Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Uliczki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaleb
Psychopata i Parapsycholog Draknorski



Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 2454
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Górska Wioska

PostWysłany: Sob 18:26, 13 Paź 2007    Temat postu:

- Co powiedzieć, co powiedzieć, co powiedzieć!? - wykrzykiwał w myślach zakłopotany i "zatkany" Wojownik. Nie mając innego pomysłu, rzekł, a raczej wybełkotał:
- J-ja... Ja muszę już iść! - i biorąc łuk, wraz ze strzałami wybiegł ze strzelnicy, jednocześnie uderzając się ręką w czoło z myślą "Idiota!". Gdy już wybiegł ze strzelnicy, ruszył spokojnym krokiem do wyjścia. Miał już serdecznie dość tego wszystkiego. Gdy tylko dostanie się do wyjścia, rusza w stronę najbliżej położonego przy Kwaterze Straży miejsca, będąc już blisko Straży skręcając i biegiem ruszając ku niej - wolał nie ryzykować trafienia łukiem przez jednego ze szpiegów Węży...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:41, 14 Paź 2007    Temat postu:

Kaleb
Kaleb wychodząc ze strzelnicy usłyszał tylko tłumiony chichot niemniej nikt go nie ścigał. Przechodząc przez Uliczki wojownik natknął sie na kilka patroli, jednak niektóre wyraźnie go unikały (plotki roznoszą się szybko). Te które jednak go zatrzymały zadowalały się widokiem chusty z emblematem.
W ten sposób właściwie bez przeszkód Kaleb zdołał dostać się do kwatery Straży.
------------------------------------------------------------------------------------------------------

Merinid
Nowicjusz podążał za Merinidem w stronę uliczek z pewnym niepokojem. Rozglądał sie ostrożnie na boki przyciskając do piersi swoją torbę.
Merinid zdołał tymczasem wypatrzeć dość zrujnowaną budowlę z wyrwanymi frontowymi drzwiami. Okiennice na piętrze budowli chwiały się na zawiasach i wyraźnie było widać, że od dawna nikt o to miejsce nie dbał.
-"D..daleko jeszcze?" - Uzdrowicielowi nie podobały się Uliczki... całkiem słusznie zresztą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:11, 14 Paź 2007    Temat postu:

- To tutaj - powiedział spokojnie chłopak wskazując wypatrzony dom.
Merinid przepuszcza chłopaka w drzwiach... Zanim ten zdąży się odwrócić, przyciska mu jeden sztylet do pleców, a drugi do gardła...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:33, 14 Paź 2007    Temat postu:

Tylko dobrze wyszkolony wojownik, lub zimny drań nie reaguje w żaden sposób na żelazo przystawione znienacka do gardła. Profesjonalista zapewne potrafiłby wyrwać Merinidowi sztylety i wyjść z całej sytuacji bez żadnego zadrapania... Nowicjusz jednak był najzwyklejszym, do tego młodym człowiekiem i postąpił absolutnie przewidywalnie... Zaczął wrzeszczeć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:39, 14 Paź 2007    Temat postu:

Łotrzyk szybko zdjął sztylet z gardła nowicjusza i schował go do płaszcza... niemal jednocześnie położył rękę na jego ustach próbując stłumić i uniemożliwić krzyk...
Merinid zaczął szybko rozglądać się szukając schodów na piętro bądź szafy, w której mógłby skryć się z medykiem...
Ciągle przytyka broń do pleców chłopaka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:09, 17 Paź 2007    Temat postu:

Uzdrowiciel przez chwilę próbował krzyczeć z zasłoniętymi ustami, ale wreszcie zdołał się opanować.
Schody na piętro, choć w nieco kiepskim stanie, wydawały się dość solidne by na piętro mogły wejść dwie osoby. Drugą możliwość stanowił tylko stary kredens... o ile obaj zmieściliby się w szufladzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 18:52, 18 Paź 2007    Temat postu:

Chłopak spróbował wejść z uzdrowicielem na piętro...
Możliwi świadkowie mogliby uznać wrzask chłopaka za miauknięcie kota.
W czasie podróży mówił:
- Spokojnie... Nie chcę Cię zabić... Nie mam w tym interesu... Wystarczy tylko, że wyleczysz moje rany... a puszczę Cię wolno i nigdy się nie spotkamy... Krzyknij, jednak, a zginiesz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:35, 19 Paź 2007    Temat postu:

Chłopak rozluźnił się nieco i próbował coś powiedzieć. Uniemożliwiała mu to jednak ręka zasłaniająca usta.
Tymczasem doszli po schodach na piętro, które oświetlały jedynie rzadkie promienie słońca wpadające przez dziury w okiennicach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 17:52, 19 Paź 2007    Temat postu:

- Chyba zrozumiałeś - powiedział spokojnie Łotrzyk - Tylko bez żadnych sztuczek...
Szybko zdjął rękę z ust chłopaka i złapał mocno za jego rękę.
- Nie odwracaj się narazie - rzekł lodowatym głosem - Powiedz tylko, czy będziesz ze mną współpracował... Przypominam, że jeśli wszystko pójdzie dobrze to ja i ty rozejdziemy się w spokoju... Jeśli jednak nie...
Nie dokończył i czekał na ruch chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:25, 19 Paź 2007    Temat postu:

Łotrzyk nie mógł widzieć twarzy młodzieńca stojąc za jego plecami. Usłyszał jednak pretensję w głosie.
-"T..to nie mo..można było zwyczajnie poo..poprosić? Jee..jestem medykiem i leczenie t..to moja pra..aca. Gdyby mi za..zależało na złocie t..to nająłbym się d..do jakiegoś szlachcica, a n..nie p..publicznego szpitala."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 18:44, 19 Paź 2007    Temat postu:

- Rozumiem - powiedział wielce zmiękczony wypowiedzią medyka - Przepraszam...
Chłopak był bardzo zdziwiony swoim postępowaniem... dopiero teraz zrozumiał jak musiał czuć się nowicjusz...
- Żałuję... - powiedział lakonicznie... - Ale...
"Nie!" - krzyczało wszystko wewnątrz niego...
- Pomożesz mi - odsunął sztylet z pleców chłopaka i puścił jego rękę - Jeżeli chcesz... możesz odejść...
Poprawił kaptur...
- Masz teraz wolny wybór i niczego nie ryzykujesz... Puszczę Cię wolno bez względu na to czy mnie uleczysz, czy będziesz wolał pozostawić takiego kryminalistę jak ja bez opieki medycznej... - otarł ręką oczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:56, 20 Paź 2007    Temat postu:

Puszczony uzdrowiciel odwrócił się do Merinida i spojrzał na niego niepewnie. Zrobił dwa kroki w kierunku schodów, ale rozmyślił się najwyraźniej i wrócił do łotrzyka. Opanowując się zaczął go dokładnie oglądać niczym rzemieślnik oceniający zniszczenia mechanizmu. Kilka razy spoglądał na ciało Merinida przez dziury w ubraniu i syczał jakby z bólu na widok co większej.
-"N..nie dziwię się t..teraz, że nie chciałeś o..oficjalnego leczenia. Nnie..nieźle cię ktoś poo..poharatał, a takich ran nie dostaje się pracując u..uczciwie." - Przez chwilę sie zastanawiał po czym wyciągnął z torby słoiczek z jakąś niebieską, intensywnie pachnącą maścią i zaczął smarować nią siniaki i zadrapania. Mazidło śmierdziało i piekło lodowatym ogniem, ale jednocześnie przynosiło ulgę.
-"T..teraz z..zajmę sie większymi ra..anami. Wda..ało się zakażenie i m..muszę je odkazić. Zaboli." - Bez dalszego gadania wyciągnął butelkę zielonej, rzadkiej cieczy i chlusnął płynem na rany. Dał się słyszeć delikatny syk jakby smażonego mięsa. Bolało... i to jak diabli. Gdy ból minął na tyle, że Merinid zdołał otworzyć oczy zauważył jeszcze nad ranami rozwiewające się pasemka szarozielonego dymu. Zaraz jednak chłopak zaczął szeptać magiczne formuły i zamykał rany przesuwając dłonią jedną po drugiej. Pozostawały tylko blizny. Zupełnie jakby rany zadano i zaleczono kilka lat temu. Uzdrowiciel oddychał ciężko i pot pokrywał mu czoło.
-"G..gotowe. Nna..następnym razem z..znajdź pie..eniądze by zapłacić. Szpital sam się n..nie utrzyma."

