Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Szczyt góry Ather, Spire (Stolica Astreas)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Godworld / Carasol
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 14:10, 17 Wrz 2017    Temat postu: Szczyt góry Ather, Spire (Stolica Astreas)

Hyssrral zmienił postać na Astreas i Senerus poszedł w jego ślady. Następnie przenieśli się na szczyt góry, gdzie siedzibę mial lud boga.

Od razu wpadli na Astreas. Co nie miało wiele sensu, bo wciąż byli w Astralu. Hyssrral jednak w dwie chwile pojal co się stało porównując kieszeń Astralu na górze i widoczny przez nią świat materialny.

W świecie materialnym widać było wielka pieczare z olbrzymim urządzeniem przypominającym teleskop ustawionym w jej centrum. Wokół machiny siedziało kilka kół Astreas, każde dalsze większe i liczniejsze od poprzedniego. Łącznie około tysiąca. Astreas siedzieli po turecku i wydawałoby się że śpią jednak ich trzecie oko było otwarte.

To wyjaśniło dlaczego widzieli ich w Astralu. Ich spektralne odbicia unosiły się w niewielkiej kieszeni Astralu obok nich. Znowu wyglądało na to że śpią, ale dokładniejsze byłoby powiedzenie że stracili przytomność. Najwidoczniej łącząc swoje siły zdołali dostać się do Astralu i stworzyć tą niewielką kieszeń. Jednak Astral nie tolerowal śmiertelników, którym brakowało sił by nadać jego przestrzeni stabilność i presja której musieli stawiać czoła w każdej chwili przebywania tu wpierw pozbawila ich przytomności a wkrótce miała pozbawić i życia.

Choć może śmierć byłaby ladogniejsza od losu gdzie ich umysł się rozpadnie rozdrobniony przez fale Astralu na pył a ich ciało będzie powoli czeznac jako bezmyślne kawał mięsa. Tak czy siak koniec czekał ich taki sam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Sob 11:59, 30 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 11:41, 30 Wrz 2017    Temat postu:

Hysstral musiał przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewał. Brał pod uwagę coś podobnego do tego co działo się u Uerthu czy Tegar. To co zobaczył było... inne. Oczywiście, miało to sens. Astreas byli silnie związani z gwiazdami i kosmosem, a sam Astral wydawał się, poniekąd, jego odpowiednikiem.
Gorzej, że jego lud ryzykował własne życie. I po co? Hysstral znał odpowiedź na to pytanie. Bo boski posłaniec ich podpuścił, żeby to zrobili. A Astreas zgodzili się, żeby być bliżej swojego boga, być może zobaczyć go w Astralu, mimo zagrożenia jakie niosło ze sobą przebywanie w nim.
Oczywiście, Hysstral nie mógł ich winić. Prawdopodobnie nie mieli zbyt rozległej wiedzy o Astralu. A nawet jeśli zdawali sobie sprawę z ryzyka, mogli uznać, że spotkanie ze swoim bogiem było tego warte. Teraz byli tu, pozbawieni przytomności, wyglądając na porzuconych i skazanych na najgorszy możliwy los. Czy gdyby Hysstral przybył wcześniej to czy jego lud byłby gotowy na spotkanie z nim? Ciekawe, od jak dawna przebywali w Astralu.
Hysstralowi nie wydawało się, żeby Nastiki w planowaniu brały pod uwagę ich małą wycieczkę. Pewnie zakładały, że bogowie od razu ruszą do swoich ludów.
- A więc to tak - Hysstral westchnął, przerywając ciszę.
Wiedział, co musiał zrobić.
- Wybacz, Senerusie, ale myślałem, że trochę inaczej to wyjdzie - powiedział do brata.
W tym momencie zaczął stabilizować Astral wokół Astreas. Mógł zrobić z nim tak naprawdę co tylko chciał, jednak postanowił działać ostrożnie. Chciał przeistoczyć kieszeń, w której znajdował się lud tak, by wyglądał jak powierzchnia asteroidy błądzącej w przestrzeni kosmicznej. Kawałek skały, otoczony przez widok odległych gwiazd. Starał się też, żeby przestrzeń na tej asteroidzie była odczuwalna tak, jakby miała atmosferę, taką samą jak na samej Carasol.
To powinno zabezpieczyć Astreas przed byciem zmiażdżonym przez Astral oraz dać im namiastkę widoki, który być może kiedyś bóg poprawi. Jakiś czas temu przez jego umysł przemknęła myśl, by stworzyć sobie własny kąt w Astralu, jednak chciał to odłożyć na później. Niestety, nie miał wyboru i musiał zrobić to już teraz, jednak na razie musiało starczyć coś tak prowizorycznego.
Hysstral zdawał sobie sprawę z tego, że zrobił dokładnie to, czego oczekiwała Nastika, która odwiedziła jego lud. Gdyby przybył wcześniej to prawdopodobnie mógłby powiedzieć Astreas, żeby nie wchodzili do Astralu, ostrzec ich przed jego niebezpiecznymi dla zwykłych śmiertelników właściwościami. I tak będzie z nimi musiał poważnie porozmawiać.
Hysstral czekał i przyglądał się swemu ludowi, mając nadzieję, że ich stan się ustabilizuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 0:24, 01 Paź 2017    Temat postu:

- Nie ma czego wybaczać - odparł Senerus - jeśli myślimy o tym samym, to komuś należy się porządny klaps na zadek - dodał uderzając pięścią w otwartą dłoń.

Nie byłoby przesady w powiedzeniu, że Hysstral był najbardziej utalentowanym bogiem w Carasol, jeśli chodzi o manipulację Astralu. Nie wyglądało też, żeby miało to się zmienić, o ile nie pojawi się bóg o takim Aspekcie.

Gdy więc zaczął ostrożnie manipulować bańką przestrzeni stworzoną przez Astreas, przypominało to mistrza garncarstwa biorącego w ręce święży blok gliny.

Zapadająca się kula Astralu powiększyła się i wyrównała, stabilizując. Przestrzeń zabulgotała wypluwając z siebie materię, a ta wirując zmieniłą się w szaro-czarną formę porowatej skały mknącej przez kosmos. Całość zaiskrzyła, tworząc długi ogon z błękitno-żółtego ognia, który jednak był obecnie całkowicie dekoracyjny. Ściany bańki zostały ozdobione czernią kosmosu, punkcikami gwiazd i pejzażem mgławic, tworząc namiastkę nocnego nieba.

Podobnie jak wcześniej Indite, mimo użycia mocy swojego Aspektu, Hysstral nie czuł się zmęczony boską pracą. Właściwie to wręcz przeciwnie, używanie boskiej mocy było przyjemnym uczuciem.

Choć postaci astralne Astreas nie potrzebowały tego, gdy Hysstral usunął napierajace na nich ciśnienie, całości dopełniła jeszcze atmosfera wokół komety, imitująca tą z Carasol.

