Znaleziono 1263 wyników

Wrócił się do poprzedniego miejsca i podszedł do tego zbira, którego przygnietli dwa pozostali. Spróbował go ocucić - tego było najbezpieczniej, bo i tak nie miał jak wstać.

Arrrrr.... - warknął przez zęby z bólu. Wstał i pobiegł szybko poszukać porwanej kobiety. Rozglądał się.

Odwrócił się do przeciwnika. Miał zamiar taki manewr zrobić, że kiedy napastnik rzuci się na niego, Kaleb padnie na ziemię, a następnie przerzuci nad sobą kijem.

Chciał rąbnąć kijem w rękę tego, co chciał miecz podnieść, a drugiem końcem kija potem znów w głowę.

Kiedy napastnik spudłował, Kaleb wbił kij w ziemię tuż za jego nogami, a następnie chciał go kopnąć i tym sposobem wywrócić.

Z siły zamachu, po uderzeniu w głowę wroga, chce pchnąć drugiego kijem w brzuch.

Wykorzystał, że zbir stracił równowagę, i pchnął w piszczel wroga, a następnie zamachnął się, z zamiarem rąbnięcia skupioną energią w hełm drugiego napastnika.

Wrrrrr.... - warknął wkurzony już tym wszystkim przez zęby. Szybko wbił kij w kawałek ZIEMI próbując szybko wstać, a następnie bronić się przez atakami i kontratakować.

Natychmiast chciał podnieść się, podpierając na kiju, a następnie podciąć kijem nogi wojownika z pałką.

Hmmm... No to chyba nie ma wyboru... - szepnął do siebie i zaczął biec w stronę tego z toporem, z zamiarem wybicia się na kiju, jak o tyczce i uderzeniu w niego nogami. Robił to kiedyś w dzieciństwie ...

Łups... Nie widzę możliwość pozytywnego rozwiązanie sprawy, więc... - odsunął się od domu, by nie zsotać przywarty od ściany, i czekał na atak wroga, z zamiarem uniku i kontrataku.

Wyciąga z kij pochwy i stara się cicho i zręcznie zbliżyć do domków, aby wypatrzeć poruszające się postacie, w którymś z nich.

- Naprawdę nie ma problemu... - powiedział obwiązując ramię kawałkiem tkaniny - A ja zajżę tam i postaram się sprowadzić tu Twoją żonę... Gdybym nie wrócił przez dłużej niż dzień... Opiekujcie się tym ...

- A więc dobrze - spróbuję... Powiedz tylko, gdzie mam jej szukać, no i KTO ją porwał? - spytał mężczyzny - I macie może coś, czym mogę opatrzeć tą ranę, albo chociażby zatrzymać krwawienie? - wskazał ...

- Powiedz tylko jak mogę tego dokonać, a z chęcią spróbuję... - odrzekł podając dłoń postaci - Jak już mówiłem, jestem Kaleb.

To może ja tu zostanę i popilnuję, a ktoś z was pójdzie do miasta? - spytał

- Mogę skoczyć do miasta i sprzedać te towary... Tak przynajmniej wam pomogę... To jak? - spytał

- Może mogę wam jakoś pomóc... Widzę że przyda wam się ktoś... A tak wogóle to co tu się stało? - rzekł zbliżając się do nich powoli, ale już nieostrożnie.

Zatrzymał się. Schował znów kij do pochwy na plecach i odpowiedział:
- Nazywam się Kaleb. Chcę pogadać...

- O czym Ty mówisz!? Jestem tu pierwszy raz! - odkrzyknął i złapał się za krwawiące ramię ręką. Szedł dalej w stronę domu - Nie mam złych zamiarów... - powiedział