Etap 0 Sesji: Miasto - Zagajnik Przy Mieście

Fist

Fist rozglądał się dookoła.
- Niewiem...Może ty mi pokażesz jakieś ciekawe miejsce gdzie jeszcze nie byłem i fizycznie nie będe? - uśmiecha się - to jak znasz takie miejsce?

NPC

- Może... - Uśmiecha się, a w jej cienistych oczach pojawia się figlarny błysk. Otoczenie zmieniło się i dookoła zapadła ciemność. Znajdowali się w przezrozczystej kuli otoczonej zewsząd mrokiem. Po chwili zaczęli dostrzegać odległe i bardzo jaskrawe przejawy czerwieni, żółci i innych kolorów. - Jesteśmy na samym dnie morza... wątpię, żebyś tu kiedyś był, ciśnienie zrobiłoby z ciebie miazgę.. - Powiedziała z niewinnym uśmiechem. - Więc może mi teraz powiesz czemu mnie wołałeś, hmm?

Fist

- Poszukuje informacji na temat zakapturzonych postaci. Niedawno byłem na innym planie...rózniwż fizycznie i spotkałem zakaprurzone postacie...mowili że niemają nazwy...wiesz może coś o nich?

NPC

Skinęła głową i na chwilę przestała sie uśmiechać. - Ach tak, Nienazwani... mroczne kreatury co do jednego... - Skrzywiła się i popatrzyła na niego z urazą. - Tylko po to mnie wezwałeś? - Skrzyżowała ręce na cienistej piersi i zadarła trochę nosek. - Wszyscy faceci są tacy sami... ja już nikogo nie obchodzę... - Prychnęła. - Pytaj się więc, skoro musisz... - Popatrzyła na niego z lekką urazą.

Fist

- Eh...A jak masz na imie? I czemu mnie obserowałaś? - uśmiecha sie - No...wiesz że to nieładnie - mówi z rozbawieniem.

NPC

- Myślałam, że taki duży, silny, obeznany mężczyzna wie, że istoty mojego pokroju nie podają swoich imion byle komu - Pokazała mu język i sytuacja trochę się rozluźniła. - Nooo, ale możesz mi mówisz Uname, skoro chcesz... a obserwowałam cię bo masz takie fajne rudo-czarne włoski... - Podrapała się skonstantowana po cienistym ramieniu. - Zresztą to nie jest w tej chwili ważne! - Powiedziała stanowczo. - A poza tym, jeszcze sam się nie przedstawiłeś, mój drogi...

Fist

- Fistandantilus, Ślepiec Z Wyboru... - uśmiecha się - A skąd się wziełaś w mojej rzeczywistości?

NPC

- Fi-stan-dan-ti-lus... - Przesylabizowała, jakby smakując słowo. - Ładnie. A skąd się wzięłam? Powiedzmy, że spodobało mi się w tym lasku... pasował do mnie. Dużo w nim magii i czaru... - Uśmiechnęła się. - No i zabójczych potworów, ale nic nie jest doskonałe - zaśmiała się.

Fist

- Nie jest dokonałe...bo ja sie pojawiłem - uśmiecha się jeszcze bardziej - Eh...No dobra...to co wiesz o tych Nienazwanych?

NPC

- Hmm... - Zamyśliła się. - Lubię cię, więc ci powiem. - Uśmiechnęła się. - Nikt tak naprawdę nie wie kim są Nienazwani, byli tu na długo przed tym nim zaistniałam. Czy wiesz może co było na samym początku, młody dranterze? - Spytała zamyślona.

Fist

- Nie...Znam tylko różne teorie - patrzy na nią - a może mi pokażesz? chyba że czes sie ogranicza...

NPC

- Ładnie. Niestety nie ma nic do pokazania, bo i tak nic byś nie zobaczył... w każdym razi pierwotny początek... a przynajmniej to jak daleko mogę sięgnąć... to... - Urwałą na chwilę i zaczęła nerwowo krążyć wokół niego. - To była, ciemność... Pierwotna Ciemność... istniał tylko absolutny mrok. Co nie znaczy, że ten mrok był pusty... było w nim... coś... - Zaczęła się drapać po cienistym ramieniu. - W każdym razie Nienazwani to pradawne istoty, byli w jakiś sposób powiązani z Pierwotną Ciemnością i teraz pragnął jej powrotu... ale nie wiem czego mogli chcieć od kogoś takiego jak ty. - Spojrzała na niego. - Bez urazy...

Fist

Fist usmiechnął się.
- Ja też niewiem - powiedział z rozbawieniem - Więc skoto chcą avsolutnego mgoku, to co mi do tego, i tak nic nie widze...Mogą zabijać...Ja się bede tylko bronił. - usmiecha się od ucha do ucha

NPC

- Nie bądź taki pewien siebie - Skarciła go Uname. - Pierwotna Ciemność nie przypominała niczego co istnieje w tym świecie, ani nocy, ani twojej ślepoty. - Przygryzła cienistą wargę, jakby próbowała sobie przypomnieć coś co słyszała bardzo dwano temu. - Nie mógłbyś tam istnieć... tam było... coś... głodne coś... były też inne... rzeczy... - Pokręciłą głową, zła na siebie, że mówi tak nieskładnie. - W każdym razie radzę ci uważać, Nienazwanych nie należy traktować lekko, ciężko ich zabić... zresztą ich śmierć niczego nie rozwiązuje...

Marius

-Awięc i ja się przdstawię. Jestem Marius, paladyn Jaha. - pokazuję swój młot - A to jest Tępiciel, mój przyjaciel i pomocnik w wielu przygodach.
Z inej beczki - wiesz, co to jest? - wskazuję na dziwna błyskotkę w jego rękach.

Fist

- Czyli mozna ich zabić...w jakis sposób...jak sie przed nimi bronić...wiesz może?

NPC

- Nie wiem... przypuszczam, że zraniłoby ich silne światło, ale musiałbyś spytać jakiegoś maga, paladyna, kapłana... no kogoś kto się na tym zna... - Powiedziała cienista dziewczyna. - Ale od razu radzę ci raczej ich unikać. Z tego co wiem to ich liczba jest stała, nie wiem, jakaś astralna liczba... i nie może ich przybyć ani o jednego, ale na miejsce każdego zabitego natychmiast pojawia się następny, więc zabijanie ich traci trochę sens... A środki ochronne... wiem, że istnieją, ponieważ ludzie już z nimi walczyli w przeszłości i zdołali ich nawet zabijać, wiec jakąś ochronę musieli mieć. Oczywiście, nie muszę dodawać, że taka walka w końcu źle się dla nich kończyła. Ale na pewno istnieją jakieś artefakty, mikstury, czary, które działają ochronnie... - Wzruszyła ramionami. - Ale ja jestem tylko prostą dziewczyną... - roześmiała się.

Fist

- No cóż nie taką prostą - uśmiecha się - a powiedz mi czy jesli ciągle się odnawiają to czy można zamiast ciagle zabijać spróbować ich uwięzić?.

NPC

Odwzajemniła uśmiech i zastanowiła się chwilę. - Nie, myślę, że jeśli ich liczba się nie zmieni to nie będzie powodu by się odradzali i można ich więzić jak wszystkie istoty... tylko że to z pewnością nie będzie proste zadanie... - mrugnęła do niego.

Fist

- Nic nie jest tak naprawde łatwe - usmiechnął sie ponownie - jesteś bardzo miła. No mysle że czas wracać, a ty jak myślisz...chyba że masz jeszcze jakieś ciekawe miejsca, to z przyjemnością zobacze.