Przez chwilę nic się nie działo i wyglądało na to, że Senerus chce coś powiedzieć, gdy astralne ciała Astreas zaczęły drgać i ruszać się wraz z powracającą świadomością. Dziesiątki, a następnie setki zaczęły podnosić się oszołomione na nogi, kręcąc głowami i kaszląc, co było jedynie pozostałością po ich cielesnym życiu i obecnie nie miało znaczenia.

Wyglądało na to, że nic im nie będzie. W przeciwieństwie do Tegar zdawało się, że żadne nie przekroczyło granicy bez powrotu i będą mogli wrócić do swoich ciał pozostawionych na planie materialnym. O ile taka będzie wola Hysstrala, który był przecież niepodzielnym władcą bańki w której znajdowały się ich duchy.

Choć wciąż znajdowali się niewidoczni w sąsiedniej bańce, mogli teraz porozumieć się z Astreas, jeśli mieli taką ochotę. I na tym mogłoby się skończyć... jednak coś obudziło się w Hysstralu. Jakieś znajome, choć mgliste uczucie. Wyglądało na to, że Senerus je podzielał, bo zmarszczył krzaczaste brwi.

Obaj przesunęli spojrzeniem po asteroidzie. W chaotycznym tłumie setek Astreas, było coś co zwróciło ich uwagę, choć nic niezwykłego się nie działo. Jeden z Astreas oddalał się od środka kręgu, mimo zamkniętych oczu idąc pewnie i wymijając swoich pobratymców. Żwawym krokiem kierował się w stronę jednej z krawędzi komety. Z dala od swoich ziomków... i z dala od bogów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 19:06, 01 Paź 2017    Temat postu:

Hysstral odetchnął z ulgą. Na całe szczęście nie było za późno, żeby jego interwencja zawiodła. Miał też okazję wykorzystać swoje moce, co było dodatkową zaletą. W przyszłości będzie musiał spróbować czegoś o wiele trudniejszego. I przede wszystkim zrobić z tej kieszeni Astralu coś w rodzaju swojej siedziby... chociaż musiał przyznać, że wyszła mu całkiem nieźle i prawdopodobnie spełniałaby to zadanie. Miał tylko nadzieję, że Astreas nie będą chcieli tutaj próbować się przenosić zbyt często. Jeszcze uzależnią się od życia w Astralu.
Jednak Hysstral nie miał czasu, by prawić kazania swemu ludowi. Ten jeden Astreas. który przykuł ich uwagę wydawał się... dziwny. Nie dlatego, że wyglądał nietypowo. Podczas gdy jego pobratymcy dopiero co dochodzili do siebie, on był już na nogach i kierował się ku krawędzi. Oczywiście, Hysstral brał pod uwagę, że mógł to być zbieg okoliczności i jegomość chciał tylko pozwiedzać i napawać się widokiem, ale bóg nie mógł ryzykować. Ta osoba mogła być albo sprawcą całego zamieszania, albo mieć informacje na jego temat. Mogła to być też Nastika w przebraniu, jednak nie do końca na to liczył. Nastika prawdopodobnie odwiedziła Astrea, zleciła im urządzenie Festiwalu i zniknęła. Nie miałaby powodu, żeby zostawać z nimi i wędrować do Astralu wraz z resztą.
Tak czy inaczej, jedynym sposobem żeby się czegoś dowiedzieć było wyjście z ukrycia.
- Przepraszam na chwilę - powiedział do Senerusa.
Oczywiście, nie mógł sobie pozwolić na byle jakie wejście. Miał wiele opcji do wyboru, jednak zdecydował się na coś efektownego, jednak nie do końca dramatycznego. Hysstral planował pojawić się w rozsądnej odległości przed maszerującym Astreas, siedząc na nowo przywołanym tronie, który miał zamiar stworzyć w tamtym miejscu. Stworzony byłby on z obsydianu, jednak dziwnie mieniącego się, zupełnie jakby w tworzywie były zamknięte gwiazdy.
Jedna noga założona była na drugą, a ręce ułożone w piramidkę, trzymane mniej więcej na poziomie podbródka.
- Chyba należą mi się wyjaśnienia - powiedział, uśmiechając się, jednak chwilę potem wyraz jego twarzy zmienił się w odrobinę rozdrażniony. - I lepiej żeby były dobre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 23:19, 01 Paź 2017    Temat postu:

Przestrzeń zafalowała i dla postronnej osoby wyglądało to tak jakby obsydianowy tron z siedzącą na nim postacią pojawił się znikąd.

Czarna skała, lśniąca miriadami punkcików niczym struga nocnego nieba zaklęta w kamień. Siedzący na niej bóg miał rozluźnioną i zamyśloną pozę, jak przystało na absolutnego władcę tego miejsca.

Oddalający się Astreas zatrzymał się momentalnie jak wbity w ziemię. Trochę nawet za szybko, zupełnie jakby wyczuwał bóstwo. Jego ciało zadrżało, jakby chciał uciekać, jednak bez ceregieli Senerus pojawił się za nim, po przeciwnej stronie Hysstrala.

Reszta Astreas widząc bóstwa zaczęła żywo gestykulować i pokrzykiwać do siebie nawzajem, jednak to nie było w tej chwili istotne.

Bóstwa skupiły się na dziwnym Astreas. Ten przez moment pokazywał całą gamę emocji od strachu, przez wściekłość. Po chwili jednak zwiesił głowę. Hysstral usłyszał wypowiedziane pod nosem “tch!”. Astreas wyprostował się z dumą na pełną wysokość.

Jego usta uśmiechnęły się w koszmarnym grymasie sięgającym od ucha do ucha. Był to grymas fizycznie niemożliwy i tylko potwierdził podejrzenia Hysstrala, że Astreas, w istocie nie był Astreas. Mimo, że fizyczne ograniczenia nie istniały w Astralu, śmiertelnicy nie byli w stanie tego wykorzystać, kurczowo trzymając się swojej materialnej formy.

Wreszcie musiał się poddać, bo otworzył oczy. Dwoje ludzkich oczu było puste i jedynie ziało czarnymi dziurami. Środkowe oko typowe dla Astreas również było czarne, ale lśniło niczym opal. W tym momencie obaj bogowie rozpoznali to nieokreślone uczucie, które kazało im zwrócić uwagę na oddalającego się. To samo uczucie, które nawiedziło ich na widok czarnego Uerthu. “Zniszcz.” Hysstral poczuł jak pragnienie mordu przeszywa jego ciało i również jak Senerus drga zaskoczony.

- Greetings to the Great Snake and Living Mountain. Quite the disadvantage, I have to admit.

Hysstral czuł jak wzrok bezokiego stworzenia wbija się w niego intensywnie. Stworzenia, gdyż widać było, że formę Astreas nosi jako coś w rodzaju kostiumu. Z jakiegokolwiek powodu.

Stwór wyciągnął rękę w stronę bóstwa na tronie, wskazując je czarnymi pazurami wysuwającymi się z ludzkich palców.

- A proposal for the Great Snake. Guarantee my safe leave of this space and I will answer 1 question to the best of my ability.

