Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Kasandra Wredna vs Klonus F'uno [WALKA ZAWIESZONA]

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Pobojowisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kiluu
Zagubiony



Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:31, 29 Sty 2009    Temat postu: Kasandra Wredna vs Klonus F'uno [WALKA ZAWIESZONA]

Było parę minut po południu. Ziemia, nagrzana jeszcze wcześniejszym żarem słońca, promieniowała ciepłem. Wokół Placu treningowego zbierali się ciekawscy ludzie, pragnący zaznać rozrywki.
W pewnym momencie na środek wyszedł człowiek w ciemnym płaszczu i podniósł ręce do góry w uciszającym geście. Tłum zamilkł.
-Dzisiaj na placu odbędzie się walka pomiędzy wojowniczką Kasandrą Wredną(280 PD) a bardem Klonusem F’uno(470 PD)! Walka trwa do śmierci jednego…lub obojga przeciwników.
Tłum rozradowany wizją widowiska zaczął głośno krzyczeć. Mężczyzna znowu podniósł ręce, tym razem jednak w jednej dłoni dzierżył sztylet. Promienie słoneczne odbijały się od ostrza nadając mu złowrogi wygląd. Ponownie nastała cisza.
-Tą walkę poprowadzę ja, czyli Kiluu.
Łotrzyk rzucił monetą.
-Walkę rozpocznie Klonus!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kiluu dnia Czw 12:57, 29 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 13:46, 29 Sty 2009    Temat postu:

Niepozorny bard ukłonił się lekko sędziemu i w podobny sposób powitał przeciwniczkę. Po tym nie zastanawiając się wielce, chwycił flet i zaczął grać.
Melodia była trudna do rozpoznania. To raczej dźwięki naśladujące coś. Można było w niej dostrzec... brzęczenie. Zdecydowanie brzęczenie narastało. Jeśli była to mucha, to na pewno nie była sama. Niewielkie stadko much starało się przekrzyczeć nawzajem, lecz nagle dostało konkurencję, z którą nawet zjednoczone walczyć nie mogły. Świerszcz zaczął swój brzęk. Muchy nie poddawały się, lecz gdy do pierwszego świerszcza dołączył drugi, jakoś straciły animusz i wróciły do walki między sobą.
Wśród owadziego zgiełku nagle nastał dźwięk niemożliwy do wykonania przez żadnego bezkręgowca. Niczym rozległe beknięcie przebijające się przez kolejne warstwy kruchej osłony, zarechotała żaba. Muchy na chwilę ucichły, by po chwili wrócić do swoich zajęć, choć trochę ostrożniej.
Wtem zaszumiał wiatr. Odgłos stłumiony, jakby nie pasujący do tego środowiska, jakby niezwykle rzadko się tu zdarzał. Owiał liście stojących tu drzew lecz nie zdołał zmusić ich do zaszeleszczenia. Te bowiem ociężałe od ilości wody, która została w nich zawarta, jedynie leniwie gapiły się na próby wicherka. W końcu wietrzyk zrezygnowany dal sobie spokój z liśćmi i wszedł niżej. Nie zdołał zmusić do ruchu również mchu bujnie porastającego mokre pnie drzew. Ten nawet nie zwrócił uwagi na prąd powietrza, bezustannie pnąc się mu górze drzew, tam gdzie jeszcze go nie ma. Wiatr w tym czasie natrafił w końcu na coś, co mógł poruszyć. Mimo, ze mocno osłabł w drodze ku dołowi, na samym dole znalazł źdźbła trawy, które nieco niechętnie i opornie, ale dały się nagiąć do jego woli. W tym momencie wicher uznał, że może umrzeć spełniony i znów nastała cisza przerywana jedynie brzęczeniem owadów i rechotem żab.
Gdzieś w górze, wśród gnijących na gałęziach liści i butwiejących konarów coś w końcu nie wytrzymało. Cichutki trzask skończył życie jakiejś części jednego z drzew. Stłumiony plusk brzmiał jak wyrok. Wyrok o tyle niezwykły, że sam plusk do zwyczajnych nie należał. Nie był to zwykły upadek w toń wody, a raczej zderzenie z czymś pokroju owsianki. Jakby drewniana łyżka wpadła do zupy. W dodatku ktoś w zupie rozgotował warzywa. Ciche bulgotanie zakończyło historię spadającego konara.
Gdzieś w oddali słychać ciche banjo.

