Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Brama Miejska
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Nie 17:22, 23 Lis 2008    Temat postu:

Serindrack zaklął paskudnie pod nosem, po czym zaczął monolog.
- Jestem tylko podróżnikiem, poszukującym tego, czego większość ludzi. Szeroko rozumianego sukcesu. A ten oto lis, jest moim przyjacielem. I wątpię, by była to jakaś zdolność magiczna, że umie mówić. To po prostu anomalia, sam zwierzak dysponuje jedynie głosem i niemal ludzką inteligencją... W sumie może zostać uznany za czworonożnego człowieka porośniętego futrem i ze zniekształconą twarzą. Mam nadzieję, dobry człowieku, iż nie aresztujesz mnie za podróż z przyjacielem? - Serindrack starał mówić się przekonująco, widząc iż strażnik jest zmęczony, rozkojarzony i może nie zrozumieć pewnych słów z jego paplaniny. Ani na chwilę nie unosi głosu, mówi niezwykle spokojnie. - Jeśli musisz, obejrzyj proszę zawartość mego plecaka. Nie znajdziesz wiele nadzwyczajnych rzeczy, a raczej akcesoria typowe dla podróżnika, choć brak w nich krzesiwa. Zaginęło mi na jednym polowaniu. - urwał na chwilę.
- Jeśli pragniesz, możesz też obejrzeć płaszcz. Ot typowa broń: miecz, łuk i kołczan. W kieszeniach też nie ma nic specjalnego. Fiolka trucizny zdobyta kiedyś od starego człowieka, któremu pomogłem przetrwać, dając upolowaną sarnę. Do tego kilka mikstur leczniczych i magicznych, gdyż w młodości odkryłem talent do magii. Czy masz zamiar mnie, przyjacielu, aresztować? Ach, zapomniałbym. Sakiewka. Są w niej jeno monety, lecz możesz zechcieć się upewnić. - to rzekłszy odpiął sakiewkę od pasa, otworzył i potrząsnął przed oczami strażnika.
- Czy to wystarczy, bym mógł przejść?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:59, 23 Lis 2008    Temat postu:

Strażnik ziewnął i rozciągnął wszystkie kończyny. Był on dość masywny jak na mierzącego ledwie sto siedemdziesiąt centymetrów człowieka. Widać było na jego twarzy kilka blizn. Miał orli nos i zielona oczy. Mały wąsik wyglądał śmiesznie, a to tego loki na głowie. Jednak po spojrzeniu i sposobie bycia odechciewało się z niego żartować. Do bram miasta wchodzili inni ludzie, sprawdzani przez pozostałych strażników.
- To tak... młody. Dawaj tą truciznę i wszystkie mikstury jakie masz, sprawdzimy je czy mówisz prawdę, a truciznę oddamy Ci jak będziesz z miasta wychodził, musisz się tylko wpisać na tej karcie - strażnik wskazał dużą kartkę pergaminu z napisanymi imionami i ekwipunkiem obok. - Jak będziesz wychodził zgłaszasz się po ekwipunek, jednak nie gwarantujemy, że ktoś zgłosi się po nie pod twoim nazwiskiem... A co do lisa, nie może on przekroczyć bramy. Jeśli nie jest chory i wpłacisz kaucję możemy go przetrzymać na 5 dni. Jednak za każdy następny dzień, będziemy doliczać 10 sztuk złotych monet za pokarm.
Jeśli nie jesteś w stanie zapłacić muszę prosić Cię o pokojowe opuszczenie tego miasta, gdyż jak i ja jak i Ty nie chcemy przelewu krwi. A zapewniam, że mój berdysz nie raz został oblany hektolitrami krwi.
Poza tym ostrożnie z brońmi, za bójki zostałbyś skazany na więzienie, a Twój ekwipunek przekazany armii, a lis zabity. Jeśli to wszystko i jesteś w stanie zapłacić to mogę wskazać Ci bliską gospodę gdzie możesz odpocząć po trudnej wyprawie... - mówił strażnik jakby wyuczony całej kwestii jednak był tak zaspany, że wiele słów mieszało się ze sobą i trudno było je zrozumieć.
- Poza tym nie wyjawiłeś mnie swojego imienia i skąd przybywasz. To ważne, bo nie możemy tu wpuszczać ludzi, z niektórych miast z różnych powodów. Więc jak?
Po chwili podszedł drugi strażnik.
- Sulm, nie zanudzaj go tymi swoimi gadkami, po prostu niech zostawi zwierzaka i część ekwipunku, jeśli zależy panu na czasie to lepiej zostawić mikstury u nas aż będzie pan stąd wyjeżdżał gdyż sprawdzanie niebezpieczeństwa związanego z nimi może potrwać kilka godzin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Nie 18:35, 23 Lis 2008    Temat postu:

- Proszę panów, przykro mi, lecz nie mogę zbytnio wam ufać... - urwał na chwilę - Pozwólcie, iż tą część ekwipunku zostawię za miastem. - zaczął myśleć, czy nie widział odpowiedniej kryjówki gdzieś po drodze. - Noer też tam zostanie. W mieście nie zabawię długo, widzę że nie jestem zbyt mile widziany. Toteż mam zamiar jedynie zrobić małe zakupy i odejść. - Ostatnie słowa skierował bardziej do lisa, niż do strażników. Teraz przemówił bezpośrednio do niego. - Proszę, strzeż mego ekwipunku przez ten czas. Wiem, że to niezbyt komfortowe, lecz jednak jedyne wyjście. Postaram się zakończyć to najszybciej, jak będę mógł. - Dodając jeszcze jakieś pożegnanie, rzucone strażnikom. Był nieco wściekły na strażników, za to jak potraktowali Noera. Nucąc coś pod nosem, odszedł, a jakiś kawałek od bramy zstąpił z drogi dodając perkusję. Postarał znaleźć się jakieś miejsce w krzakach, gdzie skutecznie schowa wspomniane przez strażników przedmioty. Dodał gitarę, a w pewnym momencie obrócił się, sprawdzając czy lis za nim idzie. Po wrzuceniu klawiszy wyszedł mu całkiem niezły kawałek metalowy. Metal jednak był na tyle ciężki, że przysiadł poszukując wzrokiem kryjówki. Teraz czas na solo... - pomyślał. A jak pomyślał, tak zrobił. Chociaż wydawało się to bez sensu, pękła mu struna. Nagle wrócił na ziemię.
Wrócił też do szukania kryjówki. Gdy ją znalazł, odłożył odpowiednią część ekwipunku, rzucił Noerowi, że szybko wróci po czym poszedł z powrotem do miasta. Tym razem towarzyszył mu jazz. Nie szedł mu jednak zbyt dobrze, postanowił więc jednak wrócić do metalu. Tym razem wszystko poszło dobrze, struna się trzymała, klawisze grały bez problemów, a perkusja była idealna. Gdy doszedł do bramy pod koniec wyjątkowo zmyślnego riffu rzucił, że nie ma już tamtych rzeczy. Spytał, czy może wejść do miasta. Jeśli mu się powiedzie od razu kieruje się na targ (uprzednio pytając uprzejmie strażników o jego położenie). Szukał miejsca, gdzie mógłby zaopatrzyć się w krzesiwo, hubkę, suszone mięso które najlepsze będzie na prowiant w miejscach, gdzie nic nie będą mogli upolować (jakieś 15 pasków), 3 dodatkowe bukłaki. Do tego chciał kupić jakąś ciepłą, lecz niezbyt masywną skórę. Idealnie nadawałaby się do otulenia przy śnie. Co znajdzie pierwsze, podchodzi i pyta o cenę. Pyta bardzo grzecznie. Tak grzecznie, że aż za grzecznie. Liczy na jakiś upust cenowy. Jeśli ma możliwość, zachwala towary kupca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serindrack dnia Nie 18:37, 23 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 0:22, 24 Lis 2008    Temat postu:

Jego kroki byly ciezkie. Plaszcz brudny i lekko porwany. Takie sa efekty podrozy. Byl przemeczony. Nie wiedzial ile czasu szedl, ani skad szedl. Kierowal sie glownymi traktami w kierunku miasta. Nie widzial innego celu na razie. Chcial przetrwac i powrocic do normalnosci. Zaczac od poczatku. Skierowal sie w kierunku bramy. Poprawil luk, kolczan, a sztylety schowal za pas. Chcial jak najszybciej znalezc sie w jakiejs cieplej karczmei pijac kufel jakiegos mocnego trunku. Nawet najtanszego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Administrator



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Wrzosowisk Północy...

PostWysłany: Pon 0:55, 24 Lis 2008    Temat postu:

Kerende:

Normalność dała mu nabijaną żelazem rękawicom po mordzie.
Innymi słowy - był problem.

Osiłek siedzący pod bramą zagrodził mu drogę. Wyglądał na nieźle odżywionego i całkiem wyposażonego. Łysy, z obuchem na podorędziu. Podchodził zdecydowanym krokiem z wzrokiem utkwionym w twarzy łowcy.
- Czy pan Kerende? - było to całkiem niewinne pytanie. Gdyby łowcę zapytała tak jakaś zgrabna niewiasta wyszczerzyłby się i zaczął miłą rozmowę, zakończoną śniadaniem na drugim piętrze karczmy, ale... ale to nie była niewiasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 9:07, 24 Lis 2008    Temat postu:

[Uuuuu... Bedziesz placil... xD Sory za brak polskich znakow, ale taki komp]

Lekko oszolomiony przetarl twarz reka. Spojrzal na "mur". Spojrzal za siebie. Najpierw przez prawe ramie. Potem przez lewe. Nastepnie wykonal pelen obrot.
-Ze niby ja?- zapytal sie obojetnie.- No co pan. Ja i takie imie. Chyba pan zartuje. A o co chodzi?- zapytal lekko zaintrygowany cala sprawa. Staral sie wygladac caly czas na obojetnemu calej sprawie.- Dopiero co przybylem do miasta... Nawet nie wszedlem do srodka... A juz klopoty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Administrator



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Wrzosowisk Północy...

PostWysłany: Pon 16:55, 24 Lis 2008    Temat postu:

- Jeśli nie ma pan na imię Kerende to nie ma problemu. Jednak jeśli, czysto teoretycznie rzecz jasna - osiłek wyrażał się zaskakująco dobrze jak na swój wygląd... - byłby nim Pan, lub znałby Pan go blisko... wysłuchałby mnie Pan. Proszę się obejrzeć. W lewo - Kerende kątem oka dostrzegł trójkę ludzi, niechybnie kompanów tego jegomościa.
- Tak więc jeśli przywitanie mamy za sobą to posłuchaj. Jest sprawa. Spotkasz się dziś wieczorem przed bramą cmentarza. Nie chcę Ci ogołocić sakiewki, jeśli chcesz możesz niczego nie brać. Nie pragniemy także Twojej śmierci, słowo szlachcica - nie wiedzieć czemu mrugnął do niego dyskretnie i uśmiechnął się - wiem że to dziwne ale chcę Cię widzieć dziś się na cmentarzu.
Wcisnął mu jakieś zawiniątko w rękę, odwrócił się i spokojnym krokiem poszedł w kierunku miasta. Za nim poszli i tamci.
Dziwna sprawa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 21:19, 24 Lis 2008    Temat postu:

-Ciekawe w jakim sensie na cmentarzu... Zywcem kopac mnei nie beda... Raczej...- pomyslal i spojrzal na zawiniatko. Postanowil je delikatnie rozwinac. Tak ogladajac "rzecz" ruszyl dalej. Do najblizszej karczmy w poszukiwaniu spokoju... Do wieczora...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drago
Administrator



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 1941
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Wrzosowisk Północy...