Wskazał pazurami jeden, czekając na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Nie 23:20, 01 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 2:28, 02 Paź 2017    Temat postu:

Hysstral miał dylemat. Był ciekawski i bardzo interesowała go ta istota. Oczywiście, stworzenie wiedziało o tym i chciało żerować na tej cesze boga. Dokładnie tak jak w przypadku czarnego Uerthu, które wykorzystało instynkt macierzyński Indite, aby uciec.
Propozycja była o tyle interesująca, że Hysstral mógłby dowiedzieć się czegokolwiek o istocie, być może też o jego pobratymcach, których istnienie zaczął podejrzewać bóg. Oczywiście, musiałby puścić stworzenie wolno. Najchętniej zabiłby je na miejscu, żeby oszczędzić sobie problemów, jednak to przestało wchodzić w grę.
Hysstral zdawał sobie sprawę z tego, że pojawienie się tego typu istoty nie było odosobnionym przypadkiem. A to z kolei wskazywało na to, że działo się coś o wiele poważniejszego, coś co potencjalnie mogło zagrozić nie tylko bogom, ale i całości Carasol. Trzeba było to rozegrać ostrożnie, szczególnie, że stworzenie, tak samo jak i czarne Uerthu, było sprytniejsze niż można było przypuszczać.
Hysstral roześmiał się, starając się opanować chęć mordu. Wstał z tronu i pozwalił mu zniknąć. Szybkim gestem oddzielił tę część asteroidy od reszty, pozostawiając ich trójkę odizolowaną od Astreas. Nie potrzebował, żeby jego lud przeszkadzał mu w tym momencie.
- Interesująca propozycja - powiedział, krzyżując ręce na piersi.
Hysstral nie chciał, żeby istota uciekła. Nie znał poziomu jej mocy, jednak podejrzewał, że nie mogła równać się z bogami. Mimo wszystko, to co planował powinno być też dobrym eksperymentem. Chciał spętać istotę. Stworzył więc w Astralu wężowy ogon, który szybko oplótł się wokół niej, trzymając mocno i nie dając mu możliwości ucieczki. Miał szczerą nadzieję, że to zadziała.
Oczywiście, brał pod uwagę, że Senerus mógłby chcieć zainterweniować. W takim wypadku Hysstral pozwoliłby mu. Zarówno śmierć istoty jak i przesłuchanie były akceptowalnymi rozwiązaniami.
- Niestety, jedno pytanie to stanowczo za mało - powiedział nieco rozbawionym głosem, w którym jednak zawarł nutkę groźby. - Musisz się bardziej postarać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 4:19, 02 Paź 2017    Temat postu:

Po tym jak Senerus zaciskał pięści można było wnioskować, że czuje tą samą rządzę mordu co brat. Jednak wyglądało też na to, że zdarzenie u Uerthu czegoś go nauczyło i nie chce zrobić niczego przedwcześnie.

Pokaźny kawałek asteroidy oderwał się od reszty z głośnym trzaskiem pękającej skały. Coś na kształt latającej wyspy oderwało się i uniosło w górę, pozostawiajac po sobie spory krater. Po chwili znaleźli się w znacznej odległości od reszty Astreas.

Obsydianowy tron rozpuścił się w kałużę z gwiazd, a następnie wsiąkł w porowate podłoże. Hysstral z łatwością zmaterializował w przestrzeni wężowy ogon zakończony nicością, który w następnej chwli owinął się ciasno wokół istoty. Jedynie głowa i kostki wystawały z gęstych splotów.

O dziwo, o ile stwór wydawał się świadomy odnośnie położenia bogów, o tyle pojawienie się ogona wyraźnie go zaskoczyło. Stwór wydał z siebie gardłowy pisk, po czym zaczął się wściekle szamotać. Sploty wybrzuszały się i zaciskały ponownie w miejscach niewiele mających wspólnego z kończynami Astreas, ale nie puszczały. Przypominało to bardziej opanowaną eksplozję niż próbę oswobodzenia. W każdym razie wychodziło na to, że stworzenie nie było w stanie się oswobodzić.

Nagły wybuch trwał tylko chwilę, a spętany zaraz się uspokoił. Ponownie dało się słyszeć wypowiedziane pod nosem oburzone sarknięcie.

- As expected of the Great Snake! Very well, two questions then. You drive a hard bargain, but this is my final offer. Frankly, this one is not worth more than that - dodał.

- You on the other hand... - podjął ukazując szeregi nieludzkich zębów. - If you decide to change sides, that's a whole different matter. Just prove your allegiance by killing Living Mountain here and now and I'll tell you all I know and so much more... but that won't happen, eh, Great Snake?

Istota prychnęła cicho i przestałą się uśmiechać.

- Well, this one is growing weary of this. Hurry up and decide, oh Great Snake. Will you kill me or will you let me go?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Sob 10:07, 07 Paź 2017    Temat postu:

Hysstral uniósł brew, słysząc propozycję istoty.
- Naprawdę myślisz, że jesteś w pozycji do targowania się? - zapytał zdziwiony. - Urocze.
Po tym, jak zachowywała się istota, bóg był w stanie wyciągnąć już pewne wnioski, jednak potrzebował więcej informacji. Propozycja stworzenia była, oczywiście, kusząca. Z dwoma pytaniami dało się już pracować, ale to nadal za mało.
- Mam inną propozycję, jako gest dobrej woli - powiedział. - Powiedz mi wszystko co wiesz, prawdziwie i dokładnie, a przysięgam, że puszczę cię wolno.
Przy okazji, starając się nie rozpraszać za bardzo, Hysstral postanowił urozmaicić swoim Astreas widoki kieszeni Astralu. Niestety, zajmował się ważnymi sprawami i o ile chciał się spotkać ze swoim ludem to jednak to brało priorytet. Dlatego bóg stworzył wysoko nad ich głowami kometę, którą lud mógł podziwiać. To powinno zająć ich na jakiś czas, być może odwróci uwagę od tego, że Hysstral uniósł się na latającej wyspie i przesłuchuje coś co pozornie wyglądało na jednego z Astreas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 0:18, 08 Paź 2017    Temat postu:

Wysoko nad nimi pojawiłą się płonąca kometa, mniejsza od tej na której znajdowali się Astreas. Płynęła majestatycznie po nocnym niebie, na kształt pseudo słońca. Razem z większą kometą od razu zaczęły tworzyć rodzaj dwoistego ciała astralnego, wchodząc wzajemnie na swoje orbity. Nawet jeśli lud Hysstrala nie byłby tym pochłonięty i tak ze swojej pozycji nie widzieli co dzieje się na powierzchni latającej wyspy.

- Oh, man. Now you've done it, you greedy bastard - jęknął stwór, porzucając pozory szacunku. - Because of you, now I have to die. What a disappointment - westchnął.

Odchylił głowę do tyłu, bo zasadniczo nie miał innej możliwości ruchu. Ciało zmienionego Astreas zaczęło się powoli rozpadać, zmieniając się w smużki dymu i płatki sadzy.

