Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wioska "San' Talar"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:05, 16 Maj 2010    Temat postu: Wioska "San' Talar"

Wioska położona na północnym wschodzie Smoczych Ziem tuż obok Puszczy Koryn. Jest ona otoczona bardzo gęstym lasem z każdej strony świata prócz południa. Jest to wioska utrzymująca się z rybactwa i w mniejszym stopniu z uprawy egzotycznych owoców. Wieś jest bardzo spokojna i w pewnym stopniu odizolowana od reszty społeczeństwa. Starsi mieszkańcy charakteryzują się ogromną ksenofobią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Wto 10:03, 18 Maj 2010    Temat postu:

Zayl nie sprawdza czy stryczki są gotowe. Słucha z której strony dochodzą głosy. Jeśli od uliczki, za rogiem której da się schować to wojownik to robi. Czeka na Hoga, który prawdopodobnie będzie kimś silnym, ale to małe piwo. Gdy już mężczyzna wyjdzie, mijając skrytkę Zayla i będzie sam: najstarszy z rodu Frey atakuje go rękojeścią w bok szyi, od pleców. Nieco niehonorowo, ale przeciwnik powinien od razu paść na ziemię nieprzytomny, jednak jeśli zostanie tylko ogłuszony: wojownik poprawia mu z drugiej strony, lub uderzeniem z całą mocą w splot słoneczny. Jeśli uda mu się powalić Hoga: kładzie go w najbliższym ciężko widocznym miejscu na wszelki wypadek zaczaja się znowu, czekając na Lunę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:23, 20 Maj 2010    Temat postu:

Ruszyłeś w stronę uliczki i skryłeś się za beczkami. Cuchnęły rybami. Usłyszałeś kroki. Ktoś mocno i zdecydowanie kroczył uliczką. Kroki były coraz głośniejsze. Po chwili minęła cię wielka góra mięcha, która prawdopodobnie nazywa się Hog. Niezwłocznie wyskoczyłeś z kryjówki i poczęstowałeś bydlaka ciosem w szyję. Nieprzygotowany na taki zwrot akcji mężczyzna padł na ziemię unosząc w powietrze sporo dymu. Hog ubrany był w luźne ciemno-zielone spodnie i brudną, przepoconą koszulę.
Nieprzytomnego mieszkańca schowałeś za magazyn w krzakach. Gdybyś nie był tak sprawny fizycznie na pewno zabrałoby ci to wieki, Hog był okropnie ciężki. Tym czasem z tylnego wyjścia wyszła Luna.
- Mamy problem... Nikogo tam nie ma. Słyszałam stamtąd rozmowy dobiegające z placu, jeszcze nie zaczęli ich wieszać. Jak sądzisz, twój brat oraz ta jak jej tam. Oleste byli w stanie uciec?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zonos dnia Czw 13:24, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Nie 13:13, 23 Maj 2010    Temat postu:

Zayl uśmiechnął się troszkę nieprzyjemnie.
- Co do wieszania mamy chwilę czasu. Hog, czy jak mu tam, miał iść po skazanych, ale unieszkodliwiłem go. Trochę pośpi w tamtych krzakach. Co do ucieczki, to nie wiem jak ta dziewczyna, ale Rag na pewno był w stanie. Skoro dał radę grupie barbarzyńców, to co dla niego ucieczka z jakiegoś miasteczka! Chociaż w sumie po tamtej walce nie był w stanie nawet wstać... Lepiej jednak sprawdzić. Jakiś pomysł, gdzie mogą być?
Wojownik mówił cicho i rzeczowo. Nie robił zbytecznych przerw. Miał nadzieję, że Luna coś wymyśli, to Zayl idzie do powalonego mężczyzny i szuka przy nim jakichś wskazówek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:34, 30 Maj 2010    Temat postu:

- Hog? Nigdy go nie lubiłam. Był trochę... Dziwny, zbyt bardzo lubił wszystko zabijać -stwierdziła Luna po czym uśmiechnęła się lekko - naprawdę nie mam pojęcia gdzie mogą być. - dodała po chwili z powagą, a uśmiech zniknął z jej twarzy.
Podszedłeś do Hoga, który zaczął cały się telepać. Wyglądało to jak silny atak padaczki. Rękoma łapał się za brzuch i klatkę piersiową. Jęczał cicho. Najwyraźniej w tym miejscu musiał odczuwać ból. Po chwili nie wytrzymał i zdarł z siebie koszulę odsłaniając purpurowy napis, jakby tatuaż. Podszedłeś bliżej by przyjrzeć się napisowi. Kolor inskrypcji przypominał ci... Morze. Głosił on:
Gdzie twój braciszek?... Gnido.
Chcesz mnie dopaść? Wiem, że chcesz.
Zaskoczyłeś mnie na statku. Ale to się już nie powtórzy.
Na pewno nie... Góry Mgliste czekają.
Czekają. Są spragnione twojej krwi.

Purpurowy napis zaczął migotać coraz mocniej i mocniej, ty jednak nie byłeś w stanie się ruszyć. Stałeś jak zahipnotyzowany.
Zacząłeś upadać, gdy ktoś cię popchnął ratując przed wybuchającymi zwłokami Hoga.
Upadłeś tuż obok krzaków, a na tobie leżała Luna.
- Co to było? Stałeś tam jak gdyby opuścili cię bogowie i patrzyłeś na Hoga... Nie ruszyłeś się nawet kiedy zaczął wybuchać - przerwała. W jej głosie czuć było strach i troskę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Nie 12:00, 30 Maj 2010    Temat postu:

Zayl wstał patrząc w bliżej nieokreślonym kierunku. W końcu przerzucił wzrok na Lunę i głosem pełnym złości powiedział:
- Mam pewien dług do wyrównania. Dokładnie muszę wreszcie zakończyć historię pewnego maga. Nie dość, że stoi za tym co się stało na morzu, nie dość, że mordował ludzi dla władzy i potęgi to jeszcze zabrał mojego brata. A teraz czeka na mnie. Wątpię, żeby chciał stoczyć uczciwą walkę. Ale cóż, muszę spróbować.- wojownik westchnął- Życie mnie nie rozpieszcza, wiesz? Naprawdę. Już nawet pomijając wszystko to, co się stało kiedyś! Teraz muszę wyruszyć. W kierunku gór. Ledwo co tu przybyłem, a już muszę iść dalej. Ledwo co Cię poznałem i już nie wiem, czy spotkamy się jeszcze. Naprawdę mi pomogłaś. Jeśli uda mi się dopaść Kolberta... To obiecuję tu wrócić. A tymczasem... Wskaż tylko drogę do Gór Mglistych. Czekają, aż przeleję tam krew. Albo swoją, albo jego.
Zayl od westchnienia mówił spokojnie i powoli. W trakcie sprawdzał swój ekwipunek. Po chwili namysłu wyciągnął kamień i dodał:
- Nie widziałaś takiego czegoś? Każdy taki fragment pomógłby mi z tym draniem. Albo jakiś wykrywacz magii. Wiesz gdzie taki mógłbym znaleźć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:04, 02 Cze 2010    Temat postu:

Luna przyglądała się tobie słuchając uważnie każdego twojego słowa. Po chwili w jej oczach pojawiło się współczucie i żal.
- Musisz go zabić - powiedziała od niechcenia - nie pozwoli ci żyć chyba że to on zaspokoi pragnienie gór.
Rozejrzała się sprawdzając czy jeszcze nikt nie zauważył zaginięcia Hoga. Po chwili zamyśliła się na chwile i powolnym ruchem wskazała kierunek, w którym miałeś wkrótce wyruszyć.
- Tam są góry mgliste... Jednak do daleka droga - stwierdziła.
Przyłożyła dłoń do twarzy w zamyśleniu i na chwilę zamknęła oczy ukazując tym samym w całej okazałości długie, piękne rzęsy. Oderwała dłoń od twarzy i spojrzała w bliżej nieokreślonym kierunku.
Pół dnia drogi stąd mieszka mój wuj, ma stajnie. Powinien dać ci jednego jeśli pokażesz mu ten naszyjnik - powiedziała zdejmując go z szyi. Nie było go wcześniej widać gdyż był schowany pod koszulą. Tylko mu go nie oddawaj... Oddasz mi go jak wrócisz - Luna uśmiechnęła się lekko.
Luna zbliżyła się do ciebie powoli. Zamknęła oczy i swoimi miękkimi ustami dotknęła twoich. Pocałunek trwał kilka chwil jednak była to jedna z niewielu miłych rzeczy jakie spotkała cię od dawna.
Luna odsunęła się od niechcenia.
- Powodzenia... I do zobaczenia - powiedziała mrugając do ciebie zalotnie po czym ruszyła w kierunku swojej chaty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zayl
Marzyciel



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fotel obrotowy

PostWysłany: Pią 10:25, 04 Cze 2010    Temat postu:

Zayl wziął naszyjnik z uśmiechem. Z pogodną miną powiedział:
- Z takim amuletem nie mogę przegrać, prawda?
Przy całym zdarzeniu raczej go przymurowało. Jednak szybko się ogarnął i gdy Luna zaczęła się oddalać, wykonał oficjalny szlachecki ukłon, tak jak go uczyli za młodu. Zrobił to jednak z takim uśmiechem, jakiego etykieta dworska na pewno by nie przyjęła. Później odszedł z podniesioną wysoko głową. Nie martwił się. Mimo tego, jak się wydaje Kolbertowi, to Zayl zamierzał tu być myśliwym, zabójcą. Naszyjnik założył na siebie i schował pod kolczugę. Umieścił go niżej niż swój amulet herbowy, tak, by przy wyciąganiu amuletu z nożykiem, ten drugi dalej był schowany. Wojownik szedł pewnie. Tylko czekał na jakichś bandytów na drodze. Po prostu ich pragnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zonos
Zaufany



Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:07, 04 Cze 2010    Temat postu:

Następny post -> tutaj

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zonos dnia Pią 14:08, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Czw 20:41, 06 Sie 2015    Temat postu:

Był zimny, wiosenny poranek kiedy Killah wyszedł na skraj puszczy, którą przemierzał przez kilka ostatnich dni. Ciepłe promienie wschodzącego słońca przyjemnie tańczyły mu na twarzy, kiedy spojrzawszy przed siebie, z niewielkiego wzgórza, na którym się znajdował, ujrzał ulokowaną nieopodal wioskę, która spokojnie mogła nosić miano mniejszego miasteczka. Kasztel i kilka domów znajdujących się wewnątrz wioski otoczonych było palisadą a z ich kominów leniwie unosił się dym. Przyjrzawszy się dokładnie zobaczył kilka ludzkich sylwetek ślamazarnie poruszających się po uliczkach oraz przycumowane do brzegu rzeki rybackie łodzie. Całość dawała nadzieję na odrobinę wytchnienia i odpoczynku po męczącej podróży. Tykwa odczuwał jednak pewien niepokój. Miasteczko wydawało się jakby pozbawione życia, choć to może wina wczesnej pory. Ponadto wiatr wiejący od strony wioski bynajmniej nie napawał chęcią wzięcia głębokiego oddechu gdyż przynosił ze sobą odór zgnilizny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Killah
Zagubiony



Dołączył: 21 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:00, 06 Sie 2015    Temat postu:

Tykwa spokojnym krokiem szedł w stronę miasta widocznego naprzeciw. W głęboką konsternację wpędził go odór zgnilizny zwiastujący niechybnie wydarzenie się pewnej katastrofy w niewielkiej osadzie, jednakże jak to u młodych zwykle bywa ciekawość przezwyciężyła zdrowy rozsądek i mimo wszystko postanowił chociaż kawałek podejść, by rozejrzeć się i ewentualnie dowiedzieć cóż takiego mogło się wydarzyć. Głowę przepełnioną miał myślami i rozważał możliwości zdarzeń, które to mogły mieć miejsce. Zaraza? Jeśli tak to najrozsądniej byłoby trzymać się z daleka. Lecz kroczę od tylu dni i muszę wypocząć w końcu a któż wie za ile następne miejsce do spania poza polami znajdę? Nie, muszę tam podejść, jednak nie ma co kusić losu. Po krótkim wewnętrznym dialogu postanawia zasłonić twarz częścią turbanu do tego przeznaczoną. A jeśli to atak nekromantów - no cóż, wtedy będę mógł śmiało stwierdzić, że jestem w tym samym miejscu, w którym wylądowało przyrodzenia nieudolnego księcia Rodericka podczas nocy poślubnej z księżną Tifou. Ale nie ma co gdybać, przybywam przygodo! rzucił w myślach i spokojnie kontynuował wędrówkę z uśmiechem ukrytym w zaroślach gęstej brody.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Killah dnia Czw 23:01, 06 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Pią 21:02, 07 Sie 2015    Temat postu:

Dzięki zasłonięciu twarzy turbanem Killah zdołał zneutralizować docierający do niego przykry zapach. Kiedy spokojnie zbliżał się do miasta mógł coraz wyraźniej dostrzec, iż coś jest nie tak. Po uliczkach walały się śmiecie, beczki w których niegdyś służyły zapewne do przetrzymywania ryb również zdawały się być jakby porzucone w pośpiechu. Dom, który znajdował się na skraju, najbliżej Tykwy miał powybijane okna i był nieco zdewastowany. Inne zabudowania były w niewiele lepszym stanie, jakby po szturmie szabrowników. Druid teraz dokładnie widział, iż ludzie na uliczkach poruszają się zupełnie bez celu. Kiedy tylko znalazł się obok wspomnianego budynku usłyszał rytmiczne charczenie, odruchowo odwrócił głowę by spojrzeć co to takiego a jego oczom ukazała się nieporadnie idąca kobieta z wyciągniętymi w jego stronę rękami. Miała włosy w nieładzie, szarą, wychudzoną twarz, szeroko otwarte zamglone oczy i potarganą długą sukienkę. Zdawała się na nic nie zwracać uwagi i jedynie iść w stronę wyznaczonego sobie celu, którym był Killah.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Killah
Zagubiony



Dołączył: 21 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:47, 08 Sie 2015    Temat postu:

Druid spokojnie szedł obserwując dalej jednak przede wszystkim koncentrował swoja uwagę na kobiecie kroczącej ku niemu. Był zdecydowanie przeciwnikiem rozwiązań siłowych, jednakże wiedział, że ludzi podobnie myślących nie kroczy po świecie zbyt wiele więc pozostawał w pełnej gotowości do ewentualnej potyczki. Co tu się mogło wydarzyć? pytał sam siebie w duchu świadom, że nie usłyszy odpowiedzi. Przepełniony nadzieją, że za chwilę nie zostanie zarżnięty niczym dorodny knur i poporcjowany postanawia dowiedzieć się co dokładnie zaszło w tym miejscu i - w miarę możliwości - pomóc poszkodowanym. Bo czyż misją druida nie jest niesienie pomocy i życie w zgodzie z naturą, jeśli nawet ta część natury jest najbardziej destrukcyjnym i samolubnym zwierzęciem jakie kiedykolwiek zaludniało tereny świata? Szybko przerwał wewnętrzną kontemplację i skoncentrował się ponownie na wychudzonej postaci idącej w jego kierunku krocząc równie pewnie jak wcześniej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Nie 0:22, 09 Sie 2015    Temat postu:

Druid wszedł na ubitą drogę wiodącą między zabudowaniami i prowadzącą prawdopodobnie do centrum wioski. Nieustające charczenie dobiegające zza jego pleców dowodziło, iż kobieta nadal za nim podąża. Natomiast znad przeciwka, w stronę Tykwy, ruszyły kolejne dwie, idące obok siebie, szare postacie, wyciągając doń swe ręce, charcząc niemiłosiernie i tarasując mu przy tym drogę prowadzącą teraz między dwoma, dość wysokimi, domami. Odór zgnilizny wraz ze zbliżaniem się postaci narastał. Na drodze zarówno przed jak i za druidem wałęsały się kolejne szare osoby, ale póki co albo go nie zauważyły, albo nie zwracały na niego uwagi. Aby iść dalej przed siebie Tykwa musiałby przepchnąć się między szarą dwójką. Dzięki swym naturalnym zdolnością Killah wyraźnie odczuwał niepokój, wręcz lęk, wśród otaczającej miasteczko roślinności. Rozglądając dostrzegł przemykające gdzieniegdzie szczury, lecz poza tym ciężko było znaleźć coś, co mogłoby mówić cokolwiek o przyczynach obecnego stanu miasteczka. Zarówno jakaś zaraza jak i przemienienie mieszkańców tej wioski w zombie wchodziło w grę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Killah
Zagubiony



Dołączył: 21 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:54, 09 Sie 2015    Temat postu:

Ale się wpakowałem w kabałę, mogłem iść dalej to nie, nie kuźwa, zachciało się druidowi luksusów, tak jakbym nie spędził w lesie większości życia. trzeźwo zauważył Tykwa. Niezwłocznie postanowił opuścić to miejsce i wybrał, że łatwiejszą do pokonania drogą będzie zdecydowanie ta z kobietą podążającą za nią. Świadom swojej nieumiejętności walki jakąkolwiek bronią postanowił ratować się najzwyczajniej w świecie ucieczką. Killah postanowił odwrócić się w stronę kobiety sprawdzając dystans jaki dzieli go od dwóch kroczących ku niemu osobników. Stójże kimkolwiek jesteś białogłowo! wykrzyczał świadom, że jeśli bezzwłocznie nie dostanie odpowiedzi to prawdopodobnie narobi w spodnie. Jeśli jednak uda mu się opanować zwieracze a smętna szara postać dalej podążać w jego kierunku druid próbuje rzucić czar oplątania i w bezpiecznej odległości od wystawionych w jego stronę rąk zacząć uciekać, jednakże na tyle spokojnie by twardo stąpać po gruncie a nie gnać na złamanie karku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Nie 21:53, 09 Sie 2015    Temat postu:

Krzyk druida nie wywołał żadnej reakcji ze strony kroczącej ku niemu kobiety, jednak zwrócił uwagę innych wałęsających się postaci, które ruszyły teraz w jego kierunku.Na chwilę obecną bohater dostrzegł, że do dwóch szarych osób dołączyły, znajdujące się nieco dalej kolejne dwie, a za kobietą, w odległości jakiś dwudziestu pięciu metrów, ku Tykwie kierowały się jeszcze trzy, wyglądające na mężczyzn, szare osoby.
Killah z powodzeniem użył czaru oplątania ( -1 many), zielone pnącza z trudem przebiły się przez ubitą ziemię, sprawiając, że kobieta potknęła się o nie i upadła, jednak potem została sprawnie opleciona i zatrzymana w miejscu. Ominięcie tak poskromionego przeciwnika nie było dużym problemem, jednak dalszą drogę swobodnej ucieczki uniemożliwiali wlekący się w stronę Killah'a trzej szarzy mężczyźni. W dodatku zza rogu domów dochodziło charczenie oznajmiające zbliżanie się kolejnych postaci tego pokroju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Killah
Zagubiony



Dołączył: 21 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:36, 09 Sie 2015    Temat postu:

Druid już nie miał czasu na wewnętrzne monologi postanowił działać nie zajmując niepotrzebnie umysłu błahymi rozmyśleniami nie przynoszącymi mu żadnego pożytku. Postanowił szybko rozejrzeć się dookoła za którymś ze szczurów, którego przed chwilą widział i stara się przewidzieć korzystając z wrodzonej umiejętności drogę ucieczki szczura, która - być może - będzie również kierunkiem, w którym skieruje swoje kroki. Jednakże jeśli żaden z gryzoni by się nie znalazł, lub droga nie wyglądałaby na bezpieczną Killah miał w głowie plan awaryjny. Udałby się prosto w stronę, trzech mężczyzn kierując się docelowo w kierunku, w którym jego zdaniem najłatwiej byłoby mu ich ominąć. Postarał się szybko wykalkulować czy możliwe jest ominięcie konfrontacji po prostu mijając szare postacie w pewnej odległości od nich. Jeśli ucieczka bez walki byłaby awykonalna Tykwa rzuciłby ponownie czar oplątania próbując chociażby minimalnie zwiększyć szanse na bezpieczne oddalenie się od wioski.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Pon 22:07, 10 Sie 2015    Temat postu:

Druid zdołał zobaczyć szczura, ale niestety dziura w ścianie domu wielkości pięści, przez którą gryzoń się przeciskał, nie dawała zbyt wiele nadziei na ucieczkę. Trzej mężczyźni poruszający się w kierunku Killaha szli na tyle blisko siebie, że ominięcie ich tak po prostu wydało się bohaterowi niemożliwe. Z powodzeniem udało mi się jednak użyć czaru oplątanie (- 5 many). Wyrastające pnącza znów mimo trudu przebiły się przez ubitą drogę oplątując jednego z mężczyzn i zatrzymując go w miejscu, pozostawiając jednak możliwość swobodnego poruszania rękami.
Druid ruszył przed siebie by spróbować wydostać się z wioski. Udało mu się skutecznie ominąć znajdującą się bliżej drugiego szarego osobnika, który niezniechęcony dalej kroczył za swoim celem. Tymczasem zza rogu budynku wyszło kolejnych kilka szarych postaci, które już wcześniej dawały o sobie znać charczeniem. Przy próbie ominięcia trzeciego z mężczyzn szczęście opuściło bohatera. Postać zdołała uczepić się rękoma tuniki Killaha. Bohater na skutek szarpnięcia zachwiał się i upadł, uderzając z impetem głową o ścianę domu a następnie waląc się na ziemię (-8 HP ).

Dalszy bieg wydarzeń druid widział jakby przez mgłę tracąc powoli przytomność. Kilkanaście szarych postaci stanęło nad nim, wyciągając po niego swe ręce wyraźnie chcąc go pożreć. Wtem coś śmignęło w powietrzu roztrzaskując czaszkę jednemu z nich, kolejny też padł nieoczekiwanie. Killah poczuł, że ktoś chwycił go za rękę i ciągnie po ziemi, lecz po chwili jakaś mocniejsza dłoń złapała go w pół i przerzuciła przez ramię po czym przed oczami bohatera zapanował mrok.

Killah ocknął się czując ogromny, pulsujący ból z tyłu głowy. Powoli otworzył oczy. O ile zdążył się zorientować leżał w dość miękkim łóżku w jakiejś drewnianej izbie, w której panował półmrok a w kominku wesoło trzaskał ogień.
- Jednak postanowiłeś nie zwiedzać krainy umarłych?- usłyszał jakiś miły, dziewczęcy głos. Gdy spojrzał w kierunku, z którego on dochodził ujrzał przyglądającą mu się młodą, ładną kobietę, ubraną w skórzaną zbroję, stojącą nad jego łóżkiem i palącą spokojnie fajkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Killah
Zagubiony



Dołączył: 21 Lip 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:45, 10 Sie 2015    Temat postu:

Co tam się stało, musiałem paść jak kłoda, całe szczęście fortuna mi sprzyja inaczej zapewne mój żywot zakończyłby się już dawno. rozmyślał druid. Najważniejsze jednak, że żyję. Tylko to się teraz liczy. Gdy tylko skończył wewnętrzny monolog postanowił nawiązać jakiś kontakt z młodą kobietą stojącą nieopodal jego łoża. - Co, co się sta... Ale przede wszystkim maniery. - powiedział druid i spróbował chociażby usiąść powoli, żeby nie lekceważyć rozmówczyni. - Zakładam, że to Ty mnie uratowałaś. Dziękuję. Dziękuję bardzo. Jak Ci się mogę odwdzięczyć? - zapytał nieśmiało druid. Palcami postanowił sprawdzić stan swojej głowy w miejscu, którym uderzył w budynek a następnie rozejrzeć po izbie, w której to aktualnie się znajdował, zerkając czy wzrokiem wychwyci ustawiony gdzieś ekwipunek. A przede wszystkim postanowił przyjrzeć się niewieście palącej fajkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isildur Wielki
Główny Alchemik



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Wto 21:06, 11 Sie 2015    Temat postu:

Gdy tylko Killah spróbował się podnieść tępy ból przeszył jego czaszkę uniemożliwiając dalsze próby poruszania głową.
- Leż spokojnie, nic Ci tutaj nie grozi, przynajmniej na razie... - powiedziała bez emocji kobieta na widok skrzywionej od bólu twarzy druida. - Owszem, to ja nie pozwoliłam by te przebrzydłe zombi zjadły Cię na śniadanie, ale nie sama. Bron i Novain są na murach, może zdążysz im jeszcze podziękować. - Uśmiechnęła się ozięble. - Początkowo myśleliśmy, że jesteś kolejnym sługusem tego nędznego gada Polusa, ale zombiaki chcąc się do Ciebie dobrać udowodniły, że jest inaczej. - uśmiechnęła się, tym razem szczerze i zaciągnęła się powoli fajką. Killah dotykając swojej głowy zorientował się, że ma na niej założony opatrunek, stwardniały nieco od zaschniętej krwi w miejscu uderzenia. Izba była niewielka, łóżko stało w kącie naprzeciwko zamkniętych drzwi. Obok kominka stała drewniana skrzynia, a na środku postawiony był stół i cztery krzesła. Mrok wpadający przez okna po prawej stronie świadczył, że zmierzch zapadł już chwilę temu. Niestety druidowi nie udało się nigdzie zobaczyć swojego ekwipunku. -Niestety, ale wzięliśmy tylko Ciebie. - Kobieta najwyraźniej domyśliła się, że druid szuka swoich rzeczy. - Z resztą, ta torba była cholernie ciężka... - dorzuciła jakby na usprawiedliwienie. Rozmówczyni Tykwy mierzyła gdzieś około 170 cm wzrostu, miała kruczoczarne włosy, zaplecione w warkocz sięgający niemal pasa. Twarz, mimo że zmęczona, dawała jej wygląd na około dwadzieścia pięć lat, w jej dużych, głębokich oczach widać było jednak siłę i energię. Przy pasie przywieszone miała dwa średniej długości sztylety, a zza pleców wystawały dwie rękojeści, prawdopodobnie skrzyżowanych na plecach mieczy. W panującym półmroku Killah nie mógł przyjrzeć się jej wyraźniej. - Może rano uda Ci się wró...- głos kobiety przerwał nagły huk dochodzący z zewnątrz, a ogromny płomień, który niespodziewanie pojawił się za oknami rozświetlił środek izby. Następnie słychać było jakieś krzyki, dudniące kroki biegnących ludzi i szczęk broni. - Cholerny Polus, niech go diabli! - Krzyknęła kobieta upuszczając fajkę na ziemię. Energicznie wyciągnęła znajdujące się na plecach miecze i wybiegła w pośpiechu z izby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1