Etap 1 Sesji : Ruiny - Pozostałości Wieży Magów

Demogorgon Biały

Demogorgon przestaje sobie zawracać głowę kobietą i dobiega do bezpiecznego miejsca. Potem ogląda się by sprawdzić jak radzi sobie Deithe.

NPC

Deithe dobiega do wrót zaraz za Demo i prawie przez nie wpada, goniony walącymi się regałami. Ma jednak pecha, poniewać regał tuż przy drzwiach przewracając się boleśnie uderza go w łydkę.

Deithe traci 2 HP!

Demogorgon Biały

Demogorgon podchodzi do Deithe zanim ten jeszcze zdąży wstać i rzuca Pomniejsze Leczenie na jego łydkę.

NPC

Demogorgonowi udaje się pomyśnie rzucić Pomniejsze Leczenie na łydkę Deithe!
Lecznicza energia rozchodzi się po ciele maga!

Deithe odzywskuje 3 HP i jest w pełni wyleczony!

Demo otrzymuje 10 PD za uleczenie kompana!

Demogorgon Biały

"Jakieś pomysły co teraz robimy?"

Leanna

- A co się stało właściwie z tym ślepcem? - powiedziała nagle, łapiąc z trudem oddech po biegu. Pochyliła się lekko i oparła dłonie o kolana, starając się uspokoić emocje.

Demogorgon Biały

Demogorgon odpręża się i próbuje przywołać trochę wszechwiedzy - "Nie jestem pewien, ale odnoszę wrażenie że nic mu się tak właściwie nie stało. Po prostu trafił na drogę do wieczności. Więcej nie wiem."

Drago

- Aleście nam burdel w bibliotece narobili - rzekł Demlisz przy drzwiach - wiecie jak to jest sprzątać Niekończącą się Bibliotekę? No i weekend mam z głowy... - westchnął.

Fist

Z głebi biblioteki wyłonił się Fist nieco osłabiony powrotem do jego teraźniejszości. Podszedł do nich.
- To jak idziemy - uśmiechnął się - Bo co czuje że tutaj już nic nie znajde.

Demogorgon Biały

Demogorgon z jednej strony był zaskoczony, że Fist faktycznie nadal żyje, zaś z drugiej strony dziwił się, że stoi koło prawdziwego demilisza a mimo to nadal żyje. Nie miał jednak zamiaru narzekać. Wyszli na wizycie w bibliotece znacznie lepiej niż się spodziewał choć niestety nie wynieśli żadnych materialnych skarbów (ale w końcu to biblioteka). Odetchnął głęboko i rzekł: "Przepraszamy szlachetny nieumarły za ten dość niefortunny wypadek. Niemniej nie stało się to z naszej winy." - Taką miał przynajmniej nadzieję.

NPC

Demilisz jednak nie zwracał uwagi na Demo, ponieważ w tej chwili podleciał do niego drugi demilisz.
- No nie... znowu pierdolnik? - Jęknął. - A przecież ci mówiłem, żebyś zamknął to wejście po poprzednim razie... ale ty oczywiście wiesz lepiej. - Przewrócił oczami i spojrzał na grupkę. - No dobra dzieciarnia, won... - Powiedział i nagle całą grupka stanęła w ruinach Wieży Magów na powierzchni, a wejścia nie było nigdzie widać. Usłyszeli jeszcze cichy, narzekający głos. "A mówiłeś zaciągnij się w służbę Wieczności... potęga, wiedza... a tu tylko stare książki... ech, jeszcze tylko cztery miliardy lat i rzucam tą robotę... "

Deithe

Deithe rozejrzał się po pozostałych trochę oszołomiony niedawnymi wydarzeniami.
- No dobra... dziwne.. ale pytanie pozostaje to samo, co robimy? Ja chyba idę sobie pozwiedzać trochę, bo zasiedzieliśmy się w tej wierzy... może spotkamy się gdzieś potem? - Zapytał.

Fist

Fist odchodzi bez słowa. Kieruje się do ruin wierzy by ja obejść.

Leanna

- Ja proponuje karczmę, to najbardziej uczęszczane miejsce. Tam się spotkamy. - przez chwile zastanawiała się, gdzie właściwie ma teraz iść.

Fist

Fist sie oddala aż w końcu znika im z pola widzenia.

Demogorgon Biały

"Może być karczma. Ja narazie pójdę tam gdzie szedłem, zanim trafiłem tutaj." - Ukłonił się i poszedł w kierunku targowiska.

Fist

Fist dochodzi do odludnego miejsca miejsca. Odkłada kij. Ściąga płaszcz, koszule i opaske na oczy. Przechodzi kawałek do przodu. Stojąc wyzwala masy energii i magii. rozchodzą się dookoła. Poruszają ziemie, targają wiatrem. Dookoła niego zaczyna gęstnieć mrok, uwolniony z magii dertrukcji i wzmocniony energią Fista. Pobudza otaczające go żywioły i powoduje połączenie się ich w wybuchu.

Drago

Wybuch żywiołów i wielkie, chwilowe zawirowanie magii powoduje kontinułum czasoprzestrzenne i otwiera portal międzygalaktyczny. Portal pożera biednego Fista i przenosi gdzieś w przeszłość i bezczas...

Gdy Fist otworzył oczy... tak, otworzył gdyż w jakiś sposób ślepiec odzyskał wzrok. Najpierw widział wyłącznie światło. Ujrzał błękit nieba, a nad sobą wielką, kudłatą twarz człowieka w skórze leoparda, z kością w formie ozdoby przebitą przez nos. Człowiek odskoczył.

- Uga, ugga. Amyzco azsurop zsybyzrp ynwizd net!
Podbiegł do swojego nagiego towarzysza.
- Iksoiw og ymisondo yzc? Og ymejibaz?

Nagi wzruszył ramionami i rzekł.
-Tsej myzc bul, mik eiwop mas hcein!

Fist

Fist przez chwile osłaniał oczy przed słańcem po czym wzrok przyzwyczaił się do światła. Miło było dla niego znów widzieć niebo i widzieć słońce a nie tylko czuć jego promienie na skórze. Wstał. Rozejrzał się dookoła by zorientować się gdzie mniejwięcej trafił. Po tym jak zbadał wzrokiem pobliskie teren zamnkął oczy, by jak zwykle móc korzystać lepiej i sprawniej z pozostałych zmysłów. Powoli podszedł do jednego człekokształtnego. Wezbrał energie, by nawiązać kontakt umysłowy, który nie powinien być trudny przy tak prostym umyśle na jaki trafił. Postanowił przesłać do niego obraz samego siebie i uczucie dezorientcji powiązane z jego sylwetką. Nie przerywając kontaktu czekał na odpowiedź.

Drago

Odpowiedzią był silny kopniak w biodro zadany przez nagiego towarzysza. Fist najwyraźniej stracił swe moce w tym odległym czasie, lub coś je blokowało.

- Szejyżezrp ein obla wóm!!! Ukeiwołzc matyp ęis śetsej mik!!!
Oboje byli najwyraźniej coraz bardziej zdenerwowani.