Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Fort Cru's - Francja - Otwarte morze
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Piraci z Karaibów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 12:43, 02 Cze 2015    Temat postu: Fort Cru's - Francja - Otwarte morze

Jacques:

Pamiętasz że gdy wstałeś, w twoich drzwiach stał Samuel. Dręczył cię koszmary, gdy to walczyłeś na swoim statku, ale po stronie tubylców. Nie powiedziałeś mu o śnie, jednak jesteś pewien że w przyszłości nie da ci spokoju.

Wysłałeś ich do dżungli aby pełnili tam wartę, i byli gotowi do wkroczenia do miasta w razie potrzeby.

Po tym jak zbiegła ci Carrine, porzuciłeś plany spotkania się z burmistrzem jako Syriusz, i wróciłeś na statek. Tam ku twemu zdziwieniu ujrzałeś rozwiązanych zakładników, jednak ci, wraz z Syriuszem na czele, zdawali się tobie sprzyjać.

Choć zdaje się że klątwa otumaniła twój umysł, spowalniając wszystko, teraz wszystko wróciło do normy. Zdawało się że minęły wieki, a może to była zaledwie chwila. Wszystko sobie przypomniałeś ujrzawszy załogę.

Rim, podszedł do ciebie z kuflem piwa - I co tam kapitanie? Napijemy się przed podbiciem Cru's? - Uradowany zdawał się wcale nie obawiać śmierci. Mimo że niebo nad wami było kompletnie czarne, deszcz nieujarzmiony, tworząc z ulewy wręcz mgłę. Wszyscy byli ubrani w prochowce.

W obecnym momencie znajdowaliście się na Galeonie, pomiędzy dżunglą, a portem w mieście. Oba te miejsca były dla was niewidoczne, jedynie gdzieś w oddali na morzu było widać szalupę na której od dnia czekają na wasz sygnał Iseur aby wkroczyć do portu. Czekali cierpliwie i niestrudzenie, mimo niesprzyjającej pogodzie.

Nim odpowiedziałeś Rim'owi, podszedł do ciebie Armen, drugi z oficerów Syriusza. Zasalutował tobie, po czym zmierzył drugiego oficera surowym wzrokiem - Znowu pijesz? I to w obecności kapitana? - Szybko odwrócił się w twoim kierunku - Kapitan Sy... Ekhm, Syriusz czeka na pana kapitana w kajucie oficerów.

Selainwila:

Ostatnio co przychodzi ci do głowy, to to że Khaer (przemianowany na NPC) udał się na górę statku sprawdzić czy wszyscy śpią. Waszym zadaniem zaś było stworzyć iluzję ducha. Jednak o ile dobrze pamiętasz, poprosiłaś Tur-Tuka w swoich myślach o to by sprowadził prawdziwą istotę z zaświatów. Jak to się jednak skończy?

Jedno jest pewne, na statku Barbary panowała kompletna cisza. Może z wyjątkiem śmiechów dochodzących z jednej z kajut. Zapewne marynarze grali tam w kości, albo obmawiali plan znanego ci już buntu.

"Psst" Odezwał się głos w głowie. Peti i Karine grzebały w stosach gratów w skrzyni Khaera. Znajdowaliście się w jego pomieszczeniu "Udało mi się! Chyba?" Will stał na czatach, a twój głos w głowie nie przestawał nawijać.

"Chciałaś demony z piekła rodem, zgadza się? Hihihih! Wystraszymy tych buntowników tak że wyskoczą za burtę, albo ktoś im nawet pomoże! Oby ten Khaer'ik nie wyczuł że to twoja sprawka. Chwila, może też powinnaś wyskoczyć za burtę?"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Wto 14:00, 02 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Wto 15:09, 02 Cze 2015    Temat postu:

Jacques wyszedł na pokład, żeby oszacować sytuację. Rozejrzał się wokół i pokręcił głową. Pogoda nie sprzyjała jego akcji, zdawał sobie sprawę, że jego ludzie w dżungli mokną, marzną i tracą morale. Jeśli mieliby wkroczyć to niedługo, zanim zbuntują się przeciw niemu.
- Wolałbym, żebyś był trzeźwy, na wszelki wypadek - powiedział do Rima. - Będziemy świętować, gdy wszystko się uda. A na pewno się uda - poklepał go po ramieniu. Zwrócił się do Armena, próbując dodać mu otuchy uśmiechem: - Miej oko na statek. Jeśli ktoś będzie chciał się spić, powiedz mu, że na razie zabraniam. Razem z Rimem spróbujcie dodać załodze otuchy. Ja pójdę do kapitana Syriusza - podkreślił słowo "kapitana", chcąc dać do zrozumienia Armenowi, że nie przeszkadza mu jego mówienie w ten sposób o byłym przełożonym - a potem damy znać Iseurowi, dobrze? Dość się już namoknął. No, do dzieła.
Jacques jeszcze raz omiótł wzrokiem statek, po czym udał się do kajuty oficerów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Wto 16:20, 02 Cze 2015    Temat postu:

Jacques:

- Ja zawsze jestem trzeźwy - Burknął niezadowolony Rim, jednak po chwili dokończył trunek, a kufel wyrzucił za burtę. Nie specjalnie zachwycony udał się na statek wołając marynarzy i żołnierzy.

Armen słuchał uważnie, po czym na wzmiankę o kapitanie Syriuszu, także się uśmiechnął, ale nie zwlekając - Rozkaz kapitanie! - Ruszył zaraz za Rimem - Słyszeliście wilki morskie! Wstawać! Żadnego picia! Macie być zwarci i gotowi! - Mówił coś jeszcze, jednak w tej ulewie było słychać coraz mniej gdy skierowałeś się do kajut.

Na statku panował półmrok, gdy kierowałeś się do kajut oficerskich towarzyszyły ci odgłosy ulewy i piorunów. Pogoda w istocie nie sprzyjała twoim zamiarom.

W końcu dotarłeś do pomieszczenia, które rozświetlone było miedzianymi świecznikami. Na środku znajdował się kwadratowy stół, na nim mapa, a nad nią kapitan Syriusz który momentalnie zwrócił się w twoim kierunku - Jacques! Witaj! Proszę, usiądź - Zaprosił cię do stołu, a ty zasiadłeś obok niego. Obserwował mapę w zadumie - Zdaje się, że wyspę w większości pokrywa niezbadana dżungla. Znajdujemy się na zachodnim brzegu wyspy, tuż obok góry, tu jesteśmy ukryci. Nieopodal na południe znajduje się zatoka w której Iseur czeka na twoje rozkazy, wraz z korwetą. Na północy wyspy, znajduje się nasz oddział który do miasta dzieli zaledwie kilkanaście minut marszem. Wszystko zapowiada się obiecująco, szacuję nasze siły na 400 żołnierzy. W forcie powinno się znajdować około sześciuset, jednak gdy weźmiemy ich z zaskoczenia, i obsadzimy wieże naszymi żołnierzami, powinniśmy zyskać pewną przewagę... Ale zanim posuniemy się do krwawych rozwiązań, powiedz mi, jak udała się rozmowa z burmistrzem? I gdzie znajduje się uciekinierka Carrine? - Starszy kapitan siedział tak aż w końcu zaczął rozglądać się za jakimiś kryształami i butelką rumu. Nalał zarówno tobie, jak i sobie - Ach i bym zapomniał... Czy wiesz coś o tym zdrajcy Kris'ie? Może nasi żołnierze dorwali go w dżungli?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 16:24, 02 Cze 2015    Temat postu:

Ziewnęłam i spojrzałam z zaciekawieniem na skorupę żółwia. Podrapałam się w brodę i zarzuciłam włosy do tyłu, ze świstem nabierając gwałtownie powietrza do płuc.
- Pamiętajcie, wszystko musi wyglądać przekonywująco. Musimy zadbać, żeby Barbara nie zorientowała się, że coś jest nie tak, a Ci durni oficerowie wybili sobie z głowy pomysły o wbijaniu noża w plecy pani kapitan. – pokiwałam głową i przez chwilę zaczęłam wpatrywać się w ścianę.
„Chciałam przekonywującego ducha. Nic mniej, nic więcej. Khaer może sobie szukać i podejrzewać, ale dopóki nie ma dowodów.. Musi tylko wypełnić swoją działkę i nastraszyć oficerów, że pojawienie się ducha było ostrzeżeniem i następnym razem mogą nie ujść z życiem” uśmiechnęłam się sama do siebie i podeszłam do skrzyni.
- Dobra, to robimy tak. – powiedziałam przyciszonym głosem. – Ty – kiwnęłam w stronę Karine – schowasz się za skrzynią i będziesz mówić coś w naszym języku. Pamiętaj, żeby zmienić głos. Wtedy Peti będzie pociągać za sznurki z dzwonkami i sterować zmontowanym fantomem. Will zajmie się efektami dźwiękowymi, potrzebujemy jakiś skrzypiących desek, gwizdków, wszystkiego, co przy pocieraniu i w użyciu może dawać jakiś dźwięk. Pomogę w tym Willowi. – zagryzłam wargę, „I nie tylko w dźwiękach, latające przedmioty powinny zrobić swoje…”
- Kiedy wszystko ruszy i zbiegną się ludzie i oficerowie, Khaer zacznie rozmawiać z duchem i go wypędzi, wtedy Peti odetnie sznurki, odpalimy proch, tworząc zasłonę dymną, wtedy musimy szybko pozbierać rzeczy i wynieść się tylnym wejściem na pokład. Khaer powie, że wszystko jest w porządku, a jutro porozmawia z oficerami i wyłoży im „faktyczny” powód pojawienia się ducha. Myślę, że to powinno wystarczyć – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
„Jeśli będziemy w stanie zmusić ducha do pojawienia się w momencie, kiedy Peti wzniesie fantoma.. Wszystko powinno pójść zgodnie z planem. Khaera powinno dać się przekonać, że być może swoimi akcjami spowodowaliśmy, że faktycznie przywołaliśmy ducha.” dodałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Śro 6:47, 03 Cze 2015    Temat postu:

Jacques usiadł. Założył nogę na nogę i spojrzał na mapę. Wysłuchał Syriusza, po czym zamyślił się na chwilę.
- Rozmowy z burmistrzem nie było - przyznał się szczerze. - Carrine uciekła. Kolejna komplikacja, o której trzeba pamiętać. Uciekła gdzieś do miasta, gdy ostatnio ją widziałem - tutaj zamilkł na moment, jakby coś rozważając. - Może uciekła do dżungli, ale wątpię. Na razie trzeba to zignorować - pokręcił głową. - Twój inkwizytor, Syriuszu... Samuel? Nie będzie zadowolony - westchnął. - Ale i tak będę musiał z nim porozmawiać. Najlepiej tuż po akcji.
Jacques wypił rum i omiótł wzrokiem dżunglę na mapie. Podrapał się po podbródku, wstał i także pochylił się nad papierem.
- O Krissie nie słyszałem żadnych wieści. Jeśli dotrze do fortu i ostrzeże Cru's... ale w taką pogodę nie powinien poruszać się na tyle szybko, by zrobiło to różnicę. Może, gdyby miał więcej czasu. Ale tak czy inaczej, trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Jeśli tylko któryś z naszych ludzi go pojmie, chciałbym osobiście go ukarać. Chyba nawet już miałbym pomysł co zrobić - uśmiechnął się.
Jazcques nalał sobie więcej rumu. Nie wiedział czemu to zrobił, w końcu nie robiło żadnej różnicy to czy pił czy nie. Być może odruchowo sięgał do zachowywania pozorów? Albo brakowało mu trunków, których nie był w stanie smakować od tak dawna...
- Czterysta do sześciuset... - wypił rum duszkiem. - Chciałbym uniknąć rzeźni. Byłoby najlepiej, gdyby część żołnierzy z Cru's przeszła na naszą stronę. I nawet nie chodzi o podbicie fortu, ale o jego utrzymanie. Ludzie muszą uwierzyć w naszą sprawę. Nie chcę, żeby się buntowali. A będziemy potrzebowali silnego poparcia po zdobyciu Cru's. Możemy się spodziewać, że ktoś będzie chciał go odbić.
Jacques milczał przez chwilę, wpatrując się w mapę. Zdawał się analizować sytuację.
- Myślę, że najlepiej byłoby, gdyby atak rozpocząć mniej więcej równocześnie - powiedział. - Wpłyniemy do portu najpierw korwetą, potem galeonem i odciągniemy uwagę od piechoty. Będą mieli łatwiej z wejściem do samego miasta i umocnieniem swoich pozycji. Do czasu jak dojdą do fortu powinniśmy być już na tyle blisko, że cała uwaga skupi się na nas - zamyślił się, trzymając swój podbródek. - A co ty o tym myślisz, Syriuszu? Jak ty byś to rozegrał?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 13:19, 03 Cze 2015    Temat postu:

Selainwila:

Na dworze przez z jedno okien zauważyłaś że wzmaga się wiatr, a pogoda gwałtownie się zmienia. Horyzont zakryły czarne chmury, a gdzieś w oddali słychać było grzmiące pioruny.

"Będzie przekonywujący, Hihihihihih, jak diabli!" Usłyszałaś głos w swojej głowie, po czym ten zamilkł.

- Ja wolę wydawać głosy! Jestem w tym lepsza! - Odparła Peti patrząc na Karin. Ta potulnie tylko przytaknęła głową.

Will wyciągnął dziwne ustrojstwo, kwadratową skrzynkę z mnóstwem gwizdków wokół siebie - Jak powiedział Khaer, to jest wabik, ponoć wydaje nieziemskie dźwięki.

- Hihihahaha! - Usłyszałaś za burtą jakiś nieziemski śmiech kobiety. Peti pierwsza rzuciła się do okna, za nią Will, i niepewnym krokiem tuż za nimi Karine. Gdy jednak Peti odparła - Nic nie widać! - Szybko udałyście się na pokład.

Na dworze panowała ciemność, nienaturalna ciemność. Nad wami zbierały się czarne chmury, wokół was strzelały pioruny, a na środku statku stał Khaer zwrócony ku jakiejś postaci unoszącej się w powietrzu.

Wokół niej rozlegała się purpurowa aura światła, ubrana była w jasnozieloną długą podartą suknię, do tego w tym samym kolorze gorset, a dłonie były zakończone białymi eleganckimi rękawiczkami. Jednak oprócz tego, wystawały z nich szponiaste długie pazury.

- Dobra robota! Sam bym tego lepiej nie wyreżyserował! Zatem zjawo! Dlaczego tu się zjawiłaś! Czyżbyś słyszała o buncie oficerów, i chciała go zniweczyć!? Wiedz że powstrzymam ciebie przed dokonaniem jakiegokolwiek zła na tym statku! - Krzyknął Khaer w kierunku zjawy, po czym odwrócił się w waszym kierunku z uśmiechem. Gdy was zauważył, powoli zmienił grymas twarzy, wręcz pobladł zdziwiony - Chwila, skoro... Wy jesteście tutaj... To kto... - Zerknął jeszcze raz na zjawę, to na was.

Kobieta w powietrzu zaś uśmiechnęła się złowrogo, odsłaniając swoje kły, i świecące na biało ślepia. Jej białe włosy unosiły się w zmagającej wichurze.

Na statku zaś zaczęło się zbierać coraz więcej gapiów, oficerowie Hans i Grans, oraz Barbara, która stanęła obok was - Co tu się wyprawia? Co to za babsztyl?

...

W tym samym czasie, gdzieś na równoległych wodach...

Jacques:

- Niewątpliwie - Wstał od stołu Syriusz, cały czas wzrokiem wbijając się w mapę. Za oknem panowała niemiłosierna ulewa, ten spojrzał na chwilę przez okno gdzie jeszcze panowała noc, po czym odwrócił się w twoim kierunku - Niewątpliwie, przelew krwi nie jest wskazany... Jednakże, gdyby zrobić to po mojemu... - Uśmiechnął się złowieszczo - To wybiłbym te szczury lądowe we śnie, jeszcze tej nocy! Wpłynął zarówno korwetą jak i galeonem, i pod osłoną nocy wyrżnął ich niczym bydło! Albo przynajmniej oficerów i kapitanów, aby żołnierze później mogli dołączyć do twojej sprawy... Jednak priorytetem było by objęcie stanowiska gubernatora - Uśmiechnął się ponownie - Myślę że z twoją charyzmą nie było by problemów, szczególnie że w mieście można wyczuć niepokój po wprowadzeniu przez nas tej machiny do fabryki... Gdyby jeszcze do tego pozbyć się burmistrza... Sugeruję, aby działać jeszcze tej nocy. Udać się z oddziałem żołnierzy do jego gabinetu, i sprowadzić go na nasz statek aby doprowadzić do negocjacji. Taka alternatywa, do krwawej łaźni... Ale rozkazy są pańskie kapitanie - Oparł się oburącz, po czym przypominając sobie o trunku, wypił go jednym chlustem.

- Odnośnie Samuela... Myślę że gdy zaoferujemy mu trochę złota, może przymknie oko na zaginięcie Carrine... Ta zresztą cały czas musi być gdzieś w mieście, myślę że będzie to dla niego niezła frajda, odnalezienie jej osobiście. Ale nią zajmiemy się później. Większy problem stanowi Kriss, jeśli ten zacznie ćwierkać... Może być nieciekawie...

W tym momencie usłyszeliście pukanie do drzwi - Kapitanie! - Było słychać głos Armen'a - Coś niepokojącego zauważyliśmy na morzu! Myślę że kapitan powinien osobiście to zobaczyć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 14:36, 03 Cze 2015    Temat postu:

Zbielałam i opuściłam dolną wargę tak, że w rzeczywistości z moich ust powstało kółeczko, którego metaforyczny rozmiar mógł sięgnąć poziomu morza.
Chciałam coś powiedzieć, ale zapomniałam, co to było. Fakt, oglądałam pewne obrazki i malowidła na murach mojego miasta, kamieniach i w świątyniach, jednak to, co widziałam teraz, zdawało się jedynie snem. Może to, że miałam już wcześniej do czynienia z Tur-Tukiem, pozwoliło mi się z miarę szybko pozbierać i otrząsnąć z otępienia.
Otworzyłam oczy i dałam znam Khaerowi, że nie mam z tym nic wspólnego, otwierając porozumiewawczo oczy i dając znam gałkami w bok, żeby się lepiej odsunął.
Czy w tej sytuacji powinnam dalej grać?
- Wydaje mi się.. że pani oficerowie mogli rozgniewać złe duchy morza swoim postępowaniem.. - zagryzłam wargę i cofnęłam się o krok. - Myślę, że najrozsądniej byłoby.. - przełknęłam ślinę. - Żeby błagali o łaskę? - spojrzałam zmartwionym wzrokiem na Barbarę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Śro 23:59, 03 Cze 2015    Temat postu:

Selainwila:

- Jakie złe duchy? Jakim postępowaniem!? - Rzuciła roześmiana Barbara, po czym skierowała się do Khaera - Pozbądź się tego babsztyla! I to natychmiast!

Khaer spojrzał na panią kapitan, przytaknął głową, po czym wyciągnął rapier, a drugą ręką chwycił swój krzyżyk - W imię stwórcy, nakazuję ci... - Jednak w tym momencie zjawa przybrała złowrogą minę, oczy jej zabłysły się, skierowała swe szpiczaste dłonie w kierunku Khaera, a w kierunku niego wystrzeliła purpurową chmurą która go otoczyła.

- Ciii... Mój kochaniutki... - Rozległo się wszechobecne echo zjawy, a marynarze cofnęli się o krok.

Gdy opadła mgła, Khaer już nic nie mówił. Odwrócił się w waszym kierunku, a jego wargi zdawały się być złączone w jedność. Khaer usiadł na ziemi, z paniką próbując otworzyć usta.

- Hahahahaha! - Ponownie rozległ się złowrogi śmiech zjawy, a Barbara wykroczyła krok do przodu - Na co czekacie! Strzelać! Strzelać bez rozkazu patałachy! - W tym momencie wszyscy wyciągnęli pistolety oraz szable, i skierowali swoje lufy ku wiszącej w powietrzu na środku statku zjawy. Poleciała salwa strzałów, wszystkie w jej kierunku.

Przebijały one aksamitną suknię, która mimo deszczu powiewała beztrosko w powietrzu. Przelatywały one także przez samą zjawę, zupełnie jej nic nie czyniąc.

- Głupcy - Zagrzmiała zjawa, po czym zniżyła się, szponem odepchnęła Khaera aż do burty, i podleciała do Hansa i Gransa - Jam jest wdową zmarłego w buncie oficera, jam jest matką wszystkich tych, którzy giną w buncie, jam jest zmorą każdego, kto tylko podniesie rękę na swojego władce, a władczynią tej łajby jestem teraz ja! Hihihahahah! - Rzuciła się na oficerów, ci zaś bezzwłocznie wyciągnęli rapiery, i z trudem bronili się przed długimi szponami zjawy.

"I jak? Powiedz że dobrze się spisałem? I nawet inkwizytor nie ma już nic do powiedzenia, hihihi!" Mruknął w myślach Tur-Tuk.

- Ssela, cchyba możemy już skończyć przedstawienie - Mruknął Will cały się trzęsąc, i powoli cofając się do drzwi aby zapewne zaraz zwiać.

- Co robimy pani kapitan? - Odrzekła Peti, a Karine stała zaraz obok z trudem trzymając skrzynię Khaera

...

Samuel:

Gdy znaleźliście się na środku zatoki, mijaliście zaprzyjaźnioną łódź rybacką. Siłą rzeczy aby minąć zatokę i wzniesienie aby dotrzeć do Galeonu, przepływaliście blisko nich.

- Halo! - Krzyknął oficer Jacquesa: Iseur - Samuel? Co wy tu robicie! Mieliście rozkazy pozostać w dżungli! Coś się stało?!

Ulewa ledwo wam pozwalała siebie usłyszeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eroon dnia Czw 13:29, 04 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Antharas
Tolerowany



Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:41, 04 Cze 2015    Temat postu:

Inkwizytor początkowo nie zareagował, nie wykazał żadnych emocji. Przez myśl przeszła mu obawa o utracie swojego starego, dobrego towarzysza, który mógłby paść ofiarą wszystkich tych zajść.
- Dobrze, bracie, możesz tu pozostać. Miej na wszystko oko i badaj sytuację w spokoju, niech Stwórca nad tobą czuwa.

Rybak został pobłogosławiony przez Samuela i otrzymał od niego pięć złotych monet, wyciągniętych z sakwy u pasa.

Grymas niezadowolenia – to ujrzałby oficer, gdyby tylko był w stanie w całych tych ciemnościach dostrzec twarz inkwizytora. Wsłuchiwał się uważnie, może niektóre ze słów mu uciekły, może nie. Ostatecznie nabrał powietrza do płuc i zaczął krzyczeć.
- Sprawy się skomplikowały! - przerwa – Muszę porozmawiać z kapitanem! - kolejna, kilkusekundowa – Żołnierze zostali pod opieką mojego towarzysza! Brata Petro! - znów – Wykonają rozkazy, jeśli będzie trzeba! Wrócę jak najprędzej się da!
Odetchnął ciężko, nie lubił marnować sił i płuc na marne, nie miał też zamiaru tracić czasu na konwersacje na otwartej wodzie w trakcie burzy.
- Płyńmy dalej – mruknął tylko, jeśli któremuś z żołnierzy przyszłoby na myśl zaprzestać. Odkąd są na łódce milczy, widać, że nie uznaje tych warunków za odpowiednie do prowadzenia jakichkolwiek konwersacji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Antharas dnia Czw 13:42, 04 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Czw 20:28, 04 Cze 2015    Temat postu:

Jacques pokręcił głową.
- Nie możemy ich po prostu wybić. Za późno na to - stwierdził. - Potrzebujemy poparcia ludzi, a nawet moja charyzma nie przekona ludzi o tym, że rzeź była słuszna. Nie, trzeba to zrobić delikatniej. A co do maszyny i burmistrza to mam pewien pomy... - wtedy rozległo się pukanie do drzwi. - Już idę! - odkrzyknął. - Chodź, Syriuszu.
Miał złe przeczucie odnośnie tego, co może zobaczyć. Każda komplikacja w jego planie była niczym cios w jego przeklęte serce, a tych pojawiało się coraz więcej...
Jacques wyszedł na pokład szybkim krokiem.
- Co się dzieje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 21:54, 04 Cze 2015    Temat postu:

- Dokładnie to ten jeden zły duch. - zmrużyłam oczy. - Nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł.. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, patrząc na Khaera.

"Dobrze, ale już wystarczy. Zdążyłam już trochę polubić tego inkwizytora. Może jednak nie wszyscy są źli, jak mówią?" zrobiłam niepewną minę i jedynie westchnęłam na reakcję Barbary.

- Sęk w tym, że to nie nasze przedstawienie. - rzuciłam do Willa, nawet na niego nie patrząc. - Co robimy? Jak zawsze, ratujemy sytuację.. - dodałam i pokręciłam głową, biorąc głęboki oddech.
Musiałam znaleźć w sobie tę odwagę. Ruszyłam pewnym krokiem do przodu.
- Drodzy Państwo - uniosłam ręce do góry, żeby zwrócić na siebie uwagę. Następnie spojrzałam ostro na oficerów. - Czy nie potraficie przyznać się do porażki? - pokręciłam głową. - Madam, czy jeśli tych dwóch tutaj okaże skruchę i zobowiąże się wynagrodzić i odpracować swoje niecne zamiary, zgodzisz się oszczędzić ich życie? - powiedziałam i spojrzałam bez zewnętrznego strachu wprost w przepastne oczy powietrznego ducha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Czw 22:52, 04 Cze 2015    Temat postu:

Samuel:

Rybak pokłonił się głęboko, po czym szybko pobiegł w stronę swojego domostwa.

Wichura targała szalupę niemiłosiernie, jednak wprawieni żołnierze sprawnie wiosłowali w stronę galeonu za wzniesieniem.

W ciągu kolejnych parunastu minut podpłynęliście do statku, czekając aż rzucą ku wam liny.

- Nie podoba mi się ta pogoda - Mruknął Jason cały mokry.

Jacques:

Rim i Armen stali po przeciwnych stronach burty. Pierwszy odezwał się Rim - Zdaje się że mamy gości, zauważyliśmy szalupę, jednak to nie Iseur tylko inkwizytor Samuel wraz z żołnierzami, ale co on tu robi? Wciągnąć ich na pokład czy kazać im odpłynąć?

Z drugiej strony wśród ulewy rozległ się głos Armena - Wpuście ich i chodźcie to zobaczyć! Statek na horyzoncie! Wyłonił się wśród chmur, zdaje się że płynie pod banderą angielską!

Syriusz stał tuż za tobą, po czym odezwał się cicho - Niedobrze, Samuel powinien siedzieć w dżungli, zapewne przywozi złe wieści... Ale chwila, płynie od południa, to znaczy że wypłynęli z portu, nikt z naszych nie był u nich prawda? Co on tu robi? I co za statek? Jakie są pańskie rozkazy kapitanie Jacques?

Sela:

Will po twoich słowach uśmiechnął się niezdarnie, po czym zniknął za drzwiami chowając się pod pokładem.

Peti wyciągnęła swoją włócznię, Karine długo nie czekając upuściła skrzynię z obiektami Khaera i także chwyciła po broń - Jesteśmy za tobą o pani - Odparła dzielnie Peti

Ty w tym czasie niepokojąco blisko zbliżyłaś się do zjawy, z bliska była przerażająca dużo bardziej niż się wydawało. Spojrzenie zjawie w oczy okazało się budzić trwogę dużo bardziej niż tego się spodziewała, przez chwilę straciłaś wiarę we wszystko.

[Tracisz 5 PS]

Ta odwróciła się do ciebie nie przestając zamachiwać się szponami w stronę oficerów. W końcu uśmiechnęła się przerażająco, odwróciła się w kierunku oficerów, jednego z nich znacząco zraniła w nogę, a kolejnego w rękę w której dzierżył broń. Ci upadli na ziemię w jękach, a zjawa odwróciła się ku tobie.

- Och, to ty... A właściwie... - Pstryknęła palcami, po czym tuż obok ciebie w powietrzu zmaterializował się Tur-Tuk - Ups... - Sypnął krótko.

Barbara stała obok ciebie, jednak nic nie mówiła. Cofnęła się o krok, a zjawa stała naprzeciw ciebie na środku statku. Peti i Karine całe się trzęsły, jednak wiernie stały tuż za tobą.

- Pomyśśślmy... - Przeciągnęła zjawa - Tak! Wyczuwam w pobliżu bunt, i wiele krwi się przeleje! Nudzę się tutaj, ale czuję, mhm... Czuję że nie tak daleko będzie rozlane mnóstwo krwi, a wy możecie być tego świadkami, o ile się pospieszymy... Selainwila Kaalt, podróżniczko z dalekich krain, poprowadzę cię pani magii i duchów przodków.

Khaer tutaj spojrzał na ciebie wyłupiastymi oczami, żołnierze wokół stali w osłupieniu, jednak nikt nie był w stanie nic powiedzieć, zapewne z przerażenia, albo zaklejonych ust.

- I tak, wybaczam im, póki mam taki kaprys... A teraz zabierzcie mnie do fortu Cru's, nim zmienię zdanie... Żagle w górę mierni śmiertelnicy! Hahahihihih!

- Cóż... - Dorzucił Tur-Tuk wznosząc ramionami - Wóz albo przewóz?

Żołnierze nie wiedząc co poczynić, niepewnie chwycili za liny i rozwinęli żagle. Przed wami spoza chmur pojawiła się wyspa, jednak nikt nie odparł jak się nazywa.

- Sstójci... Do stu piorunów! Tchórze! - Widziałaś jak Barbara wyciągnęła rapier i rzuciła się w stronę zjawy która w tym momencie była na dziobie statku, jednak jak to się skończy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Selainwila
Łowczyni Czarnej Magii



Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 639
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 0:50, 05 Cze 2015    Temat postu:

"Przodkowie są ze mną. Są we mnie. Strzegą mnie." powiedziałam sobie w myślach, mocno zaciskając pięści. Nie mogłam stracić swojej wiary. Pierwszy raz w życiu nie czułam tego, co czułam zawsze. Bezpieczeństwa, ochrony, ludzi, na których mogę polegać. Przegrywałyśmy liczebnie.

Nie skomentowałam słów demona, jedynie spojrzałam niepewnie po załodze.
Kiedy kobieta odeszła, mruknęłam jedynie do TurTuka.
- Czy ktoś nie uczył Cię nigdy, że nie zadziera się z silniejszymi od siebie? Właśnie, mówiłam Ci kiedyś, że w takich momentach mam ochotę Cię zabić...? - dodałam z przekąsem.

Kiedy tylko zobaczyłam szarżującą Barbarę, z mojej piersi wydało się krótkie westchnienie. Jak wielu ludzi do siebie zniechęcę?
Wyciągnęłam nagle i szybko rękę w bok, w kierunku Barbary, spuszczając głowę w dół i lekko przymrużając oczy, skupiając się na swojej mocy. Jedno zapobiegawcze pchnięcie, robię to dla Twojego dobra.
Drugi ruch ręką i miecz poszybował do góry, nad naszą trójkę. Kiwnęłam głową do Peti, żeby go złapała.
- Oszalałaś? - zmrużyłam oczy, patrząc na kobietę. Pokręciłam jedynie głową i stanęłam za zjawą.
- To gdzie dokładnie zmierzamy? - zapytałam twardo, jak na 19-latkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 10:05, 05 Cze 2015    Temat postu:

"Niech to szlag!", zaklął w duchu. Jeszcze tego mu brakowało, żeby Samuel mu się zbuntował i zaczął węszyć. Jak tak dalej pójdzie to on padnie ofiarą buntu. Inkwizytor miał o wiele większy wpływ niż ten dureń Kriss, z racji samego swojego stanowiska. Ale mógł też umocnić pozycję, Jacquesa, jeśli rozegrać to odpowiednio...
- Wciągnąć inkwizytora - polecił.
Jeszcze ten angielski statek. Jacques nie wiedział dlaczego się tu znalazł i to w tym czasie, jednak coś mu podpowiadało, że jest to bardzo złe zrządzenie losu. Być może jego klątwa była o wiele bardziej skomplikowana i przekładała się też na złośliwość losu.
- Rim, obserwuj statek i spróbuj dojść do tego, gdzie się dokładnie kieruje. Może wypatrzysz coś jeszcze - rozkazał oficerowi. Zwrócił się do Syriusza: - Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie wycofać ludzi z dżungli. Syriuszu, zostań tu na razie i spróbuj przypilnować pokoju. W razie potrzeby przejmij dowództwo - położył mu ręką na ramieniu.
Jacques westchnął w duchu i ruszył do swojej kajuty. Najpierw musiał zająć się jedną sprawą, potem mógł przejść do kolejnych. A ta wydawała się najbardziej palącym problemem na chwilę obecną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Pią 12:11, 05 Cze 2015    Temat postu:

Selainwila:

Tur-Tuk zeskoczył na ziemię, i na swoich czterech łapach maszerował tuż za tobą - Oj tam oj tam... - Burknął tylko pod nosem

[Telekineza] Próbowałaś odepchnąć Barbarę, ta jednak była dziewuchą dużo bardziej hardą niż by się wydawało. Zachwiawszy się, odwróciła się w twoim kierunku [Telekineza] W tym momencie jej szabla z dłoni uniosła się w powietrzu i przeleciała nad waszymi głowami, a Peti podskoczyła aby ją złapać.

Barbara założyła ręce na barki, wyraźnie oburzona - Oddawaj mi broń kobieto! Mamy na pokładzie zjawę, i nie zamierzam tego tolerować!

Zaraz jednak po tym Hans, kulący się oficer z ranną nogą rzucił - Najbliżej jest fort Cru's, jednak to szaleństwo! To francuski fort, a my jesteśmy z nimi w stanie wojny! Gdy tylko nas zobaczą puszczą ku nam powitalną salwę!

Zjawa stała na przedzie statku od czasu do czasu lamentując.

...

Jacques:

- Rozkaz! - Armen wydał polecenie, a żołnierze zabrali się do wciągania na pokład inkwizytora z jego świtą. Ty zaś wydałeś dalsze polecenia Rim'owi oraz Syriuszowi - Jak sobie życzysz kapitanie - Odparł starszy kapitan, po czym przyjął dziarską pozę i wpatrywał się w morze.

Ty zaś udałeś się do swojej kajuty. W środku w końcu nie padał na was ciężki deszcz, ale było nadal stosunkowo ciemno jako że słońce nie zaczęło jeszcze świtać.

W środku wszystko stało na swoim miejscu, zasiadłeś do swojego biurka, zapaliłeś świecę. Wokół ciągnęły się regały z książkami, gdzieś pośrodku stał globus, twoje posłanie. Przez chwilę panował tutaj spokój.

...

Samuel:

Długo nie czekałeś aż wyrzucono ku wam drabinę po której wszyscy po kolei weszliście na pokład.

Przed wami pojawił się wasz były kapitan Syriusz, który mimo ciężkiej ulewy, uśmiechnął się do was serdecznie - Witamy na pokładzie! Chociaż wasze rozkazy były inne, zechcecie mi może odpowiedzieć co was sprowadza Samuelu? Czyżby zaatakowali was tubylcy? - Zwracał się do ciebie ciepło i wyrozumiale, w końcu znaliście się nie od dzisiaj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Antharas
Tolerowany



Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:26, 05 Cze 2015    Temat postu:

- Uważajcie na to, proszę – mruknął jeszcze w trakcie „przechadzki” na górę i sam doglądał zabezpieczenia bagażu z całym sprzętem. Gdy już zostali wciągnięci na górę pozdrowił napotkanych i polecił, aby natychmiast skierowano go do kapitana Jacquesa – ze swojej świty zatrzymał tylko zakonnika, żołnierzom pobłogosławił i polecił oczekiwać powrotu.

- Witaj, Syriuszu! Niech szczęście ci sprzyja, stary przyjacielu! - w tym momencie Samuel podał mu dłoń i uśmiechnął się szczerze, by po chwili spochmurnieć - Niestety tak, nie było to nic aż tak poważnego, ale morale żołnierzy... Muszę porozmawiać z Jacquesem, skoro to on jest tu u głównego steru. Nie mogę pozwolić sobie na uczestniczeniu w rozlewie krwi, aczkolwiek na wsparcie w was w negocjacjach i zaaranżowanie ich - już jak najbardziej.


Jeśli tylko dopuszczono go do kapitana i gdy do niego dotarł...
Trzymał dystans, wyglądał być może w efekcie trochę jak napuszony, przemoknięty paw zachłyśnięty odrobiną patosu. Wertował Jacquesa wzrokiem, badając każdy szczegół i każdą reakcję, nie ukrywając tego w najmniejszym stopniu. W przyjaznym tonie mowy była też nutka, która wskazywała, że może to być i przesłuchanie.
- Niech Stwórca będzie z tobą, drogi kapitanie. - zaczął i wpadł w trans, wyraźnie nie chcąc, aby mu przerywano – Zostawiłem żołnierzy pod opieką jednego z moich braci zakonnych oraz zaufanego żołdaka, wykonają swoje zadanie, jeśli będzie trzeba. Niestety, szerzy się wśród nich defetyzm, dlatego tu przybyłem. Mógłbym wykorzystać swój autorytet do podbudowania morale, to fakt, ale niech mi Stwórca będzie świadkiem, że nie taka jest jego wola. Nie znamy tej wyspy, mieszkają tu dzikie plemiona i bratobójcza walka nie jest nam na rękę, poza tym autorytet Świętego Oficjum nie pozwala mi się w to mieszać. Przynajmniej... Nie w ten s p o s ó b. - przerwał, zbliżył się w tym momencie do Francuza – Tak więc, mój drogi kapitanie, sugeruję negocjacje, z bożą łaską. Zdyskredytowanie burmistrza, uspokojenie robotników, zaprzężenie kościelnej machiny do pracy dla naszego, wspólnego dobra. Z tym, że idzie za tym druga, nagląca sprawa... - westchnął ciężko – Carine znajdowała się pod moją jurysdykcją, konszachtowała z siłami nieczystymi i w każdej chwili może ujawnić swoją demoniczną naturę. W jej łonie rozwija się kolejne diabelstwo, kapitanie. Domagam się jak najprędszego rozwiązania tej sprawy i natychmiastowego przekazania jej pod moją opiekę, zanim skończy się do rzezią.
Przy ostatniej wypowiedzi ton był o wiele bardziej stanowczy, agresywny. Mógł pójść na wiele ustępstw, póki nie był pewien swej pozycji, ale musiał uzyskać to, co najważniejsze. Jeszcze przyjdzie czas na prawdziwe rozliczenie się i odbudowanie autorytetu, a teraz... Musiał budować dobry grunt i zyskiwać wpływy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Antharas dnia Pią 12:31, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eroon
Przyjaciel



Dołączył: 30 Kwi 2007
Posty: 1843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Pią 17:09, 05 Cze 2015    Temat postu:

Samuel:

Syriusz uśmiechnął się przyjacielsko - W porządku, jeśli uważasz to za konieczne, wierzę w twoje zdanie. Kapitan Jacques jest u siebie w kajucie, zapewne na ciebie już czeka Samuelu - Po czym Syriusz odprowadził cię wzrokiem pozostając na ulewie.

Jacques:

W końcu do twojej kajuty wtargnął inkwizytor Samuel. [Wiarygodność] Jednak mimo charakteru rozmowy i autorytetu jaki budził Samuel, nie dałeś po sobie poznać że może cię ogarniać strach czy trwoga, nawet jeśli takie były by uzasadnione.

Jacques & Samuel:

[Dialog pomiędzy graczami]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Pią 22:25, 05 Cze 2015    Temat postu:

Jacques patrzył, jak jego gość wchodzi do kajuty.
- Inkwizytorze - powitał go, i skinął na pierwsze lepsze miejsce do siedzenia.
Kapitan słuchał co ma do powiedzenia Samuel. Nie był pod wrażeniem, mimo iż denerwowała go trochę nagła komplikacja planów. Jednakże dało się z tym pracować. I mogło to jeszcze wyjść mu na dobre. Gdy mówił, starał się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie i szczerze:
- Cieszy mnie, że przyświeca nam wspólny cel - powiedział, uśmiechając się. - Też chcę uniknąć rozlewu krwi i wydałem żołnierzom polecenie, by ograniczyli rzeź do minimum. Zamiast zabijać, obezwładniać, jeśli istnieje tylko tak możliwość. Strata życia to prawdziwa tragedia - pokręcił głową. - Niestety, żołnierze w forcie nie są naszymi braćmi. Prędzej sprzymierzyliby się z tubylcami przeciw nam - tutaj wstał i podszedł do globusa. Zakręcił nim. - Sprzymierzyliby się też z siłami nieczystymi, tak jak ich burmistrz, gdyby tylko mieli taką możliwość - powiedział nonszalancko. - I właściwie tutaj dochodzimy do sprawy, którą chciałbym z tobą omówić, Samuelu - spojrzał inkwizytorowi prosto w oczy. - Zgrzeszyłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Antharas
Tolerowany



Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:40, 07 Cze 2015    Temat postu:

Nie usiadł, podszedł jednak do biurka i podparł się na nim rękoma – stał nad kapitanem, wykorzystując swój autorytet w pełni i podkreślając kto w rzeczywistości, bo w sferze wiecznej i duchowej, jest nad nim. Był pewien, że ma do czynienia z grzesznikiem, być może nietypowej skali. Spowiedź? A może i jego strawią płomienie...?
- Kierują tobą szlachetne intencje, mimo sytuacji wręcz rozpaczliwej. Da się w tym dostrzec mądrość Stwórcy – uśmiechnął się delikatnie, dalej w najlepsze prowadząc grę-przesłuchanie. Dopiero w tym momencie usiadł. - Wiedziałem, że temat pańskich snów jeszcze powróci, tak więc... Proszę się nie krępować. Jestem tu, by cię wysłuchać dziecię Stwórcy. Grzechy twojego życia to coś, co prawo mam wymazać – wyspowiadaj się i ulżyj sobie. A gdyby jednak było to coś gorszego.. - zawahał się – Cóż, ogień to ostateczność, więc proszę się nie martwić. Fakt dobrych intencji i tak świadczy na pańską korzyść, jak i szczerość. - uśmiechnął się przy tym miło, dążąc do rozluźnienia atmosfery.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kreeth
Kierownik Katedry Studiów Nieokreślonych



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Otchłań

PostWysłany: Nie 11:57, 07 Cze 2015    Temat postu:

Jacques uśmiechnął się w duchu. Na razie szło całkiem dobrze.
- Nie chodzi o sny - pokręcił głową. - One są tylko zwykłymi koszmarami, nie mają związku z naszymi planami. Zwykła niewygoda, nic więcej. Poza tym, każdy niesie swój krzyż - znowu zakręcił globusem, jakby w zamyśleniu. - Widzisz, inkwizytorze, chcę dla fortu Cru's jak najlepiej. Jednakże nawet ty mógłbyś dostrzec tam zepsucie. Jednakże różnimy się. Ja zamiast ognia wolę dawać drugą szansę i chyba to jest największy z moich grzechów. Chciałem pomóc Carrine, jednak okazuje się, że faktycznie jest pomiotem diabła, poza wszelką pomocą. Uciekła mi. Niestety, zdaje się to potwierdzać moje obawy - mówił dalej, nie pozwalając inkwizytorowi mu przerwać, a wiedział, że będzie chciał. - Prawdopodobnie zarządca tego fortu jest pod wpływem sił nieczystych, być może nawet i jej własnych. Do tego członek mojej załogi zdradził mnie i chciał wszcząć bunt, też pewnie dlatego, że ona go omamiła - tutaj znów pokręcił głową. - Zaufanie jej, chociaż na chwilę było błędem i grzechem i jestem tego świadom. Jednak nadal jest szansa, by go zmazać i odpokutować, prawda? Carrine najprawdopodobniej wciąż jest w mieście. Jeśli przejmiemy fort, łatwo będzie ją złapać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum "Kraina Smoków" Strona Główna -> Światy Multiversum / Piraci z Karaibów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1