Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Wrota Krainy
----------------
Tablica Ogłoszeń
"Smoczy Kurier"
News Blues
Wieści z Sesji
Wieści Niesamowite
Wieści ze Świata
Poszukiwani
Sesje
Gracze
Wydarzenia
NPC
Wolne Miasto Lumaris
Wioska Odtrąconych
Caen
Draknor
Nyglash
Kondemorium
Sannastra
Północne Królestwo
Południowe Królestwo
Porty Korsarzy
Korsarska Droga
Bagna
Cteleh, Wyspa Środka
Wyspy Zachodnie
Wyspy Wschodnie
Wielkie Wody
Wulkan
Góry Lodowe (zachodnie)
Góry Lodowe (wschodnie)
Góry Mgliste (południowo zachodnie)
Góy Mgliste (południowo wschodnie)
Płaskowyż
Immortem
Sesja Ferdasa
Sesja Galusa
Nieśmiertelniki
Karty Postaci
Karty Postaci
Kwiaty
Warzywa
Immortem 2
Zioła
Drzewa
Post-Apocalyptia
Owoce
Krzewy
Terytorium Purpury
Teyraa
Zasirah (Kamienne Miasto Orła)
Uniwersum
Piraci z Karaibów
Demonologia
System Gry PzK
Karty Postaci PzK
Karty NPC
Kun
Carasol
Karty Postaci
System i Świat
Godworld
Skyra
Podziemia Kun
Smoczy Skarbiec
----------------
Wielka Biblioteka (Historia & Geografia)
Świątynia Wszystkich Bóstw (Religia)
Bestiariusz (Fauna)
Zielnik (Flora)
Akademia Sztuk (Umiejętności)
Grimoire Wszystkich Magii (Księga Czarów)
Zbrojownia (Uzbrojenie)
Królewski Skarbiec (Artefakty)
Spis Heraldyczny (Organizacje)
Gildia Alchemików (Alchemia)
Pracownia Wynalazcy (Wynalazki)
Sekrety Rodowe (Zdolności Specjalne)
Smoczy Skarbiec
System
----------------
System Gry
Mieszkańcy Krainy
----------------
Spis Ludności (Karty Postaci)
Wizytówki Mistrzów Gry
Pamiętniki
Dziennik Zadań
Cmentarz
Mauzoleum
Krypta NPC
Schemat karty postaci
Sesje
----------------
Zamknięte Rozdziały
Smocze Ziemie - Królestwo
Lumaris i Porty Korsarzy
Wulkan - Draikensoth’ei, Dom Ognia
Khanat - Pustynia Zbielałych Kości
Półwysep Dusz i Kondemorium
Wyspy Wschodu "Ichtan Otah"
Puszcza Koryn
Równiny Nazirith
Półwysep Obfitości - Imperium
Srebrna Kraina - Sillin oi’t
Drakerra
Interludium Sesyjne
----------------
Interludium : Bezdroża
Interludium : Gdzieś-Kiedyś
Interludium : Dominium Śmierci
Multiversum
----------------
Światy Multiversum
Strefa PvP
----------------
Regulamin
Arena
Pierwszy Otwarty Turniej PvP
Wielka Wojna
Pobojowisko
Tematy luźno związane z Sesją
----------------
Odnośnie sesji
Podium
Hala Sławy
Konkursy
Pytania
Opowiadania
Interpretacja walki PvP
Pomysły
----------------
Nowe Pomysły
Ankiety
Poprawki
Spameriada
----------------
Co tylko do głowy przyjdzie...
Gamez
Linkownia
Galeria
----------------
Dragoonworld
Fantasy
Free Style
Agora
----------------
Agora
Linki, buttony...
----------------
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Klonus
Wysłany: Sob 22:48, 10 Lut 2007
Temat postu:
Rzeczywiście brakuje krótkiej wzmianki o wyglądzie miasta. Przez pewien czas sądziłem, że mag jakoś przeniósł się sprzed samotnej chatki do centrum. Poza tym brakuje trochę opisu karczny. Jednak ten w całości rekompensuje opis grupy. Jeśli chcesz to poprawić, do nie dłuższy opis jak dwa zdania. I jedno poświęcone burmistrzowi. Poza tym całkiem całkiem.