- Well, I'll let you in on a little secret - podjęło stworzenie, ponownie spoglądając na Hysstrala. - A bit of truth. My only way of getting back at you, despicable gods. You see, the truth is, there is a traitor among your lot. You are being deceived. And because of that, in the future there will be a time when our roles will be reversed. A time when you will kneel and beg and lament and plead - niemal połowia ciała Astreas rozpadła się, ukazujac ogień płonący w ciemności. Wydawało się, że istota jednocześnie umierała, a z drugiej strony jej słowa dodawały jej żywotności.

- And we will tear your flesh and break your bones! We will tear you limb, from limb! - stwór zaczął się śmiać opętanczo. - Oh, how I wanted to be the one to claw your eyes out! How I...!

Jednak słowa istoty zostały raptownie cięte. Dwa głazy oderwały się od powierzchni wyspy i zderzyły się ze sobą, miażdżac imitację Astreas. Senerus pstryknął i kilka kolejnych głazów zrobiło to samo. Kawalkada precyzyjnie wymierzonych odłamków skalnych nie ustawała, póki z tamtego nie został nawet skrawek.

- Gadatliwy był, co? - sarknął bóg, marszcząc brwi. Machnięciem dłoni rozwiał rozszerzającą się chmurę pyłu. Kraterowaty odłamek komety na którym stali wyglądał teraz bardziej jakby jakiś kosmiczny farmer próbował go zaorać, ale poddał się w połowie. - Mam nadzieję, że już nie wpadniemy na żadnego z nich. Niedobrze mi jak na takiego patrzę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Nie 13:44, 08 Paź 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 7:57, 16 Paź 2017    Temat postu:

- I bardzo nieuprzejmy - dodał.
Hysstral westchnął w duchu. Miał nadzieję na wyciągnięcie większej ilości informacji od tego... czegoś, jednak musiał sobie poradzić z tym co miał. A kontekst i to w jaki sposób zachowywała się istota sugerował dość sporo. Było to niepokojące, jednak czy powinien się tym przejmować? W końcu był bogiem.
- Pójdę do moich Astreas - powiedział do brata. - Jeśli chcesz możesz zostać.
Hysstral nie wiedział kiedy będzie dane im się znowu spotkać, albo poważnie porozmawiać. Miał poczucie, że muszą przedyskutować całą tę sprawę.
- Musimy się później spotkać, najlepiej we trójkę, i porozmawiać o tej sytuacji - powiedział w końcu. - Sprawa wydaje się naprawdę poważna, Senerusie - westchnął. - Albo może to ja za bardzo się tym przejmuję.
To mogła być prawda. Może za dużo myślał i próbował analizować, nadając całemu wydarzeniu o wiele większą wagę niż powinien? Tak czy inaczej, będzie musiał zająć się tym. Na razie jednak miał inne zadanie. Zająć się swoim ludem, nawet jeśli tylko przez chwilę. Dlatego zaczął obniżać kawałek asteroidy tak, aby trafiła na swoje miejsce.
- Było mi naprawdę miło, udając się z wami do waszych ludów - uśmiechnął się do brata. - Chętnie bym jeszcze wpadł i spróbował się wmieszać w tłum jak już wszystko wróci do normy. Bez tych całych Festiwali - gdy skała wylądowała zaczął mówić dalej: - Na mnie już czas. Tak jak mówiłem, jeśli chcesz możesz zostać, a jeśli nie... cóż, tak czy inaczej życzę ci powodzenia i jeszcze raz dziękuję za dzisiaj. Było miło - zwrócił wzrok ku Astreas. - Tylko miałbym prośbę. Bądź ostrożny. I wypatruj tego... czegoś, przebranego za któregoś z Tegar.
W tym momencie, Hysstral zniknął i pojawił się swoim ludem. Tak jak i przy dziwnym stworzeniu, tak i tym razem stworzył tron, na którym zasiadł, zakładając jedną nogę na drugą, a ręce układając w piramidkę. Nic nie mówił, pozwalając Astreas samym go zauważyć. Ciekaw był ich reakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 1:41, 17 Paź 2017    Temat postu:

Poharatana wyspa zaczęła obniżać lot wraz z bogami.

- W rzeczy samej, chciałbym zostać - powiedział Senerus z “ale” niemal widocznym w powietrzu - jednak martwię się co te tępaki tam beze mnie wyczyniają. Jeden to jeden, ale kolejny z tych stworów… trochę mnie martwi to co powiedziałeś, że jeden z nich może maskować się jako Tegar - bóg podrapał obfitą brodę z zatroskaniem.

- Wiem chyba jednak jak i gdzie możemy się spotkać… daj mi dopracować szczegóły i spotkamy się wkrótce. We trójkę, żeby omówić co się stało - dodał.

Bogowie niemal jednocześnie zniknęli ze spadającej wyspy. Senerus wrócił zapewne do Tegar, a Hysstral pojawił się przed Astreas, ponownie zasiadając na przywołanym tronie.

Zapomniawszy nieco o wciąż opadającej wyspie, Hysstral pozwolił jej podążyć swoim kursem. Kursem kolizyjnym z asteroidą. Co skutkowało tym, że gdy pojawił się przed swoim ludem, w sporej odległości za jego plecami nastąpiło zderzenie skały ze skałą. Fala uderzeniowa nie mogła skrzywdzić ciał astralnych, ale wciąż była wyczuwalna, gdyż Hysstral nadał asteroidzie atmosferę.

Bóg siedział teraz na tle rosnącej góry pyłu i kamieni. Co większe głazy wyrzucone z powrotem w górę siłą uderzenia, zaczynały opadać łagodnym łukiem, tworząc na niebie deszcz meteorów.

Hysstral spoglądał na tysiąc Astreas (czyli jakieś 1% jego ludu), a oni na niego z niekłamanym podziwem. Po huku zderzenia zapanowała cisza, jednak po chwili pusta powierzchnia komety wybuchła radosnymi okrzykami tysiąca gardeł. Reakcje były różne: jedni klękali, inni padali płasko na ziemię, jeszcze inni składali ręce w modlitwie, a kolejni skakali i tańczyli w uniesieniu.

Jedno było pewne: jego lud radował się, że przepowiednia w końcu się ziściła. Ich bóg przybył.

