Urząd Miasta

Jurgin

- dobrze, to ja spróbuję - powiedział Jurgin, podszedł do drzwi, skoncentrował się i...
położył dłoń na klamce, nacisnął ją i delikatnie otworzył drzwi lekko je uchylając. Po czym z całej siły przyłożył kopniaka w środek drzwi i powiedział - to w razie gdyby ktoś się tam czaił, no i żeby było zgodnie z planem.

Deithe

Drzwi odskoczyły i z hukiem uderzyły w ścianę odsłaniając pusty korytarz.

Jurgin

Jurgin podrapał się po głowie i powiedział - atak z zaskoczenia raczej odpada, wchodzimy czy czekamy aż sami przyjdą?

Leanna

Lekko zadyszana Leanna pojawiła się wreszcie obok budynku urzędu. Obejrzała się jeszcze za siebie, wzięła głęboki wdech i trochę nienaturalnie uśmiechnęła.
- Wybaczcie.. coś mnie zatrzymało. Jeżeli sami pofatygują się do nas.. no, to właściwie już nie sami, lecz z pewnością wraz z posiłkami. Nie są głupi. Prawdopodobnie.

Fist

Fist pozostał troche w tyle...Pobrał dużą ilość energii z ziemi przekształcił ją i przekazał duchom. Po czym zbliżył się do pozostałych...
- Co tak stoicie... - uśmiechnął się i pewnie wszedł do środka, wciąż zachowując czujność by wrazie czego wykonać unik.

Deithe

Za drzwiami był korytarz. Skryty w półmroku, wydawał się dziwnie cichy. Naprzeciwko była prosta ławka dla petentów i dość masywne jak na tutejsze warunki drzwi. Były minimalnie uchylone.

Kasandra Wredna

- Uważajcie na plecy. Nie mam ochoty na powtórkę z temtej zabawy w piwnicach. - powiedizała szeptem wojowniczka. Szept wydał jej się nienaturalnie głośny.

Powoli, rozglądając się ostrożnie podeszła do drzwi i uchyliła je troche bardziej.

Jurgin

Jurgin rozpiął płaszcz, żeby nie hamował jego ruchów, sprawdził czy sejmitary dobrze leżą, przeprosił Kasandrę przesuwając ją do ściany przy drzwiach, tak by po otwarciu drzwi nie było widać nikogo poza nim. Odchrząknął i tradycyjnie już przywalił kopniaka w drzwi, wszedł do pokoju i rozglądając się krzyknął - Derek, ty toporkowy chłopczyku gdzie żeś zwiał, przyszedłem po swoją wypłatę. Twoi ludzie to idioci, właśnie negocjowałem spłatę a twoi kretyni zaatakowali mnie. Nie byli specjalnie rozgarnięci, będziesz musiał zatrudnić nowych. A dług mam spłacony - Jurgin potrząsnął sakiewką - teraz ty spłać swój!

Deithe

- Och, witaj chłopczyku! Nie uczyli cię pukać, w tej zabitej dechami wsi, z której przyszedłeś, a? - Między Jurginem a Derekiem stało biurko burmistrza. Między biurkiem a Derekiem stał rumiany, trzęsący się mężczyzna, który najwyraźniej był burmistrzem. Między ręką Dereka, a gardłem burmistrza znajdował się ogromny rzeźnicki nóż. - No, no, no, spokojnie... - Powiedział bandyta zasłaniając się tęgawym mężczyzną. - Nie chcemy przecież, żeby mi ręka zadrżała, prawda? A ostatnio nabawiłem się paskudnej nerwicy i łatwo mnie zdenerwować...

Jurgin

Jurgin starał się myśleć najwyraźniej jak tylko potrafił - psst, te, czarodzieje, obezwładnijcie go czy coś, dobrze? - Miał nadzieję, że Leanna lub Fist go usłyszą, a tym czasem postanowił grać na zwłokę - Derek, derek derek... - Jurgin zrobił teatralną pauzę - mam znajomego druida, który na pewno zrobiłby ci jakieś ziółka uspokajające. Ja wiem, strasująca praca, słabo płatna, na dodatek ludzie opornie haracze płacą. Ale ja tylko chce moją kasę, chyba że mogę zabrać to co odebrałem panience ze sklepu? Tak przy okazji, to jest tu jakaś karczma, bo trochę zgłodniałem?

Fist

Fist nie pokazując się chwycił sztylet telekinezą i unierochomil go w miejscu, tak by bandyta niemógł nim ruszyć. I zaczął go podgrzewać.

Jurgin

jeśli fistowi udało się unieruchomić bandytę to:
W tym samym momencie Jurgin wskoczył na biurko, wyciągnął sejmitar i zaatakował głowę Dereka.

