Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Oblężenie Draknor

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Salietti Mroczny
Zaufany



Dołączył: 25 Mar 2007
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:54, 17 Lip 2009    Temat postu: Oblężenie Draknor

Trzecia era, zwana ludzką, dzień 187 roku 57 za panowania króla Edmunda.

Cały dzień nie układał się po jego myśli… Najpierw został okradziony przez dziewczynę do towarzystwa, potem przez nią pobity kiedy się zorientował co się dzieje a teraz to… Czuł w powietrzu coś niedobrego… I akurat jego musieli wysłać aby sprawdził co się dzieje za tym całunem ciemności… Jeszcze kilkadziesiąt metrów i wszystko zobaczy. A potem wróci jak najszybciej się da… Nagle Jornhelta ogarnęło dziwne uczucie posiadania dwóch części ciała, jedna składała się na głowę a druga na ciało. A potem nie było już nic…




Po pokoju chodził w kółko mężczyzna. Dobrze zbudowany, ciemno brązowe włosy, piwne oczy. Nic szczególnego. Ubrany jak by czekał na wojnę, w pełnym rynsztunku bojowym. Bo i po części tak było. Generał Fenar doskonale zdawał sobie sprawę z obecnej sytuacji. Cały dzień był mroczny. Słońce rzadko wychodziło za chmur i pokazywało odległe zniszczone wioski. Nikt nie wiedział co tam się stało. Zero ocalałych. Nikt. Niedawno został tam wysłany kolejny zwiadowca, ale tak jak przewidział, ten także dosyć długo nie wracał. Do pokoju wszedł inny człowiek, mocno umięśniony oraz dosyć potężnie zarośnięty. Od razu widać, że pochodził z gór. Mimo, że ludzi go często wyszydzali, Fenar doceniał kapitana straży Draknorskiej i wiedział, że ten człowiek gdyby tylko chciał mógł zgnieść czaszki tych co się z niego naśmiewają jedną ręką. Nie jest tu łatwo dla kogoś nie z miasta… Co dziwne, pancerz leżał na nim wręcz wyśmienicie mimo potężnej budowy ciała. – Ahhh… Witaj Gorinie. I jak? Powrócił zwiadowca? – W umyśle generała pojawiła się iskierka nadziei, że może temu się udało… Niestety, wielkolud zaraz wyprowadził go z błędu. – Tak. Jako jedyny powrócił. Szkoda tylko, że bez głowy. Raczej nam nie powie, co widział. – Fenar zasępił się, na jego twarzy było widać wielką determinacje jak i zalążek strachu. Odwrócił się od mężczyzny i opał się o stolik który stał na środku pokoju. Nie wiedział co ich czeka tego dnia… - Panie, mogę zrobić dla ciebie coś jeszcze? – Powiedział kapitan wyrywając go z zamyślenia. Machnął ręką i nie odezwał się, kątem oka zobaczył jak Gorin się ukłonił i wyszedł. „Znów jestem sam…” Pomyślał i zaraz uświadomił sobie, że nie zniesie tego rozmyślania nad ich obecnym położeniem. Ostatni rzut oka na mapy… Co by tu zrobić… Zawsze może się przespać. Ale po co? Na wszelki wypadek rozkaże jeszcze zwiększyć straże na ulicach. Ale nie w tej chwili. Coś przykuło jego wzrok w mapach. Czuł, że te mapy chcą mu coś powiedzieć… Ale nie mógł odkryć co. Odpowiedź na wiele pytań musi tu być… Uderzył pięścią w stół. Przecież mapa nic mu nie pomoże w rozgryzieniu co ich trapi. Wyszedł z pokoju i udał się do swojej sypialni. Na razie pozostaje tylko czekać… Na to co nastąpi… Rozkazał strażnikom obudzić go jak by ktoś do niego przyszedł. Nawet się nie rozebrał, jedynie pancerz zdjął i położył na krześle obok wielkiego łoża. Popatrzył w sufit i znów zaczął myśleć o tym co może się zdarzyć. Zapadł w sen…