Przy okazji Hysstral poczuł dziwne szepty, gdzieś z tyłu jaźni. Moment zajęło mi zrozumienie co to jest: modlitwy wiernych. Ciche bzyczenie w które mógł się wsłuchać lub je stłumić wedle woli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 11:48, 22 Paź 2017    Temat postu:

To było dobre wejście. Sam musiał przyznać, że wyszło bardzo efektownie, co prawdopodobnie nadało dodatkowej wagi temu, że się pojawił. Co prawda, nie planował tego, żeby skała spadła bezwładnie i zderzyła się bezwładnie, jednak nie mógł narzekać. Wyszło dobrze.
Hysstral uśmiechnął się, patrząc na Astreas. Miło było widzieć to jak lud raduje się na jego widok, że szanują go i wielbią. Oczywiście, padanie na kolana wydawało się lekką przesadą, ale koniec końców był bogiem. Tak chyba powinno się reagować na boga.
Zanim Hysstral cokolwiek zrobił, kompletnie zapominając o fali uderzeniowej, postanowił wsłuchać się w modlitwy, które słał do niego jego lud. Być może było w nich coś ciekawego. On sam nie był do końca pewien jaki mechanizm kierował modlitwami, więc to było bardzo dobre pierwsze ćwiczenie.
Po wysłuchaniu modlitw, Hysstral odczekał jeszcze chwilę. Po pierwsze, żeby mieć przerwę między hałasem, jaki stwarzały prośby Astreas, a po drugie, żeby dać szansę komuś z ludu przemówić. Oczywiście, nie spodziewał się tego, że ktokolwiek wystąpi na przód i zacznie przemawiać. Prawdopodobnie jego lud był zbyt onieśmielony, to byłoby zrozumiałe.
Hysstral myślał przez chwilę jak rozpocząć rozmowę z Astreas. To było coś, co czaiło się z tyłu jego głowy od samego powstania. Rozważał wiele opcji, w tym nie mówienie niczego, po prostu pojawienie się przed nimi, żeby chwilę go podziwiali, a potem odesłanie ich do domu. W zaistniałej sytuacji byłoby to nawet rozsądne i nadałoby spotkaniu dodatkowego mistycyzmu.
Oczywiście, jakkolwiek kuszące było to rozwiązanie, Hysstral nie mógł się go podjąć. Rozmowa była wymagana nie dlatego, że tak wypadało. Chciał poznać swój lud, co było jednym z powodów odrzucenia innych opcji. Najważniejszym, jednakże, było to żeby dostać odpowiedzi odnośnie tego co zaszło. Być może danie im jakiejś reprymendy, jak niesfornym dzieciakom, które dobrały się do słoika z ciasteczkami. Astralnego słoika z ciasteczkami, które były w stanie zgnieść ich świadomość i zostawić żyjące ciała w postaci warzyw.
Hysstral nie był zły, na swój lud. Chcieli poznać swojego boga, a najprawdopodobniej zostali też podpuszczeni przez którąś z Nastik. Nie mógł się gniewać, nawet jeśli by chciał. Być może to widok swojego ludu, uradowanego ze tego spotkania, powstrzymywał go przed takimi odczuciami?
Kiedy chwila minęła, Hysstral wstał, po raz kolejny pozwalając tronowi rozpuścić się w kałużę gwiazd. Zamiast podchodzić do Astreas, po prostu pojawił się parę metrów przed najbliższym z nich. Skrzyżował ręce na piersi.
- No - zaczął z pozoru łagodnym tonem - to co was sprowadza w moje skromne progi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 2:52, 23 Paź 2017    Temat postu:

Hysstral wsłuchał się w bzyczenie w kąciku jego jaźni, a to wyostrzyło się przemieniając w nakładające się na siebie głosy. Setki głosów nakładały się na siebie jednocześnie wołając o jego atencję. Śmiertelnik pewnie by oszalał od natłoku gadaniny w głowie, jednak jako bóstwo Hysstral nie widział przeszkody w słuchaniu wielu głosów naraz. Mimo to po dłuższej chwili stałoby się to z pewnością irytujące.

Większość modlitw nie niosła ze sobą niczego szczególnego: w większości były to prośby o zdrowie chorego krewnego, rannego męża, czy starej matki. Wiele kobiet prosiło o błogosławieństwo dla swoich dzieci. Więcej niż kilka osób chciało pomocy w pracy, a to w zbiorach, a to doglądaniu zwierząt, czy znoszeniu drewna. Czy noszenie drewna naprawdę wymagało boskiej pomocy...?

Sporo z jego ludu modliło się by ustrzegł ich od „Krainy Śmierci”. Co było pewnie zrozumiałe, ale brzmiało prawie tak jakby Astreas myśleli o tym jako o prawdziwym, fizycznym miejscu. Natomiast kilka głosów pełnych jadu błagało by poskromił tych „parszywych Aisra”. Oczywiście były to jedynie prośby o spełnianie życzeń i jego poddani nie kwapili się, żeby wyłuszczać swoje pobudki w myślach.

Hysstral chwilowo uciszył głosy, skupiając się na ciałach duchowych Astreas przed którymi się pojawił. Niestety nikt nie ważył się przemówić wpierw. Może uważali, że go tym urażą?

Niestety Astreas przed którym bóg się zmaterializował nie był w stanie nic wykrztusić. Otwarł usta i tak pozostał, wydając z siebie gardłowe dźwięki, wyraźnie spraliżowany i onieśmielony. Mimo, że Hysstral obecnie był wielkości mniej więcej przeciętnego Astreas, ten spoglądał na niego jakby bóstwo było górującym nad nim gigantem...

- Wasza Światłości pozwoli – odezwał się mężczyzna stojący trzy osoby dalej, po prawej stronie Hysstrala. Choć kultura Astreas nie wydawała się stać na zbyt wysokim poziomie i większość obecnych ciał astralnych nosiła proste, zwykłe futrzane ubrania, ten osobnik ubrany był w całkiem zgrzebną tunikę i wełniane spodnie. Długie, ciemne włosy spięte miał w kucyk – co wydawało się modne zarówno u kobiet jak i mężczyzn. – Na imię mi Rakesh Chei Mennoi, patriarch rodu Chei i członek Rady. Zanim jednak odpowiem na to pytanie, jest coś co musimy zrobić... czy mogę na was liczyć...?

Rakesh obejrzał się wokoło. Astreas, na którego bóg spojrzał jako pierwszego padł na kolana pochylając głowę. Reszta szybko poszła w jego ślady. Sam patriarcha pochylił głowę w skupieniu, po czym zaintonował:

Prowadź nas, o Światłości.
Nauczaj nas, o Światłości.
Chroń nas, o Światłości.
Rozkwitamy w twojej chwale.
Osłania nas twoje miłosierdzie.
Twoja mądrość przerasta nasze zrozumienie.
To ty rozświetlasz nieboskłon, o Najjaśniejszy.
Tak jak my, wszystko od Ciebie pochodzi i do Ciebie wróci.


Modlitwa została wypowiedziana równym, wyuczonym głosem tysiaca gardeł. Na moment zapadła cisza, po czym niektórzy pozostali na klęczkach, a niektórzy zaczęli się podnosić.

- Wybacz to opóźnienie w odpowiedzi na twoje pytanie, Wasza Światłość – podjął Rakesh, prostując się. – Oczywiście przybyliśmy cię powitać, jako wierni wyznawcy. Otrzymaliśmy objawienie od boskiego posłańca i przybyliśmy tu dzięki wysiłkom najznamienitszym spośród nas, szczególnie dzięki klanowi Inai – przyznał z nutką niechęci. – Co prawda znaleźli się niedowiarkowie... ale niewarci są wspominki. Jak widać przepowiednia była prawdziwa, w końcu, po wszystkich tych latach, w końcu możemy dostąpić twojego blasku, Wasza Światłość! Prowadź nas ku wielkości! – Rakesh położył rękę na piersi, wyraźnie wzruszony. Choć ciężko było powiedzieć, czy pojawieniem się Hysstrala, czy własną przemową.

