Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Szczyt góry Ather, Spire (Stolica Astreas)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Godworld / Carasol
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 20:17, 15 Kwi 2019    Temat postu:

Gdy Hysstral sięgnął po oręż, ten ponownie podpłynął w jego kierunku, układając się w idealnej pozycji do chwycenia. Bóg wiedział, że to podstęp. Wiedział, że to pułpaka. Nie mógł być bardziej boleśnie świadomy prostackich prób zmanipulowania go do chwycenia za rękojeść.

A mimo to zacisnął na niej palce. Garm idealnie leżał w jego dłoni. Momentalnie też poczuł jak demoniczne wici, które do tej pory bezskutecznie próbowały go zaatakować z zewnątrz, wślizgują się w jego dłoń pną się w górę nadgarstka paląc jak kwas. Tylko siła woli pozwoliła mu nie puścić rękojeści. Oczywiście był świadom zagrożenia i w razie czego był przygotowany pozbyć się ostrza. Ale jeszcze nie teraz.

Jak poprzednio zauważył, wici wpływały na umysł. Jeśli jednak umysł śmiertelnika był niczym prosta chatka ze słomy, jego był niby warowne miasto pnące się nieskończonymi rzędami murów i wież ku niebu. Widział więc wyraźnie, że choć wici zaczynają wpływać na jego percepcję nie próbują przejąć nad nim władzy. Prostsze bóstwo pewnie od razu oburzyłoby się na atak, ale Hysstral w lot pojął, że odczuwalny przez niego dyskomfort nie pochodzi ze złej woli Garma, a z czegoś znacznie prostszego. Była między nimi jakaś fundamentalna różnica, więc mieszanie boskiej i demonicznej esencji miało nieprzyjemne konsekwencje.

Ta dywagacja trwała jednak jedynie chwilę, a bóstwo zagryzłszy zęby uniosło wzrok. Czego natychmiast pożałowało.

Pod wpływem Garma, percepcja Hysstrala zmieniła się, a wraz z nią sceneria. Wszystko stało się mniej wyraźne, jakby rozmyte, wręcz pastelowe. Ponieważ takie rzeczy jak odległość czy widoczność miały niewielkie znaczenie dla boga, wychodziło na to, że świat który widział był jedynie w części i w większości uformowany. Zaiste, mógł to być tak zwany SEN.

Hysstral nie widział też siebie. Jego ręce biły teraz boskim, oślepiającym nawet dla niego, blaskiem. Zupełnie jakby należały do kogoś innego. Za to pewnie trzymały Garma, jakby robiły to tysiące razy. Ostrze wciąż było wyciągnięte w pozycji w jakiej je chwcił, jednak teraz miało coś na drugim końcu.

Senerus, czy też raczej jego astralne ciało, podniosło nierozumiejący wzrok z ostrza sterczącego w jego piersi i ich spojrzenia się spotkały. Bez udziału woli Hysstrala świetliste ręce wyszarpnęły Garma z piersi jego brata, a następnie przypuściły zmasowany atak tnąc i siekając z błyskawiczną prędkością. Astralne ciało Senerusa rozpadło się na dziesiątki kawałków, a w tle wielka góra poszłą w jego ślady. Głębokie żłobienia pojawiały się w wszędzie tam, gdzie ostrze cięło i wielotonowe głazy posypały się w dół jak deszcz, zalewając pole walki niczym ulewa.

Ponieważ w dole toczyła się bitwa. Przez pastele nie widać było szczegółów, ale Hysstral widział armie bogów toczące rozpaczliwy bój o życie. Na rozległych polach, równinach i dolinach Carasol, Astreas, Uerthu i Tegar, ale również Noik, Cli, Aisra, Slyg, Shai i pomniejsze rasy próbowały dać odpór nieprzeliczonej rzeszy demonów. Wiele z demonów wyglądało jak wypaczone w mniejszym lub większym stopniu osobniki innych ras, ale wiele z nich było zupełnie unikalnych, czy wręcz bezsensownych. Choć jednak różnili się wyglądem, jak jeden maż napierali z furią i szaloną radością na rasy bogów.

To jednak było tylko tło. Prawdziwa walka rozgrywała się w niebiosach. Hysstral zyskał ostateczne potwierdzenie, że to nie on zmienił się w kogoś innego, a jedynie obserwował to wszystko z perspektywy tego kogoś. Oto bowiem przed nim wyrosła ogromna głowa hydry. I to nie jedna. Błyskawiczne cięcia rozpołowiły jedną z głów gada i odcięły drugą, ale było już za późno. Oczy okalających go głów rozjarzyły się i Hysstral mógł w pełni docenić swoją przerażającą moc. Przestrzeń wokoło zaczęła się zniekształcać w pozornym chaosie. Po zwykłej istocie nie pozostałoby nawet wspomnienie, jednak sprawne cięcie zniszczyło barierę, a kolejne rozpłatało trzecią głowę hydry aż po podstawę szyi.

To jednak była tylko zmyłka. Wraz z upadkiem bariery przestrzennej Hysstral zauważył, że jest w pasie asteroid, czy też raczej, że pas asteroid został sprowadony na Carasol. Tysiące ognistych meteorów leciało w jego stronę nieprzerwanym strumieniem. Jednak i z nimi Garm szybko się rozprawiał. Płonące kule wybuchały wszędzie dookoła niczym fajerwerki. Śmiercionośne fajerwerki zasypujące powierzchnię planety jak ostrzał altyleryjski.

Ponieważ asteroidy nie stanowiły żadnego zagrożenia, dzierżyciel miecza zaczął rozglądać się za hydrą. Atak meteorów był jednak tylko kolejną zmyłką. Przemykając za zasłoną dziesiątek eksplozji, zniknąd wyrosła Indite. Kosa zakończona mocą śmierci poszybowała. Zderzając się z Garmem. Rozpoczął się podniebny taniec wśród ławicy płonących kamieni.

Hysstral widział oczy siostry i determinację zmieniającą się stopniowo w rozpacz. Straciwszy element zaskoczenia, pojedynek szybko zaczął przechylać się na korzyść miecznika. Po chwili jego wolna ręka zacisnęła się na gardzieli Indite. Ostrze uniosło się. Powietrze wybychło kłębami zakrwawionych, czarnych piór...

Trzepnęła zamykana księga. Cała wizja zbledła, stajac się coraz bardziej niewyraźna. Jedynie cienie biorące udział w teatrzyku. W końcu Hysstral poczuł się sobą. To on trzymał Garma, boski blask zniknał. Wrócił za to pulsujący ból w prawej ręce. Sięgał teraz prawie łokcia.

Bóstwo natychmiast zauważyło też właściciela zamknietej księgi, stojącego, czy też raczej unoszącego się w powietrzu, tak jak on. Gdyby opisać go jednym słowem byłoby to "kanciasty". A może "kwadratowy". Niczym posąg grubociosany z marmuru, gdzie wykonano jedynie głowny zarys, a resztę pozostawiono wyobraźni. W przeciwieństwie do reszty SNU wydawało się to celowym zabiegiem.

Demon miał na sobie górę od czarnego garnituru: białą koszulę, czerwony krawat i liliową chusteczkę. Za to od pasa w dół nosił poszarpany na krańcach, czerwono-zielony kilt. Skórę koloru mlecznej czekolady pokrywało gęste owłosienie, akcentowane jedynie pazurami, serią rogów na głowiei złotem oczu. Na nosie nosił malutkie okulary w złotek oprawie, a pod pachą trzymał tomiszcze w czerwonej oprawie.

- Gość, tak późno? Czy też raczej "wcześnie". Miałem na myśli wcześnie - poprawił się. Pedantyczny ton w niczym nie przypominał dotychczas napotkanych demonów. Ocenił Hysstrala od góry do dołu. - Ach, tak. Gaarm. Doprawdy. Ale, gdzie też moje maniery? Jestem Baal, Strażnik SNU. Z kim mam przyjemność?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Godworld / Carasol Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1