Brama Miejska

Dar-Shak

Troche dziwi mnie strachliwa reakcja ludzi ale niezakrzątam sobie tym zbytnio głowy. Wkońcu to lepiej dla mnie, przynajmniej sie na mnie nie pchają. Gdy zaczyna sie ulewa spoglądam w niebo i cicho mówie:
-Wstrętną mają tutaj pogode.
Poprawiam kaptur i szybkim krokiem ide w strone budowli obok której stoi tłum. Gdy jestem już blisko niego staram sie określić jaką budynek pełni funkcje. Jeśli jest to coś zbliżonego do karczmy to czym prędzej wchodze do środka.

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

Barbarzyńca podszedł do budynku. Był to zwykły sklep z warzywami, jednak drzwi do środka znajdowały się tuż za rogiem. Dziwne było to, że ludzie się skupiają przy najnormalniejszej ścianie. Potem zauważył coś dziwniejszego. Ludzie, którzy byli zebrani byli całkowicie nieruchomi, a osoba obok nawet nie oddychała. Potem jego uszy uchwyciły zwrotki jakiejś piosenki.

Poczuł jak dźwięk się rozchodzi po jego ciele. Poczuł silne mrowienie w nogach, potem nie czuł w nich nic, tak samo z nogami, całe życie przeleciało mu przed oczyma. Potem poczuł jakby igłę wbijająca się w umysł, aż nagle... dźwięk zaczynał cichnąć. Jednak nie tylko dźwięk muzyki, wszystkie inne też.

Nagle stracił słuch całkowicie. Ktoś złapał go za dłoń i zaczął ciągnąć wzdłuż ulicy. Dar-Shak był niezwykle zdezorientowany.

Dar-Shak

Staram sie uspokoić by pojąć co stało sie przez tą krutką chwile.
"Co to było? Nieruchomi ludzie... i ta muzyka? Skąd te uczucie... i dlaczego nic nie słysze!?"
Opanowuje sie i wyrywam z zamyślenia. Wpierw patrze kto mnie ciagnie za ręke, po czym, jeszcze lekko zdezorientowany, rozglądam sie wokoło.

OFF:Kenji czemu nazywasz moją postać barbarzyncą? :p

Kenji

SESJA DAR-SHAKA
Jakos tak mi barbarzyńca pasuje do postaci i historii... już nie będę. xP

Barbarzyńca nie słyszał własnych słów. Był to dla niego szok, z którego wrócił do żywych po krótkiej chwili. Na postać spojrzał dopiero, kiedy weszli do małego kramu kilkanaście metrów od miejsca, gdzie usłyszał śpiew. Była to.. bardzo małą dziewczynka. Miała około 10 lat. Jej włosy były spięte w dwie kitki po bokach, które opadały jej w dół, aż do pasa. Na początku dziewczynka zaczęła mówić jakieś słowa, które oczywiście do niego nie dotarły. Po chwili dopiero uderzyła się w czoło, i zdjęła zaklęcie.
- TERAZ MNIE SŁYSZYSZ?! - głośny, piskliwy głos naruszył bębenki słuchowe wojownika. Poruszył się gwałtownie.
- Oh... chyba już opanowałam to zaklęcie bez żadnych konsekwencji na przyszłość... Ciesz się, że ratowałam Twoje życie, ja! Wielka Bogini Kyouka!

Dar-Shak

Jeszcze bardziej zdezorientowany patrze sie na dziecko. Po jej ostatnich słowach na mej twarzy pojawia sie wyraz zdziwienia. Wkąńcu odpowiadam:
-K-Kto? Czekaj, wytłumacz mi: kim jesteś, co to była za muzyka... i ogólnie co sie przed chwilą stało?
Wpatruje sie na dziecko oczekując odpowiedzi. Staram sobie wszystko poukładać w myslach, lecz jak narazie mam zupełny zamęt.

