.

- Mama... - powiedziała w końcu - Mama nie pochodzi z naszej wioski. Właściwie nie wiadomo skąd pochodzi. Nigdy nie chciała nam o tym opowiedzieć. Prawie 30 lat temu tata znalazł ją ledwo żywą na skraju pustyni. Potem się nią opiekował, zakochał się w niej i dalej jakoś poszło. - uśmiechnęła się - Potem urodziła i wychowała nas dziesięcioro. Normalnie stado.

Wgryzła się w kolejny kawałek mięsa.
- Mama wygląda jakby pochodziła z pustyni. Wiesz... Ciemna karnacja, gęste, brązowe włosy... Ale czasem miałam wrażenie, ze jest trochę jakby magiczna. Nasze roślinki rosły zawsze lepiej, zgubione rzeczy odnajdywały się w cudowny sposób. - zamyśliła się chwilę - Pasek dostałam kiedy zdecydowałam się wyjechać z karawaną. To nie było jakieś mistyczne przedstawienie. Po prostu dostałam pasek.

Wróciła do konsumpcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Czw 14:35, 27 Gru 2007    Temat postu:

Samo jajko było... jak jajko, tyle że ostre. Natomiast ciastowa skorupka była słodka, co tworzyło razem dziwny, ale miły smak.
Kasandra nawet nie zauważyła kiedy pochłonęła dwa z trzech sporych udźców, z jednej strony czuła się najedzona, ale z drugiej miała dziwne uczucie, że mogłaby zjeść jeszcze kilka takich samych. A wydawały się takie wielkie...

Sotra uśmiechnęła się ciepło do Kreeth'a. Skinęła głową.
- Święta racja, święta racja. - Potwierdziła jego słowa. - Ja ci także życzę dobrej nocy, mój wybawco. - Odwróciła się i schodami po lewej od baru weszła na piętro do pokoju. Druid słyszał jeszcze jak stopnie uginają się pod nią, a potem skrzypienie drzwi.
Kalii była równie dobra do ostatniego kęsa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 14:47, 27 Gru 2007    Temat postu:

Kreeth dokończył kalii i otarł usta w serwetkę, jeśli taka była. Potem założył maskę i leniwie wstał. Chciał, aby ten dzień się już skończył. Jednak perspektywa jutra nie była aż tak zachęcająca. I jeszcze nie chciało mu się spać, chociaż powinno. Był zmęczony, ale... nie było to zwykłe zmęczenie ciała. Raczej duszy.
Druid westchnął cicho i wyszedł z karczmy. Wziął głęboki oddech zatęchłego powietrza Nyglash i rozejrzał się. Spojrzał w stronę pałacu i oparł się o ścianę, rozmyślając o jutrze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 18:27, 28 Gru 2007    Temat postu:

Obce, czerwone słońce znikło już za linią murów miasta, które broniły dostępu jego ostatnim promieniom. Skwar dnia zmieniał się szybko w nie mniej uciążliwą duchotę nocy.

Mimo to na ulicy wciąż panował spory ruch. W tej części miasta wciąż królowali uliczni straganiarze, prawdziwych sklepów było mało. Jednak czynne kramy, w przeciwieństwie do sklepów, można było spotkać całą noc - gdy jedni kończyli pracę inni dopiero ją zaczynali zajmując wolną niszę w życiu Nyglash.

Tłum w Zewnętrznym Mieście miał w sobie najwięcej różnorodności. Ulicami wędrowali zarówno ludzi jak i demony, niższe i wyższe. Można tu było spotkać nie tylko mieszkańców, ale i podróżników, kupców i najemników zawsze chętnie przyjmowanych w nieustannych diabelskich wojnach. W tej mieszance rasowej widać też było miszmasz kulturowy, szczególnie w ubraniach. Wszędzie można było dostrzec dziesiątki krojów i fasonów, a także prawdziwą ferie barw. Trudno było znaleźć dwie jednakowo ubrane istoty, chyba, że żebraków w łachmanach, ale oni w większości wyglądali tak samo.

Kreeth'a minęła para strażników. Pogrążeni w rozmowie nie zwrócili na niego uwagi, jak wszyscy inni podróżni załatwiający swoje sprawy.