- Prowadź! – powtórzył chór głosów, choć już nie tak liczny i zgrany jak podczas modlitwy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Wto 10:46, 24 Paź 2017    Temat postu:

No tak, pomyślał Hysstral, boski posłaniec. Dokładnie tego się spodziewał. Nawet podejrzewał, która z Nastik odwiedziła jego lud z dobrą nowiną i poleceniem świętowania. Świętowania obłożonego ryzykiem, podobnie jak w przypadku Uerthu i Tegar.
Modlitwy były... interesującym aspektem boskości. Nie oczekiwał niczego wybitnego, a to co otrzymał spełniało to w zupełności. Prośby Astreas były dość typowe i normalne, przynajmniej tak mu się wydawało. Nigdy wcześniej nie słuchał modlitw, więc nie miał porównania, jednak błagania tego typu wydawały się najbardziej oczywistymi z możliwych. Oczywiście został też zaskoczony. Jadowite głosy, które chciały jakiegoś małego armagedonu dla Aisra zastały boga nieprzygotowanego. W pewnym momencie będzie musiał zainteresować się jaki konflikt toczy się między dwoma ludami.

Hysstral spojrzał na Rakesha. Z zachowania wydawał się być typowym politykiem. Prawdopodobnie, gdy Astreas już wrócą do świata materialnego, rozmowa z bóstwem i przemawianie w sposób, jak pewnie zostanie nazwany, godny, nie wspominając już o byciu oficjalnym przedstawicielem ludu, umocni jego pozycję w społeczeństwie. Jako typowy polityk, Rakesh może okazać się arogancki. Należałoby go trochę przytemperować.
- W takim razie moje gratulacje dla klanu Inai - powiedział tonem, który sugerowałby podziw. - Jestem pod wrażeniem. To nie lada osiągnięcie, przenieść się do świata astralnego i prawie zginąć - tutaj uśmiechnął się złośliwie. - Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę podziwiam wasze wysiłki, ale zrobiliście coś niemożliwie wręcz nieodpowiedzialnego - zaczął wolnym krokiem spacerować przed Astreas. - Nawet nie zdajecie sobie sprawy w jak wielkim niebezpieczeństwie byliście. Gdybym nie zareagował na czas - westchnął. - Nie będę was straszył, ale nie skończyłoby się zbyt pięknie.
Bóg planował dać nieco mocniejszą reprymendę ludowi, jednak nie mógł się zebrać na ostrość. Szczególnie w momencie, w którym podróż astralna mogła być przełomem, gdyby tylko mogli nad nią zapanować. Hysstral nie chciał ograniczać postępu. Będzie musiał zainteresować się bliżej postępowaniem klanu Inai. Gdyby dopracować metodę i, jeśli to możliwe, nauczyć Astreas tworzyć kieszeń astralną... wtedy możliwości zaczęłyby się mnożyć. Tak samo jak i niebezpieczeństwa, podpowiedział mu głos z tyłu głowy. Jednakże to nie był czas na rozważanie tego dylematu.
Hysstral przystanął i spojrzał na najbliższego Astreas i podszedł do niego, kompletnie ignorując Rakesha.
- Jak ci na imię? - zapytał łagodnym tonem. - Opowiedz mi, proszę, o tym boskim posłańcu. Kim był, jak wyglądał i co dokładnie mówił. No, nie bój się - posłał osobie przyjazny uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Wto 15:55, 24 Paź 2017    Temat postu:

Z każdym kolejnym słowem Hysstrala, zdziwienie i szok rozchodziło się wśród zebranych. Najbardziej zdziwiony był chyba Rakesh, który dostał tiku nerwowego w kąciku oka, mimo że jego ciało astralne nie miało nerwów.

- Wybacz Wasza Światłość, ale nie rozumiemy... – powiedział patriarcha klanu Chei, rozglądając się w poszukiwaniu kogoś kto rozumiał. Bez skutku. – Wszak czy to nie twój rozkaz kazał nam się tu zjawić...? - powiedział, a jego głos cichł z każdym słowem. Bóstwo całkiem go zignorowało.

Hysstral rozważał pobieżnie możliwości jakie dawałby Astreas Astral. Choć obecnie wyglądało to raczej marnie, nic jeszcze nie było stracone. Co prawda tysiąc osobników wyglądających na „wybranych” czy też „elitę” zdziałął tyle, że o mało się nie zabił, ale możliwość pozostawała. Wbudowana mu wiedza od razu zaczęła podpowiadać rozwiązania, jednak chwilowo odłożył rozmyślania na ten temat na późniejszy czas.

Zatrzymał się i spojrzał na Astreas wciąż klęczącą z nosem w powierzchni asteroidy.
- E...? Ehhh?! – Astreas podniosłą głowę, gdy bóstwo do niej przemówił, wyraźnie zaszokowana, że została wybrana przez Hysstrala. Rozerzałą się dookoła, czy to aby na pewno o nią chodzi, czy to nie jakaś pomyłka. – E, a, a tak. – Odchrząknęła, choć oczywiście nie miała gardła. – Wyba... Wasza Jasno... Wasza Światłość wybaczy... – zająknęła się.

- Nazyw... ta osoba nazywa się Sanna Pai Ulroth, Wasza Światłość – powiedziała Astreas zmieniając w połowie formę wypowiedzi na bardziej formalną. Sanna mogłaby być nawet ładna, ale byłą zdecydowanie zbyt szczupła, nawet jak na Astreas, przez co jej rysy były zbyt wyraziste. W przeciwieństwie do jej figury jej włosy były bardzo grube i krótkie, przypominające bardziej kolce niż włosy. Nie byłoby w niej nic wartego uwagi, gdyby nie niezwykły odcień jasnego granatu jakie miało jej trzecie oko.

- A tak, no więc posłaniec – podjęła Astreas, podnosząc się na klęczki. Mimo ciepłego uśmiechu Hysstrala, wciąż wyglądała na płochliwą mysz. – Osobiście mnie przy tym nie było, ale to znana historia. Wielkie wydarzenie, rozumie się. Pojawiła się w jaskiniach...

Skąpa wiedza jaką Hysstral zebrał o Astreas dnia poprzedniego przydała mu się, żeby zrozumieć opowieść Sanny. Normalnie niemożliwym byłoby, żeby Astreas zamieszkiwali tak wysoki szczyt jak Ather na ich poziomie cywilizacyjnym. Istniał jednak jeden czynnik, który to umożliwiał: system jaskiń dający dostęp do wszelkiego rodzaju naturalnych bogactw, największym z których były gorące źródła.

Nastika pojawiła się wprost z największego zbiornika gorącej wody, na oczach kilkudziesięciu Astreas. Jej skóra była niemal przezroczysta, podczas gdy jej oczy były czarne jak bezgwiezdna nos. Jej włosy wiły się jak węże, a gdy mówiła jej głos dobywał się jakby z pod wody.

