Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Chata Gademusa
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Nie 15:35, 25 Lis 2007    Temat postu:

Kreeth miał rację, nie mógł nic zrobić. Czuł się jakby pływał w syropie. Patrzył na siebie samego i wojowniczkę. Na grymas zdziwienia który pojawił się na sekundę przed tym nim oboje zmienili się w chmurę krwi. Nawet nie ciała. Karmazynowa mgiełka zawisła w powietrzu, gdy z ciała starego demona wyciekło równie czerwone światło. Wniknęło w Leannę, a ta wyprężyła się z bólu i zaczęła wrzeszczeć. Łańcuchy grzechotały. Światło przenikało demona i czarodziejkę, a potem wystrzeliło przez jej usta, oczy i uszy i wstąpiło w niemowlaka. Dziecko zaczęło płakać. Magini opadła bezwładnie na ołtarz. Wpatrywała się niewidzącymi oczami, gdzieś w przestrzeń. Byłą blada jak śmierć. Jej pierś się nie unosiła...

Druidowi zadzwoniło w uszach. I jeszcze raz. Poczuł jak twarz mu puchnie. Zamrugał, choć powieki mu ciążyły jakby miał przyczepione do niech stalowe sztaby. Spojrzał jak przez mgłę na Gademusa. Zdał sobie sprawę, że oddycha szybko, urywanie, łapczywie łapiąc powietrze. Włosy i ciało miał lepkie od potu. Było mu przeraźliwie zimno. Kolejny policzek od niedźwiedziowatego mężczyzny niemal złamał mu szczękę. Kreeth spojrzał na niego wściekle, a tamten odetchnął z ulgą.
- Nie sądziłem, że to podziała... ale szczerze mówiąc skończyły mi się pomysły. Odpływałeś. - Powiedział barwny druid, a Kreeth dopiero teraz zobaczył przestrach w jego oczach. - To nie było normalne, próbowałem cię sprowadzić z powrotem, ale jakby coś wysysało twój umysł. To nie powinno się stać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 15:47, 25 Lis 2007    Temat postu:

Kreeth spojrzał na Gademusa z lękiem w oczach. Próbował wstać, lecz opadł na fotel, lekko drżąc.
- Ja...
Chciał już opuścić to miejsce, odnaleźć towarzyszki i opuścić Nyglash zanim ta wizja się spełni. Musiał, inaczej wszyscy zginą... Lecz potem przyszło opanowanie - coś co dało mu wychowanie w gaju. Kto jak kto, ale druidzi zazwyczaj przyjmowali większość rzeczy ze spokojem.
- Co się stało? Widziałem... przyszłość. - powiedział. - A przynajmniej tak mi się wydaje. Muszę je odnaleźć najszybciej jak się da...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 18:27, 26 Lis 2007    Temat postu:

- Naprawdę mi przykro, dzieciaku, ale nie mam pojęcia. Różanka mówił, że rytuał picia herbaty dobiegał końca, gdy coś wdarło się do waszego umysłu i zrobiło w nim przy okazji wyrwę, która o mały włos pozostawiłaby cię w stanie roślinki... - Potrząsnął głową. - Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło. Chciałbym jeszcze pogadać, ale tobie się śpieszy, a ja sądzę, że im szybciej wyruszysz w drogę tym lepiej... - Gademus zawahał się, a potem wykrzywił w grymasie gniewu. - Co?! Znowu kolejna magia?

Drewniana ściana zamigotała i jakby rozsunął się jakiś niewidzialny welon. Pojawiło się coś na kształt falującego, mniej więcej koła średnicy trzech metrów. W środku okręgu pojawiła się komnata z czarnego kamienia, która wydawała się w jakiś sposób druidowi znajoma. Nic dziwnego. Po chwili na wizji pojawił się Luthienmaran. Obraz falował i próbował się złośliwie rozpłynął. Z wizji popłynął przerywany głos:
- ...nareszcie... odszukałem... zakłócenia... nie możecie... proroctwo... - Czarodziej zaczął się miotać po komnacie, najwyraźniej wściekły. - Nie wolno... poczekajcie... ona... zginąć... - Stanął w miejscu i zacisnął pięści. - Czekaj na Alishię. - Warknął, przez zaciśnięte zęby. Na twarzy wystąpił mu pot. - Nie wolno wam jej ocalić. - Dodał jeszcze i obraz się załamał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 19:27, 26 Lis 2007    Temat postu:

Kreeth patrzył przez chwilę w osłupieniu na Luthienmarana, a potem na pustkę, jaka została po jego przekazie.
- Nie. - powiedział druid.
Kreeth podniósł swoją maskę i zawiązał na twarzy.
"Jak on śmie?", myślał gniewnie, gdy szykował się do opuszczenia domostwa Gademusa.
- Przykro mi, Gademusie. - powiedział do Barwnego Druida. - Przepraszam za wszelkie kłopoty.
Kreeth ruszył do drzwi i zatrzymał się na progu.
- Niedługo powinien zjawić się tutaj sukkub o imieniu Alisha. Przekaż jej, że nikt nie będzie mi dyktował kogo mam ratować, a kogo nie. I, że jeśli chce mnie powstrzymać, to kieruję się do miasta, może coś znajdę. - druid milczał przez chwilę. - Szczerze, to przydałaby mi się twoja pomoc, Gademusie. Ale nie chcę nadużywać twojej gościny. I jeszcze jedno. Mówiłeś, że twój ojciec przysłał ci jakiś prezent pożegnalny kilka lat temu. I, że mnie zainteresuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 20:47, 26 Lis 2007    Temat postu:

Gademus najwyraźniej był zdezorientowany i zły nagłym pojawieniem się obrazu czarnoksiężnika, przypadłości Kreeth'a i wszystkim w ogóle. Ale teraz uśmiechnął się, niczym mały chłopczyk, który właśnie pokazuje przyjacielowi swoją tajemną kryjówkę.
- Ach, no tak, prawie byłbym zapomniał. Poczekaj tu chwilę. - Były druid zniknął gdzieś w drugim pokoju i przez chwilę słychać było brzęk i grzechot wszelkiego rodzaju. Po chwili wrócił niosąc długi pakunek okutany w ciemne szmaty. - Widzisz mój ojciec przysłał mi to jako "prezent pojednalny" cokolwiek miał na myśli. Wtedy mało mnie to obchodziło, ale to takie do niego podobne, żeby szafować rzeczami, które do niego nie należą. - Odwinął szmaty, a Kreeth w głębi duszy wiedział co ujrzy. - Proszę, jest przecież twój. Przyda ci się w mieście... no i gdybyś chciał... odwiedzić starych znajomych. - Wyciągnął niemożebnie starą, wyszczerbioną klingę, rękojeścią w stronę druida. Rękojeść owinięta była starym, purpurowym jedwabiem. Nie było zbędnych ozdób. Na jelcu ktoś wygrawerował słowo "ŻAL". - Ojciec mi mówił jak to się nazywa... Ostrze Żalu, prawda? Twój miecz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 21:43, 26 Lis 2007    Temat postu:

Kreeth spojrzał na broń i zaniemówił. Jego miecz, ten który został mu odebrany tuż przed wygnaniem, był na wyciągnięcie ręki. Nareszcie mógł znowu go dotknąć, poczuć jego rękojeść, której nie trzymał przez tyle lat... Druid zamknął oczy i przypomniał sobie kiedy otrzymał broń, a potem jak mu ją zabrano.
- Zapomniałem. - wyszeptał. Jego głos łamał się od wzruszenia. - Naprawdę chcesz mi go oddać? To bardzo cenna rzecz, dla mnie ma wartość sentymentalną. I chyba tylko taką, bo zapomniałem. Przez tyle lat myślałem, że jest stracony, a jednak...
Jednak druid nie mógł się oprzeć. Złapał miecz za rękojeść i mimowolnie uśmiechnął się. Machnął nim na próbę. Klinga była wyszczerbiona, ale co z tego. Miecz nadal mógł ciąć, blokować, a dzięki takiemu wyglądowi był niepozorny. I to dawało mu przewagę nad innymi mieczami...
Kreeth po raz pierwszy od dłuższego czasu odczuwał radość. W końcu jego broń była przy nim, jednak...
Druid westchnął.
- Dziękuję, Gademusie. - powiedział. - Nawet nie wiesz, jak bardzo... Powiedz mi tylko, czy ty, albo twój ojciec zrobiliście coś z nim? Dodaliście jakieś szczególne właściwości? I wytłumacz mi proszę, co znaczy "odwiedzić starych znajomych"? Przez tyle lat dzierżenia cudzego miecza człowiek zapomina o tym, co potrafi jego własny, jeśli wiesz, co mam na myśli. Po kilku miesiącach od mojego wygnanie przestałem aż tak myśleć o powrocie, o tym co zostawiłem, co mi zabrano oraz o zemście. Przyzwyczaiłem się do tego, co zdobyłem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pon 23:33, 26 Lis 2007    Temat postu:

- Naprawdę, mi się do niczego nie przyda. Chyba, że jako pogrzebacz, a szkoda by było. Obaj z Arcydruidem wiemy, że zawiera w sobie jakiś dziwny rodzaj magii, ale żadnemu z nas nigdy nie udało się wydobyć z niego choćby iskierki. Dla mnie to tylko kawał złomu, więc cieszę się, że mogę go komuś oddać. - Mrugnął do druida. Zastanowił się chwilę. - Czy coś z nim robiliśmy? Łatwiej spytać, czego z nim nie robiliśmy, choć i tu znalazłoby się parę rzeczy... - Roześmiał się, jakby właśnie powiedział dobry kawał. - Jeśli jednak chodzi o dodanie do niego nowych zaczarowań, to nie, magia wciąż jest ta sama. Nie udało nam się nic z nią zrobić.

Gdy Kreeth ujął swój stary miecz miał deja vu. Pamiętał jak pierwszy raz sięgnął po ten oręż i tak samo go chwycił. Pamiętał ten sam przypływ dziwnej, starożytnej mocy, siły która znalazła w nim swoje miejsce, od tak dawna puste. Teraz wypełniło się ponownie. Druida zalała fala żalu, zupełnie jak wówczas za pierwszym razem. Lecz tym razem uczucie było silniejsze i moc była potężniejsza. Był starszy, miał więcej do żałowania. Żałował straty ukochanej. Żałował wygnania z miejsca, które uważał za dom. Miał wiele rzeczy do żałowania i była to smutna świadomość. Otrząsnął się jakoś i dopiero teraz zauważył, że ostrze pulsuje w jego dłoni, niczym złamane serce.

- Proszę, przyda ci się. - Gademus podał mu prostą, skórzaną pochwę. - Co do starych znajomych to myślałem, że może nadal masz za złe mojemu ojcu i wcale bym się nie zdziwił, prawdę mówiąc. No, ale zrobisz jak uważasz, chyba wpierw masz inne rzeczy do zrobienia. - Były druid uśmiechnął się współczująco.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pon 23:39, 26 Lis 2007    Temat postu:

- Tak. - westchnął. - Mam wiele innych rzeczy do zrobienia. I nadal mam za złe twojemu ojcu, to oczywiste i chyba nigdy tego nie zmienię. W końcu z nim się spotkam i jakoś rozwiążę ten problem.
Druid schował miecz do pochwy i przywiązał go do pasa, obok swojego starego. Gdy tylko puścił rękojeść, zalała go fala smutku. Beznadziejność i brak sensu życia... Lecz nie mógł się temu poddać. Miał jeszcze kilka osób do uratowania.
- A co z Rożanką? - zapytał po chwili. - Czy ciągle umieram? I jeszcze jedna rzecz... czy wiesz, gdzie mógłbym rozpocząć poszukiwania moich towarzyszek? Czy w mieście jest jakaś karczma?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deithe
World Designer



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 5527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bziuuuum ^^

PostWysłany: Pią 14:46, 30 Lis 2007    Temat postu:

- Tak, przypuszczam, że wszystko w swoim czasie.
Fala żalu jaka zalała Kreeth'a ustąpiła po jednym westchnieniu, gdy puścił on rękojeść. Jako druid przez większość życia miał doświadczenie z magią. Zdawał sobie sprawę, że ledwo musnął powierzchnie magii miecza, lecz ciężar jaki pojawił się na jego sercu i tak był przykry.

Halucynacja zmaterializowała się w powietrzu obok druidów.

- Choć rytuał został pod koniec przerwany, nie powinno już ci nic dolegać, jesteśmy teraz jedną istotą. Twoje płuca są czyste, a serce mocne. Jesteśmy przyjaciółmi - Kreeth miał wrażenie, że Różanka uśmiechałby się jakby miał usta.

- Z twoimi przyjaciółkami niestety nie mogę ci pomóc, nie mam pojęcia, gdzie mogą być. Znajdujemy się obecnie w części znanej jako Pustkowie. Nie ma tu wiele. Za murami znajdziesz Zewnętrzne Miasto, jeśli szukasz karczmy to tam znajdziesz ich dziesiątki. Pełno tam poślednich demonów i ludzkich najemników. Dalej jest Wewnętrzne Miasto, przegniłe demoniczną arystokracją. We wnętrzu Wewnętrznego Miasta stoi Pałac, siedziba Mir Włodarza i najwyższych demonów. Radzę ci się trzymać od nich z daleka. - Gademus westchnął i zmierzwił sobie włosy. - Przykro mi, że nie mogę ci pomóc, ale jeśli chcesz uniknąć tego co chce tu przysłać twój przyjaciel ze ściany to lepiej już idź. Ja zaraz po tobie wsiadam na konia i ruszam w góry i tak za długo tu siedzę.
Kreeth skinął lekko głową, czując, że niczego się tu już nie dowie. Wyszedł z chaty. W oddali, za murami miasta ku niebu wznosiła się kolumna błękitnych płomieni. Zgasła po kilku chwilach. Druid ruszył w jej kierunku, uznając, że to kierunek dobry jak każdy inny. Przynajmniej na razie.

Gdy młodszy mężczyzna zniknął, Gademus wziął sakwy i objuczył konia. Sprawdził siodło i wędzidło. Dosiadł zwierzę i poczuł, że coś się zbliża. Rzeczywistość pękła i rozdarła się, tworząc ogniste przejście. Pomiędzy poszarpanym brzegami ukazała się kobieca postać i zstąpiła na spaloną ziemię. Sukkub spojrzał gniewnie na byłego druida.
- Gdzie on jest?! - Warknęła.
- Kto taki? - Spytał obojętnie Barwny.
- Dobrze wiesz o kim mówię! - Wskazała go oskarżycielsko palce. - Ten głupi dzieciak, który tu był! Gdzie? - Najwyraźniej spróbowała się opanować, ale kiepsko jej szło.
- Nie mam pojęcia, nie jestem jego nianią.
Demonica pogroziła mu pięścią.
- Wiem, że wiesz!
- Czemu nie spytasz tatusia? - Warknął zimno Gademus. Alishia spurpurowiała na twarzy.
- Jak...?
- Och, ależ wiem kim jesteś. Nie urodziłem się wczoraj. Do widzenia, pani.
Spiął wodze i popędził konia. Był wściekły.
- Ciekawe, czy nadal będziesz tak śpiewał jak zniszczy ten świat. - Mruknęła demonica i wróciła przez szczelinę, drżąc z furii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 15:44, 30 Lis 2007    Temat postu:

Kreeth szedłprzez Pustkowia w stronę kolumny błękitnych płomieni. Jego myśli krążyły wokół tego, co stało się niegdyś w gaju. Westchnął, chciał dotknąć swojego nowego-starego miecza, ale zawachał się. Zaklęta tam magia była potężna. Zbyt potężna, aby w tym momencie ją wyzwolić.
Druid zatrzymał się i rozejrzał wokół.
- I gdzie ja mam teraz znaleźć Zewnętrzne Miasto? - zapytał sam siebie.
Potem ruszył dalej w stronę, a przynajmniej tak mu się wydawało, Zewnętrznego Miasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Zamknięte Rozdziały / Nyglash Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1