Uliczki

Demogorgon Biały

Każde miasto ma taką dzielnicę. Mimo że wiele budynków zostało odbudowanych wyglądają jakby od zawsze były stare i zniszczone.
Uliczki są siedzibą najgorszych mętów miasta. Złodzieje, mordercy, pijacy...
Ponoć gdzieś tutaj ukryta jest siedziba Gildii Skrytobójców, a z całą pewnością gdzieś jest baza Płonących Wężów - gangu, który stał się po ataku jedną z najpotężniejszych organizacji w mieście.
Jeżeli szukacie niwyrafinowanej rozrywki dobrym wyborem może być zaułek rozpusty gdzie łatwo można złapać chwilę eterycznej przyjemności jak i wstydliwą chorobę.
W nocy zaś Uliczki stają sięśmiertelną pułapką dla głupców, którzy tu wtedy będą i nie potrafią się obronić.

Merinid Aleanrahel

Merinid z zajazdu... skierował się w stronę uliczek.
Starał się znaleźć miejsce, w którym znajdowała się gildia skrytobójców.

Demogorgon Biały

"Pęknięty Miecz" był tam gdzie poprzednio i nadal wyglądał na opuszczony lokal. Właściwie sprawiał nieco dziwne wrażenie przy odbudowującym się mieście.

Merinid Aleanrahel

Merinid zapukał trzy razy w drzwi.

Demogorgon Biały

Klapka w drzwiach uchyliła się i pojawiły się w niej oczy odźwiernego:
-"A to ty? Czego?"

Merinid Aleanrahel

- Nie wiem... czy opłaca się wchodzić... - powiedział tym razem pewnie - ale czy osobiście mam przekazać swoją chwilowa niedyspozycję, czy wystarczy, że powiem to Tobie?

Demogorgon Biały

"Znaczy, że cię nie będzie w mieście? Jak długo? "

Merinid Aleanrahel

- Tak nie będzie mnie w mieście... - powtórzył bez namysłu... - znaczy będę! Będę tylko, że na cmentarzu... i mogę nie wrócić z wiadomych przyczyn. Jeżeli nie przybędę przez najwyżej tydzień... raczej będę wcześniej... Uznajcie, że zginąłem.

Demogorgon Biały

-"Przekażę szefowi. Jak będziesz na cmentarzu to pozdrów paru klientów w imieniu gildii." - Z tymi słowy zatrzasnął spowrotem wizjerek.

Merinid Aleanrahel

"Ale dowcipny..." - pomyślał...
Opuszczając "Pęknięty Miecz" skierował się w stronę Cmentarza...

Kaleb

Przychodzę do Uliczek i rozglądam się myśląc: "Hmmm... Płonące Węże... Co ja właściwie o nich wiem... Jest ich dużo, więc zapewne baza jest niemała, a zarazem dobrze ukryta... Wiem też, że umieją walczyć... Tak czy inaczej, muszę dowiedzieć się więcej". Po mych "błyskotliwych" spostrzeżeniach patrzę, czy w pobliżu nie ma kogoś, kto może coś wiedzieć, albo kogoś, kto wyglądałby na członka tegoż gangu.

Demogorgon Biały

Kaleb zauważa dwu osobników ubranych bardzo podobnie do bandytów, którzy napadli na plac budowy. Jeden z nich zwraca uwagę na Kaleba. Klepie wyższego kompana w ramię i obaj ruszają w kierunku wojownika. Nie wyciągają jednak broni. Mniejszy wskazał Kaleba palcem i krzyknął:
-"Ty! Nie widziałem cię tu wcześniej."

Kaleb

- Ja... eee... Jestem wojownikiem i szukam jakiego mocnego gangu, w którego szeregi mógłbym wstąpić - odpowiadam, zachowując się naturalnie.

Demogorgon Biały

"Taaa... Fajno...No i co mi do tego? To jest teren Płonących Węży. Każdy kto tędy przechodzi musi zapłacić myto. 15 sztuk złota. Taka moja robota. Pobierać myto. O robotę musisz pytać szefa ulicy."

Kaleb

- Z jakiegoż to powodu muszę płacić myto? O i wspomniałeś o Płonących Wężach, domyślam się, że to musi być silny gang. Gdzie znajdę szefa ulicy?

Demogorgon Biały

"Z jakiego powodu?" - Niższy bandyta był lekko poirytowany -"Z takiego, że jak nie zapłacisz to mój kolega popieści cię pałką i weźmiemy sobię napiwek... Powiedzmy wszystko co masz. A gdybyś jednak dał radę mojemu koledze to nasi łucznicy dawno nie strzelali do ruchomego celu... A tak poważnie to ja tylko pobieram myto bo tak mi kazali. Zapłacisz to może nawet zawołam szefa."

Kaleb

Bez słowa daję mu 15 sztuk złota, myśląc "Cóż mi z tych kilku monet, przynajmniej spokój dadzą..."
- To gdzie znajdę szefa?

Demogorgon Biały

-"No. I od razu lepiej." - Bandyta pstryknął palcami i nie wiadomo skąd pojawił się może dziesięcioletni dzieciak. -"Zaprowadź tego gościa do szefa... I nie ruszaj jego sakiewki dopóki szef nie pozwoli"
Chłopak skrzywił się ale bez słowa kiwnął Kalebowi żeby szedł za nim. Zaprowadził go przed oblicze tęgiego mężczyzny z brodą. Nie wyglądało żeby wiodło mu się dobrze. Ubranie miał poplamione i palił śmierdzące cygaro. Spojrzał na Kaleba i spytał:
-"Czego?"

Kaleb

"No pięknie. Coś tu chyba nie jest ok..." pomyślałem, starając się ukryć krzywe spojrzenie na mężczyznę z cygarem.

- Ja przybyłem tu, w poszukiwaniu mocnego gangu, w którego szeregi mógłbym wstąpić.- rzekę.

Demogorgon Biały

"Taa... Każdy sobie może przyjść i powiedzieć, że chce do gangu. Najpierw musisz dowieść swojej wartości." - Zbir kiwnął ręką i Kaleb poczuł mocne uderzenie w plecy. Gdy ból ustał zauważył że otacza go trójka bandytów uzbrojonych w okute pałki. Stali w pozycjach bojowych.
"No dalej. Jeżeli przeżyjesz to możemy pomyśleć nad członkostwem."

Kaleb traci 1HP