Nagle do sypialni wbiegł człowiek, i zaczął krzyczeć coś co dla dopiero co obudzonego generała brzmiało jak… Nie. Nie dało się tego określić. Zaczął się przyglądać małemu człowieczkowi. Wyglądał naprawdę zabawnie. Wyglądał jak dziecko. Jedynie twarz, mogła by zdradzić jego wiek. No i kolczuga w którą był ubrany, tarcza na plecach i miecz w pochwie… Zobaczył znajomy emblemat Draknor na jego kolczudze. I wtedy jak grom, doszło do niego to co wykrzykiwał posłaniec. – Są pod murami! Wstawaj szybko! – Fenarowi przyszło przez myśl, że powinien go wychłostać za to, że mówił do niego jak do swojego znajomego. Ale nie czas teraz na to, upomniał się po chwili. Skoro naprawdę tu są, to trzeba zobaczyć KIM są. A potem czego chcą. Na koniec można ich zabić. Ubrał pośpiesznie swój napierśnik, przypasał miecz i wyszedł dumnym krokiem z budynku. Człowieczek cały czas pełzł za jego plecami, i wydawał się dziwnie skruszony jak by do niego dotarło to, jak odzywał się do generała armii Draknorskiej. Fenar uśmiechnął się na myśl, co też może temu śmiesznemu człowieczkowi chodzić teraz po głowie. Kiedy wyszedł z budynku człowieczek powiedział – tędy – I ruszył w kierunku północnych murów. Zobaczył wtedy generał, że chmara ludzi podąża w tym samym kierunku a strażnicy nieudolnie starają się ich zatrzymać. Po krótkim spacerku znaleźli się pod murami. Niski człowiek uciekł gdzieś w tłum ludzi i zaczął wykrzykiwać jakieś rozkazy do motłochu, który najwyraźniej nic sobie z nich nie robił. Dowódca wszedł na mury, ludzie mu ustępowali miejsca jak tylko zauważali napierśnik z emblematem Draknor i króla. Oraz pewno z tego powodu, jak szedł. Cały czas szedł z podniesioną głową, pokazywał wszystkim, że on jest tu panem. Zawsze działało… I teraz także. Stanął na przedzie blanek i wpatrzył się w zachód słońca. Widział, że razem ze znikającym słońcem pod murami pojawia się więcej cieni… Takich które się poruszają. A to nie wróży niczego dobrego. Nagle zaczął padać lodowaty i strasznie klujący deszcz. Kilku mieszczan odeszło twierdząc, że nie warto moknąć. Słońce zaszło już całkowicie. Fenar wyczuwał napięcie wokół i nad ludźmi. Wszyscy czekali aż coś się wydarzy. Nagle błyskawica. Bez żadnego dźwięku, ni huku. A potem ogień. Ogień w Caen i innych wioskach. Płonęły domy, drzewa, generał móc przysiąc, że widział biegnącego człowieka który był cały zajęty ogniem. Słyszał obok siebie niezliczone ilości szeptów. I wcale nie był zachwycony z tego co słyszał… Nagle jeden z cieni wyszedł na przód. Ubrany był w czarną szatę. Czasem, gdy światło nieznajomego pochodzenia padało na istotę, widać był też złoto. Widział jak to coś otwiera usta. Nie był pewny, jak to zobaczył, ponieważ była ciemność taka, że ledwo widział samego mówcę. Miał wrażenie, że każdy to zobaczył. Nagle… Kamień. Jak w spowolnionym tempie. Idealnie wycelowany w to coś na dole. Widział jak zatacza się i upada na ziemię. W błoto i brud. Wszystko ucichło. Wszyscy patrzyli się na to, jak poszkodowany się podnosi, i przytyka palce do głowy. I ten wzrok… Nie. On chce tylko naszej śmierci… Co on robi? Szykuje zaklęcie?! – Zastrzelić go!!! – Krzyknął mimowolnie. Lecz było za późno. Zobaczył lecące kule. – Uciekać z murów! – Usłyszał wołanie gdzieś niedaleko siebie. Widział jak ludzie pchają się do wyjścia. On zostanie… Nie ucieknie jak inni. Nagle poczuł wstrząs i uczucie wznoszenia się do góry…