- Była naprawdę mistyczna. Od razu czuć było od niej boskość. Powiedziała wtedy... e... coś o gwiazdach... e...
- „Dzieci gwiazd, nadszedł czas. Gwiazda Zaranna zstąpiła z niebios. Wyjdźcie jej naprzeciw, by pokazać swą więź z kosmosem. Tylko najdzielniejsi dostąpią boskiej chwały.” Sanna, nie marnuj czasu Jego Światłości, każdy powinien znać słowa boskiego posłańca – Rikesh spojrzał na klęczącą z naganą.
- A tak... oczywiście. Moje najszczersze przeprosiny. W każdym razie po tych słowach zniknęła. Wszyscy długo się kłócili o to co powinniśmy zrobić. W szczególności... e... – szybko spojrzała w bok. – niewierni twierdzili, że to zbyt niebezpieczne i nie możemu ufać słowom boskiego posłańca, ale większość z nas uważała, że warto zaryzykowąć... żeby spotkać Waszą Światłość – dodała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 10:03, 26 Paź 2017    Temat postu:

Podejrzenia Hysstrala sprawdziły się. Virla była dokładnie tą Nastiką, której się spodziewał. Jednak co ciekawe, a o czym nie myślał bóg, było to, że minęły lata od ukazania się posłańca a ich narodzinami.
- Nic nie szkodzi - powiedział pocieszającym głosem do Sanny. - Dziękuję za odpowiedź.
Przynajmniej część z Astreas była świadoma, że podróż do świata astralnego była niebezpieczna, pomyślał po wysłuchaniu historii. Nic dziwnego, że się kłócili. Ale jak mógł ich winić? Boski posłaniec nakazał im wykonanie dzieła i wyjście Hysstralowi na przeciw. Gdyby był na ich miejscu, prawdopodobnie też by posłuchał, szczególnie od Nastiki będącej tak, jak to określiła Sanna, mistyczną.
Co nie zmienia faktu, że teraz miał na głowie tysiąc Astreas, którzy oczekiwali jakiejś głębokiej mądrości i wskazówek co dalej.
- Jestem wam wdzięczny za przybycie - powiedział w końcu do wszystkich. - Ale nie, to nie był mój posłaniec - przyznał. - Zaryzykowaliście własne życie i stawiliście czoła niebezpieczeństwu, być może nawet nie będąc go świadomi, żeby się ze mną spotkać. Było to na polecenie kogoś innego, i mogliście umrzeć. Jeśli tak by się stało, obwiniałbym siebie, pewnie byłbym też wściekły za tę nieograniczoną głupotę - podkreślił ostatnie słowo. - Niemniej jednak jestem wam wdzięczny za przybycie.
Hysstral stwierdził, że nie było to najlepsze przemówienie jakie mógł dać. Nie był tym jakoś przesadnie usatysfakcjonowany, ale miał nadzieję, że Astreas okażą trochę skruchy, słysząc że postąpili głupio.
- Tak czy inaczej - zaczął - jak planowaliście wrócić? Obecnie jesteście zamknięci bez drogi powrotu i gdybym był jakimś demonem władającym tą strefą... cóż, mógłbym się nieźle z wami zabawić - uśmiechnął się złośliwie. - Na pewno klan Inai przygotował jakąś drogę powrotną, plan awaryjny pozwalający wam wrócić gdyby coś złego zaczęło się dziać. Na przykład, gdyby wasze umysły zaczęły się rozpadać pod naporem ciśnienia Astralu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 23:08, 27 Paź 2017    Temat postu:

Na słowa o tym, że Virla w istocie nie była posłańcem Hysstrala, przez Astreas przebiegły fale zaskoczenia i niedowierzania. Powierzchnia asteroidy zawrzała od gorących szeptów. Zaraz po nich rozległy się syknięcia uciszające szepczących.

Rakesh odwrócił się spoglądając gniewnie na swoich pobratymców i wykonując przy tym jakieś gwałtowne gesty rękami, zapewne również ich uciszając.

“Wybacz, Wasza Światłość” powiedział, odwracając się z powrotem do bóstwa. “Choć taka myśl pojawiła się ze strony niewiernych… uznaliśmy, że spotkanie cię jest warte ryzyka” dodał.
“Mam nadzieję, że w swojej mądrości wybaczysz nieroztropność swoich omylnych dzieci” rzekł, kłaniając się w pas, przy czym większość skłoniła się lub znowu uklękła.

“Jednak w kwestii Astralu nie jestem pewien, myślę, że patriarcha klanu Inai lepiej by na to odpowiedział… hm. Hmpf! Y, khmpf!” Rakesh spojrzał się wymownie na jednego z klęczących i chrząknięciami próbował dać mu do zrozumienia, żeby się odezwał, podczas gdy tamten uparcie gapił się w szarą skałę.
“Szanowny. Starszy. Elein.” wycedził w końcu przez zęby.

“Co? A, że ja?”
“Tak, ty, starszy. Proszę żwawo, nie marnować czasu Jego Światłości” westchnął polityk.
“A… t-tak. Już.” Starszawy Astreas podniósł się i otrzepał z nieistniejącego pyłu. “Witam Waszą Światłość. Jestem Elein Inai Mennoi. Właściwie to nie patriarcha tylko starszy. Dlatego nie przypuszczałem, że to o mnie mowa. Właściwie jeśli się nad tym zastanowić…”
“Do rzeczy, starszy” Rakesh zamachał poirytowany.

“A tak. Oczywiście.” Elein poprawił malutkie okulary zawieszone na jego nosie, po czym pogładził się po brodzie. Ta z wiekiem zdawała się wydłużać w zrogowaciały kolec, równie biały co włosy na jego głowie. “No więc” zaczął niechętnie “jeśli mam być szczery to raczej liczyliśmy to na Waszą Światłość. Chodzi o to, że nikt nigdy nie próbował takiego przedsięwzięcia. W sensie przeniesienia takiej ilości osób do Astralu. Bywały pojedyncze przypadki. Bywały też grupy. W szczególności na myśl przychodzi mi eksperyment sprzed dwudziestu lat… a może dwudziestu pięciu? Nie, nie, jestem całkiem pewny, że sprzed trzydziestu. Chociaż…”
“Starszy…!”