Merinid odzyskuje pełnię HP... Choć w tej chwili czuje się nieco zmęczony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Merinid Aleanrahel
Faun



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 1315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 16:32, 21 Paź 2007    Temat postu:

- Dziękuję - powiedział wyciszonym głosem - Następnym razem zapłacę...
Chłopak spróbował wstać...
- Ty pewnie będziesz wracał do szpitala...
Przytrzymał się ściany...
- Powodzenia... Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem... a takich już dużo nie zliczysz...
Zaczął szperać w kieszeniach
- Trzymaj... - podał nowicjuszowi dwa talenty - Mam więcej, ale na pewno będę ich potrzebował dalszej podróży... Zależało mi na dyskretności...
Nie czekał na reakcję chłopaka i ruszył na targowisko... Nie może przecież wyglądać jak wyjęty spod prawa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Nie 23:41, 02 Gru 2007    Temat postu:

Ar szedł dalej wgłąb uliczek. Stawiając powoli kroki i nasłuchując, czy ktoś nie nadchodzi. Szedł z nieco opuszczoną głową, by jakiś łucznik nie mógł go trafić w dziurę na oczy w hełmie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:21, 04 Gru 2007    Temat postu:

Barbarzyńca przypomniał sobie co przed chwilą zaszło... Poćwiartowanie zwłok nie wyszło zbyt dobrze. Rycerz miał własną zbroję, a do tego doszło jeszcze sporo świeżo zastygłej stali po drugim rycerzu. Gdy topór zostawił w masie metalu tylko kilka wgłębień Ar postanowił zrezygnować żeby nie zniszczyć topora. Udało mu się jednak odrąbać głowę która mimo to nadal tkwiła w hełmie. Stal która oblała ją naokoło sprawiała że makabryczne trofeum było cięższe, ale przynajmniej nie kapało krwią na każdym kroku.
Zabieranie tyle żelastwa ze sobą nie było chyba dobrym pomysłem kiedy szło się do walki. Zabrane przed chwilą miecze, trofeum, własny topór i zbroja, a do tego jeszcze kilka krótkich mieczy zebranych nie tak dawno... wszystko to sprawiało, że gdy Ar wchodził po brukowanej ulicy do Uliczek zapewne słychać było jego pobrzękiwanie w obrębie co najmniej kilkuset metrów... A jednak nie przywitała go strzała. Ba! W zasięgu wzroku nie było nikogo kto mógłby go choćby zapytać kim jest. Czyżby reputacja nabyta podczas ostatniej rzezi na Płonących Wężach była aż tak skuteczna? Możliwe... a może działo się coś więcej niż tylko jego prywatna krucjata...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Wto 0:43, 04 Gru 2007    Temat postu:

Kiedy Ar trochę oprzytomniał i uspokoił sie po ostatniej bitwie, doszeł, do wniosku, że dźwiganie mieczy niezbyt mu wyjdzie na zdrowie. Zaczął więc rozglądać się za jakąś kryjówką, miejscem, gdzie mógłby ukryć miecze, tak, żeby nikt ich nie widział. Jeśli znajdzie takie miejsce, to chowa miecze zakrywając je czymś i idzie dalej rozglądając się dookoła. Jeśli natomiast nie znajdzie żadnej kryjówki... no cóż idzie z mieczami dalej, dopóki czegoś nie znajdzie. W razie walki, szybko puszcza miecze z pleców i staje w postawie obronnej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:19, 06 Gru 2007    Temat postu:

W okolicy nadal było dość cicho.
Arowi udało się znaleźć kilka luźnych płot chodnikowych. Pod nimi wystarczyło kilka razy przejechać mieczem i wykopać wąski dołek. W dołek włożyć miecze i przykryć na powrót płytami. Gdyby ktoś nie wiedział czego szukać, mógł znaleźć miecze tylko przypadkiem.
Idąc Uliczkami w dalszym ciągu nikt go nie atakował. Tego nie można było nawet nazwać dziwnym... to było po prostu anormalne.
Nagle Ar zauważył jakiś ciemny kształt zeskakujący lekko z dachu po jego prawej stronie. Barbarzyńca przyjął pozycję obronną, ale nikt go nie atakował. Pod ścianą zaś stał człek którego można było określić tylko mianem "niski". Byłby może śmieszny gdyby nie czarny płaszcz z kapturem który nosił i chusta zasłaniająca twarz. Widać było tylko oczy. Oparł się o ścianę i jak gdyby nigdy nic zaczął dłubać sztyletem w paznokciach.
-"Ty jesteś Ar-Pharazon Złoty?" - Zapytał nie podnosząc wzroku. -"Gildia skrytobójców przesyła pozdrowienia od naszych wspólnych znajomych." - Zamilkł jakby to załatwiało sprawę. Czekał na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Czw 22:34, 06 Gru 2007    Temat postu:

- Tak to ja. A ty kto i co tutaj robisz? - zapytał Ar powoli podchodząc do mężczyzny, jednak wciąż rozglądając, się czy aby to nie pułapka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:48, 07 Gru 2007    Temat postu:

Mężczyzna wzruszył ramionami.
-"Moje imię nie jest w tej chwili istotne. Usłyszeliśmy, że wybierasz się zniszczyć Węże i zbierasz straceńców. Grupa powinna właśnie opuszczać Karczmę. Gildia Skrytobójców nie chce się bezpośrednio w to mieszać, ale wysłała mnie jako...hmm.. reprezentanta ich interesów. Ot żebyś wiedział że popieramy twoją sprawę.
Możesz się zastanawiać jak zdołaliśmy tak szybko zareagować, więc ci powiem że byłem gotowy do tej akcji już od jakiegoś czasu. Czekaliśmy tylko na jakiś sygnał. Nasz człowiek w Karczmie może nam szybko przesłać wiadomości. (Merkanci muszą zbijać niezłą kasę.) Zanim tu przyszedłeś oczyściłem nieco dachy. Jest tu jednak i tak za cicho. Obawiam się, że gang też miał swojego człowieka w Karczmie. Zostawili tutaj kilku ludzi dla niepoznaki, a sami przygotowują się do odparcia ataku. Miej tylko nadzieję, że nie wiedzą czego się spodziewać."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ar-Pharazon Złoty
Członek Społeczności



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja Cię znam??

PostWysłany: Pią 23:13, 07 Gru 2007    Temat postu:

- Pewnie doskonale wiedzą i siedzą w swojej norze bojąc się wyjść. Zniszcze tą bandę, dokonam tego, chociażbym miał sam przy tym stracić życie! - powiedział Ar rozglądając się dookoła. Nagle jego wzrok zatrzymał się na nieznajomym.
- Skoro gildia skrytobójców jest taka mocna, że zabija wyższych rangą strażników, to dlaczego, sama nie weźmie się za te Płonące Glizdy, tylko przysyła... reprezentanta, który w dodatku niechce podać nawet swego imienia. Będę zwracał się do ciebie w takim razie: "skrytobójco". Ruszajmy w drogę. Coraz dalej w uliczki, na spotkanie ze śmiercią. - powiedział Ar i zaczął powoli maszerować wcześniej jednak czekając na to co odpowie mężczyzna i przyglądając się jego broni i uzbrojeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 7 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1