OFF-end:Nie nie, możesz tak mówić. Poprostu chciałem wiedzieć dlaczego x]

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- Jestem Kyouka! Wielka bogini wszystkiego co żywe! Jak to?! Nie słyszałeś o mnie wcześniej?!
Dziewczynka spojrzała złowrogo na Dar-Shaka, który poczuł wbrew sobie pewien niesmak. Zdziwienie jego ogarnęło zenit, kiedy jego oczom ukazał się ogon dziewczynki. Był długi, szaroniebieski i puchaty. Wywijał się we wszystkie strony świata. W końcu do pokoju wszedł kot. Był cały czarny, otarł się o nogi Kyouki.
- Teraz przepraszaj za swa głupotę! Módl się do wielkiej bogini Kyouki i przynieś mi szklankę wody!... nie! Z tym przesadziłam!

Dar-Shak

Łapie sie prawą ręką za kark i masuje, niewiedząc co robić. Marszcze czoło spoglądajac ponownie na dziewczynke. Wkońcu znów sie odzywam:
-Ty jesteś boginią... ty? Wiesz, jakoś trudno mi w to uwierzyć. Wkońcu jesteś... dziewczynką. Z puszystym ogonem ale jednak.
Tu jeszcze raz spoglądam na ogon jakby niewierząc własnym oczom.
-Nie, musiało mi sie coś poprzewracać w głowie. Co niby "bogini" pod taką postacią robi w jakimś mieście? A i nieodpowiedziałaś mi, co to była za muzyka?

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- Ugh... stary! Na nerwy mi działasz!... ale dobra, do rzeczy!
Małą dziewczynka wzięła kota na ręce i zaczęła go głaskać. Odpowiedział jej przeraźliwie głośnym mruczeniem i machaniem końcówka ogona.
- Ja, Kyouka, wielka bogini wszystkich żyjących i nieżyjących istot, nieba, ziemi i podziemi, wszystkiego co materialne i nie, bogini wszystkich bogów, bożków, niebożków, zwierząt i... i tak dalej! Jaaaa... eeee... masz mi służyć! Od dzisiaj będzie robił co Ci rozkaże, aż Cie uwolnię spod moich rozkazów!
Kot dziewczynki zapiszczał, kiedy położyła go na ziemi z wielka gracją i delikatnością.
- Zabijesz kobietę, która śpiewała na ulicy oraz wszystkich jej sługusów!

Dar-Shak

-Taaaa... coś kiepska ta twoja przemowa. W każdym razie, niepanujesz nademną więc daj se dziecko z tym udawaniem bogini spokój. Bądź poprostu tak dobra i powiedz mi dokładnie o źródle muzyki bo "kobieta śpiewająca i jej sługusy" dużo mi niemówi.
Po chwili namysłu dodaje:
-A i... skąd masz ten ogon, tylko bez gadki o twym boskim pochodzeniu.

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- Ja jestem boginią! A ta kobieta... musi zginąć! Jej śpiew ma magiczną moc, mianowicie może zamienić człowieka w zombie, który jest całkowicie posłuszny jej rozkazom. Nie wiem, kto stoi teraz po jej stronie. Masz ją zabić w imię swojej bogini, wielkiej, wszechmocnej Kyoki!
Dziewczynka uśmiecha się lekko ukazując ostre, wielkie kły.
- A ogon jest najprawdziwszy z prawdziwych!

Dar-Shak

-Te kły zapewnie też... dziwny jest ten swiat. No ale powtórze jeszcze raz, jesteś tylko dziewczynką a nie boginią, a już napewno nie moją. Więc wybij se z głowy rozkazywanie mi i takie tam. Wiesz co, nawet niewiem czy twoja historyjka o kobiecie z magicznym śpiewem jest prawdziwa. Nawet niewygląda mi to na kryzys dla miasta więc zagrożenie niemoże być aż tak poważne by niemogła sobie z nim poradzić np. straż miejska. Do tego ciągle kłamiesz że jesteś boginią i jesteś jeszcze dzieckiem, z dziwnymi dodatkami jak dla człowieka, przez co raczej niemoge ci ufać. Ogólnie nic nieprzemiawia za tym żebym ci pomógł.

Stoje przed dziewczynką czekając co odpowie.