Fenar otworzył oczy. Widział gruzy i dziurę w ścianie. Widział cienie które kierują się w stronę tej wyrwy. Nagle ktoś go podniósł z ziemi. Lub może to on sam się podniósł? Nie umiał tego ocenić. Ważne, że stojąc zobaczył, że kilku żołnierzy i strażników przepchało wóz w dziurę, w tym samym momencie barykadę przeskoczyło kilka piekielnych ogarów. Żołnierze coś krzyknęli, ale demoniczne psy nie zwracając na nich uwagi pobiegły dale, wbiegły w jakąś ulicę. Zamiast pogonić za nimi ustawili się w coś na kształt formacji obronnej na wozie. Generał podszedł do wozu i zamarł. Widział maszerujących w ich stronę Skarji oraz ożywieńców. Lecz szybko się ogarnął i wyciągnął swój miecz. – Jak dacie im przejść, to sam rozwalę wam łby o mury mego miasta! – Odwrócił się w stronę głosu i zobaczył obok siebie Gorina który przypatrywał się demonom dosyć nieciekawie. I nagle wszystko to co szło do nich zaczęło się kotłować w wyrwie. Zaczął się zastanawiać po co ten wóz, skoro dziura mogła by pomieścić jeszcze 3 takie pojazdy ale nic nie powiedział, gdyż był zmuszony do wbicia miecza w dosyć paskudną gębę. Reszta nie miała tyle szczęścia. Gorin stracił głowę nim zdążył powalić choćby jednego tak samo jak większość żołnierzy. Pozostało tylko jedno… - Odwrót! Wycofać się do zamku! Opuścić mury! – Wykrzyknął Fenar i przyłączył się do żołnierzy którzy przeżyli i teraz uciekali przed hordami demonów… Widział, że go doganiają. I resztę uciekających. Mimo wszystko zostało ich prawie jedna czwarta, więc mogą się przydać. Spojrzenie w bok. To powinno się nadać. Belka podtrzymująca chwiejnie wyglądający budynek. Jeśli by ją zniszczyć, może mu też uda się uciec… Nie myśląc więcej, rzucił się na belkę… I nic. Pozostała nie wzruszona, a on upadł w błoto. Demony zebrały się nad nim. Jeden wyjątkowo paskudny schylił głowę i otworzył paszcze aby zjeść generała. Ten jednak wbił mu miecz w głowę. Demon zachwiał się i runął na belkę. Coś zatrzeszczało, belka pękła… Budynek chwile stał, lecz potem się zawalił. Przygniótł demony. I Fenara również. Taki był koniec jednego z najznamienitszych generałów Draknor, który jak na ironię, nie zdołał się popisać w tej bitwie swoimi umiejętnościami. Lecz i tak został zapamiętany, jako ten który dał uciec żołnierzom, którzy schronieni w na wpół zniszczonym zamku zdołali zapisać to co zrobił a potem usłyszeć dobijanie się do wrót. Mały człowieczek, cały zakrwawiony i z rządzą mordu w oczach spoglądał na drzwi. – Przybyli – Powiedział krótko i nagle drzwi wybuchły a do środka wbiegła chmara demonów które dokończyły piekielną ucztę zjadając resztę obrońców…




Po trzech dniach niski człowiek, otworzył oczy…


---------------------------

Co o tym sądzicie? Ogólnie to jest moje drugie napisane opowiadanie, więc zapewne nie będzie zachwycające Wink A nie mogłem zasnąć to stwierdziłem, że coś napisze. A nikt nie opisał zniszczeni Draknor z perspektywy człowieka który brał udział w obronie. Starałem się jak najbardziej pisać zgodnie z tym co napisał Drago, ale nie jestem pewny czy mi się udało Razz Najlepiej, jak ocenicie sami. No i wiem, że mistrzem to ja nie jestem, ale chętnie bym przeczytał zastrzeżenia i ewentualne porady jak by można było udoskonalić to co napisałem i ogólnie moje przyszłe prace... jeśli jakieś będą Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Salietti Mroczny dnia Wto 20:15, 28 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pią 11:33, 17 Lip 2009    Temat postu:

Super. Mi się podoba. Tylko... Z tym pojawieniem się cienia na murze. Albo coś ominąłem, albo on tak tylko śmignął w twojej historii i przeskok do innego momentu. Ten moment mi się nie podoba. Ja nie załapałem tak dokładnie o co chodzi. Zarys mam ^^. Jakiś kamień. Zong?! Razz

Chcę następnej części ^^.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Salietti Mroczny
Zaufany



Dołączył: 25 Mar 2007
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:50, 17 Lip 2009    Temat postu:

Ten kamień jest wzięty z opowieści Drago Wink A cień nie miał się pojawić na murze, ale przed hmmm... Może faktycznie napisałem to tak jak by się pojawił na nim a nie przed Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kerende
Ateista z Wyboru



Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pią 11:54, 17 Lip 2009    Temat postu:

A to ja Drago nie czytałem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1