“A, tak, tak. No mniejsza. W każdym razie kto trafił do Astralu, już z niego nie wracał. Nie było więc danych na których moglibyśmy się oprzeć, że tak to ujmę. Nie mam więc pojęcia co to za fenomen te “ciśnienie Astralu” i niestety nie mam pojęcia jak z nim walczyć. Teoretycznie bylibyśmy w stanie stąd wrócić… teoretycznie… niestety zanim zdążyliśmy spróbować straciliśmy świadomość. Niestety szok wejścia do Astralu był większy niż zakładaliśmy. A następne co pamiętam, to widok Waszej Światłości…” Elein rozłożył bezradnie ręce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Śro 19:48, 01 Lis 2017    Temat postu:

No tak, pomyślał Hysstral, nie mieli żadnego planu na to jak wrócić. To było do przewidzenia. Pozostawili wszystko w jego rękach, zaryzykowali, żeby go spotkać i mogli przypłacić to życiem. Hysstral był po części zawiedziony. Miał nadzieję, że może jednak Astreas przygotowali coś na wszelki wypadek, mieli jakiegoś asa w rękawie.
Starszy klanu Inai wydawał się typowym myślicielem. Kontrastowało z osobowością Rakesha, który widocznie się denerwował. Całkiem zabawny konflikt charakterów, interesujący do oglądania.
- To co zrobiliście było ryzykowne i nieodpowiedzialne - stwierdził. - Jeśli następnym razem coś takiego będziecie chcieli zrobić, przynajmniej przemyślcie kwestie bezpieczeństwa. Przygotujcie plany awaryjne - Hysstral pokręcił głową.
Właściwie, pomyślał bóg, powinna tutaj pojawić się jakaś bardziej oficjalna nagana. Być może jakieś przykazanie lub dwa. Jednakże na to przyjdzie pora. Było jeszcze parę pytań, które chciał zadać swemu ludowi. Lepiej było najpierw zająć się tą kwestią, a przestrogę i wskazówki zostawić na koniec, gdy już wyśle Astreas do ich własnych ciał.
- No dobrze - zaczął, jednak nie dokończył myśli, wpadając na nowy pomysł: - Właściwie, jeśli macie do mnie jakieś pytania, i tu mówię o którymkolwiek z was, moje dzieci - wzrokiem omiótł całość swego ludu - to nie wstydźcie się. Wykorzystajmy tę okazję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 1:47, 03 Lis 2017    Temat postu:

Na propozycję zadawania pytań Astreas zaczęli spoglądać po sobie niepenwie, wszak dopiero co zebrali burę. Nastała napięta cisza, gdy nikt nie chciał być tym pierwszym, który się odezwie.

Wtem Elein mruknął pod nosem sam do siebie:
- ...co to jest to "ciśnienie Astralu"...?
Jak na komendę wybuchła pawdziwa lawina pytań. Niemal tysiąc głosów mówiło jednocześnie, Astreas podnosili się z klęczek, by być lepiej słyszanymi, choć dla bóstwa nie stanowiło to różnicy.

Pytań była cała chmara. Od typowych, jakie spodziewałby się od wyznawców, typu "czy z nami zostaniesz?", "czy będziesz nas prowadził?" czy "co mamy teraz czynić?" poprzez normalne "czy faworyzujesz któryś klan?", "czy któraś gwiazda jest twoim symbolem?", "jakie ofiary powinniśmy ci składać?" po trochę dziwne jak "czy Hysstral jest twoim imieniem, nazwiskiem czy przydomkiem?", "jaką potrawę najbardziej lubisz?", "naprawdę jesteś wielogłowym wężem? W sensie, nie wyglądasz..."

Potok słów przypominał modlitwy i Hysstralowi nie sprawiało trudności słuchania ich wszystkich, nawet jeśli było to odrobinę irytujące.

Wtem stało się coś, co zwróciło uwagę boga. W tylnych szeregach, gdzie zgromadzili się - jak się wydawało - mniej znaczący członkowie klanów, wiele osób nosiło zimowe płaszcze skrywające ich twarze i sylwetki, gdy klęczeli. Spod jednego z tych kapturów rozległo się "fu.. fu fu... fufufufufu...!", które choć wypowiedziane pod nosem, było doskonale słyszalne dla Hysstrala.

Osoba, która mimowolnie zwróciła na siebie uwagę bóstwa, podniosła się, drżąc na całym ciele. Kaptur opadł pod wpływem ruchu, odsłaniając niezwykle cienkie i długie włosy jak na Astreas, a dłonie przesunęły się po fałdach płaszcza odsłaniając kobiece kształty. Choć wszyscy Astreas posiadali tatuaże nad sercem określające przynależność klanową, ta Astreas miałą całe ciało pokryte wymyślnym tatuażem ukazującym pięć wężowych głów wywodzących się z lewej piersi i oplatających jej całe ciało. Jednak to nie tatuaż zwracał uwagę najbardziej.

Fizjologia Astreas sprawiała, że ich trzecie oko miało naturalnie różne odcienie granatu, zupełnie jakby odzwierciedlały różne widoki nocnego nieba. Jednak usadowienie oka sprawiało, że w stanach silnych emocji jak miłość, przerażenie czy nienawiść, nabiegały one krwią nadając im czerwonego odcienia. Przez to czasami nazywano ich "Szkarłatnymi". Oko tej Astreas lśniło czystą czerwienią, obrazując jakąś skrajną emocję.

Rakesh, który chyba próbował zachować godność nie mieszając się z tłumem pytających, uniósł z zaskoczeniem brew i powiódł wzrokiem w stronę w którą spoglądało bóstwo. Najwyraźniej znał, ale nie spodziewał się tu tej kobiety, bo jego ciało astralne pobladło jak ściana.

Tymczasem długowłosa spoglądała wprost na Hysstrala spod półprzymkniętych powiek, przygryzając dolną wargę. O dziwo, było w tym spojrzeniu coś drapieżnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Pią 1:50, 03 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 9:45, 03 Lis 2017    Temat postu:

Ach tak, chmara pytań. Hysstral po części się tego spodziewał, jednak nie przewidział, że będzie ich aż tyle. Astreas bardzo się ośmielili, chociaż biorąc pod uwagę okoliczności nie było w tym chyba nic dziwnego. W końcu stał przed nimi ich bóg, a jeśli oferował odpowiedzi na pytania to czemu by nie skorzystać? Oczywiście, część z tego co zadawali była wręcz idiotyczna, zupełnie jakby nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Przy czym Hysstral był świadom, że on sam tej powagi zbyt dobrze nie nadawał.
Nie przeszkadzało mu to. Przynajmniej jego Astreas trochę się rozkręcili. Była to nawet miła odmiana po tym, jak wszyscy wydawali się być przerażeni i skupieni, nie mając odwagi chociażby spojrzeć na niego. Oczywiście, może i zbytnio się ośmielali, pytając go o rzeczy takie jak ulubiona potrawa. Kiedy będzie miał czas wmieszać się w lud, wtedy być może znajdzie swoją ulubioną potrawę.
Hysstral westchnął w duchu, przypominając sobie jak bardzo jego mała wycieczka się nie udała. Przynajmniej zdążył na czas ustabilizować kieszeń Astralu. Tym musiał się pocieszać, w końcu to był jego jedyny sukces dzisiejszego dnia.
Hysstral uniósł dłoń, chcąc uciszyć lud. Patrzył wprost na tajemniczą kobietę. Była interesująca. Jej tatuaż i reakcja oka sugerowały, że mogła być fanatykiem religijnym.
- Jeszcze jedno pytanie, zanim zacznę odpowiadać - powiedział, spoglądając na nieznajomą. - Ty, moja droga. Jak się nazywasz i jakie masz pytanie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Godworld / Carasol Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1