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- CO?! Jak śmiesz?! Sam widziałeś, co się z tobą działo! Zaczynałeś tracić kontrolę nad ciałem i umysłem, ratowałam Ci życie, a Ty mi mówisz, że nie zabijesz dla mnie jednej kobiety?! A zagrożenie jest wielkie! Nawet ja, bogini Kyouka nie mogę sobie sama z nim poradzić!
Pomachała ogonem w zdenerwowaniu.
- A straż miejska nie potrafi zabić nawet muchy! Gdyby nie najemnicy, to nic by nie zdziałali! A niestety - sporo najemników wyruszyło gdzieś tam... Caen? Cean? Nie muszę wiedzieć gdzie, wiem, że wyruszyli! To są I-DIO-CI... zamiast odbudować mury miasta, najpierw odbudowali karczmę, rozumiesz? Jak nikt się nie zaopiekuje miastem, to ono zginie!

Dar-Shak

-Skoro jesteś taką otężną boginią to powinnaś sama ją zabić.
Mówie ironiczne. Stoje zastanawiając sie co zrobić. Po chwili wzdycham i mówie dalej:
-No dobra, będe dziś miły i ocenie zagrożenie ze strony tej "kobiety". Zapewne nawet ją zabije, ale później dajesz mi spokój jak każde grzeczne dziecko, zrozumiano? No, to gdzie znajde tą magicznie śpiewającą kobiete?
Słucham co mówi dziewczynka.

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- Umm.. no stoi tam, gdzie stała. Chyba, że gdzieś poszła. Ale ogólnie jest, gdzie powinna teraz być, bo tam poszła... - mówiła coraz głośniej i głośniej - ... i robi tam to, co ma robić!
Potupała swoją małą stópką w ziemie.
- Ale nie będzie łatwo, wiesz chyba o tym? Jak ona zacznie śpiewać, to kot pogrzebany... muszę Ci odebrać słuch. Nie zmienia to faktu, że będziesz musiał być ostrożny... rozumiesz o co chodzi?

Dar-Shak

-Tak tak... odbierz mi słuch, ja zobacze co tam sie dzieje i ją, raczej, zabije.
Czekam aż dziewczynka rzuci na mnie swój czar po czym kieruje sie w miejsce gdzie ostatnio słyszałem ten dziwny śpiew.

Kenji

SESJA DAR-SHAKA

- Ummm... ale nie będziesz słyszał kompletnie nic, wiesz o tym? To może Ci bardzo przeszkodzić, ale więcej pomoże... nooo... dobra
Dziewczynka wymamrotała jakieś słowa w nieznanej wojownikowi mowie. W końcu, przestał słyszeć dźwięki. Dziewczynka spojrzała na niego z niecierpliwością, kiedy stał osłupiały kolejna zmianą. Po chwili jednak ruszył w stronę miejsca, gdzie ostanio spotkał kobietę. Nie było jej tam... chyba zabawa w ciuciubabkę właśnie się zaczęła...

Jerry

Powolnym można rzec mozolnym krokiem, w stronę bramy szedł barbarzyńca...Gdy już byl blisko bramy spojrzal na strażników i uśmiechnął się lekko, chociaż pod swoją brodą wygląało to jak by tylko wiatr zawiał. Uniusł ręke w powitalny sposób mówiąc - Witajcie...

Kostyr

Jeden z strażników odwzajemnił powitanie podnosząc rękę i mówiąc.
- Witaj wędrowcze co Cię do nas sprowadza?? Jeśli szukasz problemów to radziłbym trzymać się z dala od miasta

Poranek
1 luty 761 rok

Jerry

- Wiele rzeczy, lecz przede wszytskim pięniądz *lekki śmiech* miasto to bowiem jest sławne na cały świat z powodu ilości przygód oraz zadań w których można troche zarobić- Po chwili dodaje - Jeżeli nie macie nic przeciwko udam się do miejskiej karczmy...-

*Idzie do Karczmy*

Tern

Od bardzo dawna nie widząc miasta dochodzę wreszcie do bram Draknor, nieznanego mi miasta nie wiem co może mnie tam spotkać, sława i duma czy smak porażki?. (Po znaku zapytania przecinek?)
podchodząc((duża litera po kropce) do bramy widzę dwóch uzbrojonych strażników i odczuwam mały niepokój

PS: Nie piszesz że widzisz dwóch strażników Very Happy

Bo ja mogę napisać że są pijani i ich niema Razz