Jedna prośba: dialogi i monologi (w tym myśli) pisz od nowego akapitu (po enterze) - tekst będzie bardziej przejrzysty.
Deithe
Wysłany: Sob 22:02, 10 Lut 2007
Temat postu:
Nom, nom, fajne, fajne, wciąga
(złamane podstawowe zasady pisowni i interpunkcji w jakże elokwentnej wypowiedzi xD)
Fajna gwara w dziadka
Za mało opisu miasta
xD
Ale fajnie się rozwija, pisz dalej
D.
Demogorgon Biały
Wysłany: Sob 16:03, 10 Lut 2007
Temat postu:
Drago napisał:
Cytat:
Przedstawiał trójkę trójkę mężczyzn: wielkoluda opierającego się na dwóch mieczach oburęcznych, zakapturzonego kapłana i długowłosego człowieka z mieczem na plecach (zapewne podobizny były mocno przesadzone). Kamienna tablica pod pomnikiem głosiła: "BOHATEROWIE ARRANU".
To mi coś przypomina... grę, książkę, czy cuś...
Może czytałeś moje pierwsze opowiadanie fantasy?
Chociaż to niemożliwe bo publikowałem je tylko w zeszycie do polskiego (żeby wnerwić moją polonistkę
). W każdym razie w moim pierwszym opowiadanku (całe 7 stron w zeszycie, a półtora w Wordzie
) trójka bohaterów ocaliła miasteczko Arran. I wszystko jasne
Drago
Wysłany: Sob 15:40, 10 Lut 2007
Temat postu:
Cytat:
Przedstawiał trójkę trójkę mężczyzn: wielkoluda opierającego się na dwóch mieczach oburęcznych, zakapturzonego kapłana i długowłosego człowieka z mieczem na plecach (zapewne podobizny były mocno przesadzone). Kamienna tablica pod pomnikiem głosiła: "BOHATEROWIE ARRANU".
To mi coś przypomina... grę, książkę, czy cuś...
Cytat:
łatwo można było poznać po złotym łańcuchu który nosił na szyi.
Faraon
xD
Szamanów zawsze lubiłem... a to bardzo przyjemny opis
Brak konkretnej akcji nie przeszkadza, choć rozmowa z "dziadkiem" się troszkę przeciąga. Ale ogółem bardzo fajne opowiadanko i dobrze się czyta
Fist
Wysłany: Sob 12:21, 10 Lut 2007
Temat postu:
no przeczytalem... fajne niepowiem...a najbardziej podobal mi sie opis szmanki.. a dokladnie opis jej prefesji
Demogorgon Biały
Wysłany: Sob 11:53, 10 Lut 2007
Temat postu:
No ludzie! Czytać, komentować, bo się obrażę i następnego nie będzie
Demogorgon Biały
Wysłany: Pią 19:02, 09 Lut 2007
Temat postu:
Royamus Nejgo wyszedł z lasu przez który przebiegał północny trakt i skierował się do widocznej niedaleko mieściny. Był wysokim, barczystym mężczyzną około trzydziestki. Długie, niemal czerwone włosy spięte miał z tyłu głowy w wojskowy kucyk, a usta okalały mu gęste wąsy równie płomiennego koloru. Obrazu dopełniały czerwony płaszcz podróżny zapinany pod szyją i miecz zwisający u pasa. Z powodu wyglądu wielokrotnie brany był za najemnika lub rycerza. Było w tym jednak niewiele prawdy. Był on bowiem magiem i to nie byle jakim. Roy był przybranym synem Grawena Nejgo co tym samym czyniło go dziedzicem Czerwonej Wieży i przyszłym Arcymagiem Ognia. W postaci maga uwagę przyciągał także tajemniczy i niewątpliwie magiczny medalion który nosił na szyi. Był to niewielki złoty krążek z rubinem w środku. Gdy jednak przyjrzeć się kamieniowi z bliska można było ujrzeć jakby symbol płomienia układający się z odbłysków światła.