Deithe

Niestety Fistowi nie udało się unieruchomić Dereka, ani podgrzać rzeźnickiego noża.
Widząc drgnięcie Jurgina odchylił głowę burmistrza, eksponując gardło, burmistrz jęknął.
- No, no, no, nie tak ostro, chłopcy, co? Spokojnie, a może dzisiaj wszyscy wrócą do domu... - Derek uśmiechnął się i sięgnął za koszule. - Przeklęty, Luthienmaran, nie przysłał posiłków, choć wysłałem najszybszego sokoła. - Wyciągnął zza koszuli jakiś naszyjnik, który wyglądał po prostu jak dziwnie poskręcana kulka drutu. Unosiła się z niego smużka dymu. - Ale na szczęście dał mi to maleństwo. Te! Magu co się tam chowasz! Wiem, że tam jesteś! Takie coś na mnie nie podziała! - Rzucił z okropnym uśmiechem. - Swoją drogą, bierz to cholerne złoto, nie chce go, bierz i wynoś sie, a nikomu się nic nie stanie...

Leanna

Leanna lekko drgnęła, słysząc imię Nadzorcy. "A więc rację mieli ci, kórzy twierdzili, iż wszystko się zawsze z nim łączy. A moja magia nic tu nie pomoże." Cofnęła się kilka kroków do tyłu, poprawiając mimowolnie torbe, bo nagle zaczęła jej dziwnie ciążyć.

Fist

Fist chwycił ją za ramie.
- Spokojnie - szepnął do niej uśmiechając się.
Ruszył przez drzwi i wszedł do pomiweszczenia.
- Nie jestem magiem prostaku - usmiechną sie do bandyty drwiąco - No to moze na spokojnie sobie pogadamy. Gdzie jest Nadzorca? Nie...nie patrz tak...jak nie powiesz to zginiesz...jak powiesz zginiesz szybko...więc jak bedzię łachmaniażu?

Deithe

- Oooo, pan chojrak! Cały się trzęsę! - Popatrzył na Fista drwiąco. - O, widzę, że mamy tu marną podróbkę grabarza! Chcesz powiedzieć, że nie wiesz trupiarzu? Przecież spotkaliście tego Drwala-Jak-By-Mu-Nie-Było. Luthien jest w jaskiniach na zachód od lasu... No więc jak będzie, trupku? Ten nóż jest ciężki, wiecie, a to maleństwo chroni mnie od waszych ataków, magicznych, psychicznych, fizycznych... co chcecie! No dalej, bo nie mam całego dnia!

Fist

- Hmm...skoro tak bardzo ten alumet Cię chroni to czemu miałeś zakładnika i czemu martwiłeś się o brak posiłków o tamtego kuglarza - usmiechnął się - I czemu on dał coś tak potężnego takiemu nic nie wartemu kundlowi...Czyżby ta zabaweczka nie była tak potężna jak Ci się wydaje koteczku?

Deithe

- Oczywiście, że jest tak potężna, psiarzu! - wrzasnął Derek, ale nie było jakoś tej wcześniejszej pewności w jego głosie. Fist nagle zrozumiał, że bandyta wcale nie wierzy w to co mówi. - Teraz spokojnie stąd wyjde, a wy się nie ruszycie, kapujecie? Inaczej dziadek skończy dwa metry pod ziemią...

Fist

- A zabij go sobie...przynajmniej bede miał sługe gdy go wskrzesze. - uśmiechnął się - A ty nigdzie nie idziesz koteczku - powiedział spokojnie Fist - Jeszczenie nie skończyłem zadawać pytań...Ale najpierw zostaw dziadziusia, bo moi kompani nie lubią jak się zabija niewinnych. - spojrzał na Jurgina - Prawda? No właśnie...Zostaw go i usiądź, może moi hmm...przyjaciele przekonają mnie żebym cię nie zabijał...albo chociaż zrobił to szybko. To jak będzie. Porozmawiamy sobie? Powiedziałeś już gdzie jest, teraz powiedz jaki był w tym twój udział...No nie stawiaj się...bo się pogniewamy - uśmiechnął się Fist.

Leanna

- Ktoś tu nie wierzy we własne słowa... Ktoś się bardzo boi... 'Oszukał mnie?' A skąd my to możemy wiedzieć... - starała się odczytać myśli Dereka, aby później je mu zacytować i zwiększyć przez to strach oraz niepewność. Jej głos nabrał troche dziwnej barwy, niepokojącej, wyuczonej w czasie dzieciństwa podczas uprzykrzania życia służbie.