Pieśń ma na celu zamienienie placu w bagno.
Z technicznego punktu widzenia po prostu zmianie ma ulec stan gruntu ze zwartego w miękkoplastyczny (z konsystencji K6 do K2, jeśli coś wam to mówi).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 19:00, 29 Sty 2009    Temat postu:

Wojowniczka powitała wszystkich uniesieniem dłoni. Potem wprowadziła się w średniszybki trucht prowadzący w stronę Klonusa. Topory pozostawiła przyczepione na plecach - przydadzą się może później. Gdy znajdzie się w odległości około dwóch stóp od barda wyciągnie rękę, złapie flet i jednym szarpnięciem postara się wyrwać go z rąk przeciwnika. Drugą ręką zwiniętą w pięść uderzy Klonusa w pierś, po środku mostka.




(uwielbiam Twoje pieśni bez pieśni Klonus Very Happy)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiluu
Zagubiony



Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:49, 29 Sty 2009    Temat postu:

Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5


Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 86/86
Mana: 9/9


_______________________________________



Kasandra zaczęła biec. Ciepłe powietrze rozwiewało jej rude włosy i delikatnie muskało skórę. Stopy uderzały o twarde, ubite podłoże. Jej wzrok skupiony był na bardzie. Widziała jak ten wyjmuje flet i zaczyna grać(-1 weny). Melodia błyskawicznie dotarła do jej uszu. Była dziwna, nie często słyszy się podobne. Nie były to zwykłe dźwięki, jakie wydałby pierwszy lepszy grajek. Te miały w sobie...moc, siłę sprawczą. Nagle zrozumiała przesłanie tej dziwacznej melodii. Nie musiała patrzeć w dół by wiedzieć, co się stało. Wcześniej twarda i zbita powierzchnia nagle zaczęła mięknąć, jak gdyby ktoś wsączał w nią wodę. Buty zaczęły grzęznąć głębiej z każdym krokiem. Bieg stawał się coraz trudniejszy. Próbowała przyspieszyć, była już coraz bliżej. W pewnym momencie ruchy stały bardzo męczące. Od Klonusa dzieliło ją zaledwie 6 metrów, gdy nagle poczuła, że nie może wyciągnąć żadnej nogi z ziemi, musiała zacząć brodzić. Zanurzyła się w błotnistej mazi trochę ponad kolana.
Klonus uśmiechnął się w duchu i powoli zanurzał się w bagnie. Taka sytuacja wcale mu nie przeszkadzała. Można powiedzieć, że nawet mu to odpowiadało. Kiedy przestał grać, tafla błota sięgała mu mniej więcej do połowy ud.


_______________________________________

$Następną turę rozpoczyna Kasandra$

Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5

-bagno sięga jej za kolana, duże trudności z poruszaniem kończynami dolnymi
-6 metrów od Klonusa

Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 85/86
Mana: 9/9

-bagno sięga mu do połowy ud, bardzo duże problemy z poruszaniem kończynami dolnymi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 13:40, 31 Sty 2009    Temat postu:

(Przepraszam za przedłużanie. Zagapiłam się Wink. Poza tym widzę, że powinnam na siebie nakrzyczeć za ekwipunek Razz)

Wojowniczka bardzo szybko przemyślała swoje obecne położenie i wyszło jej że szarpanie się nie ma sensu. Wyciągnęła linę (za którą to właśnie powinnam na siebie nakrzyczeć Razz) i zawiązała na jednym z toporów tak, żeby lina oplatała na zarówno ostrze, jak i drzewce. Zawiązała mocny supeł licząc, że nie rozpląta się w trakcie. Drugi koniec liny chwyciła w lewą rękę oplatając ją raz wokół dłoni i tą zaimprowizowaną liną z hakiem rzuciła w stronę balustrady. W zamierzeniu ostrze topora miało zadziałać jak hak i zaczepić się o barierkę. Jeśli to się uda, próbuje podciągnąć się do barierki próbując się jednocześnie za bardzo nie wiercić.

Jeśli to się uda siada na barierce i robi, co opisano poniżej.

Jeśli się nie uda zahaczyć o balustradę, przyciąga linę z toporem do siebie i trzymając za topór ciska drugi koniec liny w Klonusa, starając się opleść linę wokół dowolnego kawałka przeciwnika, a potem szarpnąć linę i zobaczyć co się stanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 17:03, 01 Lut 2009    Temat postu:

Klonus kilkakrotnie stara się przywołać pomniejszym przywołaniem żywiołaka wody. Jeśli mu się uda, każde mu zaatakować i zamrozić wojowniczkę. Przerywa tym samym grę i pozwala jedynie brzmieć echu pieśni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiluu
Zagubiony



Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:57, 01 Lut 2009    Temat postu:

Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5

-bagno sięga jej za kolana, duże trudności z poruszaniem kończynami dolnymi
-6 metrów od Klonusa

Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 85/86
Mana: 9/9

-bagno sięga mu do połowy ud, bardzo duże problemy z poruszaniem kończynami dolnymi


_______________________________________



Błoto powoli wciągało oboje przeciwników. Kasandra po chwili namysłu wzięła linę i zaczęła przygotowywać prowizoryczny hak.
W międzyczasie Klonus postanowił przyzwać żywiołaka. Zebrał odrobinę energii i zogniskował ją wokół wyobrażenia stworzenia, które miało zostać przywołane, lecz ta rozpłynęła się w pustkę. Spróbował jeszcze dwa razy, lecz bez większego skutku. Zaraz po tym usłyszał dźwięk przypominający uderzenie metalu o drewno.
Wojowniczka zaklęła pod nosem, widząc jak toporek ześlizguje się z palisady i spada na ziemię. Błoto sięgało jej już do pasa. Szybko zaczęła przyciągać linę do siebie. Niestety toporek topił się, co trochę utrudniało zadanie.
Klonus spróbował ostatni raz przyzwać żywiołaka. Tym razem energia zaczęła się formować. Powoli zbliżała się do ujścia i miała zostać przemieniona w coś materialnego, lecz w ostatniej chwili znów rozpłynęła się w nicość zostawiając jedynie nieprzyjemne uczucie pustki(-1many). Spojrzał na przeciwniczkę, coraz bardziej zanurzającą się w bagnie. I jemu nie zostało wiele czasu. Co prawda ważył mniej, dzięki czemu zatapiał się wolniej, lecz nic nie było pewne.
Kasandra w końcu przyciągnęła do siebie toporek i cisnęła liną w barda. Ta przeleciała metr od Klonusa i z pluskiem zatopiła się w błocie.
Oboje powoli tonęli. Najwyraźniej tym razem bogowie nie sprzyjali żadnemu z nich.



_______________________________________

$Następną turę rozpoczyna Klonus$

Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5

-bagno sięga jej pod ramiona, praktycznie niemożliwe poruszanie nogami
-6 metrów od Klonusa

Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 85/86
Mana: 8/9

-bagno sięga mu pod klatkę piersiową, praktycznie niemożliwe poruszanie nogami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 18:32, 06 Lut 2009    Temat postu:

Klonus stara się stwierdzić, czy pole walki przestało już być bagnem. Jeśli nadal nim jest, zaczyna grać.
Muzyka jest bardzo podobna do poprzedniej. Wciąż brakuje wątku głównego melodii. Nadal wszystko opiera się na dzikich szumach. teraz jednak ten szmer jest zupełnie inny. Bardziej niebezpieczny. Mucha, choćby w towarzystwie tysiąca much nie zdoła nigdy osiągnąć tak strasznego efektu, ja ten jeden szmer. To wąż przesuwa się po powierzchni piasku, z jednej strony wygrzewając się na słońcu, z drugiej próbując unikać palącego piasku. Sunie po powierzchni suchych jak wiór kryształków kwarcu, by nagle zastygnąć. Zmów słuchać brzęczenie owada. Wprawny słuchacz rozpozna jednak, że nie jest to żaden chrząszcz czy świerszcz. To szarańcza. Może nie tak liczna i mordercza, o jakich głoszą legendy. To jeden okaz tego morderczego gatunku. I nagle wszystko ucichło. Oto spotkali się przedstawiciele dwóch rodów, które swą śmiercionośnością budzą lęk w istotach wiele większych od siebie. Jest tylko jedna różnica między nimi - wąż nawykł do samotności.
Znów słychać szum. Wąż zwinął się na pisaku i spokojnie miażdży paszczą chitynowy pancerzyk szarańczy. Ułożył się wygodnie na słońcu i zasną. Słychać jedynie jak wiatr cicho przewraca ziarnko po ziarnku wydmy wzdłuż pustyni.
Pieśń ma na celu wysuszyć bagno do stanu z początku walki.

Jeśli zaś bagno wyschło, bard stara się przyzwać (pomniejszym przywołaniem) żywiołaka ziemi i każe mu zaatakować wojowniczkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 18:12, 07 Lut 2009    Temat postu:

Wojowniczka zazgrzytała zębami i wymruczała tradycyjne pustynne przekleństwo. Trzymając za toporek szarpnęła do siebie linę. Starała się to zrobić jednym ruchem, ale gdyby był potrzebny następny, go wykonuje.
Kiedy ma już koniec liny przy sobie, trzymając go ponawia próbę zaczepienia topora o balustradę i podciągnięcia się do niej. W wolną po rzucie rękę ujmuje drugi topór. Ma zamiar odpierać nim ewentualne ataki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiluu
Zagubiony



Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:01, 20 Lut 2009    Temat postu:

Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5

-bagno sięga jej pod ramiona, praktycznie niemożliwe poruszanie nogami
-6 metrów od Klonusa

Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 85/86
Mana: 8/9

-bagno sięga mu pod klatkę piersiową, praktycznie niemożliwe poruszanie nogami


_______________________________________



Echo zaczęło cichnąć. To, co wcześniej było jedynie niezbitą breją, silnie rozcieńczoną wodą, powoli nabierało twardości. Z sekundy na sekundę pieśń przestawała działać zostawiając za sobą jedynie twarde, wyschnięte podłoże, na którym miała odbyć się dość nietypowa walka. Oboje przeciwnicy zanurzeni byli prawie po ramiona. Mogli poruszać jedynie rękoma i głową. Twarde podłoże zmuszało do wykonywania płytkich oddechów.
Kasandra szarpnęła linę, lecz ta jedynie się naprężyła, rozkruszając znaczną ilość ziemi. Dopiero za drugim pociągnięciem, lina uwolniła się, lecz nie doleciała aż do rąk wojowniczki, opadając na grunt jakieś cztery metry od niej.
Klonus zobaczywszy, że efekt pieśni minął, skupił się na przyzwaniu żywiołaka. Tym razem energia nie stawiała oporu, dała się modelować siłą woli barda niczym glina pod palcami wprawionego garncarza.(-2 many) Po krótkim czasie pojawił się przed nim żywiołak ziemi, wysokości mniej więcej czterdziestu centymetrów. Ruszył na wojowniczkę.
Kasandra patrzała na zbliżającego się przeciwnika i przygotowała do odparcia ataku. Chwyciła toporek wolną dłonią i czekała. Żywiołak biegł dość powoli, jak przystało na żywiołaka ziemi. Minęła dłuższa chwila i zbliżył się na odległość ciosu. Zamierzył się potężną, jak na takiej wielkości żywiołaka łapą, lecz ta trafiła jedynie na toporek wojowniczki. W powietrzu dało się słyszeć dźwięk charakterystyczny dla uderzenie stali o kamień. Parę odłamków skały poleciało na ziemię. Na chwilę zapanowała głucha cisza przerywana jedynie odgłosami zebranego tłumu.