Szedł więc w stronę miasta prowadząc koło siebie ciemnego, lekko utykającego gniadosza. Większość ludzi dobiłaby zwierze, które właściwie nie było już przydatne, ale on zrobiłby to tylko gdyby nie było innego wyjścia. Gdy doszedł do pierwszego domostwa zauważył starca, który siedział na ławeczce i pykał fajkę. "Witajcie dziadku!"-zagadał-"Ano witojcie i wy ślachetny panie! "-Nie wyglądało na to żeby starzec miał zamiar powiedzieć coś więcej więc mag po chwili niezręcznej ciszy kontynuował -"Czy możecie mi dziadku powiedzieć gdzie znajdę znaleźć waszego kapłana? Miałem potyczkę z bandytami i trochę mi uszkodzili konia. Potrzebny mi szybko uzdrowiciel zanim mi zwierzak zmarnieje."- Dziadek wybałuszył oczy -"Bandyci? Aleć chyba nie Gurd i jego banda. Toć oni by waszmości nie wypuścili nie oskubawszy najpierw dokładnie, a i ich czarownik potężny okrutnie. Niechybnie jakaś nowa banda. Dobrzeć że się waszmości uciec udało."-Royamus uśmiechnął się do swoich myśli. "Potężny czarownik" był z pewnością niewiele więcej niż adeptem, któremu nie chciało się odbyć do końca terminu i dlatego dorabiał zbójectwem.
Odpowiedział dziadkowi-"Gurd mówicie? Faktycznie jakoś tak się przedstawił. A i czarownika też mieli, ale długo nie wytrzymał. Tylko ten ich piekielny półork mi konia staranował i biedaczysko chyba nogę złamało. W każdym razie tą bandą się już przejmować nie musicie."- Dziadek wybałuszył oczy jeszcze bardziej, a po chwili wybuchnął serdecznym śmiechem -"No to stary Gurd wreszcie trafił na lepszego od siebie! Musisz panie czem prędzej burmistrzowi o tym powiedzieć to obsypie was złotem. Te niecnoty odstraszały handlarzy." -"Z pewnością mu o tym powiem, ale najpierw muszę wyleczyć konie, więc gdybyś był dziadku tak łaskaw i powiedział gdzie jest wasz kapłan"- "Ano kapłana niechybnie znajdziecie panie na smentarzu, bo już drugi rok będzie jak zszedł z tego świata. A i nasz szaman ostatnio gdzieś zniknął i nijak nie idzie go znaleźć."- Royamus posmutniał. Nie miał ochoty zabijać konia, ale sam nie znał się na uzdrawianiu. Wiedział jednak, że zabieg trzeba przeprowadzić jak najszybciej bo potem mogło być za późno. -"Nie smućcie się ślachetny panie. Może któryś z gości naszego burmistrza będzie mógł ci pomóc. Ponoć jest tam jakowyś paladyn, a wieść głosi, że potrafią oni leczyć równie dobrze jak zabijać."- Ta wiadomość podniosła maga na duchu. Spytał gdzie można znaleźć tych gości po czym podziękował starcowi i podążył za jego wskazówkami. Dotarł do niewielkiego rynku, na środku którego stał posąg. Przedstawiał trójkę trójkę mężczyzn: wielkoluda opierającego się na dwóch mieczach oburęcznych, zakapturzonego kapłana i długowłosego człowieka z mieczem na plecach (zapewne podobizny były mocno przesadzone). Kamienna tablica pod pomnikiem głosiła: "BOHATEROWIE ARRANU". Zapewne Arran było nazwą tego miasteczka. Maga zdziwiło, że mimo niezbyt późnej pory na rynku nie stał ani jeden stragan, a ludzie na ulicach przemykali jak najszybciej od budynku do budynku.