Naprzeciwko karczmy stało kilka kramów. Na jednym leżały wielobarwne płótna. Na drugim trochę uzbrojenia, które najwyraźniej nie przydało się zbytnio poprzedniemu właścicielowi. Trzeci obwieszony był jakimś jadłem, w większości mięsiwem, zapach nie był najgorszy, ale i tak nie przypadł druidowi do gustu. Po prawej stał piętrowy budynek przed którym stało kilka sukkubów ubranych skromnie, bądź wcale. Nawoływały zachęcająco do przechodniów.

Kilka kwartałów dalej wznosiły się mury Wewnętrznego Miasta, jeszcze wyższe niż te Zewnętrznego. Wyglądały bardziej jakby zostały wyciągnięte wprost z wnętrza ziemi, niż zbudowane śmiertelną ręką. Ale nawet pomimo ich ogromu za nimi wznosiła się czarna wieża Pałacu, niczym kieł jakiejś pradawnej bestii, celujący w niebo.

Oczy Kreeth'a, długo już uśpione, odezwały się lekkim pieczeniem. Powietrze zafalowało tworząc jakby setki wijących się, ciemnych nici, splatających dookoła ponurego monumentu demonicznej władzy. Po chwili pieczenie ustało i widmo cienistej pajęczyny rozwiało się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 20:20, 28 Gru 2007    Temat postu:

Kreeth przyjrzał się wieży z zaciekawieniem. W pamięci zachował obraz tej dziwnej pajęczyny. Być może w pałacu było coś więcej niż tylko Mir Włodarz... Być może ktoś nim manipuluje.
Druid uśmiechnął się i pokręcił głową. Tacy jak Mir Włodarz zawsze byli pionkami tych, którymi chcieli grać. Kreeth przyglądał się wieży przez jakiś czas, zastanawiając się co go czeka jutro. "Rzeź", odparł sobie w myślach.
Kreeth odwrócił się i skierował swe kroki ku wejściu do karczmy. Spojrzał jeszcze raz przez ramię. Co jak co, ale ta wieża robiła wrażenie...
Wewnątrz karczmy Kreeth podszedł do karczmarza i spytał o swój ewentualny pokój. Po uzyskaniu informacji tam skierował swe kroki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:14, 29 Gru 2007    Temat postu:

-"Taak... To by się zgadzało. Z tego co wiem moja matka nie pochodziła z podziemnego miasta i miała widać słabość do kowali. Niewiele jednak na jej temat znalazłem w dokumentach. W moim akcie urodzenia widnieje imię matki Suri. Czy to może ci coś mówi?"
W międzyczasie porzuca obawy i zjada resztę jaja w cieście. Demonia kuchnia nie jest w końcu taka zła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 12:29, 29 Gru 2007    Temat postu:

Wojowniczka odsunęła od siebie resztę obiadu. Był pyszny, ale obżarstwo przed bitwą nie było wskazane. Ewentualna rana w brzuch...

Imię... Kasandra spojrzała na Demogorgona, ale patrzyła jakby przez niego. Zastanawiała się chwilę czy powinna powiedzieć prawdę. A co tam...

- Tak ma na imię moja mama. - przerwała na chwilę - Czyli mówisz, że mam dziewięciu braci?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:07, 29 Gru 2007    Temat postu:

Mag uśmiechnął się na tę myśl.
-"Wszystko na to wskazuje. Chociaż bez wyraźnych dowodów raczej trudno powiedzieć na pewno. Cóż... moglibyśmy dochodzić tego godzinami, ale jeśli mamy pomóc Leannie to dobrze byłoby wcześniej odpocząć nieco. Nie uważasz siostrzyczko."
Uśmiechnął się przy ostatnim zdaniu i wrócił do posiłku. Miał zamiar dokończyć jeść i jeśli wojowniczka nie będzie już miała nic do powiedzenia to udaje się na spoczynek ze słowami. -"Obudź mnie kiedy nadejdzie czas."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 0:36, 30 Gru 2007    Temat postu:

- Na obgadanie spraw rodzinnych będziemy mieli jeszcze sporo czasu brat. - odpowiedziała wojowniczka - Musimy odwiedzić moją wioskę. Poznasz mamę i mojego brata bliźniaka. Pozostali rozjechali się po świecie. - dodała - Obudzę Cię.

Po tych słowach zapytała karczmarza/-rkę o pokój, po czym udała się na spoczynek. Przygotowała się szybko do snu i zasnęła gdy tylko ułożyła się wygodnie na łóżku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1