_______________________________________

$Następną turę rozpoczyna Kasandra$



Kasandra Wredna

HP: 93/93
Mana: 5/5

-'zakopana' po ramiona, praktycznie unieruchomiona od klatki piersiowej w dół
-utrudnione oddychanie
-6 metrów od Klonusa
-przed nią stoi żywiołak

Klonus F'uno

HP: 13/13
Wena: 85/86
Mana: 6/9

-'zakopany' po klatkę piersiową w ziemi, poniżej praktycznie unieruchomiony
-lekko utrudnione oddychanie(ucisk na przeponę)[/quote]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasandra Wredna
Władczyni Czarnego Tarota



Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 3520
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 20:58, 27 Lut 2009    Temat postu:

- O... Twardziel się znalazł... - pomyślała wojowniczka

Stara się uderzać żywiołaka obuchem topora w coś co zidentyfikuje jako jego głowę. Uderza rytmicznie dopóki istota nie rozpadnie się, albo nie zostanie odrzucona od wojowniczki. Atakując osłania własną głowę drugim ramieniem, żeby w nią nie oberwać od żywiołaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 20:24, 14 Mar 2009    Temat postu:

Klonus spokojnie czeka, aż jego przeciwniczka zniszczy żywiołaka. Gdy (/jeśli) to się stanie zaczyna grać.
Spokojny wietrzyk z końca ostatniej pieśni nadal dmucha. Przesuwa z uporem ziarenko pisaku. Za jednym maleńkim kryształkiem porusza się kolejny. Za nim następny. Wśród ciszy pustyni niemal lawiną chrzęszczą kolejne ziarna, które wiaterek stara się ponieść w miejsce, do którego sam dąży. Obraca je, jakby oglądał ze wszystkich stron, oceniał. W końcu jedno wzbija się w powietrze. Obrócone parę razy w powietrzu opada do swych pobratymców, jakby surowy juror uznał, że jednak nie jest takie wyjątkowe.
Znów szum tysięcy maleńkich kamyczków turlanych siłą oddechu. I następny rządny sławy wzbił się ponad resztę. Za nim kolejny podąża tą samą drogą. I kolejny. Póki co wszystkie znów opadają na powierzchnię, by przeturlać się kilka razy i znów spróbować szczęścia w tym świecie bez ograniczeń powierzchni ziemi, ogrzane coraz bliższym blaskiem słońca. Wiatr wzmaga się, jakby chciał pracować coraz szybciej, coraz więcej ziaren obejrzeć, odszukać w tłumie te idealne.
Aż nagle, wśród tłumu niemal identycznych ziaren znajduje się jedno. Jedno, które nie opadło na ziemię. Niesione siłą oddechu i wiarą w swe możliwości zaprzecza prawu grawitacji i na dobre żegna się z ziemią. Tuż za nim kolejne. Wiatr nadal przyspiesza, jakby zachęcony pierwszymi znaleziskami starał się znaleźć ich jak najwięcej. Jakby bał się, ze za chwilę te wszystkie potencjalne gwiazdki lśniące w słońcu mogą gdzieś zniknąć i więcej ich nie będzie.
Teraz cały ten tłum biegnie niepowstrzymywalnie przed siebie. Stanowi już całkiem spore stado. Mówi się, że jedno można powstrzymać bez problemu, ale taki tłum? A ziarna zdają się to wiedzieć. Wiedzą, że są zdane na sukces. W końcu wybrał je wiatr.
Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas.*

Pieśń ma na celu spiaskowanie głowy Kas. Chodzi o uderzenie w jeden obiekt kuszą ilością piasku pod ciśnieniem (w tym wypadku jego rolę przejęła prędkość). Myślę, że coś takiego wytrzymają... kości (ale pewien nie jestem), ale na pewno nie wszystkie inne części ciała.
*Jacek Kaczmarski "Mury"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Klonus dnia Sob 20:25, 14 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Pobojowisko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1