Swoje kroki skierował do pobliskiego zajazdu pod wdzięczną nazwą "Nocleg Bohaterów". Przywiązał konia do słupka przy korycie i wszedł do środka. Gości nie było zbyt wielu. W oczy rzucała się od razu dziwnie wyglądająca grupka. Chudy mężczyzna, który właśnie teraz mówił coś do pozostałych był najpewniej burmistrzem co łatwo można było poznać po złotym łańcuchu który nosił na szyi. Pozostała trójka stanowiła doprawdy dziwne zgromadzenie. Pierwszy rzucał się w oczy ogromny mężczyzna, który siedział oparty o ścianę z założonymi rękami i słuchał uważnie tego co mówił burmistrz. Olbrzym był prawdopodobnie jeszcze większy niż sam Roy. Można to było jednak łatwo wytłumaczyć ponieważ szary odcień skóry i niemal płaski nos zdradzały półorka, ale krótko ścięte czarne włosy oznaczały jednak przewagę ludzkiej krwi. Półork nosił na sobie lśniący napierśnik z emblematami paladyna co samo w sobie było niecodzienne, bo paladyni rzadko przyjmowali orkijskich mieszańców w swoje szeregi. Koło paladyna stały oparte o ścianę dwa miecze oburęczne. Prawdopodobnie jeden z nich był zapasowy, albo miał inne właściwości magiczne.
Śmiesznym kontrastem dla wielkiego paladyna była niewielka acz zgrabna kobieta siedząca koło niego. Burza prostych mahoniowych włosów okalała jej głowę. Gdy zaś spojrzała w stronę nowo przybyłego od razu zauważył jej niesamowite jaskrawożółte oczy.-"Piękne zestawienie."-pomyślał-"Półork paladyn i półelf szamanka. Od razu rozpoznał, że jest szamanką kiedy zmysłem maga wyczuł charakterystyczną energię krążącą wokół niej. Szamani byli trzecią, podstawową profesją magiczną zaraz po magach i kapłanach. Podczas specjalnego rytuału oddzielali fragment swojej duszy, który stawał się zarówno świadomym towarzyszem szamana jak i wzmacniaczem umiejętności magicznych. Czerpali moc z własnego ciała więc nie byli tak potężni jak magowie, ale nie byli ograniczeni przez szkoły magii i długie rytuały. Czarowali błyskawicznie przy pomocy myśli i odruchowych gestów. Ich "towarzysz" pozostawał zwykle niewidoczny dla zwykłych ludzi, ale wprawny mag zauważał go od razu. Trzecim gościem był niewątpliwie człowiek. Siedział możliwie jak najdalej pozostałej dwójki z wyrazem wyraźnego obrzydzenia na twarzy pokrytej delikatnym, ciemnym zarostem. Powłóczysta, fioletowa szata pokryta runami i charakterystyczny kostur zdradzały w mężczyźnie kapłana Roxandora - smoczego boga umysłu i zarazem patrona negocjatorów, polityków i oszustów.
Nie czekając dłużej Royamus podszedł do grupki i przemówił-"Przepraszam bardzo jeżeli przeszkodzę w czymś ważnym, ale potrzebuję pilnej pomocy uzdrowiciela."...
Ciąg dalszy niechybnie nastąpi
-------------------------------------------------------------------------------------
Opowiadanie specjalnie dla tych co narzekali, że wcześniej było mało opisów
. Właściwie to w tej części miało się wydarzyć więcej, ale już teraz jest tego strasznie dużo, a wiem z doświadczenia, że jak jest zbyt długo to się ludziom nie chce czytać więc więcej akcji może następnym razem
[edit] acha... comments please
Klonus
Wysłany: Nie 16:06, 21 Sty 2007
Temat postu:
To oznacza, że to najbardziej rzucający się w oczy... (hmm... to nie jest błąd - już wiem) brak.
Deithe
Wysłany: Nie 13:52, 21 Sty 2007
Temat postu:
Hmm... hmm... <tu wstawić coś mądrego>
Kchem, tak więc całkiem fajne opowiadanko, ale tak go jakoś mało
Krytyka, krytyka... hmm... no mnie brakowało jakoś imformacji o samych bandytach ;] ja wiem, że oni i tak mieli zaraz zginąć, ale można by ich ździebko opisać ;]
Chociaż wiem, mówię to samo co Klonus, a to jest manipulacja uczuciami odbiorcy:P
D.