PostWysłany: Pon 21:39, 24 Lis 2008    Temat postu:

Następny post w karczmie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:45, 25 Lis 2008    Temat postu:

Strażnicy nic nie odpowiedzieli tylko spojrzeli się na Ciebie i wrócili powolnym, ospałym krokiem na stanowiska. Ser znalazł krzaki w dziurzę zakrytą mchem, liścmi i patykami - idealna kryjówka. Zostawił tam przedmioty i lisa.
- Ta... Tylko nie przeciągaj tego, nie chce mi się tu czekać - powiedział Noer po czym zaczął szukać jakiejś przekąski...
Zobaczył królika, za którym popędził, po kilku susach królik stanął obok wielkiego żubra, a lis przestraszył się i uciekł do dziury. Nagle z nieba można było usłyszeć głos:
- Dobrze posiedzieć przy żubrze...
Nieco zdziwiło to Serindracka, który nucił jakąś piosenkę. Gdy Serindrack dochodził do bram, gdzie strażnicy dalej stali w tych samych miejscach przypatrując się idącemu łowcy. Już chcieli podchodzić gdy nagle ziemia pod Serindrackiem zadrżała. A z ziemi wyrosły cztery zielone ściany, które połączyły się u góry. Powstał z tego ładny ostrosłup tyle, że zaokrąglony na górze. Strażnicy widząc to krzyknęli razem:
- Co do cholery jasnej?!
W tym czasie ściany przysłoniły ich i widok na świat. W środku było ciemno i wilgotno. Ściany wydawały się roślinnę, i jakby wydalały opary wody.
- Witaj... - rzekł stary i niepewny głos. - Gdzie ja jestem? - spytał - Czy Ty jesteś tym, o którym opowiadano w legendach? Tym, na którego czekałem tysięclecia... Aa... Nie... Ty o niczym nie wiesz, jesteś wybrańcem, a teraz... - rzekło to coś i ze ścian wysunęły się dwie podkładki, na której jednej leżała niebieska fiolka, a na drugiej czerwona.
- Jeśli wybierzesz niebieską pozostaniesz w tym świecie obłudy i zapomnisz to wszystko, jeśli jednam wybierzesz czerwoną, pokaże Ci czym jest Matriks...
W tym momencie Serindrack się ocknął leżał przy dziurze, w której leżała część jego ekwipunku i lis. To zapewne ta nudna piosenka metalowa zadziałała na niego usypiająco...
Łowca ruszył w stronę miasta. Strażnicy tym razem spojrzeli na niego i po prostu puścili go bez słowa. Pierwszy strażnik wskazał palcem na jedną z ulic i powiedział: - Tam.
Człowiek lasu doszedł na targowisko gdzie zobaczył stragan z tym wszystkim co chciał, był to stragan z przedmiotami przydatnymi w wędrówce. Za stołem stał jakiś młody człowiek o ciemnej karnacji z turbanem na głowie:
- Niech Allah będzie z Tobą - powiedział.
Gdy Serindrack ogłosił co chcę kupić sprzedawca na to:
- Pięćdźiesiąt sztuk złota.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zonos dnia Wto 19:50, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serindrack
Piewca Dźwięków Irytujących



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 1395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tam, obok.

PostWysłany: Śro 21:03, 26 Lis 2008    Temat postu:

Zanim Serindrack zapłaci, uważnie przygląda się jakości przedmiotów. Dodatkowo, patrzy też na inne rzeczy jakie jest w stanie wzrokiem swym ogarnąć. Pamiętał jak kiedyś... A może nie kiedyś. Kiedyś. No, przeszłość to na pewno była. Tak. No i wtedy ekwipując się zapomniał o jednej bardzo ważnej rzeczy. Ale co to za rzecz była? Na pewno bardzo potrzebna. Tak, raczej tak... Do tego krowa. Czy to nie piękne stworzenie? Ach... Natłok myśli spowodował nieco odejście od tematu, jakim były rzeczy na straganie. Z trudem naciągnął się na to, żeby przestawić swoje myśli na handel. Powoli, ciągnące się jak ciasto pasma w jego głowie zaczęły przybierać nowy kształt. Ach... Tak. Miał myśleć o jakości. No. Kiedyś, o mało nie zginął, bo wziął złą linę. Nie była mu do niczego potrzebna na szczęście, ale i tak o mało nie zginął. To brzmi dramatycznie.
Wobec tego łowca bardzo dokładnie przyglądał się rzeczom. Przypomniał sobie żubra, oraz to zielone coś co chciało podać mu pastylki. Co to w ogóle są pastylki? I kto wymyślił taką debilną nazwę? Nagle usłyszał głos z nieba. Mówił, że obiad się przytulił, bo to nie góra lodowa. Po chwili Serindrack zrozumiał, że to nie jest głos z nieba. To tylko jego głowa.
- Tak... Krowa... Pan też je lubi? - nagle ocknął się ze stanu ciężkiego myślenia. Lepiej nie mówić, jakie miny przybierał podczas trwania tegoż.
Serindrack patrzył tępo, a jeśli przedmioty były kiepskiej jakości pyta, czy kupiec ceny nie zniży do czterdziestu. Każdy grosz się liczy, nie? Tylko co to jest grosz? Łowca wydał z siebie solówkę gitarową. Zakończoną efektownym slide'em. Tylko gdzie ten piecyk?
- Ee... I co to jest Allach? - spytał. No, o Allachu nigdy nie słyszał. To nazwa jakiegoś eliksiru? Imię miecza? Kij go jeden wie...
Tak. Ale jedno jest pewne:
- Krówka... Mu... - wszystko to zdobione nastrojową metalową muzyką. Pytanie, czy ktokolwiek oprócz Serindracka ją słyszy.
- No... Hakuna matata, ka? - dodał.
Nie wiedzieć czemu, czuł woń palonych skarpetek wymieszanych z kozim jelitem oraz atramentem. Była też delikatna nuta masła. Pewnie znów coś, co wytworzyła jego wyobraźnia. No bo przecież To wszystko nie może być żółte. Ale co to są za plamki? Przestępując z nogi na nogę, czując coraz większą wagę pęcherza, postanowił szybko zakończyć zakupy. No i utwór. Może jednak spleśniały metal? O ile coś takiego istnieje?
No i krowa. Bezwarunkowo.
- To jak będzie?
Serindrack był nieco zdenerwowany. Chciał się załatwić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serindrack dnia Śro 21:09, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 27 Lis 2008    Temat postu:

Sprzedawca patrzył na Serindracka jak na perfidnego debila... Łowca zachowywał się... dziwnie... Gdy tylko człowiek w turbanie usłyszał o krowie uklęknął i zaczął oddawać cześć jakiemuś posążkowi przed nim.
- Krowa jest święta!
Po chwili człowiek wstał i podał Serindrackowi to czego potrzebował.
Skóra była dobra, musiała być dość egzotyczna gdyż była różowa, jednak nic nie wskazywało na to aby ktoś ją pomalował.
Krzesiwo i hubka były w dobrym stanie, piętnaście plastrów jakiegoś suszonego mięsa trochę śmierdziało ale było widać, że jest dobre. Człowiek podał Serindrackowi także, trzy bukłaki, wszystkie ze skóry jednak w różnych kształtach. Jeden w kształcie krowy, jeden w kształcie serca i jeden w kształcie muchomora.
- Pięćdziesiąt sztuk złota - powtórzył człowiek o ciemnej karnacji. Zapewne pochodził ze wschodu, wyglądał nieco dziwnie... Jakby z innego świata.
Człowiek lasu zauważył kilkudziesięciu kapłanów idących wzdłóż targowiska, po środku kilku ciągnęło powóz na którym siedział jakiś wyższy kapłan, koła były złote, a na drewnianych drzwiczkach widniał napis "Maybach", z tyłu znajdowała się rejestracja, która wskazywała na pradawną wioskę Toruniun. Jakiś mag mówił o wiele głośniejszym głosem niż byłby w stanie z siebie wydać o jakimś prawdziwym bogu i o niszczeniu wyznawców Allaha.
Z tyłu ciągnął się pochód starych babci w moherowych beretach idących za powozem. Nagle z pośród tłumu wyleciała strzała, która przebiła turban człowieka, jednak temu nic się nie stało. Jedyne co zrobił, to schował się pod stół.
- Gdzie była ta różdżka pół automatyczna kaliber 44?! -krzyknął zdenerwowany. Tym czasem babcie zaczęły okrążać cały stragan. Babcie ustawiły się ciasno, że nie dało się stamtąd uciec. Serindrack wpadł w pułapkę w tym czasie straganiarz szukał różdzki. Gdy stado krwiożerczych, bogobojnych moherów nadchodziło pęcherz Serindracka wcale nie stawał się bardziej pusty. Łowca wiedział, że jeśli nie zhańbi swoich gaci to rozerwie mu pęcherz... Mimo wszystko czy chciał czy nie, w końcu jednak nie udało mu się powstrzymać nadpływającej fali moczu. Żółta ciecz oblała wielkim strumieniem majtki i spodnie łowcy. W tym momencie wszystkie mohery zaczęły go wyśmiewać, rzucając w niego pampersami. Niestety Serindrack musiał być uczulony na jakiś składnik pampersów gdyż cała twarz boleśnie mu spuchła po celnym trafieniu przez jednego mohera w twarz.
W tym czasie straganiarz znalazł chyba w końcu swoją broń. Wystawił rożdżkę ponad stół jednak sam głowy nie wychylał, strzelał na oślep. Wystrzelił, a z różdżki wyleciał pocisk energii, który przeszył cztery mohery na wylot. Wyznawca allaha wystawił rękę i naładował broń ponownie. Wystrzelił znowu. Między moherami stworzyła się mała ścieżka z ciał. Na głowach babci górowały mohery o kolorystyce różowej i pomarańczowej, większość z antenkami. Tymczasem powóz ojca dyrektora zawrócił i jechał w przeciwnym kierunku. Niestety podczas objazdu grupy moherów odpadło koło i powóz przejechał kilkanaście metrów dalej nie wiadomo dlaczego uderzając w ścianę. Wszyscy kapłani zbiegli się w koło... Tym czasem jacyś inni ludzie w długich sztach popatrzyli na to z za rogu. Widząc to wyszli, z drugim, większym powozem. Ten ciągnęło już kilkadziesiąt osób. Wszyscy śpiewali razem Hare-Kryshna Kryshna-Hare... Hare-Rama Rama Rama Hare Hare. Zaczeli iść przez stragan w stronę portu.

-4 HP
Opuchnięta twarz

Następny post -> Targowisko


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zonos dnia Pon 19:14, 01 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 23:38, 22 Gru 2008    Temat postu:

Klonus, Kiluu i Lienerav podeszli pod bramę miejską. Gdy chcieli wejść do miasta, jeden ze strażników podszedł i rzucił:
- F'uno, Leinariuqva... - ledwo wypowiedział to nazwisko - Możecie przejść, ale Pana, tu nigdy nie widziałem, a pełnię służbę dzienną już bagatela 10 lat. Czy mogę poznać Pańską tożsamość, a i lepiej: zobaczyć dokumenty? - zapytał Kiluu strażnik monotonnym, urzędniczym tonem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 23:52, 22 Gru 2008    Temat postu:

Klonus, korzystając z dość dużej charyzmy i wrodzonej retoryki, przybrał pozę człowieka, który niczym się nie przejmuje i na nic nie zważa i powiedział:
- Ten "Pan" nazywa się Kiluu i jest z nami.
Po tych słowach, nie zważając na reakcję strażnika stara się poprowadzić całą grupę do środka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pon 23:56, 22 Gru 2008    Temat postu:

- Ach, skoro jest jakiś znajomy, czy też interesant Panów, nie mam nic przeciwko... Proszę, proszę przechodzić... - Strażnik z uśmiechem machnął ręką w geście zaproszenia. Potem chwycił pióro zapisał zdanie, może dwa po czym wrócił do obowiązków.

Następny post ==> targowisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenji
Zasłużony



Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Yyy... ziemia?

PostWysłany: Pią 19:24, 09 Sty 2009    Temat postu:

SESJA DAR-SHAKA
Droga zmieniła się z piaskowej, udeptanej na brukowana, kiedy jego oczom ukazało się wielkie miasto. Minął kilku kupców, którzy jechali powozami, oraz kilka wędrownych kobiet i mężczyzn. Bramy były, na szczęście, otwarte na oścież, ludzie przepływali przez nie w jedną i w drugą stronę. Przed brama stało dwóch strażników, którzy niektóre, podejrzane osoby, zatrzymywali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dar-Shak
Nieznajomy



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:12, 10 Sty 2009    Temat postu:

Przystaje na chwile i powoli przesuwam wzrokiem po mieście przed sobą.
-Wkońcu jakieś miasto... -mówie cicho sam do siebie po czym szybkim krokiem ide w strone bramy.
Spoglądając na strazników myśle:
"Zapewne mnie zatrzymają i rozkażą rozwinąć materjał z głowy, wkońcu zakrywa mi twarz... no i zaczną zadawać szereg pytań, jak ja tego nielubie."
Licząc na łud szczęścia, staram sie spokojnie przejść przez brame.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenji
Zasłużony



Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Yyy... ziemia?

PostWysłany: Nie 19:36, 11 Sty 2009    Temat postu:

SESJA DAR-SHAKA

O dziwo barbarzyńcy nic nie zatrzymało przed wejściem do miasta. Nic i nikt. Postawił parę kroków zanim wyszedł z gęstego tłumu.

Wyjście z gęstego tłumu nie oznaczało jednak wyjścia z tłumu, po prostu się on rozrzedził. Ludzie wciąż byli w ścisku, nie ważne z jakiego szczebla drabiny społecznej pochodzili. W zasadzie nic nie zwracało na siebie większej uwagi: małe dzieci trzymające się kurczowo matek, jakaś "wielka" dama, która starała się nie ocierać o innych ludzi, aż w końcu para żebraków w łachmanach.

Ogólnie, miasto stało przed nim otworem. No może nie uwzględniając braku wiedzy gdzie co jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dar-Shak
Nieznajomy



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:25, 11 Sty 2009    Temat postu:

Zakładam kaptur i nakładam na twarz chuste. Ruszam przed siebie rozglądając sie wokoło. Patrze dokładnie na pobliskie budynki mając nadzieje zobaczyć wśród nich jakąś karczme, wkońcu karczmarze mają dużo klientów i są źródłem wiedzy o mieście. Przy okazji nasłuchuje i staram sie "wyłapać" z tłumu co ciekawsze informacje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenji
Zasłużony



Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Yyy... ziemia?

PostWysłany: Pon 20:51, 12 Sty 2009    Temat postu:

SESJA DAR-SHAKA

Mężczyzna założył kaptur na głowę, twarz zaś zakrył chustą. Nie spodziewał się chyba, jak to zwróci uwagę obecnych wokół niego ludzi. Z ich zachowania można było wywnioskować, że się go boją, ponieważ omijali go, może nie szerokim, ale zawsze łukiem. Szedł wzdłuż miasta, kiedy dostrzegł wielkie skupowisko ludzi, obok jeszcze większego budynku. Trudno było określić, co to za budynek, jednak bez zwątpienia przykuwał on uwagę przechodzących obok niego ludzi.

Słońce zaczęło się chować za budynkami, zaczął padać deszcz, od lekkiego, aż do gęstej ulewy. Temperatura wokół zmalała, i Dar-Shak chciał szybko znaleźć suche schronienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Draknor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 12 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1