Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Las
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:30, 24 Paź 2010    Temat postu: Las

A była to z całą pewnością ziemia. Dość zresztą miękka. Nadal leżąc na plecach otworzyła oczy i zobaczyła drzewa. Całe mnóstwo wysokich drzew. Leżała natomiast w ściółce leśnej, która była całkiem wygodna pomijając szyszkę, która wbijała jej się tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Sytuacja wyglądała mało ciekawie. Nie miała w sobie nawet iskierki many, była w JAKIMŚ lesie nie wiadomo gdzie i szyszka wbijała się jej w... no mniejsza z tym. Do tego robiło się coraz ciemniej, a włóczenie się po nocy w lesie raczej nie jest najmądrzejszym pomysłem (a leżenie już na pewno nie jest).
Z drugiej strony niedaleko, sądząc po zapachu, ktoś najwyraźniej piekł na ognisku obiad i pogwizdywał nie zdając sobie sprawy z tego co działo się tuż obok.


Sela otrzymuje 250 PD za spektakularną próbę teleportacji i nawiązanie kontaktu z Kuroi Neko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 19:07, 28 Paź 2010    Temat postu:

Cała momentalnie spurpurowiałam i zacisnęłam pięści tłukąc nimi o ściółkę. Po chwili bezradnego leżenia wstałam gwałtownie i miałam ochotę cisnąć jakimś skomplikowanym zaklęciem lub po prostu uwolnić manę w jakiejś niszczącej formie wyrażając swoją irytację. Mag ognia wysłałby w górę płomienie, śmierci zapewne wyssał życie ze znacznej części otaczającego go terenu. Kim bym jednak nie była, nie mogłam wyrazić swojej irytacji w spektakularnej formie, co jedynie ją powiększało. Szukałam po omacku jakiś źródeł mocy dookoła, znaleźć cząstkę siebie, którą utraciłam. W tym momencie zostało też rzuconych wiele przekleństw i obietnic pod adresem właściciela lewitującej maski. Najlepszym sposobem wyładowania swoich emocji wydał się zwierzęcy ryk w kierunku nieba. Zacisnęłam pięści i z pierwotną furią wyrzuciłam z siebie przynajmniej część zdenerwowania. Nie obchodziło mnie, co pomyśli sobie pobliski pogwizdywacz. Następnie spojrzałam tępo na drzewo przede mną. Stałam tam chwilę, przechylając głowę to w prawo, to w lewo. Potem zmarszczyłam brwi i zacisnęłam usta. Wciągnęłam szybko kilka razy powietrze i podążyłam zniesmaczona w kierunku zapachu pieczeni. Przy okazji zastanawiałam się kto jest gorszy, mag bez mocy czy wojownik bez miecza. Co najmniej irytująco wyglądała przyszłość, w której nie zdołałabym się obronić. Szczególnie, że stało się to tuż przed chwilą. Trzeba było przyznać, że to nowe uczucie. Ruszając, sprawdziłam, czy wszystko zostało na swoim miejscu. Podeszłam ostrożnie, sprawdzając, czy istota przygotowująca posiłek nie wydaje się niebezpieczna. Gdyby taką się wydała, podchodzę do niej i pytam:
- Przepraszam, mogę wiedzieć, gdzie jestem i jak stąd dojść do najbliższego miasta? - spojrzałam błagająco na postać przede mną. "Mam nadzieję, że często na tych obszarach spotyka się eksperymentujących magów, lądujących z najmniej odpowiednich miejscach. Przecież nie chcę wystraszyć mojego rozmówcy..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:28, 28 Paź 2010    Temat postu:

Ryk wściekłości uciszył radosne pogwizdywanie. Teraz już pewnie wszystkie drapieżniki w okolicy wiedziały gdzie się znajduje, chociaż tylko wyjątkowo głupie stworzenie nie uciekłoby jak najdalej od tak szczerego napadu furii.
Skradanie się nie miało większego sensu, ale i tak zdołała zauważyć obozowicza nim on zauważył ją.
Był to najprawdopodobniej człowiek. Choć wyjątkowo dziwaczny jak na samotnego podróżnika. Nosił fikuśny granatowo-czerwony strój z peleryną, która falowała lekko w wieczornym wietrze. Wyraz twarzy miał dość poważny (ale trudno się dziwić w tej sytuacji), oczy lekko przymrużone, a ciemne włosy ścięte "na pazia". Sprawiały wrażenie jakby fryzjer po prostu nałożył mu miskę na głowę i odciął włosy które spod niej wystawały. Całego obrazu dopełniał kostur zakończony lśniącą, kryształową kulą, który teraz trzymał w gotowości na atak. Kiedy jednak Sela wreszcie wyszła z ukrycia natychmiast rozluźnił się, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech człowieka wiecznie szczęśliwego.
-"No proszę, niesamowita historia! Już się spodziewałem, że zaatakuje mnie zaraz co najmniej smok, a tu niebrzydkie dziewczę znikąd. Jeśli jesteś sukkubem to musisz jeszcze poćwiczyć bo nie całkiem trafiasz w mój gust. Nie wyglądasz też na wampira, a duchów się nie obawiam... No cóż... chyba nie jesteś śmiertelnym zagrożeniem." - Zachichotał i wbił kostur w ziemię tak że ten pozostał pionowo. - "Jesteśmy teraz w lesie jakieś trzy do czterech dni pieszej wędrówki na północ od Draknor. W tamtą stronę jest trakt, którym dość wygodnie się podróżuje, ale samotny spacer nocą przez las nie jest za dobrym pomysłem. Prawdopodobnie po drodze znajdzie się jakaś wioska, ale gdyby było blisko to wierz mi że wolałbym nocować w gospodzie. Niż wcinać pieczonego królika w lesie. No ale przynajmniej już nie w samotności... A właśnie, gdzie moje maniery." - Skłonił się głęboko wykonując zamaszysty ruch ręką - "Jestem Kalden, Wędrowny Kapłan. Zapraszam cię w moje skromne progi i jeśli chcesz mogę poczęstować cię ucztą jeśli masz ochotę. Tylko sobie znajdź jakiś wygodny kawałek ziemi. Cy mogę wiedzieć jak ci na imię i co robisz sama w tym ciemnym lesie pełnym tak okropnych stworów jak choćby ja?" - Usiadł przy ognisku po turecku i oparł sobie brodę na splecionych palcach. Wyglądał jak dziecko szykujące się do wysłuchania opowieści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 20:08, 03 Gru 2010    Temat postu:

Próbowałam zdobyć się na uśmiech, ale mimo szczerych chęci zapewne mi to nie wyszło. Słysząc odpowiedź na pytanie, gdzie jestem, tworzyłam szerzej oczy i westchnęłam. "Magia. Gdyby tylko mogła przenieść mnie z powrotem. Ja mu jeszcze kiedyś powyrywam paznokcie..."
- Więc chyba nie pozostawia mi to wyboru, muszę skorzystać z Twojej propozycji. Nazywają mnie Selainwilą, Magiem... wielu specjalności. - zgrzytnęłam raz jeszcze zębami zniesmaczona, poszukała wygodnego miejsca na ziemi i usiadłam, tak, aby móc mówić twarzą w twarz do Kapłana.
- Powiedzmy, że mała usterka w zaklęciu. I pewien osobnik, który ją wykorzystał. No i jestem. - powiedziałam drapiąc się po głowie - Cztery dni drogi... a on będzie tam tańczyć ze swoim Reliktem. - zamyśliłam się na chwilę, po czym spojrzałam na człowieka przede mną - Słyszałeś o Relikcie Poodżaren lub Łzach Pyaska? A tak poza wszystkim, kapłanem jakiego bóstwa jesteś? - uśmiechnęłam się zachęcająco, ale wciąż można było zauważyć na mojej twarzy gorycz niedawnych wydarzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 19:23, 31 Mar 2011    Temat postu:

Ghem ghem! Apel do Dema Razz Jak przeczyta, to może usunąć Razz


Czyżbyśmy pobili nasz poprzedni rekord? Razz - Demo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:07, 07 Kwi 2011    Temat postu:

-"Relikt Płomienia? A więc mówisz że znowu się o niego gryzą?" - Kalden wyglądał na rozbawionego sytuacją. -"Jeśli dobrze pamiętam swojego czasu upominały się o niego jeszcze dwie albo trzy religie, choć dały sobie spokój albo przestały istnieć. Oczywiście mówię tu o dawnych czasach." - Zachichotał. Widać miał taki dziwny nawyk. - "Nos mnie nie mylił, że w Draknor ciekawie się dzieje. I jak rozumiem jesteś w to zaplątana po same czubki swoich prześlicznych uszek. Wybornie!" - Przyklasnął i poderwał się ze swojego miejsca. - "Mam nadzieję, że nie obrazisz się za bardzo, ale mam zamiar przyczepić się do ciebie przynajmniej na czas drogi do Draknor. Potem zobaczymy... Może się okazać, że zostanę wezwany do jakichś wyższych celów. A właśnie... Zadałaś bardzo ważne pytanie. Wszelako przedstawiam się jako wędrowny kapłan, ale to komu służę..." - Zamilkł i rozejrzał się konspiracyjnie po czym przyłożył palec do ust i powiedział teatralnym szeptem. -"...tst... to sekret i nie wolno mi tego mówić. Jestem na pół-tajnej misji.... ale nie mów o tym nikomu... sam im powiem jak zapytają... dlatego właśnie jest pół-tajna." - Zachichotał po raz kolejny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 21:01, 09 Kwi 2011    Temat postu:

Spojrzałam na człowieka siedzącego przede mną i westchnęłam. "Będzie trzeba się dużo namęczyć" pomyślałam marszcząc brwi.
- Myślę, że warto by powstrzymać się od niepotrzebnych ocen. Dla mnie sytuacja nie jest w najmniejszym stopniu zadowalająca, a tym bardziej wyborna. Potrzebuję tylko dostać się do najbliższej wioski, nie zamierzam kilku dni spędzać na głupiej podróży do miasta, z którego mnie wyrzucił pewien bardzo irytujące człowiek. Ale nie, nie obrażę się, jeśli będziesz mi towarzyszyć - wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się dookoła. Potarłam skronie i skupiłam się na swojej mocy wewnątrz siebie, a potem podniosłam wzrok na kapłana chcąc dokładnie przyjrzeć się jego aurze. Przynajmniej tyle mogłam w tej chwili zrobić. Przy okazji jeszcze raz rozejrzałam się dookoła, aby zlokalizować przypadkowych dodatkowych gości. Następnie lekko uśmiechnęłam się, podnosząc kącik ust i wyciągnęłam z fałd szaty skrzętnie zawinięty kawałek szkiełka. Rozwinęłam go i uniosłam tak, aby zobaczył go mój towarzysz.
- Wiesz może, co to jest? Jeśli tak, to może wiesz, co z tym się stało i potrafisz dokładniej ocenić jego właściwości teraz i jaki może mieć potencjał?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:49, 10 Kwi 2011    Temat postu:

Widzenie magicznej aury szczęśliwie było zdolnością nie wymagającą magicznej energii, a jedynie odpowiedniego nastawienia umysłu. Za każdym razem Sela radziła sobie z tym coraz lepiej i widziała (a raczej wyczuwała) dokładniej i nieco dalej niż sięgał wzrok. Tym razem badanie nie wykazało niczego niepokojącego. Żadna magiczna bestia nie czaiła się za drzewem, a żaden mag nie szykował się do rzucenia kulą ognia w małe obozowisko. Pod drzewem rosło kilka kwiatków od których można było wyczuć bardzo słabą emanację co najwyraźniej potwierdzało teorie zielarzy na temat mocy ziół. Na razie więc czarodziejka mogła wykluczyć nieznane zagrożenia w okolicy... a przynajmniej te magiczne. W ten sposób nie wyczułaby zwykłego wilka nawet gdyby właśnie odgryzał jej nogę.
Były w okolicy jednak znacznie ciekawsze rzeczy niż zioła. Kalden opierał się wszelkim próbom badania. Wprawdzie udało się ustalić, że nie jest magiem (magia magów ma specyficzny zapach), ale to właściwie wszystko. Sela widziała jakąś aurę, ale zupełnie nie mogła jej odczytać. Jednak powód tego stanu rzeczy był aż nazbyt oczywisty. Kostur wbity w ziemię koło kapłana promieniował tak potężnie, że tłumił jego naturalną aurę. W trybie magicznego widzenia Kalden był niczym szept przy orkiestrze symfonicznej. Kryształowa kula na szczycie kostura nie wydawała się już przejrzysta. Zamiast tego mieniła się czernią i czerwienią rozsiewając swoją energię poza granicę światła ogniska. Energia jednak nie znikała w lesie, a wracała po chwili by przepłynąć przez kryształ i polecieć w innym kierunku. Rozsiewała też wokół coś jakby lekki szum niesłyszalny przed próbą wyczuwania aury i wrażenie kwasowatości. Zupełnie jakby wypić łyżkę octu (a przynajmniej tak odbierał to umysł czarodziejki, który bądź co bądź był związany z jej zaledwie kilkoma ludzkimi zmysłami). Kostur wydawał się stać na straży obozu i na pewno nie było to jakieś narzędzie magiczne masowej produkcji.
Sela uświadomiła sobie, że przestała słuchać tego co mówi kapłan i zagapiła się na chwilę w kryształ.
-"Halo! Pierwszy plan astralny do Selainwili! Mam nadzieję, że nie masz zamiaru wieszczyć bo nie mam ochoty budować tu świątyni dla wyroczni."
To wyrwało czarodziejkę ze skupienia i przestała widzieć magiczną aurę. Kostur wyglądał teraz całkiem zwyczajnie, a kryształowa kula była całkiem przejrzysta. Sela wiedziała, że magiczna energia nadal krąży i przepływa przez kryształ jednak ani jej nie widziała, ani wyczuwała.
-"Mówiłem właśnie, że do najbliższej wioski jest jakieś pół dnia spaceru traktem, więc jeśli wstaniemy wcześnie możemy tam dotrzeć jeszcze przed popołudniową herbatką. Co się zaś tyczy lusterka, to zgaduję, że nie jest to zwykłe szkło powleczone srebrem służące ukazywaniu oblicza osoby przeglądającej się w nim co?" - Zachichotał... znowu. Trzymał w ręce lusterko więc najwyraźniej Sela pokazała mu je już na wpół świadomie, zafascynowana energią kostura. Kapłan przez chwilę trzymał lusterko w dłoni i mamrotał coś nad nim. -"No cóż." - Rzekł w końcu. - "Nie jestem fachowcem od tego typu rzeczy, ale wygląda mi to na jedno z tych słynnych lusterek, których używają kapłani Tkacza Opowieści, żeby podglądać ludzi. W sumie nie dziwie im się. Musi im się koszmarnie nudzić w tych bibliotekach. Ten twój kawałek jest o tyle ciekawy, że nadal działa, a z tego co wiem rzadko błogosławią te lustra na stałe. Trudno by się było przy nich ogolić gdyby cały czas działały. No i to raczej słaby odprysk. Nie spodziewałbym się po nim zbyt wiele. Oczywiście mógłbym spróbować je pobłogosławić swoimi sposobami, ale równie dobrze mogę je w ten sposób zepsuć do końca... herbaty?"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 22:00, 11 Kwi 2011    Temat postu:

- "Tak, poproszę, prawdę mówiąc od śniadania chyba nie miałam nic w ustach. Ten czas tak szybko mija..." - uśmiechnęłam się ciepło patrząc w przestrzeń za sylwetką kapłana. Odebrałam lusterko, chwyciłam za plecak i wyciągnęłam z niego mały bochenek chleba. Potem odłamuję od niego kawałek ciasta.
- "Może ja mogę się odwdzięczyć kawałkiem wypieczonego dwa dni temu pieczywa? Niestety, taki już mój los, że nie masz czasu nawet dobrze się najeść" - powiedziałam i zaczęłam żuć w ustach pożywienie. Połykając pierwszy kęs ponownie się odezwałam.
- "Ładny kostur, nie widuje się takich codziennie na ulicy. Szczególnie nie na byle jakiej ulicy. Mogłabym poznać jego historię? Na pewno to dobra opowieść na takie noce, jak dzisiejsza. A z rana musimy wyruszyć do tej wioski. Tam mam nadzieję zdobędę to, czego potrzebuję do powrotu do Draknor. A wtedy wyrównam dług wdzięczności z pewną osobą, która powinna była zostać w pustce, a nie wysłać mnie tutaj..." - prychnęłam pod nosem, wciąż zirytowana myśląc o tym wydarzeniu, skuliłam kolana i objęłam je ramionami, patrząc na człowieka przede mną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:24, 16 Kwi 2011    Temat postu:

-"Czerstwy chlebek? A dziękuję... bardzo chętnie. może to nie biszkopty, ale też nieźle pasuje do herbatki." - Kapłan wyciągnął spod płaszcza ceramiczny kubek i napełnił go gorącym wywarem z czegoś co wyglądało na termos. Wywar był ciemnobrązowy i lekko parował. Przy okazji kubek przyjemnie grzał w ręce. Herbata natomiast była... cóż.. jak to herbata: gorzkawa. Miała też delikatny ziołowy posmak więc najwyraźniej była to jakaś mieszanka.
Kalden zamoczył kawałek chleba w wywarze i skosztował go z uśmiechem.
-"A ten kostur...Faktycznie jest czymś wyjątkowym. Tak po prawdzie to jest jedną z ważniejszych relikwii w mojej religii. Przechodzi tak z rąk do rąk i mnie akurat został powierzony na tę konkretną misję jak wsparcie. Zabawna część jest taka, że nikt już tak naprawdę nie pamięta jak się nazywał pierwszy święty, który z niego korzystał. Jednak było ich już przynajmniej kilku jak choćby.... aaaa.... i prawie się wygadałem. Przecież jeśli podam ci imiona świętych to możesz zwyczajnie popytać i wszystkiego się dowiedzieć, a już wcześniej mówiłem, że to sekret z jakiego kościoła się wywodzę." - Wywalił do Seli język niczym dziecko. -"W każdym razie kij jest już dość stary i przez te wieki nabrał trochę własnej świadomości. Nie tak żeby zaraz gadał albo śpiewał sprośne piosenki, ale często działa sam z siebie, czasem przynosząc kłopoty, a czasem pomagając. Ot... chyba cała historia... a przynajmniej tyle mogę powiedzieć."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 12:13, 17 Kwi 2011    Temat postu:

Ugryzłam w międzyczasie kolejny kawałek pieczywa, a gdy go zjadałam, popiłam herbatą. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam jeszcze raz na kostur, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Następnie powiedziałam:
- Czy kapłani też sami potrafią używać kostura, czy jednak działa on jedynie z własnej woli? Zawsze interesowały mnie przedmioty posiadające niezwykłą moc. I w jaki sposób on działa? Może jest związana z tym jakaś ciekawa legenda? Proroctwa to moja niedawna pasja, zawsze w legendach występuje Coś w stylu "A kobieta w bieli będzie nieść życie i pokój" i tak dalej.. - po wysłuchaniu odpowiedzi na te pytania i spożyciu kolejnej części posiłku ponownie się odezwałam:
- Może słyszałeś kiedyś o przypadku, kiedy bogiem stawał się zwykły śmiertelnik? Albo kiedy bogowie narodzili się w inny sposób, niż my powszechnie myślimy. - kiedy już zaspokoiłam swój zmysł poznawczy wyciągnęłam jeszcze raz lustro tkacza, skupiłam się i pomyślałam o Brirze, przesyłając kilka plastycznych obrazów na tyle wyraźnych, na ile mogłam się skoncentrować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:39, 21 Kwi 2011    Temat postu:

-"Och... to nie tak że ja go używam. To raczej on zdecydował, że będzie mi pomagał. Bywały w naszej historii okresy, że zasypiał czekając na nowego dzierżyciela z odpowiednim potencjałem. Jestem dość dumny, że tym razem to ja zostałem wybrany. Jest bardzo pomocny i trochę kontaktu z nim mam, ale głównie stara się mnie chronić przed niebezpieczeństwami. Wiem, że ma wielkie możliwości, ale jeszcze nie udało mi się go nigdy zmusić do czegoś więcej."- Pociągnął łyk napoju i pogłaskał pieszczotliwie kij. -"O proroctwach niewiele mi wiadomo. Moją specjalizacją jest raczej teraźniejszość. Nie zrozum mnie źle, ale jakikolwiek wgląd w przyszłość sprawia, że staje się nudna. Ale jeśli bardzo chcesz to mogę ci na poczekaniu wymyślić dwie albo trzy przepowiednie. Przy odrobinie szczęścia może nawet któraś się sprawdzi." - Zachichotał jak ze świetnego żartu.
-"Co do śmiertelników zostających bogami to kto wie? Może któremuś się naprawdę udało, ale czy jakiś bóg przyzna się, że był śmiertelnikiem? Najbliżej tego o czym mówisz są demilisze, ale to nadal nie jest boska moc. Są potężni, ale nadal w pewien sposób śmiertelni. Poza tym nie wyobrażam sobie żeby bogowie chętnie przyjęli kogoś takiego w swoje szeregi. Przecież gdyby krowa nagle stanęła na dwie nogi i zaczęła mówić to pewnie ludzie w pierwszej kolejności próbowaliby ją zabić jako coś ohydnego. Czy nie dobrze mówię?"

Lusterko nie bardzo chciało dziś współpracować. Obraz był niewyraźny i co chwila rozmazywał się. Sela zdążyła tylko zobaczyć Brira, który chodził w jedną i w drugą stronę wymachując rękami. Wyglądało na to że był zdenerwowany lub poirytowany i coś komuś tłumaczył. Zanim obraz zniknął całkowicie Sela zauważyła jeszcze kapłankę Neshel, córkę dowódcy paladynów Poodżaren. Potem wizja zupełnie się rozmazała i nie dała się przywrócić. Nie wyglądało jednak na to żeby przedmiot stracił moc. Raczej coś blokowało jego działanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 20:14, 22 Kwi 2011    Temat postu:

"Miło. Takie przypadkowe wciągnięcie do pustki jak widać nikomu nie wyszło na dobre." Skrzętnie zawinęłam lusterko i ponownie schowałam do plecaka, a następnie spojrzałam na kapłana.
- Tak, ale nikt nie powiedział, że między nami nie chodzą krowy... a może nawet świnie. Powiedzmy, że miałam okazję poznać namiastkę boskości. Przynajmniej tak mi się wydawało. - powiedziałam i ponownie zerknęłam delikatnie na kostur. "Zezłości się, kiedy będę chciała go użyć. A magiczne przedmioty mające zły humor są niebezpieczni niemal jak magowie, którzy przed chwilą zjedli za słoną zupę." pomyślałam w duchu i musiałam powstrzymać swoją ciekawość. Przynajmniej na ten moment. Dokończyłam swój posiłek i oddałam podane mi wcześniej naczynie, dziękując. Jeszcze raz rozejrzałam się po okolicy i wyszukałam odpowiednie miejsce do ułożenia się.
- Czym szybciej się położymy, tym szybciej jutro wyruszymy. Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - mówiąc to, miałam ochotę rzucić jeszcze na siebie jakieś dodatkowe zaklęcie ochronne, lecz brak magicznej mocy uniemożliwiał jakiekolwiek próby zwiększenia swojego bezpieczeństwa. Szczególnie mając pod ręką niegadający kostur, który myśli i może w każdej chwili rzucić czymś nieoczekiwanym. Sprawdziłam, czy sztylet znajduje się w odpowiednim miejscu, uśmiechnęłam się do obecnego towarzysza i ułożyłam się wygodnie spać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:57, 24 Kwi 2011    Temat postu:

-"Ach... magowie. Wytworzą kilka iskier, teleportują się o metr, albo wysadzą w powietrze małą wioskę i już myślą, że są bogami. Bycie bogiem przez całą wieczność musi być koszmarnie nudne. No cóż... Znajdź sobie jakiś wygodny kawałek ściółki. Ja jeszcze chwilę posiedzę i się pomodlę, ale potem też kimnę. Wymuszę na kosturze, żeby twoje bezpieczeństwo też wziął pod uwagę, ale to raczej nie będzie konieczne. Zwierzęta i tak wolą się od nas zwykle trzymać z daleka. Śpij spokojnie. Obudzę cię na śniadanie." - To mówiąc usiadł po turecku, kostur wbił sobie w ziemię między nogami i zaczął mamrotać po cichu.
Sela znalazłszy sobie wygodne miejsce ułożyła się do spania. Dookoła było wręcz koszmarnie cicho. Jedynymi dźwiękami było trzaskanie ognia w palenisku i mamrotanie kapłana. Widać kostur odstraszał nawet owady.

W półśnie Sela poczuła nagle szept biegnący jakby prosto do jej mózgu. Nie był przyjazny, ale nie miał też wrogich zamiarów. Był raczej pogardliwy. Jednak po kilku sekundach usłyszała ciche polecenie -"Zostaw. Niegroźna. Może się przydać jeśli spotkamy innych. Nie zapominaj kto tu dowodzi." - Kiedy jednak otworzyła oczy i spojrzała na Kaldena ten pochrapywał w najlepsze w takiej pozycji jak widziała go ostatnio. Musiała przespać dobrą chwilę bo ognisko dogasało już powoli. Szept zniknął więc może to była tylko senna mara wywołana przeżyciami minionego dnia i koszmarną ciszą dookoła.... a może nie. To wydawało się tak strasznie realne... Myśląc że nie prześpi już ani chwili Sela ułożyła się mając cały czas na oku kapłana.
...
..
..
.
-"Pobudka, pobudka! Słońce już wstało czas żebyśmy my też wstali! Życzy pani sobie herbatki?"
Sela obudziła się. Cała noc zleciała bez snów niczym minuta. Ognisko rozpalone od nowa rozgrzewało niewielki kociołek podróżny. Najwyraźniej kapłan gotował wodę na napar ziołowy. Czarodziejka czuła się obolała po wczorajszym dniu i niewypoczęta. Jednak najwyraźniej taki sen wystarczał, żeby energia magiczna w pełni się zregenerowała.
-"Niestety na śniadanie mogę zaproponować tylko suszoną wołowinę i jakieś orzechy. Kiepskie zestawienie... ale ważne że herbaty mam pod dostatkiem." - Uśmiechnął się rozbrajająco.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 19:43, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Napięłam wszystkie możliwe mięśnie i wyprostowałam się, wciągając duże ilości powietrza do płuc. Jednym zgrabnym ruchem wstałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Teraz przynajmniej czuję się bardziej bezpieczna. Jeśli chcesz iść ze mną, radzę pośpieszyć się z tą herbatą. Orzechy i wołowinę zjemy po drodze, jeśli pozwolisz. - powiedziałam z łobuzerskim uśmieszkiem, który mógł oznaczać wszystko. Machnęłam kilka razy rękami dla rozruszania mięśni, zapakowałam wszystkie swoje rzeczy i założyłam plecak. Odsunęłam się na wystarczającą odległość od kostura kapłana. Potem ustawiłam się w dość poważnej pozie i wyciągnęłam ręce przed siebie.
- A teraz to, co kocham w magii najbardziej - krzyknęłam do towarzysza i zaczęłam wymawiać kolejne słowa inkantacji.
- Equus gentrum vintram bonus ediam pertam vide! - zaczęłam coraz głośniej wymawiać kolejne słowa i skupiać się na naginaniu magicznej mocy do swoich celów, powoli otwierając przejście między wymiarami i dokładnie pilnując, aby nic więcej niż potrzebuje nie przedostało się przez wrota. Wizualizowałam jednocześnie w swojej głowie obraz rasowego konia, który byłby zdolny do szybkiego galopu i uniósłby dwie osoby oraz był przede wszystkim wytresowany i łagodny. No i z podstawowym wyposażeniem na sobie. Gdyby akcja się nie udała, powtarzam ją jeszcze raz. Gdy wreszcie się uda staram się podejść do konia i pogłaskać go po pysku. Wyjmuje także z torby jedno jabłko i daję mu do zjedzenia. Staram się, aby nie przestraszył się obecnej sytuacji. Wszystko robię powoli i łagodnie. Gdy już mi się uda, próbuję go dosiąść.
- To co? Jedziemy? Tak chyba będzie i szybciej i wygodniej. Niestety na smoka mnie nie stać. - uśmiechnęłam się zachęcająco i starałam się nie spaść z wierzchowca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:45, 03 Maj 2011    Temat postu:

Sela wypowiedziała magiczne zaklęcie poprawnie, a dzięki naturalnemu talentowi udało jej się ograniczyć pobieraną energię (-9 many). W miejscu, które wskazywała nastąpiło nagłe rozdarcie w powietrzu. Trudno jednak było dostrzec cokolwiek wewnątrz. Portal wyglądał jak zasnuty mgłą, która zresztą drobnymi pasmami przedostawała się do tego świata. Po chwili jednak z mgły wychynął pysk, a następnie cała reszta wierzchowca. Cóż... Nie był to raczej szczyt marzeń czarodziejki. Zamiast wielkiego, silnego, pięknego, łagodnego wytresowanego i co najważniejsze wyposażonego ogiera bojowego otrzymała... no dobrze... właściwie nie było chyba tak źle. Koń wyglądał przeciętnie choć był nieco niższy i bardziej krępy od rasowych wierzchowców jakimi porusza się rycerstwo. Poza tym miał schludną, kasztanową sierść i dość łagodne spojrzenie. Rozglądał się raczej z zaciekawieniem niż ze strachem gdy portal zamknął się za nim bezgłośnie.
Był osiodłany, choć siodło nie wyglądało na bardzo drogie lub przesadnie wygodne, ale za to strzemiona i reszta uprzęży wyglądały na dobrze utrzymane.
Koń uprzejmie powąchał oferowane mu jabłko po czym kłapnął zębami i jabłka już nie było. Można było rozpocząć rytuał dosiadania.
Taaak... Kalden miał niesamowitą rozrywkę spoglądając na próby czarodziejki, która z końmi miała przecież niewiele do czynienia. Najpierw dobrą chwilę musiała się zastanowić jak w ogóle zabrać się do wspinaczki na stworzenie, które miało siodło na wysokości jej głowy. Po kilku nieudanych próbach podciągania się z jedną nogą w strzemieniu wreszcie wspięła się na koński grzbiet i prawie spadając usadziła się w pozycji jeździeckiej. Koń znosił to wszystko z anielską wręcz cierpliwością.

Kalden oglądał całą sytuację z rozbawieniem, jednak zdążył się spakować.
-"O tak! Też to uwielbiam w magii. Te rozmyślania, że gdzieś w innym świecie ktoś właśnie się zastanawia gdzie zniknął jego koń. Siedzi pośrodku pustkowia, sam jak palec, zmuszony dalszą drogę odbyć pieszo... choć oczywiście możliwe też że jakiś bandyta miał zamiar skoczyć na niego z dachu i uciec przed pogonią... Będzie śmiertelnie zaskoczony." - Kapłan zachichotał z własnego żartu. - "No już już... za chwilę będę gotów. Może i dobrze, że nie ujeżdżasz smoka bo mógłby paść pod wrażeniem twoich znamienitych zdolności jeździeckich. Ja jednak też pozwolę sobie skorzystać z własnego środka transportu. W zasadzie wolę przemieszczać się pieszo ale na specjalne okazje mam jedną sztuczkę... hmm.... gdzie ja go miałem?" - Zaczął grzebać w sakwie aż w końcu wyciągnął niewielką buteleczkę. Odmierzył trochę ciemnego proszku na swoją dłoń, zamilkł na chwilę ze skupionym wyrazem twarzy po czym mocno dmuchnął przed siebie. Chmura czarnego pyłu zaczęła rosnąć i formować się w kształt wierzchowca. Był cały czarny i nieco wyższy od konia Seli, ale pysk miał zupełnie bez wyrazu. Do tego przy bliższym baraniu dało się zauważyć
-"Fajne prawda? Kupiłem to od Merkantów kilka lat temu. To konstrukt w proszku. Jeśli nie będzie padać powinien utrzymać się do jutra. Zostało mi wprawdzie już niewiele, ale skoro i tak jedziemy do Draknor to może uzupełnię zapasy."
Kapłan podszedł do wierzchowca i chwilę przymierzał się do wsiadania. Szczerze mówiąc szło mu tylko trochę lepiej niż Seli, ale może dlatego, że jego koń stał nieruchomo jak posąg. Dopiero gdy już Kalden był na grzbiecie koń wykonał kilka kroków, które wyglądały strasznie nienaturalnie jednak zwierze przesuwało się, a o to przecież chodziło.
- "Nigdy nie zrozumiem tych ludzi którzy lubią sobie obijać godzinami tyłki na tych potworach. Najlepszy koń to koń po Lumaryjsku z pieczonymi ziemniaczkami."
Koń Seli słysząc to spojrzał na kapłana i kłapnął zębami, ale chyba nie miał ochoty rzucić się do ataku.

Sela otrzymuje 50 PD za udane przywołanie i wejście na konia.... i dlatego że miałem dobrą zabawę opisując to Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 21:50, 13 Maj 2011    Temat postu:

Uśmiechnęłam się do kapłana, jednak pod chwili znowu na twarz wrócił delikatny grymas.
-"Równie dobrze mógł zniknąć jakiemuś młodemu, bogatemu paniczowi, który chciał okazać tym swoją wyższość. To pożyczenie, wróci przecież na swoje miejsce. Jest tyle możliwości, że chyba nie warto zastanawiać się nad właściwą. - ścisnęłam lekko konia butami i potrząsnęłam uprzężą. Miałam nadzieję, że ruszy do przodu szybciej niż idący człowiek. Poza tym, przecież widziałam jeżdżących ludzi. Nie byłam mistrzynią, ale swoje wiedziałam. Co jakiś czas spoglądałam w stronę kapłana, ale ostrożnie, aby nie stracić równowagi. Wprowadziłam moje ciało w równe tępo unoszenia się i opadania wierzchowca.
-"Przed nami spory kawałek drogi. Chciałabym móc się przenieść prosto do Draknor. Wolę jednak mimo wszystko dmuchać na zimne. Mówiłeś, że wiesz co nie co o konflikcie o Relikt Płomienia. Znasz kogoś z kultu Pyaska w Draknor? Myślisz, że ktokolwiek mógłby opanować moc zawartą w Relikcie do własnych celów, zwiększyć nim własną moc? Albo chociaż go używać. Albo jest podobny do Twojego kostura, albo jakiś czynnik pojawiający się w czasie niebezpieczeństwa wyzwala jego siłę. Co o tym sądzisz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:39, 16 Maj 2011    Temat postu:

Koń ruszył, z prędkością nieco większą niż idący człowiek. W pierwszej chwili Sela miała problemy z utrzymaniem równowagi, ale wymagało to tylko kilku minut przyzwyczajenia. Prędkość nie była może zawrotna, ale koń może iść w takim tempie cały dzień, natomiast czarodziejka pewnie zmęczyłaby się po godzinie lub dwu. Pewnie będzie mogła nawet przyspieszyć za jakiś czas kiedy w pełni przyzwyczai się do siedzenia, czy raczej podskakiwania w siodle.

-"Naprawdę coś takiego mówiłem!?" - Kalden wydawał się szczerze zaskoczony. -"No owszem coś mi się tam obiło o uszy, bo w mojej profesji warto się ogólnie orientować kto kogo nie lubi i dlaczego. Jednak to nie tak, że śledzę wszystkie wojenki przez magiczne zwierciadło jak ci podglądacze od Tkacza. Znam wprawdzie kilku Pyaskarzy, ale niestety nikogo znaczącego. A Relikt... kto wie? Może być faktycznie czymś jak mój kostur i czekać w uśpieniu na odpowiedniego właściciela, zwłaszcza że z tego co się orientuję nie ma pewności czy to na pewno przedmiot z leża pani Poodżaren. Wiem tylko że jest powiązany z ogniem i dlatego kilka religii się o niego bije. Chyba któraś prorokini Ognistej spaliła z jego pomocą setki niewiernych więc najwyraźniej da się go użyć, ale może jest jakaś sztuczka żeby to zrobić..." - Kalden wzruszył ramionami. - "To naprawdę tylko moje zgadywanie. Nigdy nawet nie widziałem tego artefaktu na oczy."


Jak będziesz chciała przyspieszyć podróż to powiedz. Zrobimy wtedy jakiś przeskok czasowy Razz - Demo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 18:46, 19 Maj 2011    Temat postu:

- "Ach, szkoda." - westchnęłam lekko, wysłuchując odpowiedzi kapłana. Rozglądałam się uważnie dookoła, aby przypadkiem nie paść ofiarą nieoczekiwanej niespodzianki. Pewnie nigdy nie byłam w tych okolicach, więc nie warto byłoby ryzykować, nawet jeśli kostur miał wystarczającą moc, żeby zatrzymać większość napastników. Jeszcze raz rozważyłam możliwość przechodzenia przez magiczne portale. Delikatnie pochyliłam się w siodle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demogorgon Biały
Tkacz Opowieści



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 3924
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:22, 28 Maj 2011    Temat postu:

Jazda była stosunkowo przyjemna, pomimo ciągłego trajkotania Kaldena o różnych mało ważnych rzeczach. Trzeba było przyznać że jego przydomek najwyraźniej nie był całkiem na wyrost. Kapłan opowiadał o wiosce w Puszczy Koryn przez którą niby przechodził, o szalonym wojowniku który rozmawiał ze swoją kosą, o piratach których statek eksplodował na drobne kawałki ("Nie mogłem przez nich spokojnie dopić herbaty"), o druidzie Iliasurze i jego tresowanym wojowniku w czarnej zbroi, którzy mieli ambicje rządzić światem, o golemie z duszą człowieka, który służył Locardowi de Lon i wiele innych ciekawostek z jego podróży. Jeśli zignorować dziwaczne poczucie humoru Kalden potrafił być prawdziwą kopalnią ciekawostek.

Minęło kilka godzin dość monotonnej podróży (regeneracja many... a co tam Razz ) (zdecydowanie szybszej niż spacer, choć trudno to było nazwać galopem). Las, las, las, polanka, las... Właściwie można się tego było spodziewać, ale mózg i tak się w pewnym momencie wyłączał. Sela kilka razy omal nie usnęła w siodle. Wreszcie jednak dotarli do obiecanej wioski, która stała przy trakcie. O ile oczywiście można to nazwać wioską. Zajazd i ustawionych wokół niego kilka chat. Nie było tu nawet porządnego rynku. Jednak mimo lichej wielkości i tak panował tu niezwykły spokój, wręcz złowieszcza cisza.
Ciszę przerwało nagłe brzęknięcie struny. Na ławce zbitej z krzywych desek siedział mężczyzna w burozielonym płaszczu i kapeluszu z szerokim rondem które chwilowo przysłaniało jego twarz. Mężczyzna poprawiał coś przy dość ładnie zdobionej lutni pozornie nie zwracając uwagi na przybyszów. Nie odwracając wzroku od instrumentu obcy przemówił.
-"Szukałem cię Kaldenie Wanderlust. Powoli zaczynałem tracić nadzieję uda mi się trafić na twoją paskudną gębę, ale oto jesteś tu przede mną. I widzę że nawet znalazłeś sobie towarzystwo.... też mam towarzyszy. Możemy zatańczyć razem." - Mężczyzna wstał i spojrzał na nich. Miał dość przystojną twarz pozbawioną zarostu, choć ogólne wrażenie psuł grymas. Wyglądało to tak jakby mężczyzna jednocześnie gniewał się i cieszył że widzi Kaldena. Czarodziejka zauważyła, że u pasa zwisa mu na łańcuszku coś co mogło być ozdobną buławą. Miejsce głowni zajmował kulisty kryształ opalizujący delikatnie w południowym świetle.
Spomiędzy budynków powoli wychodzili ludzie których krótko można było określić mianem bandytów. Typowe zbiry (ponad 10), uzbrojeni raczej w to co byli w stanie zdobyć niż w to czym dobrze sobie radzili.
-"Ojoj." - To nigdy nie jest stwierdzenie, które dobrze usłyszeć od swojego towarzysza podróży. -"Ostia Tristsang... cóż za miłe spotkanie! Ileż to już lat minęło? Ze wszystkich możliwości musiałem trafić akurat na Ciebie. To z pewnością opatrzność boska."
Tristsang prychnął:
-"Taak... zdecydowanie opatrzność, ale raczej moja. Szukałem cię, ale nigdy nie zostawałeś długo w jednym miejscu. A teraz wreszcie wpadłeś w moją małą pułapkę.
-"No, no... nie bądź taki. Pamiętaj o zasadach..."
-"Doskonale o nich pamiętam i wiem, że ty też musisz. To jest właśnie najpiękniejsze. Macie 3 minuty żeby się przygotować. Potem zatańczę na twoim honorze" - Po tych słowach wyciągnął małą klepsydrę, postawił ją na środku drogi i wrócił do strojenia lutni.

Kalden wrócił do Seli.
-"Em... mamy malutki problem. Ten tam bard i jego chłopcy za chwilę będą próbowali nas zabić i wątpię czy będzie im przeszkadzało, że podróżujemy razem tylko przypadkiem. Nie mogę uciec i nie ma czasu na tłumaczenia. Mam nadzieję, że potrafisz więcej niż lądować niespodziewanie w środku lasu. Ostia prawdopodobnie skupi się na mnie, więc miło by było gdybyś zajęła się zbirami. Prawdopodobnie zdołam unieszkodliwić jednego czy dwu.
Oczywiście możesz też uciekać, ale nie zdziwiłbym się gdyby wysłał pościg. To jak będzie? Mamy jeszcze 2 minuty."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Drakerra / Smocze Ziemie - Królestwo / Północne Królestwo Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1