Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Uliczki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:26, 31 Gru 2007    Temat postu:

-"Kapłan nie da rady!" - Usłyszał Ar krzyk Yenholta. -"Już teraz ledwie żyje."

Dwaj bandyci atakowali Ara trzymając się za osłoną czaru. Ar raz po raz atakując ich trafiał w magiczną tarczę. Erst tymczasem zaczął przygotowywać kolejne zaklęcie kreśląc w powietrzu symbole swoimi lśniącymi sztyletami.
Nim jednak skończył zaklęcie Staruszek zrobił coś czego barbarzyńca mógł się domyślić już wcześniej. Schylił się i zerwawszy z szyi jednego z trupów naszyjnik z emblematem Wężów ruszył biegiem w kierunku maga. Śmignął koło Ara jakby magicznej bariery nigdy tam nie było. Zaskoczył tym dwójkę kryjącą się za czarem co dało świetną szansę dla topora. Cięcie od dołu było naprawdę efektowne. Krew chlusnęła na ziemię wyłączając pomagiera z walki na dobre.
Staruszek tym czasem zaskakująco zwinnie dotarł do Ersta i ciął go obydwoma szablami od góry. Mag próbował się zastawić jednym ze sztyletów, ale stalowe ostrza przecięły metal na pół i rozpłatały łysą głowę niby arbuza. Nóż był pewnie ze srebra... ładne, ale do walki się nie nadaje.
Wraz ze śmiercią maga bariera zniknęła pozwalając Arowi na szybkie i dość brutalne poszatkowanie przeciwnika.
Gdy rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jeszcze jakiegoś przeciwnika srodze się zawiódł. Alejkę zaścielały trupy, krew i odłamki ścian.
Lekko ranny Yenholt podtrzymywał ciężko dyszącego Carmora. Gytha przeglądała trupy w poszukiwaniu czegoś cennego, ale wyraźnie na nic ciekawego nie natrafiła.
Staruszek tym czasem oddawał się z lubością masakrowaniu zwłok Ersta. Gdy stwierdził, że ma już dość odciął łysolowi ucho i schował je sobie do sakwy.
-"Jak to zrobiłeś?" - Spytał Yenholt wyrażając chyba zaskoczenie całej drużyny.
Staruszek pokazał zakrwawiony medalion który nadal trzymał w dłoni. Taki jak ten miał każdy z zabitych pomagierów.
-"Zastanowiło mnie, że zaklęcia ich omijały. Nie jestem magiem, ale trochę o tym czytałem i wiem że to nie takie proste sterować zaklęciem. Pomyślałem że coś ich chroni. Założyłem że to te błyskotki i zaryzykowałem... miałem szczęście."- Cisnął medalionem o ziemię tak, że tamten się wygiął i splunął na niego krwawą śliną.

Ar otrzymuje 350 PD
Ar awansuje na 9lvl


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Demogorgon Biały dnia Pon 20:27, 31 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Pon 21:51, 31 Gru 2007    Temat postu:

Ar usiadł na ziemi. Rzucił gdzieś topór, a następnie ściągnął hełm i cisnął nim przed sobą o ziemię. Krew się w nim gotowała na myśl, że ktoś go ubiegł w zabiciu maga. Ledwo się powstrzymywał przed zrobieniem czegoś szalonego. Po kilku chwilach złość zaczęła przechodzić, a barbarzyńca powoli się uspokajał.
- Znowu mi zwiał - powiedział po cichu do siebie barbarzyńca zaciskając zęby.
- Szkoda, jego głowa dołączyłaby do mojej kolekcji. - powiedział przeliczając ile głów razem z głową białego rycerza ma już w swojej kolekcji. Dla pewności, że mu nie zabraknie głów do tego co sobie obmyślił w swojej barbarzyńskiej głowie (lol same głowy), ucina jeszcze z cztery przeciwnikom, co do których jest pewien, że zginęli z jego ręki. Chowa głowy do ekwipunku. Bierze hełm do jednej ręki i podchodzi do zabitego maga. Robi oględziny ciała, czy zachowało się całe serce, jeśli tak, wycina je powoli swoim toporem, a następnie zjada, po wykonaniu czynności zakłada hełm i rusza w dalszą drogę milcząc i nie odzywając się nic do towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:24, 02 Sty 2008    Temat postu:

Ar miał w ekwipunku tylko jedną głowę. Tą należącą do białego rycerza. Pozostałe piętnaście, które naszykował zmuszony był zostawić na polu poprzedniej walki. (I to jest tam napisane, że nie upchnąłeś - Demo)
Ciało Ersta było porządnie zmasakrowane. Staruszek przeciął mu czaszkę niemal na pół, a potem wyładował swoją wściekłość na piersi maga. Wnętrzności były tak poszatkowane jakby dopadło do nich stado wilków. Znalezienie serca stanowiło poważny problem, a co tu mówić o wycinaniu go toporem. Chociaż gdyby dolać wody i zagotować mógłby wyjść ciekawy gulasz.
Badając ciało natrafił jednak na coś co przyciągnęło jego uwagę. Dość szeroka sakwa która miała wyszyty drobnym ściegiem napis "Torba Łowcy Głów marki MerKanT". Wyglądała na pustą.
Udało mu się zgromadzić jeszcze 5 niezbyt uszkodzonych głów, ale tak jak poprzednio nie miał ich gdzie schować. Leżały przed nim na ziemi i czekały nieme na wyrok.
Reszta towarzyszy zebrała się tymczasem razem i o czymś rozmawiali czekając na Ar'a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Śro 21:03, 02 Sty 2008    Temat postu:

- Gdzie by tam coś się udało - mruknął zdenerwowany Ar sprawdzając, czy do torby weszłoby z dwadzieścia głów, jeśli tak, to nie ma wyjścia biegnie na pole wcześniejszej bitwy i zbiera głowy, które sobie przygotował (a co by nie!?). Następnie wraca i pakuje jeszcze te, z ostatniej bitwy. Jeśli do torby nie zmieści się ani jedna głowa, zastanawia się co za idiota wymyślił to nazwę. Podczas wykonywania tych czynności stara się kompletnie nie zwracać uwagi na towarzyszy. "Chcą to niech się idą nawet zabić, mam to gdzieś" - myśli Ar.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:46, 04 Sty 2008    Temat postu:

Drużyna spoglądała jak Ar biegnie na pole poprzedniej walki, a potem wraca. Postanowili tego jednak nie komentować stwierdzając, że to wina stresu.
Torba była doprawdy cudownym wynalazkiem jeśli komuś była potrzebna. Gdy Ar wpychał do niej pierwszą głowę gotów do siłowania się z materiałem nagle ręka obsunęła mu się do środka wpadając do sakiewki aż po łokieć. Uczucie było o tyle dziwne, z zewnątrz torba wyglądała na pustą, ale barbarzyńca wyraźnie czuł, że nadaj obejmuje ręką głowę (oczywiście cudzą).
Upchnął w ten sposób wszystkie zgromadzone przez siebie czerepy, a sakwa wyglądała jakby włożył do niej najwyżej szklane kulki, takie jakimi bawią się czasem dzieci.
Kątem oka zauważył jeszcze jak Carmor trzęsącymi się dłońmi próbuje trafić sobie do ciemną buteleczką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Pią 19:33, 04 Sty 2008    Temat postu:

Zadowolony Ar zabiera torbę z głowami. Nareszcie jego złość osłabła i zainteresował się swoimi towarzyszami.
Ar przyglądnął się kapłanowi i powoli do niego podszedł.
- Dasz radę dalej iść? Mam tutaj coś, co może Ci pomóc - powiedział barbarzyńca wyciągając z ekwipunku małą buteleczkę z niezidentyfikowanym eliksirem, którą znalazł przy czarodzieju podczas masakry na Obrzeżach Miasta.
- Nie mam pojęcia co to jest, ale chyba magom to pomaga odzyskać siły, może do czegoś się sprzyda - powiedział podając buteleczkę Carmorowi i lekko poklepując go po ramieniu.
- Jeśli nam się uda, to chyba zacznę się modlić do twego Boga. - powiedział Ar ruszając dalej. Sprawdza stan wszystkich towarzyszów, a także ich uzbrojenie. Ewentualne braki stara się uzupełnić uzbrojeniem z pobojowiska lub ze swojego ekwipunku. Jeśli drużyna jest zmęczona, zarządzony zostaje krótki postój, nie więcej niż pięć minut. W tym czasie Ar przechadza się po polu bitwy w poszukiwaniu ciekawych rodzajów broni, złota i innych ciekawych rzeczy. Jeśli wszyscy będą gotowi drużyna wyrusza w dalszą drogę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:57, 06 Sty 2008    Temat postu:

Kapłan popatrzył na buteleczkę i uśmiechnął się. Po eliksirze którego się napił zaczął już odzyskiwać kolory na twarzy.
-"Taak... Może się przydać. Jeśli dobrze widzę to ta mikstura na kilka minut zwiększa moc zaklęć. To by wyjaśniało jakim cudem tamten słabeusz omal cię nie zabił. Przyda się nawet teraz." - Zębami odkorkował buteleczkę i wziął solidny łyk. Ar przysiągłby że kapłanowi zaświeciły na moment oczy.
Carmor niespodziewanie powiedział słowo i dmuchnął barbarzyńcy w twarz obłokiem czarnego dymu. Wbrew pozorom uczucie okazało się dość przyjemne, a Ar zauważył, że kapłan to samo czyni w stosunku do reszty drużyny. Gdy skończył uśmiechnął się przepraszająco.
-"To było Tchnienie Tkacza. Musiałem to zrobić zanim eliksir przestanie działać. Prosta sztuczka ale przywraca siły."
Faktycznie... Ar czuł się znacznie lepiej. Zaklęcie wyleczyło wszystkie jego rany.

Przeszukując zwłoki nie znalazł wiele specjalnie wartościowych przedmiotów. Szczęśliwie jednak każdy z bandytów miał nieco złota przy sobie. Sam Erst także miał nieco drobnych. W sumie barbarzyńca uzbierał 144 sztuki złota. Dodatkowo przy magu znalazł jeden z jego sztyletów. Wyglądał na srebro i nadal jarzył się delikatnym światłem. Drugi sztylet został złamany i zmatowiał jakby leżał tam już co najmniej stulenie. Nadawał się co najwyżej na złom.

Nie trzeba było na szczęście uzupełniać niczyjego ekwipunku. Broń była nieco wyszczerbiona, ale po tej bitwie i tak zostały tylko ciężkie pałki. Drużyna była gotowa do dalszego marszu, gdy nagle z jednej z uliczek wysunęła się cichutko jakaś postać. Uniosła ręce do góry żeby pokazać pokojowe zamiary. Była to kobieta w szarej tunice i łuczniczych spodniach opinających pięknie ukształtowane uda. Kasztanowe włosy miała ścięte krótko, tak że ledwie przykrywały czubki uszu. Do pasa przypiętą miała pochwę z długim sztyletem, a zza pleców wystawał zakręcony gryf łuku. Miała też soczyście zielone oczy a do twarzy przyklejony zalotny uśmieszek. Nie wyglądała na zdenerwowaną czy przestraszoną.
-"Witajcie nazywam się T..eee..Tris. Widziałam czego tu dokonaliście i chciałabym wam pomóc. Ten cuchnący łysol już dawno powinien zginąć." - Nadal z uniesionymi rękami ruszyła wolno w kierunku Ar'a. -"Jesteś niezwykle odważny przystojniaku, ale chyba przyda wam się ktoś kto wychował się w Uliczkach. Nieźle strzelam z łuku i znam tu każdy kącik... To jak?" - Zamrugała i spojrzała na barbarzyńcę tymi swoimi zielonymi oczami tak jak kot kiedy chce czegoś od swojego pana. -"Mogę pomóc potężny rycerzu?"

Ar usłyszał za plecami drwiące chrząknięcie Gythy, lecz nic poza tym. Był liderem tej drużyny więc to była jego decyzja.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Demogorgon Biały dnia Nie 18:59, 06 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 19:34, 06 Sty 2008    Temat postu:

- Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś szpiegiem wroga? Jak się tutaj znalazłaś i co do tej pory robiłaś? Skoro nas obserwowałaś, dlaczego nam nie pomogłaś? - zapytał nieufnie Ar. Nie lubił takich sytuacji. Najchętniej by zabił nieznajomą i ruszył dalej nie zawracając nią sobie głowy.
- Wychowałaś się na Uliczkach, nieźle strzelasz z łuku i mam wierzyć, że nie jesteś członkinią Płonących Wężów... że nie jesteś jedną z przywódców tego gangu? - powiedział barbarzyńca uważnie przypatrując się reakcji kobiety.
- Skoro tak to zapraszamy w nasze szeregi. Będzie... ciekawiej. Jak pewnie wies od swoich informatorów jestem Ar. A teraz ruszamy w drogę. Za zdradę odpłacę się odebraniem spokoju twej duszy po śmierci. - powiedział, a następnie ruszył w dalszą drogę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:50, 08 Sty 2008    Temat postu:

Gdy Ar zaczął ją oskarżać spuściła głowę z wyraźnym smutkiem. Chyba...
-"Nie pomogłam wam, bo nie wyglądało żebyście mieli wygrać... Tutaj albo jesteś z nimi, albo jesteś martwy. Ale świetnie sobie poradziliście prawda?" - Spytała już nieco weselej. -"Wy jako pierwsi od dawna macie realną szansę na zwycięstwo."
Groźbę barbarzyńcy zbyła rozbrajającym uśmiechem. Widać słyszała już nie takie pogróżki pod swoim adresem.

