Arena Zewnętrznego Miasta

Deithe

- Aakinie? Ach, tak... przypuszczam, że możesz mnie nim nazywać. - Chłopak spojrzał poprzez ścianę wiru buchających płomieni. - Zaklęcie nie potrwa już długo. Gdy się skończy zniknę, a chłopak będzie nieprzytomny, więc nie udzieli ci informacji. Weźmiesz go i udacie się tam. - Wskazał poprzez płomienie na jakiś budynek z zakrzywionymi gontami dachów, gdzieś w Zewnętrznym Mieście. - To karczma "Pod Złamanym Pazurem", mamy tam przyjaciół. Tam będziecie bezpieczni. - Zaczęli się szybko zniżać, aż Kasandrze żołądek podszedł do gardła. Jakimś cudem nie rozpłaszczyli się na ziemi tylko delikatnie opadli na piasek. Istota, która była Aakinem spojrzała na wojowniczkę przenikliwie. W jej oczach płonął ten sam ogień co wokoło. - Zaopiekuj się nim. - Powiedziało z naciskiem, a potem chłopak z cichym westchnieniem zamknął oczy i upadł nieprzytomny na piasek. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki huczący wir także zniknął, pozostawiając po sobie dymiące zgliszcza czegoś co kiedyś było Areną Zewnętrznego Miasta. Chwilowo nie było w okolicy żywej duszy, ale Kasandra wiedziała, że musi się śpieszyć, żeby tak pozostało. Spojrzała na zachód w kierunku wskazanym jej przez istotę.