Autor Wiadomość
Demogorgon Biały
PostWysłany: Nie 0:03, 11 Lut 2007    Temat postu:

Naprawde przyjemnie się czyta. Interesująca historyjka z morałem Smile
Deithe
PostWysłany: Sob 23:23, 10 Lut 2007    Temat postu:

No ładne, ładne, całkiem fajne Smile

Kojarzy mi się mocno z ideą postaci niewalczących/nieczarujących, nie wiem czemu Very Happy

D.
Drago
PostWysłany: Sob 23:19, 10 Lut 2007    Temat postu:

Fajny "monolog" starca... taki... autentyczny xD
Klonus
PostWysłany: Sob 22:58, 10 Lut 2007    Temat postu: Karczma

Skoro zaczęliście czytać Razz:
/Opowiadanie nie z krainy DW, więc sie ludzim nie dziwcie Razz

Był dzień jak co dzień w karczmie "Pod liściem klonu". Mimo, że była to gospoda przydrożna, daleka od jakiejkolwiek miejscowości, izbę zapełniały masy stałych bywalców, których urzekł klimat tego miejsca. W zasadzie zbliżał się wieczór. Pomieszczenie ogarniał już półmrok, a nieśmiałe światło, dostarczane przez ogień kominka, niewiele pomagało w tej sprawie. Powietrze przepełnione było zapachem trunków z lekkim aromatem palonego ziela. Większość stolików zajęta została przez gromady krasnali, elfów i ludzi, którzy śmiali się po raz setny z tej samej historii, przekazywali nowe plotki, a nade wszystko pili.
Do tejże właśnie karczmy wszedł człowiek. Ciężka zbroja pobrzękiwała przy każdym ruchu, a długi płaszcz lekko zamiatał podłogę. Podszedł do baru. Położył na nim swój hełm i zawołał barmana.
- Cóż podać, rycerzu – spytał życzliwie barman
- Paladynie – poprawił go przybysz
Stary człowiek w starych łachach i z długą brodą, siedzący obok, zaśmiał się głośno.
- Przypomniałeś mi coś, chłopcze.
Przybysz poczerwieniał ze złości. Chyba już chciał powiedzieć, że żadnym „chłopcem” nie jest, ale starzec nie dał mu tej możliwości.
- Byłem wtedy jeszcze mały, a ta karczma należała do niejakiego Brooga Wilkonosa. Chłop z niego był porządny i niebywały gospodarz. Ahh... co to był za chłop... Pewnego razu, takiego dnia jak dziś, stary Sratgnus wychodził właśnie z gospody, gdy wskoczył z powrotem. Miał już sporo lat na karku, a skoczył jak niejeden młodzik nie potrafi – zaśmiał się starzec – „Smok” wołał przerażony „Smok ogromny”. W karczmie cichutko się zrobiło, jak makiem zasiał. Wszyscy chwycili za broń, ale nikt wyściubić nosa się nie odważył. Wtem huk, jakby co najmniej góra się zawaliła. I głos się odezwał. Dawno to było, ale, na bogów, nie zapomnę tego nigdy. Głos był tak donośny i tubalny, że ze stropu kurz poleciał. „Gospodarzu” wołał. Broog wyszedł przed karczmę i drzwi za sobą zamknął. Wielu do wrót dopadło, lecz ich nikt nie śmiał otworzyć choćby ciut. Po chwili gospodarz wrócił. Czoło otarł z potu i gniewnie krzyknął na swych pomocników „Strzec będziecie naszego gościa na zewnątrz. A jeśli choć jedna jego łuska się zarysuje, obedrę was ze skóry i żywcem ugotuję.” Wszyscy zadziwieni byli tą mową. Jakże to przecie taką bestię jeszcze chronić. Jednak Broog był nieustępliwy i twardo stał przy swoim. Długo czekać nie było trzeba, gdy zjawił się pierwszy rycerz. On również paladynem kazał się nazywać. Najpierw rabanu na zewnątrz narobił, po czym do środka wszedł i na gospodarza wyzywać zaczął. „Jakże to” mówił „bestia śpi u was na podwórzu, a wy nie pozwolicie jej ubić?” Po chwili kolejni przybyli. Każdy innej sztuki próbował, przekonać karczmarza chciał, kupić smoka lub siłą poczwarę dostać. Nic jednak nie wskórali, a niektórych gospodarz nawet widłami pogonił. Rano smok wstał spokojnie i odleciał. Tak to właśnie było.
- I smok nie obdarował gospodarza skarbem? – spytał zdziwiony paladyn
Starzec jakby chwilę się zastanawiał, po czym odpowiedział, jakby to była najlogiczniejsza rzecz na świecie:
- Z tego, co wiem, nie.
- Więc lepiej, gdyby karczmarz dopuścił rycerzy do bestii.
- Honor gospodarza każe mu zapewnić gościom godziwy i bezpieczny pobyt w swym przybytku. Ale co ty możesz o tym wiedzieć, paladynie? – ostatnie słowo starzec powiedział z taką ironią, że mogła ciąć przesiąknięte dymem z fajek powietrze.
- Jak śmiesz, stary... – rycerz chwycił za miecz, lecz ani nie dobył go, ani nie dokończył zdania. Szczęk broni przy pozostałych stolikach izby ostrzegł go, że mógłby nie przeżyć tych działań. Chwycił hełm i szybkim krokiem opuścił karczmę.
Starzec popatrzył za nim, po czym uśmiechnął się do młodzika, który tuż obok sprzątał ladę baru i powiedział:
- Patrz i ucz się, chłopcze. Nie sprzedawaj honoru i nie próbuj go kupić, bo to nie kawał mięsa, a bywa silniejszy niż miecz czy magia.
Po tym rozejrzał się po zasiadających w izbie, zaśmiał się i krzyknął:
- Kolejka dla wszystkich...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group