Klonus
Wysłany: Nie 13:15, 21 Sty 2007
Temat postu:
Z mojej strony jedna uwaga - trzy przecinki (tylko tyle ich znalazłęm), to trochę mało jak na takie opowiadanie. Poza tym akcja dość ciekawa, choć przydałoby się więcej opisów (Sapka nie czytałem, więc porównania nie mam
). Do tego gdybyś wprowadził na przód jakiś dialog między bandytami (choćby opisujący kiepską sytuację materialną grupy), czytający mógłby bardziej przeżyć ich śmierć. To zawsze dobrze wpływan na odbiór tekstu.
Drago
Wysłany: Nie 12:36, 21 Sty 2007
Temat postu:
Witamy Demogorgonie
Powiem Ci że to kawał dobrego opowiadania. Jakbym czytał Sapkowskiego. Jedyne co odrobinkę razi to wyliczanie bandytów "siódmego po kostkach", "trzy pociski", możnaby zmienić na "kolejnego bandytę", czy "grupa pocisków"... Ale mówi to krytyk i pisarz amator więc się nie przejmuj
Demogorgon Biały
Wysłany: Nie 1:33, 21 Sty 2007
Temat postu: Mag na trakcie
Gurd razem ze swoją bandą siedział w krzakach przy północnym trakcie. Nie wiodło im się ostatnio zbyt dobrze. Dziesięć gąb trudno wyżywić. Co z tego, że czarodziej Sergio prawi nic nie jadał skoro półork Krodach jadał za dwu. Co więcej ani jednego ani drugiego w życiu by się nie pozbył z drużyny. Już od tygodnia obozowali w lesie koło traktu i jak dotąd trafił im się tylko jakiś nędzny kapłan i grupka pielgrzymów. Co prawda z kobietami pielgrzymów mieli niezły ubaw, ale zarobku prawie z nich nie było. Kiedy tak siedział i rozmyślał usłyszał jak czujka daje umówiony znak. Wyjrzał ukradkiem na drogę i zatarł ręce z zadowolenia. Traktem zbliżał się niespiesznie jeden jeździec w czerwonym płaszczu z kapturem naciągniętym na głowę. Dobry znak. Biedak na czerwień nie mógłby sobie pozwolić. Z zadowoleniem zauważył także wypchane juki przy siodle. Wyglądało to na szczęśliwy dzień Gurda. Nawet gdyby jeździec okazał się rycerzem to w 10 poradzą sobię z nim bez problemu. Wydał polecenie chłopcom żeby poczekali aż jeździec się zbliży i będą mogli go otoczyć. Nie zamierzał zabijać swojej ofiary bez konieczności wolał żeby puszczona wolno sławiła jego zbójeckie imię... Co prawda o ile zdoła dojść gdziekolwiek na golasa.
Gdy jeździec zbliżył się wystarczająco Gurd wyszedł na drogę razem z czarownikiem i półorkiem uzbrojonym w wielki topór i tarczę ukradzioną jakiemuś rycerzowi. Koń zatrzymał się, a za nim i po bokach ustawiła się reszta uzbrojonej bandy. Herszt bandy wystąpił naprzód złożył przesadnie dworny ukłon i przemówił:
- Witaj czcigodny wędrowcze! Dostąpisz teraz zaszczytu zostania obrabowanym przeze mnie Gurda zwanego Wilkiem oraz tę oto kompaniję. Jeżeli chcesz przeżyć to złaź z konia i wyskakuj z ubrań, albo naślę na ciebie tego oto Krodacha. - Dla podkreślenia tych słów półork zrobił groźną minę i uderzył płazem topora o tarczę.
Jeździec nie wydawał się zbytnio przejęty. Gurdowi zdało się nawet, że widzi między rudymi wąsami podróżnego ironiczny uśmiech. Teraz gdy dokładniej przyjrzał się swojej ofierze zauważył też, że ów bogacz jest dość wysoki i barczysty, więc można się było spodziewać że lada chwila zacznie robić trudności.
- Jestem niezmiernie zaszczycony tak gorącym przywitaniem. Urzekliście mnie tym tak bardzo, że pozwolę wam odejść w jednym kawałku.- Taka odpowiedź zaskoczyła Gurda. Nie do wiary otaczało go dziesięciu uzbrojonych bandytów, a on miał czelność sobie z nich kpić! Albo był bardzo pewny siebie, albo to totalny głupiec! To było zresztą nieważne bo swoimi słowami obraził honor bandyty więc teraz trzeba mu było dać nauczkę jaką zapamięta na długo.