Gdy Ar ruszył w kierunku rozgałęzienia ulic. Triss jednak szybko pobiegła za nim i wskazała prawą odnogę. Następnie ruszyła przodem z łukiem gotowym do strzału.
Nie uszła specjalnie daleko... nagle świsnęła strzała i trafiła dziewczynę w prawą łydkę. Zaklęła tak, że nawet golem by się zaczerwienił i posłała strzałę zwrotną w okolice dachu.
Sądząc z krzyku pocisk trafił tam gdzie powinien.
Chwilę później z przodu zaczęli wybiegać bandyci. Tym razem musiało to być jednak coś więcej niż mięcho bojowe. Tu i tam Ar'owi mignął topór, krótki miecz... ktoś chyba nawet skołował kilka młotów kowalskich. Na końcu zaś szło powoli trzech nieco przerażonych młodzieńców w wytartych szatach. Nie mogli być zbyt doświadczeni, ale od razu było widać, że to magowie.
-"Może by ktoś pomógł z łaski swojej!?" - Krzyknęła Triss próbując odkuśtykać w kierunku barbarzyńcy. Carmor zdążył jeszcze korzystając z działania eliksiru roztoczyć nad nią magiczną tarczę która w ostatniej chwili odbiła nadlatujący, magiczny pocisk.
Ar stał jakieś dwa metry od dziewczyny. Za nią natomiast szarżowało około dwudziestu ludzi którzy wyraźnie znali się na swojej robocie (no może poza magami).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Wto 23:27, 08 Sty 2008    Temat postu:

Ara korciło, żeby sprawdzić, czy szarżujący naprawdę zaatakują Triss. Jednak chęć zmiażdżenia wrogów okazała się silniejsza.
- Carmorze mógłbyś się zająć tymi magami, niewyglądają na zbyt silnych- powiedzial Ar spoglądając na kapłana. Nie było już czasu na planowanie.
- Za mną!! Po sławę i chwałę! - krzyknął Ar rzucając się do ataku. Mija Triss i atakuje pierwszych wrogów. Bierze potężny zamach od prawej i tnie z całych sił równolegle do ziemi na wysokości pasa. Stara się zabić jak największą ilość wrogów tym cięciem. Następne ciosy nie będą już tak mocne, jednak celowane w słabe punkty przeciwników (nieosłonięte zbroją lub odkryte w danym momencie). Ma nadzieję, że dzięki swoim kompanom przeciwnicy nie okrążą go, co pozwoli mu na spokojne wybijanie wrogów. W razie ewentualnych ataków, Ar wykonuje blok toporem i silne odepchnięcie swą bronią przeciwnika, oraz szybki atak kolcem. Gdyby przeciwnicy znaleźli się zbyt blisko Ar'a by ten mógł atakować toporem, ten szarżuje na nich atakując ciałem i próbując przewrócić jak największą ilość przeciwników. Następnie, leżących stara się tłuc z pięści z buta, z główki, lub jeśli to możliwe toporem. Jeśli leżący z nim przeciwnicy nie będą już żyli, barbarzyńca nie wstaje odrazu ale korzystając z tego, że jest nisko, wykonuje cięcie toporem mające na celu podcięcie jak największej liczby nóg przeciwników. Gdyby w trakcie walki, Ar zauważył, że któryś z towarzyszy ma kłopoty, stara się w jakiś sposób pomóc mu. Jeśli będzie taka możliwość i magowie wroga będą jeszcze żywi, stara się dobiec do nich i ich zabić, a następnie wrócić do walki z przeciwnikiem. Jeśli Ar wśród grupy wrogów zauważy kogoś, kto będzie wyglądać na przywódce, lub kapitana, lub poprostu kogoś wyglądającego na najważniejszego, stara się go jak najszybciej zabić (chyba, że jest jednym z magów), by dzięki temu obniżyć morale wroga. Podczas walki barbarzyńca wykonuje okrzyki bojowe mające na celu wzbudzenie trwogi w sercach wroga i nadzieji w sercach towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:42, 11 Sty 2008    Temat postu:

Pierwsze cięcie wyszło tak sobie. Ci bandyci znali się na robocie i zdołali zatrzymać bieg zanim dostali się pod topór... no w każdym razie większość zdążyła wyhamować. Dwu podlazło pod ostrze niemal perfekcyjnie. Pierwszy próbował jeszcze zablokować cios swoim kosturem, ale nawet najmocniejszy drewniany kij jest niczym słomka przeciw toporowi i muskułom Ar'a.
Bandycie zostało tylko dwa małe kijki, za to ubyła mu cała masa krwi i coś co kiedyś było jego śniadaniem.
Drugi wpadł na genialny pomysł żeby schylić się się przed toporem. Genialny dla barbarzyńcy, bo topór odciął głowę na wysokości szyi. Ar zanotował wzrokiem gdzie upadła (dla późniejszego wykorzystania) i wrócił do walki.
Gytha broniła jego prawej (jednak poza zasięgiem topora), zaś Starzec młócił szablami niby wiatrak po jego lewej. Ponieważ plecy mieli bezpieczne Yenholt też przyłączył się do szturmu.
Barbarzyńca zadając i blokując ciosy raz po raz widział jak nad jego głową rozpryskiwały się wrogie zaklęcia i pociski które powstrzymywała magiczna bariera Carmora.
Triss też zdołała się już pozbierać do kupy i szyła z łuku zza pleców Ara.

Nie wyglądało na to żeby wśród bandytów był jakiś przywódca. Raczej byli dobrze wyćwiczeni we współpracy ze sobą nawzajem.
Cała grupa parła do przodu zbierając niewiele obrażeń, ale też nie zabijając zbyt wielu. Po prostu spychali przeciwników do tyłu.

Nagle komuś udało się przebić przez blok barbarzyńcy. Traf chciał, że ten ktoś miał w ręce młot.
Ar poczuł, że hełm z prawej strony wgniótł mu się lekko, a głowę przeszył niemal paraliżujący ból. Oczy zaszły mu czerwoną mgłą. Pamiętał, że ryknął z bólu i wściekłości. Reszta była jednak tylko mieszaniną, krwi, wściekłości, ognia i krwi... a tak i jeszcze krwi.
Po raz kolejny odzyskał pełnię zmysłów pośród śmierci. Dokładniej nagle zdał sobie sprawę, że skacze jak szalony po ciele jakiegoś dryblasa (w dłoni tamtego nadal był młot kowalski). Rozejrzawszy się zobaczył ni mniej ni więcej, a krwawą łaźnię. Nie miał swojego topora. Topór tkwił wbity w ścianę koło trzech bezgłowych ciał magów. To musiało być naprawdę ładne cięcie...
Triss utykając chodziła po polu walki zbierając strzały które do czegoś jeszcze się nadawały.
Yenholt, Starzec i Gytha nachylali się nad czymś co Ar zidentyfikował po chwili jako umierającego Carmora. Z prawego płuca sterczała mu strzała, a on sam rzęził i kaszlał krwią.
Gytha spojrzała smutno na barbarzyńcę. Miała kilka szram ale nic szczególnie poważnego.
-"Doszedłeś już do siebie? To dobrze. Ładnie sobie poradziłeś ale w tym zamieszaniu kapłan oberwał... długo raczej nie pociągnie."


Ar podczas szału bitewnego traci 17 HP
Ar otrzymuje 50 PD za posta, który mnie zażył.
Ar otrzymuje 300 PD za krwawą jatkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Demogorgon Biały dnia Pią 23:38, 11 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Sob 0:14, 12 Sty 2008    Temat postu:

- Co się stało?! - zapytał niewiadomo kogo Ar, przyklękając przy kapłanie i zdejmując hełm. Patrzył na twarz Carmora ze smutkiem w oczach. Poza sobą to jego najbardziej szanował i poważał z całej ekipy.
- Co mam zrobić przyjacielu? - zapytał kapłana. Podniósł na chwilę głowę rozglądając się po polu walki. Nie wiedział za bardzo co dalej zrobić. Spojrzał na strzałę tkwiącą w klatce piersiowej kapłana. - Jesteś dobrym kapłanem. Twój Bóg wynagrodzi Ci twą wiarę w zaświatach. Może się jeszcze kiedyś spotkamy. Może to nastąpi już niedługo. Co mogę dla Ciebie jeszcze zrobić przyjacielu? - pyta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:31, 13 Sty 2008    Temat postu:

Kapłan zakaszlał krwią i spojrzał z uśmiechem na barbarzyńcę. Zaczął mówić. Głos jego był jednak tak słaby, że Ar musiał się pochylić.
-"Zanieś zwoje do świątyni..." - Położył dłoń na torbie, z którą nigdy się nie rozstawał -"...i opowiedz arcykapłanowi jak zakończyła się ta opowieść..." - Znów zaczął kaszleć -"W torbie są cztery mikstury. Trzy z nich to życie... czwarta..." - Nie zdążył już jednak powiedzieć czym jest czwarta ponieważ jego duch opuścił ciało.

W torbie Ar znalazł dwa zwoje, trzy nieprześwitujące buteleczki w kolorze zgniłego błękitu, oraz jedną buteleczkę z czarnego szkła, na której wyżłobiono symbol płomienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 23:27, 13 Sty 2008    Temat postu:

Ar chwilę jeszcze klęczał nad ciałem przyjaciela. Czuł coraz większy gniew wzbierający w jego sercu.
- Niech Tkacz prowadzi Cię bezpiecznie pośród twych dróg, przyjacielu. Niedługo znów się spotkamy, jednak najpierw pomszczę Cię!! Przysięgam na wszystko co posiadam, pomszczę Cię! - powiedział Ar zaciskając pięść aż do czerwoności. Po chwili wstał zbierając swój ekwipunek.
- Schowajcie jego ciało, po ostatecznej bitwie, jeśli nie będzie mi dane żyć, wrócicie tu i zabierzecie ciało zmarłego do świątyni, opowiadając o jego męstwie i bohaterstwie. - powiedział Ar wyciągając topór ze ściany. W czasie kiedy będą ukrywać ciało, Ar przechadza się po polu bitwy szukając złota i cennych przedmiotów. Przeszukuje ciała magów w poszukiwaniu magicznych amuletów lub eliksirów. Odcina cztery losowo wybrane (z pośród poległych przeciwników i Mistrzów Gry) głowy i chowa je do swojej torby. Jeśli wszystko będzie gotowe, zarządza wymarsz. W jego głowie tkwi tylko jedna myśl. Myśl o zemście za zabitego przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ar-Pharazon Złoty dnia Wto 23:06, 15 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:02, 16 Sty 2008    Temat postu:

Nie można powiedzieć żeby łup z pola walki był obfity. W pobojowisku udało mu się znaleźć miedziany pierścień i jakiś medalik religijny (mogło to być srebro, ale równie dobrze cyna). Magowie byli raczej płotkami, ale każdy z nich wyposażony był w buteleczkę zielonkawej mikstury niepewnego zastosowania.
Głów nie musiał odcinać (dobrze bo żadnego poległego MG akurat nie było pod ręką). Wystarczyło pozbierać te, które ściął podczas walki.
Triss, która nazbierała już dość strzał poprowadziła ich dalej kulejąc. Wreszcie wskazała Ar'owi miejsce, którego tak długo szukał.
Baza Płonących Wężów wyglądała jak stary magazyn. Na ścianie jednak wymalowano farbą ich emblemat.
Przed bramą wejściową stał (ku ogólnemu zaskoczeniu) osobnik mniej więcej postury Ar'a odziany w pełną zbroję. Zbroja jednak sprawiała wrażenie jakby dobrano ją z co najmniej kilkunastu różnych zestawów. Jeden naramiennik był czarny i kolczasty podczas gdy drugi metaliczny i gładki. Jedna z rękawic wyglądała jakby zabrano ją któremuś z Białych Rycerzy okupujących miasto. Cały wojownik wyglądał jak składak... niemniej składak z solidnych kawałków. W lewej ręce trzymał wielką tarczę, zaś w prawej szeroki miecz z zakrzywionym ostrzem (taki jakich dżinowie używają w bajkach).
Dziwne było to że był sam.
Gdy zobaczył nadchodzącą grupkę podniósł ukryty pod skrzydlatym hełmem wzrok i krzyknął.
-"Ar-Pharazon Złoty!? Ja Jevieron Kolekcjoner wyzywam cię na pojedynek sam na sam. Jeśli wygrasz będziesz mógł przejść dalej, jeśli przegrasz twoi towarzysze będą mogli bezpiecznie odejść... narazie. Czy przyjmujesz wyzwanie?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Śro 18:22, 16 Sty 2008    Temat postu:

- Odejdź póki możesz! Głupcze idziesz na pewną śmierć, dla swojego tchórzliwego pana, który sam boi się stawić mi czoła i wysyła takich głupców jak ty. Ginąć za takiego wodza, to musi być zaszczyt, nieprawdaż? - powiedział Ar, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
- Możesz odejść wolno i żyć w mieście radując się i weseląc, możesz również walczyć ze mną i zginąć, pozostając zapomnianym, bo nikt, ani nic nie powstrzyma mnie przed zabiciem twego wodza i pomszczeniem mego przyjaciela. - powiedział Barbarzyńca przyglądając się uważnie opancerzonej głowie przeciwnika.

Jeśli przeciwnik będzie chciał odejść (lol), to Ar puszcza go wolno i kieruje się do budynku Wężów. Jeśli natomiast przeciwnik nadal będzie chciał walczyć, Ar przystaje na jego propozycję i rozpoczyna walkę, podchodząc do przeciwnika iw yprowadzając jak najsilniejsze cięcie toporem od prawej do lewej na wysokości bioder przeciwnika. Atak ma na celu przebicie się przez zbroję przeciwnika i spowodowanie jak największych obrażeń. Kolejne ataki kieruje w okolice szyi lub jeśli wcześniejsze ataki powiodą się, w okolice gdzie zbroja przeciwnika jest zniszczona. Wiadomym jest, że przeciwnik nie będzie stał bezczynnie, dlatego też Ar pomiędzy atakami stara się blokować toporem ataki przeciwnika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:04, 19 Sty 2008    Temat postu:

Rycerz zaśmiał się głośno. Ponieważ miał na głowie hełm rozbrzmiało upiorne echo śmiechu.
-"Ja nie mam pana. Mój los spleciony jest z tą bandą, ale wyzwałem cię sam. Zebrałem swoją zbroję kawałek po kawałku zabijając takich jak ty. Akurat przydałaby mi się czarna rękawica do kompletu z białą."
To rzekłszy ruszył powoli niczym góra w stronę barbarzyńcy.

Rycerz zasłonił się ogromną tarczą przed pierwszym ciosem Ar'a. Uratowało mu to życie, ale topór wgniótł tarczę tak że stała się bezużyteczna. Sam rycerz cofnął się tylko o pół kroku pod siłą ciosu. Musiał mieć naprawdę niezłą krzepę.
Zużytą tarczę odrzucił w kierunku barbarzyńcy. Odbił ją odruchowym uderzeniem topora. Ku ironii odbita tarcza zbiła tor lotu nadlatującego za nią ciężkiego sejmitara. Jevieron chciał skorzystać z chwili rozproszenia przeciwnika i niemal mu się udało.
Szybko wycofał się dwa kroki do tyłu zataczając niewielkie kręgi czubkiem ostrza.
Ar ku swojemu zaskoczeniu stwierdził że zbroja przeciwnika (mimo że nie stanowiła kompletu) jest w bardzo dobrym stanie. Kolekcjoner najwyraźniej zbierał tylko najlepsze kawałki przeciwników dla siebie.
-"Co tak stoisz i się gapisz? Atakuj!" - Rycerz stanął w pozycji obronnej.

Reszta drużyny była nieco zmieszana całą sytuacją. Nie byli pewni czy pomóc barbarzyńcy skoro rycerz wyzwał go na honorowy pojedynek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Sob 20:17, 19 Sty 2008    Temat postu:

- Skoro nie służysz nikomu, to jesteś jeszcze większym idiotą stając pomiędzy mną, a moim celem. Wybrałeś więc śmierć. Niech i tak będzie. Obiecuję Ci, że twoja głowa wyląduje wśród głów twoich kolegów w mojej kolekcji. A teraz zdychaj psie!!! - krzyknął Ar rzucając się do ataku. Kiedy będzie już blisko unosi topór nad głowę i atakuje z wyskoku przeciwnika od góry do dołu. Jest przekonany, że przeciwnik musi blokować cios, ponieważ w takiej zbroi i w szerokim rozstawieniu nóg nie zdąży zrobić dostatecznie szybkiego uniku (wie to ze swojego doświadczenia). Dlatego też, uderza z całych sił i stara się albo zniszczyć miecz, którym będzie się zasłaniać przeciwnik, albo przynajmniej mocnym uderzeniem spowodować skręcenie/złamanie/wybicie/uszkodzenie rąk trzymających miecz. Jeśli się uda, przeciwnik pod wpływem bólu i mocy uderzenia Ara powinien się zachwiać lub upaść. Wtedy Ar stara się zaatakować jego szyję jak najszybszym cięciem topora, mającym na celu odcięcie przeciwnikowi głowy.
Gdyby Kolekcjoner w czasie biegu Ara, ruszył na niego, lub zwęził rozstawienie nóg, Ar nie atakuje z wyskoku, tylko z nad swojego lewego ramienia skośnie w prawą stronę, celując w okolicę obojczyka, lub szyi przeciwnika. Gdyby cios został zblokowany i doszło do kontaktu (starcie miecza z toporem), Ar wieżący w swoją siłę, stara się mocno odepchnąć przeciwnika, w międzyczasie podstawiając mu nogę i próbując go hakować, by ten się przewrócił. Jeśli się uda, Ar stara się wykończyć przeciwnika odcinając mu głowę. Jeśli przeciwnik zdobyłby przewagę, barbarzyńca stara się przetrzymać kryzys przechodząc do obrony i blokując toporem wszystkie ataki przeciwnika, czekając aż ten się odsłoni by spróbować szybko pchnąć go kolcem topora w okolicę brzucha. Jeśli taki atak powiódłby się, Ar stara się z całych sił naprzeć na topór i przebić go na wylot, tak by przeciwnik cały czas czuł ból i nie mógł wyprowadzać mocnych ataków w chwilowo bezbronnego Ara.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ar-Pharazon Złoty dnia Sob 20:23, 19 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:16, 22 Sty 2008    Temat postu:

Taktyka Ara była niemal niepodważalna. Faktycznie przeciwnik walcząc jak każdy ciężkozbrojny miałby poważne problemy. Ten jednak zrobił coś czego barbarzyńca się nie spodziewał... Może dlatego, że było to głupie posunięcie.
Gdy barbarzyńca biegł i uniósł topór, Kolekcjoner łatwo przeszedł z pozycji obronnej do lekkiego ugięcia nóg. Gdy Ar myślał, że już ma go w garści ten zamiast uników po prostu odepchnął się od ziemi i runął głową mniej więcej na wysokości pasa barbarzyńcy.
Przygrzmocił potężnie Arowi w brzuch swoim skrzydlatym (dobrze że nie rogatym) hełmem unikając tym samym topora znad głowy i przewracając ich obu.
Rycerz legł na brzuchu pod barbarzyńcą i czuł zaklętą zbroję powoli rozgrzewającą jego "składaka". Nim Ar zdążył się zorientować Kolekcjoner wyślizgnął się spod niego i przeturlał na bok. Wstał lekko się chwiejąc (takie przeturlanie się zaburza na moment równowagę).
-"Używasz magii psie?" - Zbroja Kolekcjonera była pogięta w kilku miejscach gdzie uderzyła go wzmocniona zbroja Ar'a.
Ar nie odniósł większych obrażeń w tym starciu. Ucierpiała co najwyżej jego duma (choć wściekłość miała się dobrze). Rycerz dochodził do siebie powoli oddalając się od barbarzyńcy by mieć następnym razem więcej czasu na reakcję. Tym samym dał Barbarzyńcy dość czasu na powstanie z ziemi.

Ar traci 2HP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Wto 23:28, 22 Sty 2008    Temat postu:

- Oj przepraszam zaraz to naprawię i Cię zabiję, mam nadzieję, że wtedy będzie Ci się podobała moja rozgrzewająca zbroja głupi wieśniaku. A teraz giń miernoto!!! Nie zasługujesz na to, żeby poświęcać na ciebie więcej mego czasu - krzyknął wściekły Ar wcześniej wstając i ruszając odrazu do ataku. Tym razem tnie nonstop nie zważając na obronę, chce pociąć na kawałki tego matoła. Jeśliby doszło do kantaktu między nimi Barbarzyńca ładuje przeciwnika pięściami po mordzie, wali z główki i kopie. Jeśliby się udało zabić przeciwnika, to ucina mu łeb i przeszukuje ciało. Jeśliby się nie udało... to próbuje do skutku, wkońcu kiedyś go zabije.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ar-Pharazon Złoty dnia Wto 23:28, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 9 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1