Urząd Miasta

Deithe

- Niech to...! - Derek powiódł wzrokiem po nekromancie i Jurginie, i dalej na korytarz, skąd mówiła Leanna. - No cóż, miło się gadało, ale nie mam czasu na zabawy! Bywajcie! - rzucił, po czym jednym pociągnięciem noża przeciął gardło burmistrza. Ten charcząc opadł ciężko na podłogę. Ale stukot upadającego ciała poprzedził brzęk tłuczonego szkła, gdy Derek rzucił się w tył i wyleciał przez okno, zostawiając na odłamkach krwawe ślady. Przetoczył się i rzucił do ucieczki.

Fist

Fist rzucił się za nim w pogoń...starając się przewrócić go telekineza i falami energii....

Jurgin

Jurgin podbiegł do okna, napiął cięciwę i strzelił do Dereka.

Kasandra Wredna

- Wiesz Fist... Chyba nie będę sie upierać, żebyś był dla niego miły. - Kasandra stanęła za Jurgiem. - Ładny strzał Jurginie. To co? Gonimy terrorystę. - stwierdziła po czym wyskoczyła przez okno i pobiegła za Derekiem z zamiarem złapania.

Jurgin

Jurgin wyskoczył przez okno za Kasandrą.

Leanna

Leanna na ślepo zasłoniła wykrzywioną twarz burmistrza jakąś serwetką, którą znalazła na szafce. Rozejrzała się, czy aby przypadkiem nie znajdzie jakichkolwiek śladów działalności Nadzorcy. Po tej czynności wróciła się korytarzem i wybiegła przed budynek Urzędu. Niezwykła skakać przez okna.
Pobiegła w kierunku, w którym zniknęli jej towarzysze.

Deithe

Gdy Fist zaatakował uciekającego ten był już w pewnej odległości od nich, jednak wyraźnie usłyszeli jego zdziwiony okrzyk. Szarpnął się i odrzucił od siebie jakiś płonący obiekt, od którego oddzielały się czerwone kropelki.
Jurgin wystrzelił i choć odległość była znaczna strzała drasnęła ramię bandyty. Ten złapał się za nie, ale wcale nie zwolnił. Jeszcze przyśpieszył. Aż dziw brał, że taki niepozorny rzezimieszek może tak szybko biegać.
Uciekał w stronę lasu, po chwili dobiegł do niego i zniknął w zaroślach, choć nadal słyszeli jak się przedziera.

Fist

Fist biegł za nim popychając siebie telekinezą a energią napełniając mięśnie nóg, by jeszcze bardzije przyspieszyć.

Leanna

- Nie, stój... On specjalnie ciągnie cię.. nas do lasu, ku jaskiniom! - jej głos uwiązł w gardle, gdy starała się nadążyć za pozostałymi. Przez jej umysł przemknęła błaha myśl, że trzeba odchudzić Kocura.

Fist

Fist momentalnie zatrzymał się w miejscu. Nagle leśną cisze przeszył potworny krzyk, a po nim szept, który wydawał się nieść po lesie głośniej niż krzyk.
- Kiedyś będziesz mnie błagał o litość...

Deithe

Szeptowi odpowiedział drwiący, ale i wściekły śmiech. Nad drzewami coś wyleciało i spadło ze świstem. Nikomu nie czyniąc krzywdy, prosty nóż do rzucania wbił się parę metrów na lewo od Fista, stercząc z trawy jak wyzwanie.
Śmiech ucichł jak ucięty, najwyraźniej Derek nie tracił czasu na stanie w miejscu.

Kasandra Wredna

Kasandra zatrzymała się natychmiast.
- I tak musimy iść do tych jaskiń. Co się odwlecze... - spojrzała na drzewa - Przygotujmy się do tego co nas czeka. I powiedzmy ludziom, że właśnie stracili burmistrza.

Wojowniczka odwróciła się i poszła w stronę Leanny.

Leanna

- Nie sądzę, aby przynoszenie Celi znów pod nos Nadzorcy było dobrym pomysłem. - poruszyła lekko torbą. - Ale znów zostawić ją gdzieś... Jakieś pomysły co do tej sprawy?
Skierowała swe kroki znów ku miastu.
- Obawiam się także, że mogą uznać nas za morderców burmistrza. Taki mały szczegół.

Kasandra Wredna

- Myślisz Leanno, że wystarczy jak powiemy, że to nie my? - zapytała wojowniczka doganiając czarodziejkę - Celę chyba możemy ukryć u Dana. Mam nadzieję, że będzie biezpieczna. W ogóle to chodźmy do niego. Muszę zmyć z siebie tą krew.

Leanna

- Tak, chodźmy... Musisz dojść do siebie, bo słaba psychicznie będziesz silnie odczuwać wpływ Ciszy i Spokoju.

Fist

Fist grzecznie poszedł za Leanną.

Jurgin

- dobrze, chodźmy, powinniśmy trochę odpocząć.