- Tego już za wiele szlachetko! Za kogo ty się uważasz? Złaź z tego konia! Widzisz tego tam chudzielca z kosturem? To nasz czarodziej. Jeśli nie zejdziesz z konia sam to każę mu strzelić w ciebie jakimś piorunem a to nie będzie korzystne dla żadnego z nas bo za spalony płaszcz nikt mi nie zapłaci. - Podróżny nadal siedział spokojnie i uśmiechał się obrzydliwie. Gurd zaczynał mieć coraz gorsze przeczucia...
- Za kogo się uważam pytasz? A więc wiedz że nazywam się Royamus Nejgo i jestem magiem.
- A bądź sobie i arcykapłanem Ghyroma. Nigdy o tobie nie słyszeliśmy, a nasz Sergio zrobił dla każdego z nas amulet, który chroni przed czarami.
- A więc tak bardzo ufasz swojemu czarodziejowi? On chyba jednak wie kim jestem. - Słysząc to Gurd spojrzał na czarodzieja, który teraz stał pobladły i z wytrzeszczonymi oczami wpatrywał się w maga. Nogi się pod nim trzęsły i poruszał bezgłośnie ustami jakby powtarzał coś w kółko. To z całą pewnością nie był dobry znak. Gurd postanowił skończyć z tym jak najszybciej i w jednej chwili dał znak do ataku.
Sześć strzał poleciało w stronę jeźdźca, ale tuż zanim doleciały do celu spłonęły ma popiół. Mag krzyknął coś i dwu łuczników stojących za jeźdźcem podzieliło los strzał. Po chwili kolejnych dwu z prawej strony straciło głowy od cięcia długiego miecza wyciągniętego nagle spod płaszcza. Pozostali byli już przygotowani na atak, ale to nie uchroniło ich przed śmiercią od magicznego płonienia. Tymczasem półork natarł z rospędu na konia i przewrócił go razem z jeźdźcem, który jednak zdążył zeskoczyć z konia i podnosząc się ciął po kostkach siódmego bandytę i dobił go szybkim sztychem w nieosłoniętą pierś. Po chwili miecz uderzył o tarczę półorka krzesając iskry. Podczas gdy Krodach mocował się z przeciwnikiem Gurd rzucił się do ataku. "Sergio! Zrób wreszcie coś za co ci płacę!" - krzyknął czym wreszcie oprzytomnił czarownika. Ten wycelował kostur i krzyknął zaklęcie. Błysnęło zielone światło i półork nagle padł martwy od źle wycelowanego zaklęcia. Gurd przeklął nieudolność czarownika i klątwa okazała się nadzwyczaj skuteczna bo już po chwili w stronę Sergia leciało cztery niewielkie płonące pociski. Trzy zdołał jakoś odbić kosturem jednak czwarty trafił go w usta i rozsadził głowę, a bezwładne ciało upadło razem z kosturem na trakt.
Gurd patrzył przerażony jak ten demon w ludzkim ciele zbliża się do niego z mieczem ociekającym krwią. W akcie desperacji ścisnął mocniej miecz, spod koszuli wyciągnął amulet, który wystawił przed siebie i krzyknął - Nie zbliżaj się! Ten amulet ochroni mnie przed twoimi magicznymi sztuczkami! Odejdź a przysięgam że już nigdy nie będę zajmował się zbójectwem! - Mag, o dziwo zatrzymał się, ale zamiast odejść zrobił nieznaczny gest i mruknął coś pod nosem. Amulet natychmiast rozżażył się na czerwono i stopił się przepalając Gurdowi dłoń aż do kości. Z bólu padł na ziemię i przycisnął do piersi spalony kikut. - Sergio mówił, że to nas ochroni. - wyszeptał z bólem i złością. Tuż nad sobą usłyszał głos - Cóż... pomylił się. - I nagle ból się skończył...
Ciąg dalszy nastąpi...
A tak wogóle to witam wszystkich i chętnym widzieć komentarze. Zarówno pozytywne jak i uzasadnioną krytykę żeby kolejne części mogły być lepsze.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin