Etap 1 Sesji : Ruiny - Kwatera Główna Królewskich Rycerzy

Marius

Wchodzę do Kwatery i przyglądam się grupce robotników.
Staję razem z nimi i pytam się jednego szeptem:
-Co się dzieje? Co Wy tutaj robicie?

Ar-Pharazon Złoty

- Spokojnie, nazywam się Ar-Pharazon i przyszedłem po deski z magazynu. Mam pozwolenie pisemne od króla. - powiedział Ar i wyciągnął pismo i pokazał je kapralowi.

Demogorgon Biały

Kapral wziął niepewnie pismo po czym z trudem zaczął je czytać. Chwilę to trwało ale w końcu gestem nakazał swoim ludziom opuścić broń. Uczynili to z wyraźną ulgą. Kapral oddał pismo Arowi i sięgnął po klucz do wielkiej kłódki która chroniła drzwi magazynu.
-"Przepraszam Panie za te środki ostrożności, ale mieliśmy niedawno rabunek zarówno w spichlerzu jak i w magazynie. Kwatermistrz ledwie żyw wyszedł z tego z pękniętą czaszką, a kolega pilnujący spichlerza ma uszkodzony kręgosłup. Jak rozumiem materiały będą potrzebne kilka razy więc proponuję żebyś wyznaczył teraz jednego z robotników, który będzie po nie przychodził. Nie będziesz wtedy panie musiał za każdym razem biegać z dokumentem."
W trakcie tej przemowy żołnierz mocował się z olbrzymią kłódką, aż w końcu otworzył drzwi.

Tymczasem jeden z robotników spojrzał z pewnym podziwem na paladyna w pełnej zbroi i odpowiedział:"Nie wiecie jaśnie panie? Toć odbudowujemy karczmę z pozwolenia samego króla. Mamy darmowe materiały i wyżywienie i właśnie przyszliśmy po nowe deski."

Ar-Pharazon Złoty

Hmmm Ar odwórcił się w stronę robotników i przyjżał się im. Wybrał z pośród nich takiego, "co mu dobrze z oczu patrzyło". Nakazał mu podejśc i pokazał go Kapralowi mówiąc: "Ten chłopak będzie tutaj przychodził po materiały." Następnie odwróciwszy się do chłopaka rzekł: "Nielubię złodziei, lepiej, żeby wszystkie deski, które z tąd weźmiesz dotarły do karczmy, zresztą.... tutaj Ar przerwał, bo w głowie zamigotał mu nowy pomysł. "Kapralu, czy mój człowiek, kiedy będzie tutaj chodził, dostanie jakąś eskortę ze strony strażników?? Obawiam się o niego, kiedy będzie wracał z materiałami."

Demogorgon Biały

Kapral zastanowił się:
-"Mie mogę niczego zapewnić ale porozmawiam z kapitanem. Może uda się załatwić eskortę.
Narazie zapraszam do magazynu. W środku mamy kilka taczek i wózków. Powinno wystarczyć."

Ar-Pharazon Złoty

Ar skinął głową na znak podziękowania i nakazał swoim towarzyszom, aby zabrali deski na taczkach i wózkach, tyle ile uniosą. Sam wziął jedne taczki załadował deskami, następnie poczekał na resztę robotników, kiedy już i oni uporali się z deskami, pożegnał się z kapralem, a następnie ruszył w stronę karczmy.

Marius

Zwracam się do Ara:
-Wojowniku, jeśli szukasz pomocy, do ochrony zdrowia i życia swoich robotników, to polcam Ci swoje usługi. W zamian oczekuję tylko wdzięczności dla Jah'a, że mnie tu zesłał.

Demogorgon Biały

Marius nagle zauważa, że siedzi pod drzewem. Nad nim stoi kapral z pochodnią (w końcu zapadła noc).
-"Panie czy wszystko wporządku? Zdrzemneliście siętrochę i nie śmieliśmy budzić."

Marius

-Co się stało? Gdzie ja jestem? Kim pan jest?
Masuję się po głowie szukając jakichś guzów, rozcięć itp.

Demogorgon Biały

Żołnierz wyprężył się i wyrecytował:
-"Kapral Agis, Szósty Pluton Pierwszego Dywizjonu Piechoty Draknor" - Następnie wrócił do normalnego sposobu mówienia
-"Jesteście Panie koło wojskowego magazynu. Przybyliście tu w tym samym czasie kiedy ten wojownik który odbudowuje karczmę. Musieliście być strasznie zmęczeni bo w pewnym momencie po prostu ułożyliście się pod drzewem i zapadli w drzemkę. Zapadłą już noc i pomyślałem, że szlachetny paladyn powinien znaleźć jakieś porządne miejsce na noc."

Marius

-Dzięki Ci niech będą zacny człowiecze. Jah Ci to kiedyś wynagrodzi.
Wstaję, przeciągam się, przecieram oczy i obtrzepuję zbroję z piachu.
-W którą stronę poszli budowniczy i czy długo spałem?

Demogorgon Biały

-"Spaliście panie może z godzinkę..." - Nagle kapral wyprężył się do salutu. Tak samo zresztą jak jego oddział, który pilnował drzwi do magazynu.
Zza pleców Mariusa dało się słyszeć głos.
-"Jesteś paladynem tak? Czy twój bóg służy dobru? Czy jest wystarczająco potężny aby mi pomóc?"

Marius

-Tak. Jestem Paladynem Jah'a. Jah nie służy dobru. On sam jest dobrem i miłością. Nie wiem, czy dam radę sprostać Twemu wyzwaniu, ale mogę spróbować je podjąć. A tak wogóle, to z kim mam przyjemność?

Kenji

Wchodzę do budynku, i odrazu podchodzę do kapitana straży.
- Witaj... - mówie do niego - Poszukuje jakiegoś źródła zarobku... i sądze że jakiś list gończy może mi się do tego przydać. Masz coś dla mnie?

Demogorgon Biały

Marius
Paladyn ujrzał potężnego wojownika w zadbanym półpancerzu gwardii królewskiej. Nosił krótko przystrzyżoną, ciemną brodę poprzetykaną siwizną. W jego oczach malowało się niezwykłę zmęczenie i smutek.
-"Kapitan Artus z Gwardii Królewskiej. Mamy poważny problem i chyba tylko bogowie mogą nam pomóc."- kapitan na moment ucichł jakby zastanawiał się co teraz powiedzieć - "Miał miejsce zamach... W samym środku chronionego namiotu medycznego spopielono mojego najlepszego sierżanta i jego narzeczoną. Strażnicy któży uszli z życiem mówią o demonie, który ich zaatakował. Mam podstawy by im wierzyć ponieważ ich miecze były doszczętnie połamane. Sam sierżant Albertson był wybitnym szermierzem i znał się na magii... Gdy nasze posiłki przybyły na miejsce w kilka minut po ataku po demonie nie pozostał nawet ślad.
Nawet magowie straży nie wiedzą co to było, gdzie jest teraz, ani kto mógł nasłać demona...
Albertson był dobrym żołnierzem i moim przyjacielem. Czy zdołałbyś Panie odnaleźć i zniszczyć demona? Albo chociarz dowiedzieć sięco to u diabła było?" - Po tych przydługich wyjaśnieniach kapitan oczekiwał na odpowiedź.

-------------------------------------------------------------------------------------
Ferdas
-"Ostatnio nie zostało tego wiele. Jaka trudność zadania cię interesuje?"

Marius

-Oczywiście. Zrobię, co tylko będzie w mojej mocy.
Idę do namiotu medyka

Kenji

- Hmmm... Coś dla średnio wyszkolonego łowcy. Jakiś zwiad, zabójstwo...

Kaleb

- Łowcy powiadasz? W pobliżu Wieży Magów... to znaczy jej ruin, grasuje Wywern. Gdybyś się nim zajął, obdarzyłbym Cię... Hmmm... 400-stu sztukami złota. To jak? - rzekł Kapitan Straży.

Kenji

- Wywern?... - rozmyśla chwile - Biore to. Już wiem jak go załatwie... Do zobaczenia - lekko się uśmiecha po czym odwraca się w stronę drzwi i wychodzi z budynku, i idzie w strone ruin wieży magów..

Kenji

Tuz przy wejściu zeskakuje z w ywerna i tłumacze straznikom jak wygląda sprwawa, i żeby go chronili. Wywernowi mówię żeby poczekał na mnie, i sam wchodze do Kwater mówiąc do Kapitana straży.
- Zadanie wykonane, mało tego wywerny sa od teraz naszymi przyjaciółmi, i chce abyś kazał swoim strażnikom nie atakowac tych stworzeń, wtedy one nie będa takowac nas... I chce rozmawiać z władcą miasta na ten temat.